"Jak ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu".
KONTAKT: robert.mazulewicz@gmail.com
tel. 883 793 645.
Gwarantuję 100% dyskrecji.
Jeszcze dzisiaj w godzinach porannych tą drogą jechały "wanny" z kruszywem. Przewoziły kruszywo przez drogę, którą od Agencji Nieruchomości Rolnych dzierżawi pan, który wczoraj podczas zebrania w Starej Górze, zapowiedział zakończenie tego procederu. I słowa dotrzymał!
Nie widać na drodze gminnej żadnego ruchu. Odpoczywa asfaltowy dywanik, ptactwo śpiewa radośnie a wokół jest cisza i spokój. Sielsko i nieomal anielsko.
Sprawa przewozu kruszyw przez Starą Górę była tematem zebrania, które odbyło się wczoraj o godzinie 18.00 w świetlicy wiejskiej. Za stołem obrad zasiedli: burmistrz Irena Krzyszkiewicz, Przewodniczący Rady Miejskiej – Jerzy Kubicki, zastępca burmistrza – Andrzej Rogala, sołtys – Waldemar Bartkowiak. Na zebranie przybyło ok. 70 mieszkańców Starej Góry.
Głos zabrała burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Przypomniała zebranym, że „drogi są publiczne” oraz, że „nie ma znaku zakazu” dla ruchu ciężarówek na drodze gminnej, która jeżdżą te pojazdy, by wyjechać na drogę wojewódzką 324 w Jastrzębiej. Tym sposobem ciężarówki wożące kruszywa nie jadą ulicą Starogórską. Burmistrz Irena Krzyszkiewicz oświadczyła, że „przychyla się do zdania mieszkańców” Starej Góry a ci nie życzą sobie, by te samochody jechały przez część Starej Góry.
Decyzja o puszczeniu ruchu przez część Starej Góry spowodowana była tym, iż: „Dolnośląska Służba Dróg i Kolei chciała puścić ruch drogą wojewódzką 323, czyli m.in. ulicą Starogórską. A tam przecież dwa tiry się nie wyminą, bo zakręty mają po 90 stopni” – tłumaczyła szefowa gminy zebranym.
Burmistrz opowiedziała również o spotkaniu, jaki odbyło się w związku z tym w Starostwie. W spotkaniu uczestniczył wójt gminy Jemielno – Czesław Połczyk, który jest najbardziej zainteresowany udostępnieniem tej drogi ciężarówką wożącym kruszywa. Na terenie rządzonej przez wójta Połczyka gminy znajdują się 4 kopalnie żwiru. Właściciele kopalń odprowadzają z tytułu wydobycia żwiru opłatę w wysokości 80 groszy za metr sześcienny. Dla niezbyt zamożnej Gminy, a taką jest Jemielno – jest to liczący się zastrzyk finansowy.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz poinformowała, że podczas spotkania w starostwie nie wyraziła zgody ani na ruch ciężarówek z kruszywami po ulicy Starogórskiej ani też po drodze przy kopalni gazu w Starej Górze. Wójt Czesław Połczyk zadał wówczas pytanie: „To czym mają wozić? Helikopterami?”
Obecny podczas spotkania przewoźnik zagroził, iż ciągniki z kruszywem i tak będą jeździły, bo drogi są publiczne. Wówczas „powiedziałam, że Góra ma kilkanaście tysięcy mieszkańców i można ich zmobilizować, by chodzili po przejściach” – relacjonowała przebieg spotkania burmistrz Irena Krzyszkiewicz.
Następnie burmistrz oświadczyła, że „jutro porozumienie z firmą JAL będzie zerwane”. To wzbudziło radość u mieszkańców Starej Góry. Burmistrz stwierdziła, że firma nie dotrzymuje porozumienia, bo do chwili obecnej nie wykonała zapisu porozumienia, w którym zobowiązała się do utwardzenia poboczy jeszcze przed rozpoczęciem przewozu kruszywa. Ponadto szef tej firmy nie odbiera telefonów i praktycznie gmina nie ma z nim żadnego kontaktu.
Szefowa gminy odczytała odpowiedni paragraf porozumienia do tyczący tej kwestii. Następnie burmistrz zapewniła mieszkańców Starej Góry, iż „transport tędy nie przejdzie.” Jednocześnie poprosiła o wyrozumiałość w związku z tym, że znaku zakazu nie da się ustawić w ciągu jednego dnia. „Potrwa to kilka dni. Problemy trzeba rozwiązywać rozmawiając” – stwierdziła szefowa gminy.
Głos zabrał Przewodniczący Rady Miejskiej, który stwierdził, że widział dzisiaj szefa firmy przewozowej TARS kilka minut przed zebraniem. Sołtys Waldemar Bartkowiak powiedział, że szef tej firmy dzwonił dzisiaj do niego i przepraszała, że nie będzie mógł być na spotkaniu, bo jest w …pod Łodzią. Równocześnie Przewodniczący Rady zapowiedział, że: „zmiany znaków w ciągu jednej nocy nie będzie, proszę tego od nas nie oczekiwać. Znaki trzeba zakupić. Firma z uprawnieniami musi je ustawić, bo takie są wymogi prawne. Postawienie nowych znaków łączy się też ze zmianami w organizacji ruchu. Zmianę taką musi zaakceptować górowska policja, następnie starostwo, gdyż to starosta zarządza ruchem w myśl ustawy.”
Szef Rady Miejskiej zachęcał mieszkańców Starej Góry do „współpracy”. „Państwo niech prowadzą protest a my zajmiemy się zmianami ruchu.”
Na sali obrad był obecny pan, który dzierżawi od Agencji Nieruchomości Rolnych posesję, przez którą przebiega droga ze Starej Góry w miejscowości Jastrzębia. Pan ów stwierdził, że „Ciężarówki jeżdżą po mojej posesji, za którą płacę podatki. Nic o tym nie wiedziałem, bo o tym, że one tam będą jeździły dowiedziałem się po 2 czy 3 dniach.” Równocześnie pan ten zadeklarował, że w tej sytuacji ustawi na drodze sprzęt rolniczy, który położy kres jeżdżeniu przez dzierżawioną przez niego posesję samochodom z kruszywem.
Oświadczenie tego pana zostało przyjęte z wielkim zadowoleniem przez mieszkańców Starej Góry. Burmistrz Irena Krzyszkiewicz zadała zebranym pytanie: „Jakie mają Państwo propozycje związane z rozwiązaniem tej sytuacji? Jaki znak mamy postawić? Ograniczenie do 5 ton, 10 ton z zastrzeżeniem, że nie dotyczy maszyn rolniczych oraz pojazdów zmierzających do kopalni gazu? Decyzję w tej sprawie pozostawiono w rękach włodarza naszej gminy.
Kolejnym tematem była sprawa obwodnicy. Mieszkańcy niepokoili się, iż projekt przebiegu tej niezwykle potrzebnej nam drogi przetnie ich miejscowość. Szefowa gminy powiedziała, że są dwa warianty, ale nie zna szczegółów. „Mapkę z jej projektowanym przebiegiem dostarczył mi jeden z radnych miejskich. Wiem, że mapa taka jest w starostwie. Decyzje nie zostały podjęte. Wiem, że do końca września miały trwać prace projektowe” – oświadczyła burmistrz Irena Krzyszkiewicz.
Mieszkańcy Starej Góry pragnęli się dowiedzieć kiedy publicznie zaprezentowane będą warianty przebiegu obwodnicy. Burmistrz stwierdziła, że: „Siłą dyrektora DSDiK nie przywiozę do Góry.” Jeden z mieszkańców bardzo zaniepokojony projektowanym przebiegiem obwodnicy, gdyż łączy się to dla niego z wysiedleniem z siedliska, stwierdził, że nie wie, jak to będzie. Burmistrz stwierdziła, iż będzie spotkanie z projektantem obwodnicy i trzeba do tego czasu poczekać. Przypomniała też, iż wiele obwodnic miast, które miały być realizowane przez Urząd Marszałkowski, wypadło z planów inwestycyjnych a nasza wciąż tam figuruje. Zaplanowano na nią 27 mln zł., w budżecie Urzędu Marszałkowskiego.
Burmistrz poinformował również, że wszystko wskazuje na to, iż chodnik, na który tak bardzo oczekują mieszkańcy Starej Góry zostanie wykonany dopiero w przyszłym roku. Przypomniała, iż naciskała na DSDiK, który jest inwestorem dla tego przedsięwzięcia, że gmina zawarła z DSDiK porozumienie i zapłaciła za dokumentację techniczną na postawienie 14 lamp na drodze Stara Góra – Góra. Ustawianie 14 lamp na tej drodze rozpocznie się w przyszłym tygodniu.
„Ja jeszcze raz panie i panów radnych proszę o rozwagę,
ponieważ wydaje mi się, a nawet jestem przekonana, że cena, którą rzeczoznawca
podaje za szpital jest wygórowana. W związku z tym proszę Zarząd, aby wystąpił
do Niezależnego Stowarzyszenia Rzeczoznawców o sprawdzenie, jaka jest cena
rzeczywista. Taką sytuację mieliśmy w Górze. Dwie działki, akurat w
Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej były wycenione. Te działki się
niczym nie różniły, bo sąsiadowały z sobą. Wcześniej wycena była przez
rzeczoznawcę wykonana a wyceny następnej działki dokonywał inny rzeczoznawca, I
wycena ta różniła się diametralnie.
W związku z tym potencjalny zainteresowany ma prawo złożyć
skargę do Niezależnego Stowarzyszenia Rzeczoznawców, na jakiej podstawie, skoro
tu nie ma mediów i tu nie ma mediów, ta działka leży przy drodze wojewódzkiej,
i ta działka także, zachodzi taka rozbieżność w cenie, i to w ciągu jednego
roku. Wystosowałam pismo do rzeczoznawcy, b y wytłumaczyła na jakiej podstawie
są te rozbieżności. No i oczywiście dostałam przeprosiny od pani rzeczoznawcy,
że nie doszacowała. Jednocześnie przeprosiła i poinformowała, że leżała w
szpitalu i wysłała innego pracownika i dlatego sprawa nie trafiła do
Niezależnego Stowarzyszenia Rzeczoznawców.
I dlatego panie starosto, wy nic nie
tracicie. Jeżeli skierujecie sprawę do Niezależnego Stowarzyszenia
Rzeczoznawców i komisyjnie wyznaczony zostaje rzeczoznawca, jeśli potwierdzi
to, n a ile wycenił szpital ten rzeczoznawca, który robił wycenę, to ukłon, że
wszyscy działają zgodnie z literą prawa. A jeśli będzie podważona opinia i
wycena będzie na 6 czy nawet 7 milionów, to po co organizować uchwałę o
sprzedaży szpitala, jak ja już, jako gmina będę wiedziała jaka jest cena
rzeczywista określona przez Niezależnego Stowarzyszenia Rzeczoznawców i wówczas
przekonuję radnych byśmy przystąpili do wykupu udziałów nie po cenie księgowej,
ale po cenie rzeczywistej.
Dlatego bardzo proszę, niechby się sprawa miesiąc, czy
półtora przedłużyła, ale nie będzie żadnych zastrzeżeń i zarzutów, że nie
wyczerpaliście wszystkich warunków i możliwości. Dlatego panowie i panie radni
bardzo was proszę – ja byłam święcie przekonana, że jeśli będzie głosowanie
imienne, to wszyscy podniesiecie rękę, bo ponosicie za to odpowiedzialność. Nie
pan starosta! Tylko panie i panowie radni! I …(oklaski) I myślałam, że z odwagą
podniesiecie rękę! Pan starosta tylko i wyłącznie wykonuje uchwałę Rady
Powiatu, czyli wy zobowiązujecie wręcz pana starostę do wykonania tej uchwały.
Ja nie wiem, czy wy nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak będziecie głosowali?
No, przepraszam najmocniej. Bo jeśli wy głosujecie przeciw głosowaniu
imiennemu…
Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:
„Pani burmistrz, z całym szacunkiem
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„…to nie miejcie pretensji do pana starosty …
Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:
…pouczać na tej sali radnych jest wielkim tutaj błędem.
Dziękuję.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„To nie jest pouczanie panie przewodniczący, tylko mówienie
o tym jaka jest odpowiedzialność. Pana, jako przewodniczący również powinien
uświadomić radnym, jaka jest odpowiedzialność radnych.”
Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:
„Jesteśmy świadomi wszyscy, tylko mamy inne punkty widzenia.
A za to się nie kara. A argumenty moje takie są: nie wszystkie gminy
zainteresowane są pani burmistrz. Gmina Jemielno nawet nie ma dzisiaj
przedstawiciela na tak ważnym dzisiaj posiedzeniu naszego, naszej Rady. Nie
wszystkie Zarządy.
Druga sprawa. Nawet co by pani nie mówiła, że chce kupić, to
bez tej ustawy nawet nie mamy co mówić o jakiejś sprzedaży.. (głosy z sali:
uchwały!), tak, uchwały, bo żeby pani burmistrz zechciała swoich radnych
przekonać, to my musimy tą uchwałę skonsumować, że wyrażamy zgodę. I to jest
ten cały dziwny splot niedomówień. Nie likwidujemy szpitala. Powiedzmy wprost,
czy są tu osoby, które pracują w szpitalu? Nigdy mi na sercu nie leżała
likwidacja szpitala. Chcę, żeby on tylko funkcjonował. Tupaliście,
krzyczeliście, jak pani Pona podejmowała działania. Dziś chwalicie, ją.
Będziecie i nas chwalić, ale poczekajmy, czas pokaże.”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Ja tylko, jeśli pan pozwoli dokończę. Ja cały czas o tym
mówię, jaka jest odpowiedzialność Rady i jaka jest odpowiedzialność, czy
Zarządu, czy też gminy, burmistrza. Burmistrz wykonuje uchwały podjęte przez
radnych Rady Miejskiej. Tak samo Zarząd na czele z panem starostą wykonuje
uchwały, które Państwo podejmiecie. I nie możecie mieć potem pretensji do
Zarządu na czele z panem starostą, że pan starosta sprzedał szpital. Nie! Pan
starosta nie sprzedał tylko Rada Powiatu sprzedała, radni sprzedali szpital!
Bo gdybyście Państwo posłuchali i do Niezależnego
Stowarzyszenia Rzeczoznawców wystąpili z zapytaniem, jaka jest realna cena, to
nie byłoby dzisiaj tego głosowania. A jak będzie potwierdzona cena, to by się
przekonać, tak jak mówi pan starosta, jaka jest rzeczywista cena – tylko się
przekonać, jaka jest rzeczywista cena! – to my cały czas akces zgłaszamy. Ale
na dzień dzisiejszy nie ma w ogóle potrzeby podejmowania tej uchwały, jak się
nie sprawdziło. Dlaczego mieć zaufanie tylko do jednego rzeczoznawcy? (oklaski)
Radny Zbigniew Józefiak:
„Ja będę kontynuował wypowiedź pani burmistrz. Miesiąc temu
wskazywałem wyraźnie, że proponowana cena jest wartością zawyżoną. W mediach
nieco mylnie zinterpretowano pewne kwoty, bo 3,5 miliona na koniec 2011 roku.,
to nie była wartość księgowa, tylko wartość rynkowa na podstawie pierwotnej
wyceny. Natomiast urosła ta wartość do 7 milionów z haczykiem z początkiem tego
roku, w momencie kiedy okazało się, że trzeba zapłacić firmie „Chemeko –
System”. Jest praktykowana w kraju i sposób weryfikowania wycen, które
wzbudzają pewne zastrzeżenia o nierzetelność, albo tez o niefachowe podejście
do tematu. Ta propozycja pani burmistrz jest warta rozpatrzenia.”
Starosta Piotr Wołowicz:
„Znaczy ja chciałem jednym zdaniem podsumować, ale teraz w
związku z wypowiedziami ostatnimi troszeczkę szerzej, chociaż nie za długo.
Znaczy, nie będę się odnosił do tego, co pani Marta mówiła, bo to jest kwestia
odczuć, każdy słyszy, czuje, i to jest oczywiste. Ja jestem w sposób, ja
naprawdę rozumiem Państwa sytuację, że Państwo się boja tego, co jest nowe. Bo
tego co jest nowe boją się wszyscy… (śmiechy na sali)…, ale proszę, naprawdę
nie przeszkadzałem pani, jak pani mówiła, ale proszę sobie przypomnieć rok
temu, gdy powoływaliśmy pana prezesa Hoffmanna na prezesa, ile osób spośród
Państwa tu obecnych, nie będę pokazywał palcami, mówili, że to jest koniec tego
szpitala. Ta decyzja wykończy ten szpital. Dzisiaj głosy są odmienne i to
pokazuje tylko to, że podjęliśmy słuszną decyzję. A to było nowe i to w sposób
oczywisty mogło budzić obawy.
Natomiast co do kwestii wyceny. To jakby też nie można w
taki sposób bezpośredni przekładać na wycenę działek, bo tutaj mamy wycenione
udziały spółki. Nieruchomości są częścią tego majątku, i te nieruchomości zostały
wycenione przez rzeczoznawcę, który ma takie uprawnienia i jego oświadczenie i
jego sposób wyceny jest kwestią odpowiedzialności, jaką ponosi. I my też nie
możemy podważać pewnych rzeczy, które są zgodne z prawem, bo to tak, jakby
przepraszam, że tak powiem ad personam, pan Zbigniew Józefiak, jako geodeta
zrobił coś do czego jest uprawniony i do czego ma takie prawo oświadczając to
pod pełną odpowiedzialnością, że to robi a my podważalibyśmy jego decyzje,
ponieważ wydawałoby się nam, że jest to zła decyzja. Jest pewna
odpowiedzialność i my tej odpowiedzialności dzisiaj oczekujemy i ją wymagamy od
tych osób, które robiły tą wycenę, a wycena robiona była pod kątem
odpowiedzialności. I to jest wycena, która wpływa na wartość tego majątku,
który wnieśliśmy aportem do spółki, podwyższającą wartość całej spółki, jakby
na nowo ustalająca liczbę udziałów i wartość tych i wartość tej spółki. A cenę
rynkową, cenę rynkową, tak naprawdę rzeczywistą czy na dzień dzisiejszy możliwą
do zapłacenia przez ewentualnych zainteresowanych, a tym samym pokazującym
pewnie wartość tej spółki, będzie zapewne zapytanie ofertowe. I my dzisiaj
mówimy o cenie 10,5 mln., jako wartości księgowej.
Gminy, czy jak w tym przypadku gmina Góra, pani burmistrz
deklaruje taką ewentualną chęć po cenie rzeczywistej, rynkowej i może się
okazać np., że to co dzisiaj jest mowa o kwestii 10 milionów, to jest to
zapytanie, które wymaga jeszcze zgody Rady, jak powiedziałem, pokaże, że
wartość tej spółki wynosi np. 1,5 miliona, bo tak też może się zdarzyć.
Ponieważ ewentualni, potencjalni, prywatni nabywcy, którzy byliby
zainteresowani, oni w tym swoim biznespalnie wieloletnim muszą uwzględnić
koszty, jakie poniosą na tę spółkę przez następnych kilkanaście lat, żeby
dostosować ja ją do wymogów, czy też do tych celów, jakie chcą osiągnąć. I wyniku tej analizy biznesplanu może się
okazać, że wg nich udziały tej spółki są warte tylko milion złotych. Ale tego
nie wiemy, dopóki tego nie sprawdzimy w formie właśnie tej oferty publicznej
właśnie, która w żaden sposób jeszcze nie gwarantuje, ze jest to sprzedaż tych
udziałów.
Natomiast podsumowując jednym zdaniem jest w sposób
oczywisty, żeby nie uciekać o czym była mowa wiele razy o odpowiedzialności
zbiorowej, rozliczanie później kogoś za decyzję, które podjął, albo jak
twierdzi nie podjął. Właśnie w związku z tym, że te decyzje, które dzisiaj
dotyczą szpitala a zaraz będą dotyczyły całego powiatu, mamy świadomość, że to
będą decyzje, za które będzie rozliczony ten Zarząd, ten starosta i ewentualnie
ta Rada. Ja w przyszłości, gdy okaże się, to co się okaże, bo dzisiaj ze
względu na okoliczności i uwarunkowania na rynku medycznym nie wiadomo jak to
się zakończy, chciałbym być rozliczany za to, co zrobiliśmy a nie za to, czego
nie zrobiliśmy i tego, co zaniechaliśmy.”
Radny Zbigniew Józefiak:
„Tylko ad vocem. Panie starosto, miał
pan przykład z pracami biegłych sądowych przy wycenach szkód na wysypisku
prowadzonym przez „Chemeko – System”. Tam rzeczoznawcy też, w dobrej wierze, z
pełną odpowiedzialnością dokonywali pewnych wycen. Zaczęło się od 53 milionów
później było 10 milionów z czymś, a skończyło się na 5 milionach. A więc, to o
czym i pani burmistrz powiedziała, i ja, ma jak najbardziej w naszej
rzeczywistości odzwierciedlenie,”
Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:
„To ja ad vocem powiem tak proszę Państwa, znając nasze
charaktery po roku się okaże, że będą takie glosy: czemu tylko za 3 miliony, bo
to było warte 10 milionów. Do tego się sprowadza ta dyskusja.”
Radny Jan Kalinowski:
„Ja chciałbym się jednak dowiedzieć od pana starosty,
zresztą od Zarządu, jaki pomysł ma Zarząd na taką historię, że cena rynkowa
tego szpitala będzie taka a taka, a my mamy do zapłacenia 7 mln. w tym roku.
Jaki jest pomysł Zarządu na wyrównanie tej różnicy pomiędzy ceną rynkową a
naszymi oczekiwaniami? Czy jest na to już jakiś pomysł? Jeżeli sprzedamy
szpital za 5 milionów, czy za 4, to brakuje nam 2 lub 3 miliony. Czy jest
pomysł na to, jak uzyskać te brakujące pieniądze?”
Starosta Piotr Wołowicz:
„O tym mówiliśmy zarówno na spotkaniu w środę, jak tez o tym
mówiłem na początku mojego wystąpienia, ale przypomnę w takim razie jeszcze
raz. Kwoty, które zostały podane, a o których jest mowa, o 7 milionach złotych,
to są kwoty, które mogą stanowić brak po stronie dochodu, który trzeba będzie
wydatkować do końca roku. Mogą, dlatego, że w tych kwotach są kwoty, które
stanowią już dzisiaj jasno sprecyzowane, jasno sprecyzowane oczekiwania w
sensie wierzycieli, jak i zobowiązań powiatu, jak i takie, które w przypadku
wyroków sądowych mogą być wierzytelnościami powiatu, ale nie muszą być
wierzytelnościami powiatu. I dzisiaj kwoty, o których przede wszystkim
mówiliśmy, czyli 3 miliony złotych jeżeli chodzi o roszczenia komornicze, w
pierwszej instancji żeśmy wygrali. I dzisiaj, na dzień dzisiejszy te roszczenia
są nieaktualne, ale sprawa jest w drugiej instancji i nie wiemy, jak to się
zakończy. I one mogą być i nie muszą być wymagalne.
Następnie kwota miliona złotych, jako potencjalnie wyrok
pierwszej instancji, który przegraliśmy z firmą Dudkowiak również jest w
apelacji, która będzie miała miejsce 27 września i ona może zakończyć się
negatywnie i może się zakończyć pozytywnie. I natomiast te kwestie związane ze
zobowiązaniami w przyszłym roku, to tak jak mówiłem. Są pewne kwoty, które
można w ramach budżetu, w ramach oszczędności na te cele przeznaczyć, nie
realizując innych zadań a są też kwoty oczekiwane w wyniku podejmowanych różnego rodzaju działań
oszczędnościowych. I stąd te kwoty będą wynikały. Czy one w konsekwencji będą
wystarczające żeby spiąć budżet, no to zależy od bardzo wielu czynników.”
Pracownica szpitala Małgorzata Ponichtera:
„Ja tak słucham tych cyferek, tych wszystkich wywodów i
patrzę na całą Radę Powiatu. Szanowni radni, ci ludzie tutaj was wybierali i pamiętajcie
o tym. Jeśli sprzedacie szpital, to nie będziecie mieli elektoratu. Już nie
będziecie mieli na sztandarach „Nasz szpital” albo „Uratujemy szpital”, coś w
tym rodzaju (śmiech i oklaski na sali, przewodniczący Szendryk apeluje o
spokój). Kto was będzie wybierał? No pytam? I nie wierzcie w zapewnienia
inwestorów, że zrobią tutaj z Góry Leśną Górę, bo tego nie zrobią. Naprawdę. Tu
pan starosta stwierdził na początku, że spółka nie ma dłuższego planu na lata,
prawda? No, czasy planów pięcioletnich dzięki Bogu już się skończyły a my
realizujemy co roku kontrakt NFZ. W tym roku kontrakt był taki sam, jak w
zeszłym roku a inwestycje są w szpitalu, i to widać. I to się wszystko kręci.
Tak, że naprawdę, ja apeluję do radnych, by zastanowili się nad tym, jak
podniosą rękę, w którym momencie, bo to będzie skutkowało na lata. Jeżeli ten
szpital nie będzie w takiej formule, jak jest, to naprawdę będzie ciężko. Dla
nas, takich normalnych ludzi, potencjalnych pacjentów. My będziemy za parę lat
starsi. Nasze dzieci będą potrzebowały pomocy, wnuki. To jest naprawdę ogromna
odpowiedzialność, która dzisiaj nad wami ciąży.
Ktoś nam zarzucił, że my, jako pracownicy tu przychodzimy,
bo bronimy swoich miejsc pracy. A czy to jest przepraszam hańba, bronić swoich
miejsc pracy? Nie! My będziemy bronić, bo my przez te 12 lat, to co myśmy tu
przechodzili, są tu radni, którzy nie pierwszą kadencję są w tej Radzie
Powiatu, i naprawdę widzieli, co myśmy robili. Była determinacja, była złość.
Były też takie momenty, że próbowaliśmy coś razem robić. Robiliśmy razem
festyny. Tu dzisiaj nie ma pana radnego Stanisławskiego, który nam bardzo
pomagał w organizowaniu festynów, żeby jakieś pieniążki pozyskać dla szpitala. Była
organizowana Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, m.in. z moim udziałem.
Pierwszy raz w Górze, taka
Wielka, żeby pozyskać sprzęt dla górowskiego szpitala. Tego
nie można zaprzepaścić!
Przyjdzie pan X albo pan B i on nie będzie patrzył. On nie
będzie miał sentymentów. On zobaczy, że są takie panie, które mają ponad 50 lat
i wyśle je na jakieś tam świadczenia. Nie będzie miał sentymentów dla
pacjentów, którzy czasami muszą kupę kilometrów przejechać, żeby przyjechać do
szpitala. Ja w swojej komórce pracują akurat o 7 rano. Ludzie przyjeżdżają ze
wsi, czekają już i są naprawdę życzliwi. Nie słuchajcie jakiś takich opowieści,
że wszyscy źle mówią o tym szpitalu. To jest nieprawda! To trzeba z tymi ludźmi
pracować i tych ludzi słyszeć.
Naszego prezesa już kilka razy odwoływano. Kiedyś z wielkim
hukiem. Część pracowników była tu kiedyś w obronie prezesa, tam siedzieliśmy,
tam w kącie! To później nas wytykano, jak przyszli następni dyrektorzy, że my
jesteśmy ludźmi Hoffmanna. My nie jesteśmy ludźmi Hoffmanna! My obojętnie pod
kim byśmy pracowali, my będziemy dalej pracować. Ale akurat ten człowiek teraz
przyszedł i naprawdę robi dobrą robotę. I nie psujmy tego. Zastanówcie się, jak
będziecie głosować.” (oklaski)
Przewodniczący Rady Powiatu Edward Szendryk:
„Pani doskonale też pamięta czas, jak po wygranych sprawach
w sądzie za nie płacone pensje przyszedł komornik do szpitala. I nie chciałbym
właśnie dzisiaj głosując za tą właśnie uchwałą, żebyście Państwo to jeszcze raz
przeżywali.”
Radny Jan Kalinowski:
„Ja już ostatni raz i krótko. Chciałbym pani, która mówiła poprzednio odpowiedzieć. To nie ma znaczenia, czy ta spółka jest dobrze
prowadzona czy źle prowadzona. To nie ma również znaczenia, że pani robiła
jakieś zbiórki, czy cokolwiek. Na mają znaczenia również podpisy mieszkańców. Szpital
trzeba sprzedać, bo trzeba sprzedać długi. I taka jest prawda. I w morzu w
naiwności, która się tutaj wylewa, to ta dyskusja tutaj jest bez sensu. Sprzedajemy
szpital na długi, na część długów. I nie opowiadajmy tutaj innych historii, bo
taka jest prawda. I mówcie wreszcie prawdę. To jest wszystko, co miałem do
powiedzenia.” (okalski)
Przystąpiono do głosowania.
Rada Powiatu stosunkiem głosów 9 do 5 przyjęła uchwałę o zbyciu udziałów w spółce Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej. Za zbyciem udziałow głosowali:
Marek Biernacki – PO,
Piotr Iskra – PO,
Dariusz Wołowicz,
Piotr First,
Danuta Rzepiela,
Edward Szendryk,
Jerzy Pala,
Paweł Niedźwiedź,
Marek Hołtra.
Przeciwko przehandlowaniu szpitala za śmieci byli:
Zbigniew Józefiak,
Grzegorz Aleksander Trojanek,
Jan Bondzior,
Jan Kalinowski,
Marek Zagrobelny.
W sesji nie wziął udziału radny Władysław Stanisławski, który przebywa na urlopie.
„Szanowni Państwo, ja chciałbym najbardziej się zatroszczyć
o losy tego szpitala, bo na to najbardziej powinien był położony nacisk. Co się
stanie z tym szpitalem, po tym, jak udziały w spółce zostaną sprzedane? Ja
chciałbym proszę Państwa nawiązać do podobnej, może nie analogicznej, ale
bardzo podobnej sytuacji, która miała miejsce na terenie naszego powiatu.
Podobieństwa są, dlatego chciałbym to zaprezentować.
Mam przed sobą, proszę Państwa, akt notarialny, oryginał,
który jest umową darowizny na rzecz fundacji „Bez granic”. To była sprawa z
2001 roku i dotyczyła pałacu w Bełczu Wielkim.
W tej umowie darowizny, tj. ten akt notarialny, zawarto
pewne obwarowania, które w zamian za podarowanie tego pałacu tej fundacji
gwarantowały, że strona obdarowana zobowiązuje się do np. niezwłocznego
przystąpienia do niezwłocznego zabezpieczenia nieruchomości przed zniszczeniem,
niezwłocznego przygotowania i rozpoczęcia inwestycji od dnia 7 marca 2002 roku
i jej zakończenia w terminie 6. miesięcy, ale również zatrudnienia we wstępnym
etapie robót przy w/w pracach od 3 do 8 osób bezrobotnych, którzy mieszkają na
terenie gminy Niechlów, ścisłej współpracy z Zarządem gminy Niechlów w celu
realizacji zadań z działalności fundacji. Było również i takie obwarowanie, że
w przypadku niedotrzymania obowiązku zatrudnienia pracowników, o których mowa
powyżej, strona obdarowana ma zapłacić na rzecz gminy Niechlów karę umowną w
wysokości 150.000 zł.
To wszystko nic nie dało, bo jak wiemy, losy pałacu w Bełczu
Wielkim są takie, jakie są. Na dzień dzisiejszy jest już czwarty właściciel. W
chwili obecnej właścicielem jest spółka Gand Developmen z siedzibą we
Wrocławiu. Jest to spółka, która ma kapitał zakładowy w wysokości
kilkudziesięciu milionów złotych, która realizuje bardzo dużo inwestycji,
bardzo dużo przedsięwzięć na terenie innych miast, Wrocławia, Warszawy,
Gdańska, Krakowa. I ja się obawiam tylko jednego, że jeżeli podobna np., co nie
musi być prawdą, podobna spółka akcyjna nabyłaby udziały w PCOZ, to mogłoby
dojąc do sytuacji, że np. zawieszono by działalność szpitala na jakiś okres
dlatego, że spółka miałaby inne priorytety, tak jak np. Gand Developmen S.A.,
która dzisiaj z pałacem w Bełczu Wielkim nic nie robi, bo ma inne, bardziej
strategiczne inwestycje, bardziej strategiczne przedsięwzięcia na terenie
innych miast. To jest największa moja obawa.
Kończąc chciałbym przychylić się do opinii jednego z naszych
radnych, który na ostatniej sesji zwrócił uwagę, by skończyć z
odpowiedzialnością zbiorową jeżeli chodzi o tą sytuację. Chciałby panie
przewodniczący złożyć wniosek formalny o to, aby głosowanie w tej sprawie, nad
tą uchwałą, odbyło się w sposób imienny. Jest to sposób głosowania dopuszczalny
przez prawo administracyjne, polega on na tym, że pan przewodniczący wyczytuje
nazwiska poszczególnych radnych w kolejności alfabetycznej, po czym wywołani
radni wyrażają swoją opinię: jestem za, jestem przeciw bądź wstrzymuję się od
głosu (oklaski z sali). Miałbym proszę Państwa, panie przewodniczący, by przed
przystąpieniem do głosowania poddać mój wniosek formalny pod głosowanie.”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„W dalszym ciągu
podtrzymuję swoje stanowisko, stanowisko burmistrza Góry. Wiadomo, że muszę
uzyskać zgodę Rady Miejskiej a podtrzymuję stanowisko, aby nie podejmować
uchwały o sprzedaży szpitala. Uważam, i gdyby pan starosta dokładnie przeczytał
protokół z poprzedniej sesji Rady Powiatu, to nie udzieliłby mi takiej
odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Przede wszystkim na poprzedniej sesji
Rady Powiatu padały odpowiedzi, że musimy sprzedać szpital, żeby zaspokoić
wierzytelności „Chemeko”. No, bo tak było! Że już za chwilę mamy 2 mln zł do
spłaty. Tu jeszcze uwaga do pana radnego Trojanka – że nie wszystkimi
odpowiedziami samorządów jest pan usatysfakcjonowany, ponieważ ja jasno
wyraziłam opinię w odpowiedzi, że jestem zainteresowana, jak najbardziej,
wykupem udziałów po zgodzie Rady Miejskiej, ale mam pewne wątpliwości, o
których rozwianie proszę pana starostę, czyli odpowiedź moja jest jak najbardziej
pozytywna.
Moi Państwo,
burmistrz Irena Krzyszkiewicz odczytuje tekst odpowiedzi starosty:
W odpowiedzi na uwagi
zawarte w Pani piśmie z dnia 11 września 2012 roku, uprzejmie informuję, że
zbycie udziałów podyktowane jest przede wszystkim koniecznością spłaty
zobowiązań po zlikwidowanym SP ZOZ w Górze, które wynoszą ponad 20 mln
złotych”.
I to już budzi moją
wątpliwość, niejasność. Sprzedajemy, bo chcemy zaspokoić wierzytelności
„Chemeko” a na piśmie mam: „przede wszystkim koniecznością spłaty zobowiązań po
zlikwidowanym SP ZOZ w Górze”.
Burmistrz Irena
Krzyszkiewicz kontynuuje odczytywanie pisma starosty skierowanego do niej:
„W obecnej sytuacji
finansowej powiat górowski nie widzi możliwości, jakiegokolwiek
dokapitalizowania swoje spółki w Górze. W związku z czym zbycie i zmiana
właściciela da szansę pozyskania inwestora zewnętrznego, który będzie mógł
wówczas dokapitalizować swoją spółkę. Zgodnie z uchwałą Rady Powiatu z dnia 28
maja 2010 roku w sprawie likwidacji SP ZOZ w Górze, powiat górowski przejął
wszystkie zobowiązania po zlikwidowanym SP ZOZ w Górze, bez względu na wielkość
posiadanego majątku i nie ma prawnego zagrożenia, iż wierzyciele zlikwidowanego
SP ZOZ – u w Górze będą mogli wystąpić o uznanie zbycia udziałów, jako za
prawnie nieważne.”
Nie o to mi chodziło panie starosto! Przecież pan, na dzień
dzisiejszy potrzebuje 2 miliony, żeby zaspokoić wierzyciela, jakim jest
„Chemeko”. Czyli na pewno te 2 miliony nie przekaże pan na spłatę zobowiązań
wobec spółki. Dlatego, ja mówiłam o skardze pauliańskiej, że jeśli są
wierzytelności nieskuteczne, uznane za bezskuteczne, to wierzyciele ZOZ
wystąpią do gmin, które nabyły udziały uznając to za nieważne i komornik może,
niestety, brzydko powiem siąść na nasze udziały. Ja rozumiem, że jeżeli te pieniążki,
które uzyska pan starosta przejdą bezpośrednio, tak jak mi pan starosta
odpowiedział tylko i wyłącznie na SP ZOZ w Górze, to rozumiem, że komornik nie
ma prawa uznać transakcji za bezskuteczną. I stąd proszę Państwa ma
wątpliwości. Dlatego w dalszym ciągu
uważam, że mieszkańcom powiatu górowskiego naprawdę należy się najpierw i
przede wszystkim uczciwa i pełna informacja o działalności spółki.
Mieszkańcy powinni
wiedzieć dlaczego radni, z imienia i nazwiska, chcą tą spółkę sprzedać. Jak się
coś sprzedaje, to znaczy coś, co nie przynosi zysku. Ja w dalszym ciągu będę
powtarzać, że spółka która nabędzie, czyli inwestor zewnętrzny, nabędzie naszą
spółkę, to jest i będzie przedsiębiorstwo nastawione przede wszystkim na zysk a
dopiero w dalszej kolejności na leczenie. Czyli będzie (oklaski z sali), czyli
będzie moi Państwo ograniczony dostęp do usług medycznych. Taka jest moi
Państwo prawda.
Natomiast, co do
uchwały również mam pewne wątpliwości, ale nie jestem radną powiatową, by
sugerować, co należy poprawić. Np. w paragrafie 2: „udziały mogą być zbyte w
trybie przetargu publicznego a w przypadku bezskuteczności przetargu w trybie
rokowań na podstawie publicznego zaproszenia.” Aczkolwiek paragraf 4 mówi:
„obniżenie ceny zbycia udziałów poniżej wartości nominalnej wymaga odrębnej
zgody Rady Powiatu górowskiego.”
To po co jest wpisane
„rokowania?” (oklaski na sali obrad) To jeśli ktoś przystąpi do przetargu, cena
nominalna jest 10,5 miliona złotych, on zaoferuje 3 miliony, to pan starosta
powinien powiedzieć: za trzy miliony nie sprzedajemy, bo cena nominalna jest
10,5 miliona złotych, występujemy do gmin, jest to wówczas cena rzeczywista, bo
znamy tą cenę rzeczywistą i pytamy: ile gminy mogą kupić udziałów z rozłożeniem
tego wykupu na lata?
Akurat sytuacja gminy
Góra, i też odniosę się do pana radnego Trojanka, aby miał taką wiedzę, jest
sytuacją dobrą. Maksymalne zadłużenie może wynosić 60% i wiele gmin ma ten
pułap osiągnięty, to na dzień dzisiejszy w sprawozdaniu z wykonania budżetu za
I półrocze, kiedy otrzymałam opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej bez uwag,
zadłużenie gminy Góra wynosi 35%. Porównując dochody sprzed 4 lat, to wówczas
były one na poziomie niespełna 40 mln zł. a teraz wynoszą 682, mln zł. Gmina
Góra nie ma takiego zagrożenia, żeby nie wykupić udziałów. Mówię to Państwu, bo
ciągle chodzą informacje, że tyle jest inwestycji w Górze, to pani burmistrz
zadłuża gminę. Wystarczy wejść na stronę internetową gminy Góra, gdzie są na
stronie BiP informacje dotyczące strony finansowej. I każdy będzie wiedział,
jakie jest zadłużenie. Nas akurat, gminę, stać, by wspomóc szpital i corocznie
pewną kwotę wyasygnować. (oklaski z sali)
Ja myślę tak. To jest
prośba moja, aby mimo wszystko, na tej sesji nie podejmować uchwały. Mimo
wszystko, tak jak mówił pan Zbyszek Józefiak, powołać nowego rzeczoznawcę.
Niech oceni, niech zrobi nowy szacunek, bo to jest nierealne, żeby 10,5 mln
złotych była wartość szpitala. I wtedy, po drugim szacunku, zobaczymy jaka jest
wartość rzeczywista tego szpitala. Bo tak samo – jak z całym szacunkiem dla
pani mecenas, do prawników – ilu jest prawników, tyle jest opinii prawnych.
Podobnie jest z szacunkami.
Dlatego jeszcze raz
proszę, jako burmistrz Góry i proszę potem nie komentować, że ja robię sobie
jakąś tam polityczną grę na plus, bo to jest nieprawda. Dla mnie sprawy
szpitala są tak ważne i istotne, jak dla każdego mieszkańca. Wszystko jest
dobrze, kiedy jest dobrze. Ale kiedy ktoś potrzebuje nagłej pomocy, to niestety,
nie dowiezie się ani do Leszna, ani do Rawicza się nie dowiezie, tylko
korzystamy z usług tego szpitala.
Skoro spółka za
ostatni rok, pod kierownictwem pana prezesa, idzie w dobrym kierunku, to po co
były działania poprzednich władz powiatu, żeby wkroczyć do planu B, aby uzyskać
ulgę, te 22 miliony złoty, bo równie dobrze jeśli ktoś nabędzie – inwestor
zewnętrzny za 3 do 4 miliony, to i tak moi Państwo będziecie spłacać zadłużenie
w wysokości 20 milionów. Przecież nie sprzedacie spółki z zadłużeniem dwudziesto
milionowym! (oklaski na sali)
Stoimy więc na tym
samym, co rozpoczęliśmy. A dlaczego nie spróbować od sprzedaży – tak jak już
tutaj niektórzy radni się wypowiadali – od np. straży pożarnej. Skomunalizować,
mówię o byłym budynku, skomunalizować i sprzedać.
Jeżeli chodzi o
Powiatowy Urząd Pracy, dawny PUP. wyceniony jest na ok. 600 tysięcy, to
dlaczego nie ogłaszacie przetargu? Dlaczego nie prowadzicie rokowań? Sprzedać i
będą pieniądze. Bo nie ma chętnego, prawda, panie starosto? A za dwa lata ten
budynek w ogóle się rozpadnie (oklaski).
My również chcieliśmy
przejąć od pana starosty budynek po straży, to nie dlatego, że to tylko
nieodpłatnie moi Państwo, bo cały czas przypominam, że jak budowana była
powiatowa straż pożarna, to gmina przekazała duży areał ziemi, który w tej
chwili wart jest ok. miliona złotych. To nie jest darowizna taka mała, milion
złotych. Dlatego myśleliśmy, że możemy przejąć ten budynek po byłej straży
pożarnej. Propozycje również mieliśmy takie, że Tekom, jako spółkę byśmy tam umiejscowili
ponieważ są tam garaże do tego, jak najbardziej przygotowane. Można by było,
Tekom swoją siedzibę, by sprzedał, też uzyskałby pieniądze i kto wie, czy gmina
Góra więcej by tych udziałów w spółce nie wykupiła. Dlatego moi Państwo, ja
poddaje tylko takie propozycje, bo sama wiem, jak to jest. Mamy ośrodek w
Jastrzębiej, bardzo ładny ośrodek po byłym ośrodku rehabilitacji. Chcemy go
sprzedać. Powierzchnia 220 metrów kwadratowych. Wartość 185 tysięcy
złotych. Nawet cztery osoby, które by się domówiły, żeby na mieszkania kupić,
to każda by miała mieszkanie 50
metrów. To kwestia 45 tysięcy złotych, żeby nabyć piękne
mieszkanie z udziałem w działce. I nie ma chętnego! Dwa razy ogłaszam przetarg
a teraz będą rokowania. Nie ma chętnego. Dlatego nie łudźmy się, że jakieś
pieniądze spłyną z zewnątrz, a to co mamy i to co dobrze funkcjonuje – tego
trzeba bronić!
Panie starosto, z
całym szacunkiem do pana, ale te podpisy, wcześniej 1400 mieszkańców, teraz
ponad 2200 mieszkańców mówi o tym, że mieszkańcy nie proszą!, tylko żądają
rzetelnej informacji na temat działalności szpitala (oklaski).
Radny Zbigniew
Józefiak:
„Na tym nieformalnym
spotkaniu radnych, które miało miejsce przed dwoma dniami, używano też takiego
argumentu, że trzeba sprzedać teraz udziały, bo za chwilę będzie je sprzedawał
komornik. Wydaje mi się, że – powiem trochę przewrotnie – nie mniej jednak
racjonalnie, że gdyby doszło do tego, czego nikomu nie życzę, to warto
zauważyć, że jeżeli sprzeda komornik za symboliczną kwotę, to te potencjalne
pieniądze, które teraz poszłyby nie wiadomo na jakie spłaty, po prostu będą
zainwestowane w szpital. To może być kwota rzędu kilu milionów. Jak widzimy nie
da rady przeprowadzić debaty na temat zbywania udziałów spółki szpitalnej bez
debaty nad kondycja i przyszłością powiatu górowskiego. I oto od paru miesięcy
usilnie zabiegam.”
Przewodniczący Rady
Powiatu Edward Szendryk:
„Ja przepraszam, może
ja źle zrozumiałem. To znaczy jak komornik zabierze, to przekaże pieniążki na
szpital?”
Radny Zbigniew Józefiak:
„Nie, nie nie! Jeżeli
potencjalny nabywca ma, powiedzmy 5 milionów, to nie kupi akcji za 5 milionów
od komornika, ale np. za milion a pozostałe 4 miliony – przykładowo –
zaangażuje w szpital. Chodzi o spełnienie tego celu, żeby środki finansowe były
nieodzowne dla dalszego utrzymania szpitala na poziomie stale rosnących
wymagań, standaryzacji, itd.”
Radny Grzegorz
Aleksander Trojanek:
„Chciałem podziękować
pani burmistrz, że jest u pani duży entuzjazm w sprawie nabycia udziałów.”
Prezes PCOZ - Stanisław
Hoffmann:
„Ja myślę, że to
kolejny rok i kolejny raz kiedy trwa wielka publiczna dyskusja, utrzymana w
emocjach, na temat szpitala górowskiego. Myślę, że czas to by było wreszcie
zakończyć. Ja rozumiem rzecz całą w ten sposób. W tej chwili nie ma zagrożenia
dla upadłości szpitala. Jest zagrożenie dla upadłości powiatu. Ale czy powiat
może upaść? No raczej chyba nie według prawa. I trzeba tak pracować, by
wypracować naprawdę konkretne stanowisko, po deklaracji pani burmistrz czy też
po deklaracjach innych samorządów. Pracownicy zapewne z powodu swoich
niewyobrażalnych zarobków nie są w stanie wykupić wszystkich udziałów, ale
pewnie po jakichś obniżonych cenach też by solidarnie w tym uczestniczyli. W
tej chwili są konsultacje w związkach zawodowych propozycji pana starosty. Ja
się w to oczywiście nie wtrącam. Nie można ciągle narzekać, że coś się stało
kiedyś, tylko trzeba to naprawiać. Jeżeli się zlikwidowało SP ZOZ, to już nie
należy do tego wracać. Bo w jakimś celu był zlikwidowany! To trzeba było nie
likwidować! To wszystko, wszystkie te decyzje działy się przez te lata na tej
sali. Przez ostatnie 12 lat bez przerwy była awantura o szpital: czy ma być,
czy ma przetrwać czy nie?
Jeżeli podejmowano
decyzję, że ma przetrwać, zaciągano kredyty, robiono zobowiązania, no to w
jakimś celu. Dzisiaj rozmowa o rynku medycznym jest jakaś przedwczesna jeszcze.
A co się stanie, jak się zmieni ustawa? I zlikwidowany będzie NFZ? A szpitale
będą budżetowane, tak jak to zapowiada jedna z partii. Co wtedy? Jak się sprzeda,
to już jest sprzedane. Nie ma wpływu żadnego. W kacie notarialnym mo0żna
zapisać pobożne życzenia a one i tak nie będą zrealizowane. A później będzie
trzeba ten akt notarialny w sądzie odwracać.
Ja rozumiem tą
sytuację, że Państwo musicie to zrobić, bo musicie Państwo mieć pieniądze Ja to
rozumiem, ale decyzja jest wasza i wszyscy tej decyzji się podporządkują. Tyle
mam do powiedzenia.”
Radny Zbigniew
Józefiak:
„Jeszcze jedno
zdanie. Nie dalej jak wczoraj, TVN wyemitował program o szpitalach. Kto z
Państwa oglądał, to miał okazję zobaczyć, jak funkcjonuje szpital powiatowy w
Jarocinie. Okazuje się, ze w dużej mierze zależy to od sposobu zarządzania a
nie od kondycji finansowej właściciela.”
Przystąpiono do
glosowania wniosku radnego Marka Zagrobelnego nad imiennym glosowaniem nad
uchwałą.
Wyniki głosowania: przeciw
– 7 radnych, za 4, wstrzymało się 3 radnych. Wniosek przeszedł. Ogłoszono 10
minut przerwy.
Po przerwie wznowiono
obrady. Głos zabrał radny Jan Kalinowski, który poprosił o spełnienie prośby
pracowników szpitala o udzielenie im głosu.
Pracownica szpitala –
Marta Brocka:
„Chciałem krótko, w
dwóch zdaniach powiedzieć. Po pierwsze, jak my się czujemy, jako pracownicy,
których cały czas się obarcza winą za to, jak funkcjonował SP ZOZ, jakie długi miał.
A chciałabym tylko zapytać: kto, tych zarządzających tym szpitalem powoływał? Do
zeszłego roku, do sierpnia, to była katastrofa! My, jako pracownicy, to wiedzieliśmy,
ale nikt na to nie reagował. A obarcza się winą, cały czas, nas.
Chciałabym jeszcze
powiedzieć, że słyszymy, bo ludzie którzy pracują w tym szpitalu pracują u prywatnego
przedsiębiorcy, który mógłby być potencjalnym nabywcą szpitala, i mówią nam,
słyszymy, co ten potencjalny nabywca mówi o tym, co się stanie z pracownikami,
co się stanie ze wszystkimi przychodniami Podstawowej Opieki Zdrowotnej, które
są tutaj. Mówi, że wykosi wszystkie POZ –y, że ma swoich ludzi do pracy.
Jest jeszcze jedna
sprawa. Byliśmy przed poprzednią sesją u pana starosty. Pan starosta też nas
informował o tym, że to nie przez szpital, nie przez długi szpitala, muszą być
zbyte udziały spółki. Tylko dlatego, żeby zapłacić temu „Chemeko”. Podawane
były nawet kwoty, ile trzeba zapłacić do końca tego roku, ile trzeba będzie trzeba
zapłacić do końca przyszłego roku.
Pytałam sama,
osobiście, czy były brane pod uwagę stanowiska gmin. Więc pan starosta powiedział
nam, że gminy są niezainteresowane udziałami szpitala, że gminy są zadłużone,
że gminy mają większe…(w tym miejscu starosta Wołowicz usiłuje zaprzeczyć słowom
Marty Brockiej, ale bezskutecznie),…tak, panie starosto, nas było więcej, panie
starosto. Mówił pan, że wraca pan z sesji w Niechlowie i opowiadał, jakie tam
jest zadłużenie i jakie problemy finansowe maja gminy, i że nie interesuje
gmin, że tak powiem, los szpitala.
I chciałabym jeszcze
zapytać, czy to jest faktycznie taka fajna perspektywa, że 200 osób, które pracuje,
pójdzie za chwileczkę, bo taki będzie nasz los, po zasiłki do urzędu pracy albo
po zapomogi do opieki społecznej. Tym się nikt nie przejmuje, i to słychać było
nawet w wypowiedzi panów starostów, że interesują Państwa tylko te dwa lata do
przodu, kiedy upływa ta kadencja. Naprawdę! To się dało odczuć.
Termin, jaki dostaliśmy
do konsultacji tego pomysłu o zbyciu udziałów dla pracowników też był
niewiarygodnie krótki. Tam były 3 czy 5 dni, to nawet się nie dało w tym czasie
zebrać pracowników, którzy pracują na zmiany a przecież to są też ludzie,
normalni, prości, którym trzeba wytłumaczyć pewne rzeczy. A dostaliśmy 3 czy 5
dni na udzielenie odpowiedzi, czy pracownicy, czy 200 osób jest zainteresowanych
tym czy nie. I tak samo, jak powiedział jeden lekarz, który z nami był, nie
jeden, bo było ich więcej, ale jeden był z nami u pana starosty. On powiedział,
że pracował w takich firmach, podmiotach, gdzie właścicielem był prywatny
przedsiębiorca. Tam likwidowano, gdy wchodził prywatny przedsiębiorca,
likwidowane były oddziały dziecięcy i temu podobne. Opowiadał, jak matki z
chorymi dziećmi jeździły po 80
km autobusami musiały się tułać do większej jednostki a
tam, jak były traktowane? Po macoszemu! Bo nikt ludźmi z takich małych
społeczności tam nie interesuje. Ludzie, którzy pracują u tego przedsiębiorcy mówią
jasno, co stanie się z tym szpitalem, co ten przedsiębiorca mówi.
Tu bardzo,
bardzo prosimy, żeby wziąć pod uwagę to. Byliśmy wcześniej u pani burmistrz,
bardzo dużym wsparciem nas zaskoczyła, tchnęła w nas optymizm tym, że jest
zainteresowana, że chce pomóc, że uważa, że to jest zła decyzja, która w tym
momencie, kiedy nasza spółka się rozwija, do tej pory wszystko się zamykało,
nic się nie opłacało. A teraz jest otwarty tomograf, jest otwarta poradnia
ortopedyczna, jest zakupiony sprzęt a przecież środki z NFZ nie są większe. Wszystko
idzie w dobrym kierunku. Nie wiem czy tak mogę powiedzieć – prezes staje na
głowie (śmiech!), ale robi wszystko, co może, każdy się stara a Państwo chcą
sprzedać spółkę.
Także chciałam zapytać:
gdzie Państwo zostawili swoje sumienia? (oklaski)
Rada Powiatu stosunkiem głosów 9 do 5 przyjęła dzisiaj podczas
sesji Rady Powiatu uchwałę o zbyciu udziałów w spółce Powiatowe Centrum Opieki
Zdrowotnej. Za zbyciem udziałow głosowali:
Marek
Biernacki – PO,
Piotr
Iskra – PO,
Dariusz
Wołowicz,
Piotr
First,
Danuta
Rzepiela,
Edward
Szendryk,
Jerzy
Pala,
Paweł
Niedźwiedź,
Marek
Hołtra.
Przeciwko przehandlowaniu szpitala za śmieci byli:
Zbigniew
Józefiak,
Grzegorz
Aleksander Trojanek,
Jan Bondzior,
Jan
Kalinowski,
Marek
Zagrobelny.
W sesji nie wziął udziału radny Władysław Stanisławski, który przebywa na urlopie.
Poniżej mają Państwo pierwszą część wypowiedzi radnych
podczas tej części sesji, która dotyczyła sprzedania szpitala za śmieci.
Radny Jan Kalinowski:
„Na poprzedniej sesji i na poprzednim posiedzeniu Komisji
Zdrowia mówiłem, że w uzasadnieniu tej uchwały jest zamiast „dokapitalizowania”
słowo „dekapitalizacja.” Po dwóch tygodniach otrzymuję uchwałę, która mówi to
samo. I teraz chciałbym się zapytać: czy to jest prawda czy nieprawda? Jeżeli w
tej uchwale zapisano „dekapitalizacja” dwukrotnie, to oznacza, że Zarząd chce
zmniejszyć wartość spółki przed sprzedażą, co jest dziwną rzeczą. Kto odpowiada
za coś takiego? Czy my tę uchwałę chcemy wysłać – z takim uzasadnieniem! – do
nadzoru prawnego wojewody?”
Radny Hołtra zgodził się z poglądem radnego Jana
Kalinowskiego i stwierdził, że komisja zdrowia wystąpiła o zmianę tej pomyłki.
Strosta Piotr Wołowicz:
„Ten błąd literowy został już poprawiony na ostatniej sesji,
doszliśmy chyba wszyscy do porozumienia, że to jest błąd. Natomiast nie
powinien on zostać w takiej formie wysłany, niezmieniony, ale jest to błąd,
który został już wyjaśniony poprzednio. No, ale jeżeli dla kogoś ważniejszy jest
w dalszym ciągu, to wyjaśniam i za przepraszam, że rzeczywiście został znowu
popełniony taki błąd, który nie powinien być w formie pisemnej powielany,
jeżeli na posiedzeniu Rady została ustalona inna treść.
Natomiast przechodząc do meritum sprawy. Na poprzedniej
sesji, dwa tygodnie temu, rozpoczęliśmy dyskusję nad wyrażeniem zgody na zbycie
udziałów w Powiatowym Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze, na której wiele osób
mogło i przedstawiało swoje stanowisko w tej sprawie. Natomiast nie udało się
na poprzedniej sesji przedstawić stanowiska Zarządu, wnioskodawców tej właśnie
uchwały. W międzyczasie, w ciągu tych dwóch tygodni, mieliśmy możliwość i
okazję, o tej sprawie, czy też o tym zamiarze rozmawiać szerzej, zarówno z
przedstawicielami czy też włodarzami poszczególnych gmin powiatu górowskiego, w
którym również uczestniczył pan prezes spółki, a także z osobami, które rynkiem
medycznym zajmują się od wielu lat, i które potrafią, czy też potrafią wskazać
pewne tendencje, które są w dniu dzisiejszym, i które w przyszłości mogą jak
gdyby spotkać nas, jako właściciela tego szpitala a przede wszystkim spółkę,
która na tym rynku medycznym funkcjonuje.
Podjęcie tej właśnie uchwały, czy też zaproponowanie tego
projektu uchwały wiązało się z motywacją taką, następującą, która mówiła jak
gdyby o dwóch częściach tej właśnie uchwały. Pierwsza dotycząca sposobu
dalszego funkcjonowania tej spółki i szans na dalszy rozwój i możliwości
przetrwania na tym rynku medycznym, który w sposób gwałtowny się zmienia,
zmienia się przede wszystkim w sensie wymogów stawianych tego typu placówkom,
ale również w niepokojący sposób zmienia się w sensie coraz mniejszych środków
publicznych na funkcjonowanie tego typu placówek. I dlatego też pierwszy wątek
dotyczący przyszłości szpitala, dotyczy możliwości dalszego finansowania i
dalszego rozwoju spółki. Nie tylko w kategoriach, tak jak było to przez 10 lat,
patrzenia na ten szpital co będzie dzisiaj, i to jest najważniejsze, nie
patrząc na to, co będzie jutro, co będzie za rok, co będzie za 10 lat.
Właściwie przez cały okres funkcjonowania szpitala pod własnością czy pod
zarządzaniem organu założycielskiego powiatu górowskiego nigdy nie było wizji
dalszego funkcjonowania czy też perspektyw funkcjonowania tego szpitala
kilkuletniej. Zawsze patrzono na to co jest dzisiaj i rozwiązywano problemy
dnia dzisiejszego.
Ta sytuacja, jak tez pewnie wiele innych czynników, i
wewnętrznych i zewnętrznych, doprowadziła do tego, że półtora roku temu szpital
funkcjonujący jako SP ZOZ został zlikwidowany. Został zlikwidowany ponieważ
był, można powiedzieć to wprost, bankrutem. Dług szpitala w momencie likwidacji
wynosił 42 mln zł. 42 mln zł rosnąca w wolniejszym albo szybszym tempie na
przestrzeni ostatnich 10 lat, bez wielkiego przejmowania się, co będzie na
końcu. Aż wreszcie doszedł moment, gdy nie można było zwlekać i coś trzeba było
zrobić. Ten dług plus kilka milionów, które wcześniej były zainwestowane w
różnych formach, spłaty kredytu, pożyczek, przez powiat górowski, spowodował,
że w ciągu jednego dnia powiat górowski przejął zadłużenie sięgające rocznego
budżetu powiatu. W każdym przypadku oznaczało dla takiego powiatu właściwie
zakończeni funkcjonowania czy też zakończenie sprawnego funkcjonowania i
zabezpieczania wszystkich zadań, które ma powiat, nie tylko zadań medycznych,
ale zadań związanych z opieką nad rodzinami zastępczymi, z opieką nad
bezrobotnymi, z wypłatą pensji dla nauczycieli czy też dla innych pracowników,
którzy z budżetu starostwa swoje wynagrodzenia otrzymują.
I 42 mln złotych, przejęte przez powiat nagle stało się
zagrożeniem, które trzeba było rozwiązać, po ty, by można było dalej
funkcjonować. Te 42 mln. złotych nie rozpłynęło się w powietrzu i dzisiaj
możemy powiedzieć, że udało się nam zlikwidować SP ZOZ, powołaliśmy spółkę PCOZ,
która dzisiaj dobrze funkcjonuje i nie ma zadłużenia, ponieważ ono się
rozleciało. To się za dużo nie rozleciało, to ciągle jest w budżecie powiatu
górowskiego. To zadłużenie 42 mln złotych zostało zmniejszone dzięki
zaangażowaniu wielu osób, przede wszystkim w poprzedniej kadencji Zarząd pani
starosty Pony złożył wniosek do tzw. „planu B” oddłużenia szpitali, po to, żeby
można było zniwelować ten dług przynajmniej o zobowiązania publiczno – prawne.
Dzięki temu wnioskowi i prawie dwuletniemu, dwuletniemu, bo to były prawie dwa
lata od momentu złożenia wniosku do podpisania umowy okresowi prac nad tym
wnioskiem, udało się otrzymać 22 mln złotych z „planu B”, zmniejszyło
zadłużenie powiatu. 22 miliony. Natomiast pozostałe 20 mln zostało budżecie
powiatu górowskiego już jako zobowiązania powiatu. Zobowiązania, które powiat
będzie spłacał przez następne kilkadziesiąt lat. I to nie są zobowiązania nie
wiadomo czyje, tylko są to zobowiązania po zlikwidowanych SP ZOZ – ie. Te
zobowiązania w znacznej kwocie, prawie 12 milionów, dotyczą kredytu, który
kilka lat temu powiat poręczył dla, po to, żeby szpital mógł przetrwać, i który
od samego początku spłacał, od pierwszej raty, i który spłaca dzisiaj, i który
będzie spłacał przez następne dwadzieścia parę lat.
Następna cześć tego zadłużenia, to są zobowiązania wobec ZUS
– u, które urosły w ciągu półtora roku do kwoty, odsetki, do kwoty ponad 3 mln
zł. I wreszcie trzeci składnik, ten największy, to są zobowiązania, które
naliczył komornik, jeżeli chodzi o własne koszty, to ponad 3,5 mln zł. I
dzisiaj spotykamy się z taka oto sytuacją, że mamy 20 mln złotych zobowiązań po
SP ZOZ – ie, na które nakładają się inne zobowiązania powiatu z lat ubiegłych,
i które powodują dzisiaj, że sytuacja powiatu górowskiego jeżeli chodzi o
możliwość spłaty tych zobowiązań jest wręcz niewykonalna. Jeżeli dzisiaj
wywołaliśmy uchwałę czy też proponujemy radnym uchwałę o zbyciu majątku w
postaci właśnie spółki szpitalnej, to nie po to, żeby spłacać zobowiązania
firmy „Chemeko”, firmy „Dudkowiak”… (gromki śmiech na sali zebranych
obserwatorów sesji). Tylko, że proszę Państwa (ogólna wesołość na sali obrad
trwa do akcji wkracza przewodniczący Szendryk i mówi: Jeżeli to Państwa nie
interesuje, proszę wyjść! Głosy z sali: „Sam sobie wyjdź!”).
Ja rozumiem, że argumenty mogą Państwa nie interesować, ale
ja bym prosił, żeby chociaż wysłuchać, bo to naprawdę wiele nie kosztuje a
długo nie będę mówił (oj! Kosztuje a mnie podwójnie, bo raz, że muszę dukania
wysłuchiwać podczas obrad a dwa, że później jeszcze raz, i to ze słuchawkami na
uszach – pomyślałem w duchu). Starosta kontynuował:
„Ponieważ mamy dzisiaj różne zobowiązania i gdybyśmy my
dzisiaj nie mieli 20 mln zobowiązań po szpitalu, po SP ZOZ – ie, to nie
mielibyśmy problemu żeby zaciągnąć kredyt i spłacić te inne zobowiązania.
Takich problemów powiat, by nie miał. Dzisiaj powiat nie może zaciągnąć ani
złotówki kredytu dlatego, że ma w swoim bagażu m.in. 20 mln zł po zlikwidowanym
SP ZOZ – ie.
I teraz patrząc przede wszystkim na funkcjonowanie, dalsze
losy szpitala, jako dzisiaj spółki funkcjonującej na rynku medycznym w sposób
oczywisty spółki, która musi się kierować wszystkimi zasadami, jakimi rynek
medyczny dzisiaj, jaki rynek medyczny dzisiaj przedstawia. Przede wszystkim
rynek finansowy, to jest najważniejsze a więc możliwości dalszego rozwoju
spółki, pozyskiwania środków na ten rozwój i możliwości realizowania zadań w
ramach kontraktu. W sposób oczywisty jest wiadomy dla każdego, że dzisiaj
szpital w wielu aspektach czy też w wielu dziedzinach nie spełnia wymagań,
które będą za chwilę niezbędne do tego, żeby można było podpisywać kontrakty z
NFZ. To wymaga niestety dofinansowania, i to wymaga przede wszystkim jeżeli nie
własnej możliwości finansowej, to możliwości kogoś, kto będzie mógł to
poręczyć. Powiat jako właściciel tej spółki w sposób oczywisty nie jest w
stanie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat poręczyć żadnego kredytu czy
też żadnej innej formy finansowego wsparcia dla tej spółki. Dlatego też z
naszego punktu widzenia właśnie podmiot, który może dofinansować w sensie
oczywiście inwestycyjnym, w sensie wyposażenia, doposażenia, po to, żeby
spełnić te warunki i do tego, żeby można było w dalszym ciągu ubiegać się o
kontrakty z NFZ no musi mieć kapitał żeby to zrobić. I to jest powód, ten
pierwszy, że projekt uchwały został wywołany.
Drugi powód, czy mniej czy bardziej ważny niech każdy sam
oceni, ale w naszej ocenie równoważny przynajmniej, to jest taki, o czym
powiedziałem w dużej część i przed chwilą, czyli zobowiązania powiatu, które na
dzień dzisiejszy są już wymagalne, ale zahamowane dlatego, że zostały podpisane
porozumienia z wierzycielami, i te porozumienia gwarantują nam rozłożenie tych
zobowiązań na kilka lat jeżeli chodzi o prywatnych wierzycieli i natomiast na
kilkadziesiąt lat jeżeli chodzi o publicznych wierzycieli w sensie, w sensie
ZUS. Niemniej jednak wszelkie porozumienia i wszelkie zobowiązania wymagają
spłaty. Jeżeli one będą nie respektowane, nie będą spłacane, no to wtedy sposób
realizacji, ściągania tych wierzytelności będzie, no, bardziej drastyczny i
dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy ustalone, mamy harmonogram spłaty
tych zobowiązań i potrzebujemy środków finansowych do tego, żeby można było te
zadania w sensie spłaty realizować. Czy ewentualne środki, które być może
będzie można uzyskać ze sprzedaży spółki zabezpieczą w pełni te kwoty żeby
można było zrealizować te wszystkie porozumienia, pewnie nie, ale jeżeli się
nie dowiemy o jakich kwotach mówimy, to tego nigdy nie będziemy wiedzieli. To nie
jest tak, że my tylko i wyłącznie sprzedajemy coś, co jest w sensie społecznym
niezwykle ważnym i wartościowym przedmiotem (szpital i załoga przedmiotem!
Zgroza!), tylko po to, żeby zabezpieczyć te wszystkie wierzytelności. Nie! My
również poczyniamy inne działania, które mają doprowadzić, że w ciągu
następnych lat powiat górowski znajdzie wolne środki, po to, żeby można te
zobowiązania spłacić. A będzie to robione kosztem czy też wyrzeczenia z tego
tytułu będą musieli również ponieść wszyscy, począwszy od nauczycieli, poprzez
rodziny zastępcze kończąc na urzędzie pracy. Każdy musi mieć niestety
świadomość, że w ciągu następnych lat będzie musiał swoje budżety w sposób
niezwykle ograniczony przede wszystkim proponować i realizować. I dzisiaj
dlatego też, wiele rzeczy, które już dzisiaj podejmują szkoły, maja na celu
ograniczać właśnie wydatki budżetowe ze środków powiatu, tylko zastępować je
innymi środkami, środkami zewnętrznymi, którymi będzie można realizować, po to,
żeby te pieniądze można było zaoszczędzić na spłatę wierzytelności.
Co będzie jeżeli nie uda się tych wszystkich porozumień
realizować i spłacać tych porozumień zgodnie z harmonogramem? No, ja tutaj
naprawdę nie chciałbym tworzyć jakiegoś czarnego czarnowidztwa, ale mówię o
faktach. Wierzyciele, którzy dzisiaj jak podpisują porozumienia z powiatem mają
tytuły egzekucyjne. Więc moment wejścia komornika do powiatu górowskiego, po
to, żeby realizować te wszystkie wierzytelności, to nie jest naprawdę coś czego
nie można sobie wyobrazić. To jest coś bardzo możliwe i bardzo nieodległe w
czasie. Mieliśmy tego przykład wiosną tego roku, w miesiącu kwietniu, gdy
komornik zrealizował tytuł, zaczął realizować tytuł ZUS i w ciągu kilku minut,
o wpół do trzeciej po południu, zajął nam wszystkie konta, zablokował nam
wszystkie konta, ściągnął kilkaset tysięcy złotych a przede wszystkim zaczął od
własnych kosztów komorniczych. I to, że udało się to w ciągu jednego dnia
odkręcić spowodowało, że mogliśmy dalej, w miarę sprawnie funkcjonować. Ale to
był epizod w porównaniu do tego, co może stać się tak naprawdę dniem powszednim
powiatu górowskiego w ciągu najbliższych kilku miesięcy, jeżeli nie będziemy
realizować tych porozumień do spłaty zobowiązań, które posiadamy.
Dlatego też ta uchwała o wyrażenie zgody na zbycie udziałów,
jest uchwałą upoważniającą Zarząd do prowadzenia oferty publicznej na sprzedaż
udziałów po cenie nominalnej, czyli my na podstawie tej uchwały, jeżeli
zostaniemy upoważnieni, będziemy mogli sprzedać tą spółkę tylko i wyłącznie po
cenie nominalnej, czyli za kwotę 10,5 mln zł. Każda inna oferta poniżej tej
kwoty nie jest możliwa do realizacji na podstawie tej uchwały. Ona wymaga
następnej uchwały i ewentualnego wyrażenia zgody przez Radę Powiatu na
obniżenie tej kwoty. Dlatego też ta uchwała nie Oznacza tego, że my ją, tę
spółkę, możemy sprzedać taniej niż za kwotę 10,5 mln zł.
Natomiast nie znamy wartości rynkowej spółki dopóki nie
otrzymamy ofert ewentualnych, potencjalnych firm, które taką spółkę chciałyby
nabyć. I dzisiaj mówienie o kwocie rynkowej, to jest tak naprawdę wróżenie z
fusów, bo dzisiaj nikt z nas nie wie, czy dla potencjalnych inwestorów ta
spółka jest warta 8 mln, 4 mln, czy 1,5 mln. A może się okaże, tak jak czasami
się na przykładzie już funkcjonujących w kraju, że dla inwestora, który musi,
po to żeby zrealizować wszystkie standardy, po żeby mógł się ubiegać o
kontrakty z NFZ, w ciągu najbliższych lat zainwestować w spółkę kilka milionów
złotych, może się okaże, że w sensie nabycia udziałów, ta spółka w ogóle nie
jest nic warta, jeżeli chodzi o zapłacenie udziałów w tym, za tę spółkę. Może
się okaże, że te pieniądze, które trzeba zainwestować w modernizację tego
szpitala są tak duże, że biznes planie nie wychodzi już nic, co można
przeznaczyć na wykupienie udziałów. Ale tego nie wiemy i się nie dowiemy,
dopóki takiej procedury nie przeprowadzimy.
To jeżeli chodzi o samą uchwałę. Natomiast w międzyczasie, w
ciągu tych dwóch tygodni mieliśmy możliwość i okazję porozmawiać właśnie między
innymi z burmistrzami i wójtami powiatu górowskiego w sprawie ewentualnej chrei
nabycia udziałów przez gminy i mieliśmy przyjemność spotkać się z każdym z
wójtów i burmistrzów oddzielnie później zrobić takie wspólne spotkanie, na
którym każdy mógł ewentualnie wyrazić swoje opinie, czy tez jakieś pytania
skierować i również w związku z pojawiającymi się na tej sali dwa tygodnie temu
sugestiami, że może warto zwrócić się do pracowników, którzy byliby
zainteresowania nabyciem tych udziałów, również wróciliśmy się do pana prezesa
o to, aby jak gdyby przedstawił te stanowisko pracownikom czy pracownicy są
zainteresowani.
Otrzymaliśmy odpowiedź od pani burmistrz, od gminy Góra,
otrzymaliśmy odpowiedź od gminy Wąsosz i otrzymaliśmy odpowiedź od gminy
Niechlów. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi od gminy Jemielno i nie otrzymaliśmy
odpowiedzi od pana prezesa, dlatego też nie wiemy, jakie jest stanowisko gminy
Jemielno i nie wiemy, czy pracownicy są ewentualnie zainteresowani.”
Starosta Piotr Wołowicz odczytał treść pism, które otrzymał
z gmin w sprawie możliwości objęcia przez nie udziałów w spółce. Przypomnę, że
stanowisko burmistrz Ireny Krzyszkiewicz przedstawiłem Państwu w poście: Tak,
ale…”.
Stanowisko burmistrza Wąsosza w streszczeniu wygląda tak.
Gmina Wąsosz uważa, że trafne i właściwe jest zbycie udziałów spółki, ale z zastrzeżeniem,
iż zbycie tych udziałów nastąpi po ich nominalnej cenie, czyli 500 zł za
udział. Gmina Wąsosz traktuje jednak wystawienie udziałów spółki na sprzedaż,
jako: „formę badania rynku i określenia realnej wartości spółki”.
Pismo burmistrza Wąsosza zawiera również taki oto passus, iż
po urealnieniu ceny udziałów: „realnym jest wykupienie części udziałów spółki
przez gminę Wąsosz, oczywiście po cenie nie wyższej niż ustalona w drodze nieważnego
w tym przypadku przetargu.” Dalej burmistrz deklaruje, że gmina Wąsosz może
wykupywać udziały w częściach, ratach rocznych, ale wymaga to odrębnych
negocjacji i spisania porozumienia. W przypadku wykupu udziałów burmistrz
zwraca uwagę, iż należy wówczas zapewnić gminą, które staną się udziałowcami
spółki, wpływu na spółkę i udziału w jej zarządzaniu. Musi być też wzięty pod
uwagę parytet udziałów dla każdej z gmin. Parytet ten burmistrz Zbigniew Stuczyk
proponuje powiązać z ilością ludności lub ilością chorych z poszczególnych gmin
leczących się w naszym szpitalu albo tez z wielkością budżetu gmin.
Gmina Niechlów również uważa, że należy zorganizować
przetarg na sprzedaż udział…ów, gdyż to pozwoli się zorientować: „jakimi
środkami dysponują oferenci”. Wskazuje też, że należy podjąć rozmowy z samorządami
na temat nabycia udziałów w spółce. Równocześnie wójt Jan Głuszko stwierdza, że
„nie widzi możliwości nabycia udziałów po cenie nominalnej.”
Radny Zbigniew Józefiak:
„Miesiąc temu wywołany został projekt uchwały, czyli to o
czym teraz mówił pan starosta, mógł wyartykułować miesiąc temu. Powiem więcej.
To, o czym powiedział dzisiaj wiadomym było od początku trwania kadencji Rady
Powiatu. Te wszystkie cyfry były znane dużo wcześniej i nie jest to nic
odkrywczego. Jakieś trzy tygodnie temu Rada Powiatu zobowiązała Zarząd do
przeprowadzenia rozmów z samorządami, i to zostało – jak słyszymy – dokonane. Natomiast
nie rozumiem dlaczego w materiałach na dzisiejszą sesję nie ma kopii tych pism?
Przecież radni mają prawo przeczytać, zastanowić się. Wręcz powiedziałbym
więcej! Po przeczytaniu tych pism, zapoznaniu się z zawartymi w nich treściami,
powinni mieć możliwość przeprowadzenia debaty, na komisjach, gdzie rozważa się
wszelkie „za” i „przeciw”. A nie w tej chwili, na gorąco, na sesji, i to na sesji
zorganizowanej w trybie nadzwyczajnym. Nie rozumiem tego.
Odbyło się co prawda dwa dni temu spotkanie, które co
wiedziałem, niczego nowego nie wniesie. I tak praktycznie było poza jednym
elementem. Dowiedzieliśmy się, że aby zapiąć budżet powiatu górowskiego w
obecnym roku, brakuje kwoty ok. 7 mln. zł. Brakuje mi w dzisiejszych materiałach
roboczego zestawienia, które przygotował skarbnik powiatu górowskiego, żeby
radni mogli bezpośrednio zapoznać się z tymi cyframi. Wszystko jest robione, za
przeproszeniem za kolokwializm – „na gębę”. A mówimy o sprawach bardzo poważnych.
Chcę jeszcze dodać taką rzecz. Mówiliśmy, dużo wcześniej, że
sprawa istnienia powiatu i budżetu powiatu, wymaga pewnej analizy i programu
naprawczego. Przechodzi się nad tą sprawą zupełnie do porządku dziennego, jakby
nie było problemu z dalszym istnieniem
powiatu. Była w marcu podejmowana uchwała intencyjna o zbywaniu mienia. Minęło
przeszło pół roku i do dzisiaj nie ma wykazu nieruchomości, które ewentualnie mogłyby
być przedmiotem zbycia.
Pozostaje bez odpowiedzi na dzisiaj pytanie: dlaczego w
pierwszym rzucie, bez dogłębnej analizy, wystawia się na sprzedaż udziały spółki?
A dlaczego nie np. halę „Arkadia”? Dlaczego się nie mówi o budynku internatu? Tego
wszystkiego brakuje a czas nieubłaganie płynie.
W maju ubiegłego roku Zarząd Powiatu podjął taką deklarację.
Pozwolę sobie zacytować, bo dotyczy to ochrony zdrowia: „Przedstawienie sytuacji związanej z zamkniętą opieką szpitalną radnym
Rady Powiatu będą przedstawiane minimum dwa razy w roku. W ramach oceny
aktualnej sytuacji i perspektyw dalszego działania po okresie pierwszego
półrocza prowadzenia działalności medycznej przez spółkę, zorganizowanie spotkania
radnych, Rady Nadzorczej i Zarządu spółki w celu omówienia aktualnej sytuacji i
ewentualnych zagrożeń, dalszych planów działania i wskazanie ewentualnych zmian
i nowych rozwiązań własnościowych, co do dalszego funkcjonowania spółki.”
O tych proponowanych zmianach się dowiadujemy miesiąc temu. Żadnego
spotkania z Radą Nadzorczą spółki na tej Sali, czy na jakiejś innej sali, nie
było. O zmianach kadrowych w Radzie Nadzorczej dowiadujemy się na korytarzu.
Nie jesteśmy informowani na bieżąco. Do dzisiaj nie wiemy, kto tak naprawdę
reprezentuje Radę Nadzorczą spółki.
W marcu, w uzasadnieniu uchwały intencyjnej o zbywaniu
mienia czytaliśmy, a nie chciałem wracać już do argumentów z poprzedniej sesji,
ale to jedno zdanie przeczytam: „Podjęcie
niniejszej uchwały niezbędne jest celem wykazania wierzycielowi powiatu
górowskiego, tj. „Chemeko – System”, iż powiat górowski podejmuje wszelkie
działania zmierzające do zaspokajania wierzyciela celem uniknięcia postępowania
egzekucyjnego.”
Co się zmieniło od marca panie starosto, że z takim
przeświadczeniem używa pan w tej chwili innych argumentów? Na zakończenie odniosę
się do projektu uchwały, a konkretnie do paragrafu pierwszego, gdzie podana
jest liczba udziałów i wartość nominalna. W mojej ocenie jest to zawyżone i w
związku z tym uchwała w tym kształcie nie rokuje realizacji. Wszystko polega na
gdybaniu. Wspomniał pan, panie starosto w swojej relacji, że zasięgał pan
informacji osób kompetentnych w sprawie funkcjonowania rynku obrotu szpitalami.
Co to są za eksperci? Czy mógłby pan podać ich nazwiska? Z jakich środowisk się
wywodzą? Myślę, że to będzie ciekawa informacja.
W paragrafie 5 mamy bardzo lakoniczny zapis, że: „potencjalny
nabywca udziałów obejmie ochroną interesy pracownicze.” Co to ma znaczyć? To
nie praktycznie nie przybliża niczego. To jest stwierdzenie, które niczego nie
gwarantuje.
I na zakończenie. W paragrafie 6 mamy zapis, że: „Wykonanie
uchwały powierza się Zarządowi Powiatu górowskiego.” W mojej ocenie, po tym, co tutaj Państwu przedstawiłem, Zarząd Powiatu
górowskiego nie jest godzien zaufania, żeby powierzyć mu tak poważne zadanie.
W związku z tym będę głosował przeciwko projektowi uchwały w takim kształcie.
Na zakończenie. Dotarła na moje ręce kolejna lista z
podpisami mieszkańców powiatu górowskiego, nieważne kto te podpisy zbierał,
ważne kto się podpisał i z jakimi intencjami. Na ręce pana przewodniczącego przekaże
listy, pod którymi 2227 osób złożyło podpisy. Wszyscy są mieszkańcami powiatu
górowskiego.
Za swoje wystąpienie radny Zbigniew Józefiak otrzymał
oklaski.
Radny Jan Kalinowski:
„Za chwilę będziemy glosować uchwałę, która zapewne
przejdzie, bo taki jest w tej Radzie układ sił. Ja mam tylko dwa pytania. Moje
pierwsze pytanie jest takie: jeżeli usłyszeliśmy, że tego szpitala będzie
pierwszym krokiem, to ja chciałbym się dowiedzieć o drugi krok. Ja również zasięgałem
informacji i też obserwuję ruchy na rynku sprzedaży szpitalnych spółek, mniej
więcej ceny tych spółek są podobne. I mam pytanie do pana starosty: jeżeli
nasza spółka zostanie sprzedana, no powiedzmy za 3 czy 4 mln., to i tak jest
dużo, to skąd pan starosta weźmie 3 mln następne, by spłacić te 7 mln? I to
jest drugi krok. A trzeci, to taki: jakie oszczędności – konkretnie jakie!,
konkretnie na czym?! – i konkretnie ile maja one wynosić przyszłym roku, gdzie
też musimy spłacać pewne historie. Może się okazać, że sprzedaż tego szpitala jest
po prostu tylko po to, by przetrzymać ten Zarząd przez kolejne miesiące
(oklaski obserwatorów sesji). I jeszcze jedno. Pracownicy szpitala prosili mnie,
by ktoś spośród nich mógł zabrać głos w tej sprawie.”
Radny Grzegorz Aleksander Trojanek:
„Powiem szczerze, że troszeczkę jestem rozczarowany tymi przedstawionymi
głosami ze strony samorządów naszego powiatu. Myślałem, że więcej entuzjazmu będzie
w ewentualnym zakupie udziałów tejże spółce, ale to też świadczy o tym, jak
jest sytuacja finansowa poszczególnych samorządów. To jest oczywistą rzeczą. Mam
nadzieję, że będę wyrazicielem przynajmniej kilkunastu osób, które ze mną
rozmawiały i przedstawiam tę propozycję ze względu na to, że ona oczywiście nie
rozwiązuje całego problemu, ale te osoby, które się do mnie zwróciły stwierdziły,
że – w cudzysłowiu oczywiście – że patriotycznym obowiązkiem byłoby, gdyby
przynajmniej po jednym udziale wykupili wszyscy przedstawiciele samorządów z
naszego terenu. Mielibyśmy jakiś wkład w utrzymanie tego szpitala w rękach
naszego powiatu. Oczywiście, że każdy będzie decydował o tym sam, ale
propozycja jest chyba nie najgorsza. Wprawdzie liczba niewielka, ale można by było.
Każdy samorządowiec z naszego powiatu, to jest dobre sto osób, ponad sto osób,
gdyby wykupiło przynajmniej po jednym udziale, to już by to mogło mieć jakiś
wpływ na losy spółki.
I druga rzecz. Z tych osób, z którymi rozmawiałem, to jest
taka prośba, żeby przy tej okazji, gdy jest taki problem, powiat ma kłopoty z
wypełnianiem tych swoich ustawowych i statutowych obowiązków, żeby nie
posiłkować się cały czas takim starszakiem, czy taka groźbą dotyczącą przede
wszystkim oświaty. Żeby cały czas nie mówić, że jeżeli nie rozwiążemy tamtych
problemów, to zlikwidujemy, nie wiem, czy zlikwidujemy oświatę. Czy zabierzemy im
pieniądze, czy już nie będziemy kształcić na poziomie ponadgimnazjalnym dobrze,
albo weźmiemy kogoś do tej pracy z ulicy i zapłacimy mu parę złotych, żeby tam
ewentualnie tę młodzież kształcił na dobrym poziomie. Jest taka prośba, by nie straszyć
tych ludzi, tych nauczycieli, pracowników oświaty, że za chwileczkę nie dostaną
swoich należnych pieniędzy, że oni poniosą największe konsekwencje, tym
bardziej, zwracam na to Państwa uwagę, że może nie tyle ile trzeba, ale co
miesiąc na oświatę przychodzi subwencja i to jest jedyne, pewny dochód powiatu.
Bardzo prosiłbym, żeby miarkować w tego typu postulatach.
I mam jeszcze jedną prośbę. Rzeczywiście, jesteśmy tu po to,
żeby mówić o argumentach a nie żeby się przekrzykiwać, żeby obrażać kogoś i
mówić, że tylko moja racja jest racją jedyną właściwą.
Radny Marek Zagrobelny:
„Mi jest bardzo przykro, że jako mieszkańcowi powiatu
górowskiego, jako radnemu tej Rady, że tego typu uchwała znalazła się w
porządku obrad jakiejkolwiek sesji. Proszę Państwa, powiedzmy sobie wprost: tutaj
nie chodzi o to, żeby uratować powiat albo uratować budżet powiatu, czy żeby
uratować szpital. Tu chodzi o uratowania
starostwa powiatowego, tak naprawdę. A tak naprawdę, to chodzi o uratowanie czterech
stanowisk w Zarządzie Powiatu (oklaski z sali).
Proszę Państwa, w ogóle nie przekonują mnie argumenty pana
starosty, Na przykład argument, który dotyczy tego, że gdyby nie 10 mln zł
długu po SP ZOZ, dzisiaj powiat nie miałby problemów ze spłatą „Chemeko”. Panie starosto, proszę się nie dziwić mieszkańcom
powiatu górowskiego, personelowi szpitala, który dzisiaj jest obecny na sesji
jeżeli pojawiają się opinie, że oddajemy szpital za śmieci. To jest po prostu
prawda! (oklaski z sali).