Oto fragment z maila:
„(…) Jednak zastrzeżeń sporo, co do merytoryczności pada od ludzi. Po
pierwsze mówią, że przychylność Twoją do Królowej czuć w tekście. Szczególnie w
kwestii starosty. Zostawić w spokoju? To nawet mi się nie podoba.”
Ciężka jest dola blogera. Nigdy wszystkich nie zadowoli. Jak by nie
kombinował, to i tak będą narzekać, szukać dziury w całym, utyskiwać, że o tym
za źle a o owym za dobrze. Co do przypisywanej mi „przychylności” dla szefowej
gminy, to pragnę zauważyć, że post nie był poświęcony jej dostojnej i znakomitej
osobie. Ponadto nie sugeruję, by starostę zostawić w spokoju. Problem polega na
tym, iż nie ma w zwyczaju „z armaty strzelać do wróbli.” To byłby czysty
absurd! To nie jest –o czym już pisałem - postać ważna z punktu widzenia mieszkańca
powiatu. Rzekłbym, że dość marginalna, co zauważa autor korespondencji stwierdzając:
„
Kolejny fragment z korespondencji:
„Człowiekowi, który nawet na radnego miejskiego nie dostał kredytu zaufania
od wyborców dać stanowisko na którym kompletnie nie wypalił...”.
Ależ on wypalił! Wystarczy spojrzeć na ciemny budynek szpitala. Przekornie
można rzec, że wypalił tak, że wszyscy to poczuliśmy. I tej destrukcji nie da
się odwrócić. A że został starostę? Tam już szkód większych zrobić nie można.
Proszę sobie wyobrazić dziecko o naturze psuja, które dostaje mechaniczny samochodzik
zabawkę bez kluczyka do nakręcania sprężyny. Ale się dziecina pobawi! Tak dla
porządku dodam, że ja go nie wybierałem. A że jego o wyborze przesądziły głosy
radnych: Franciszka Nakonecznego, Andrzeja Rogali, Marioli Szurynowskiej (gmina
Niechlów), Urszuli Szmydyńskiej, Ryszarda Wawera, Grażyny Owczarek (gmina
Wąsosz) oraz nieocenionego osobistego przyjaciela tegoż groteskowego – w mojej
ocenia „starosty”, to już chyba inna historia. Widocznie radni ci uznali, że
szpital nam był niepotrzebny. Gdyby uznawali, że był nam, to przecież by na człowieka,
który walnie przyczynił się do jego (praktycznie) podarowania złodziejom nie
głosowali.
A z drugiej strony pokażcie mi Państwo w naszym pięknym kraju starostę,
który tak pięknie pozbawił ludzi szpitala?!
Ale jak już nasz powiatowy genialny radny Marek „Bananowy Uśmiech”
Biernacki też zagłosował za tą kandydaturą, to ja zaczynam wątpić czy ci,
którzy krytykują pozbycie się szpitala, mają rację. Wszak „Banan” ciągnie już czwartą
kadencję w Radzie Powiatu i jest obecnie najdłuższym stażem radnym powiatowym. Co
prawda z jego milczącej obecności w Radzie Powiatu nic dla mieszkańców powiatu nie
wynika, ale dla jego konta bankowego już ten fakt ma znaczenie. Tak ogólnie, to
radny „Bananowy Uśmiech” jest bezbarwnym radnym, pojęcia o samorządzie nie ma,
bo ma na głowie poważniejsze sprawy. Konia z rzędem kto znajdzie w sprawozdaniach
z sesji chociaż jedno jego wystąpienie przez ubiegłe 12 lat!
Dla porządku dodam, że ostatnio radny „Bananowy Uśmiech” nawiedził mnie podczas
snu. Uprzedzam! To nie był koszmar, jakby się na pierwszy rzut oka mogło
wydawać ludziom zawistnym, ze mi się śni potężny radny powiatowy a im tylko np.
marginalny starosta (niekoniecznie tego powiatu). Śnił mi się z chomątem na szyi,
do którego zaczepiony był pług orający jego własne ugory intelektualne.
Ktoś może powiedzieć, że ósemka radnych powiatowych głosowała tak a nie inaczej,
bo ktoś im tak kazał. A przecież to są dorośli ludzie! Jak ktoś komuś może kazać
głosować wbrew jego woli i sumieniu?! Wszak chyba żaden z nich
ubezwłasnowolniony nie jest! To ludzie poważni! Bałbym się nawet tak w śnie
pomyśleć!
A może od tych radnych, którzy zagłosowali tak, jak zagłosowali, ich
wyborcy tego oczekiwali? Różne bywają ludzkie dewiacje!
Kolejny fragment z korespondencji:
„Po drugie są opinie, że jeśli chodzi o hrabiego Głowackiego i jego
kompetencje, to wiele pozostawiają do życzenia, szczególnie w kwestii
planowania i realizacji inwestycji... Wiadomo, że to subiektywne opinie, ale
ważne tak jak te pozytywne.”
Nie wiem skąd przydomek „hrabia” w stosunku do Piotra Głowackiego, ale – o czym
pisałem – w trakcie wieloletnich z nim kontaktów, nigdy nie zauważyłem, by się
w jakikolwiek sposób wywyższał. Nigdy też nikt mi się na niego nie skarżył,
nawet anonimowo. Pragnę tylko zauważyć, że żadna kontrola nie wykazała złego
działania Piotra Głowackiego. Nawet ta ostania, która kontrolowała budowę „delfinka”. Każdy ma jednak prawo do własnych ocen.
Ostanie zdanie z maila:
„(…) Ludzie oczekiwali igrzysk, ale
Mazulewicz zamiast lwów wypuścił koty”.
Pozwolę sobie zauważyć, że lew zwany
jest „królem zwierząt”. Nie godzi się więc tego szlachetnego ssaka mięsożernego
wyprowadzać na łowy na drobnicę, np. mysz szarą. Od tego są koty. Lubią one
zresztą bawić się ofiarą dopóki jej nie zamęczą. Ot, taki objaw niewielkiego kociego
sadyzmu. I niee muszą być to
zaraz Behemtoy.