środa, 12 października 2016

Czy Ty o tym wiesz?



Trasa Góra - Leszno. Piękny, jesienny dzionek a przed moimi oczami ukazuje się gminna limuzyna (gmina bogata to na limuzyny stać), wypucowana, błyszcząca niczym natarta wazeliną, pachnąca Chanel no. 5, posuwa się ku przeznaczaniu.

I cóż ja widzę? Ja tam się nie znam na przepisach ruchu drogowego, ale wiem, że podwójna linia ciągła to rzecz święta. Nawet po pijaku - kiedy to było? - wiedziałem, że nie wolno jej przekraczać. Ciężko nie raz było - fakt, ale dawało się radę. Przecież sam siebie dobrze potrafię prowadzić i mój niegdyś cnotliwy tryb życia był doskonale znany, ceniony i powszechnie aprobowany za wyjątkiem tych, którzy urodzili się z deficytem rozumu.

Kiedy ujrzałem szalejącą po drodze czarną limuzynę marki skoda super o numerze rejestracyjnym DGR 555KK serce zabiło mi niespokojnie i głośno rzuciłem pytanie w pustkę:

- Cóż za szaleniec wiezie któregoś z naszych najdostojniejszych gminnych dygnitarzy?

 Z narastającym przerażeniem skonstatowałem, że na pokładzie gminnego wypasionego krążownika szos znajdować się może nasza Najukochańsza Pani Burmistrz. Cały zdrętwiałem ze szczególnym uwzględnieniem jednego z członków mojego ciała (ten zawsze mi drętwieje), przyglądnąłem się, ale nic nie wskazywało na to, że na pokładzie dygnitarskiego krążownika znajdowała się nasza najwyższa władza. 

Moje oczy nie dostrzegły bijących cudownych i boskich blond refleksów z wnętrza wypasionej czarnej bryki, o lakier której zabijają się młode blachary. Ten rodzaj skody w slangu młodzieżowym nazywany jest "piczomagnesem".  Odetchnąłem z ulgą. Rzecz jednak w tym, że mogłaby się znajdować nasza Najukochańsza Radość.

Chodzi w tym poście o to, by przeszkolić gminnego furmana z zakresu przepisów ruchu drogowego. I tu widzę rolę dla dość marnego w wykonywaniu swojej funkcji, jako przewodniczącego Rady Miejskiej, Jerzego "Chochoła" Kubickiego (niech koguty go do snu kołyszą!), który ongiś całkiem przypadkowo - w mojej opinii - kierował naszą drogówką. 

Sądzę, że przeszkolenie przez imć "Chochoła" będzie formą jego rekompensaty za pobieranie nienależnych kilometrówek w kwocie około 300 zł miesięcznie. Oooo! Przypomniało mi się, ale czy on te pieniądze zwrócił? No dobra, to szkolenie gminnego, szalonego furmana desperado jednak zaliczmy w poczet ustawowych odsetek, które ja mu daruję. Mam taki kaprys. Nie moje, więc mogę darować. A co mi? Ma się gest!

W przypadku nieszczęścia spowodowanego przez piratującego furmana  w randze gminnej, odpowiedzialność za potencjalne zniszczenie czarnej, dygnitarskiej limuzyny poniesie towarzystwo ubezpieczeń UNIQA. Ta jednak nie uniknie wydatków, a my zakupimy jeszcze bardziej wypasioną dygnitarską limuzynę. Bo nas stać! Lud oszaleje ze szczęścia a gminny furman jeszcze bardzie zaszaleje na drogach przy włączonym na maksa silniku i wyłączonym rozumie.

poniedziałek, 10 października 2016

Podobno...

Góra, ul. Lipowa – uratowanie kota przebywającego na wysokim drzewie - głosi komunikat zamieszczony na stronie naszej Straży Pożarnej. Podobno kot był własnością radnego powiatowego Mirosława "Tigera" Żłobińskiego i oddalił się z miejsca zamieszkania na skutek sprzeczki z właścicielem wywołanej różnicą poglądów na temat antykoncepcji i przedmałżeńskiego seksu. "Tygrys" - bo tak ma na imię kot - wszedł na drzewo, z którego podobno wabił go swoim aksamitnym głosem st. bryg. Arkadiusz "Generał Gaśnica" Szuper. Pertraktacje "Generała Gaśnicy" z kotem były bardzo długie, ale w końcu Tygrys został przekonany do zejścia z drzewa i w swym żalu wtulił się wdzięcznie w ramiona swego zbawcy mrucząc "Zostaniesz feldmarszałkiem wszystkich gaśnic".

***

Taki uczniowski dowcip krąży po ogólniaku:

"- Co robią niektóre wuefistki, gdy widzą komputer?
-  Robią dwa szpagaty, a dlaczego?
- Bo w instrukcji napisane jest kliknąć dwa razy myszką."





Niektórzy górowianie oburzeni są zmianą nazwy naszego LO na Zespół Szkół Ogólnokształcących. Oburzenie to ma związek z odejściem od tradycji, ale cóż. Odkąd nastała dyrektorka Magdalena Mielczarek to LO się skurczyło, skarlało i w efekcie mamy mini-dyrektorkę i brzmiąco dumnie nazwę, która wywołuje wrażenie, ale tylko do czasu przekroczenia progu niegdyś tej poważnej szkoły.

***

Podobno wyżelowany dyrektor "Arkadii" Tomasz "Plagiat" Krysiak zakupił nowy żel do włosów o wymownej nazwie "efekt żelazka". Wstrząsający widok jaki prezentuje sobą dyrektor "Plagiat" podobno nie jest efektem używania żelu, lecz spuszczeniem na jego łeb żelazka. Gratuluję temu, kto to zrobił.

***
Podobno ma być uaktualniona nieco zapomniana strona internetowa OKF w Górze. Ostatnie wpisy zapraszają mieszkańców na imprezę, która odbyła się ... 7 maja. Podobno zbulwersowany jest tym dyrektor radny-społecznik Ryszard Wawer. Osobiście podobno zamierza on wyprodukować świeże wydarzenia za miesiące czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień, kiedy to jak wszyscy wiemy stadion tętnił imprezami. Gratulujemy dyrektorowi radnemu-społecznikowi gorliwości w pracy, obowiązkowości, systematyczności i pensji. Trzeba dodać, że dyrektor radny-społecznik jest oprócz tego prezesem Górowskiego Towarzystwa Tenisowego, członkiem Zarządu Powiatu w Górze i podobno w najbliższym czasie zamierza utworzyć Górowskie Towarzystwo Gry w Palanta, gdzie będzie jedyną poważną i doświadczoną kandydaturą na prezesa.  

***

Podobno Wielce Czcigodna Pomyłka powiatu - Piotr Wołowicz - poszukuje pilnie nowej pracy odpowiedniej do jego kwalifikacji zawodowych i umiejętności. Podobno w Powiatowym Urzędzie Pracy bezskutecznie poszukują odpowiedniego miejsca pracy, gdyż z umiejętnościami i predyspozycjami Wielce Czcigodnej Pomyłki trudno jest znaleźć dla niego stanowisko. Jest jednak nadzieja, że w związku z tym iż na gminy wkrótce spadnie obowiązek prowadzenia melioracji wodnych nasz prawie już były starosta znajdzie zatrudnienia w charakterze zastawki na jazie.
Wicestarosta Paweł "Misiu" Niedźwiedź nie poszukuje nowej pracy, ponieważ zgodnie ze swoją naturą zapada w zimowy letarg.

***

Nawet w Górze szaleje nurt gender. Podobno jego wyznawcą i wielkim zwolennikiem stał się mój najdroższy przyjaciel, radość oczu moich, przystojna mężczyzna (jeszcze) - Marek "Bananowy Uśmiech" Biernacki. W ubiegły piątek mój pupil śmiało nałożył damską marynarkę, w której prezentował się powabnie na pewnej imprezie. Podobno dzisiaj widziano go z damską torebką w ręku, gdy wchodził do lombardu celem zastawienia swojego samochodu, gdyż zabrakło mu pieniędzy na kawior.

***

Oszołomiła mnie - na pewno - ilość podziękowań kierowanych na ręce Danuty Piwowarskiej-Berus, która dzielnie tworzy górowską kulturę. Nie szczędzi przy tym zdrowia, rozumu i pomysłowości. Muszą Państwo wiedzieć, że nasz Dom Kultury oferuje kulturę na poziomie trzech zamkniętych świetlic wiejskich. Nie mniej na stronie internetowej DK ukazały się poruszające skany podziękowań za współpracę, pomoc i sponsoring, które wystosowały lokalne szkoły. Ilość zaprezentowanych dyplomów świadczy o tym, że zacne grona pedagogiczne doceniają trud współpracy z panią dyrektor DK i nie szczędzą wazeliny. Podobno wkrótce portrety pani dyrektor Berus mają zawisnąć w każdej klasie lokalnych gimnazjów.

***

Podobno radny Marek "Bananowy Uśmiech" Biernacki, szczęśliwy posiadacz volkswagena touarega w celu poprawienia jego linii estetycznej zamierza dokupić do niego pług wieloskibowy. Zamiarem "Bananowego Uśmiechu" jest orka na ugorze, w efekcie której na bezpłodnej ziemi pojawią się nowi członkowie jałowej platfusowej partii.


niedziela, 9 października 2016

Darz bór!

Wielu z nas lubi spacerować po lesie. Lubimy leśną ciszę, zieleń, szum drzew, bukiety zapachów towarzyszące lasowi, widok pospiesznie przemykających zwierząt, ptasi szczebiot, który stał się natchnieniem dla mistrz Szekspira do postawienia słynnego pytania: „Słowik to, czy skowronek się zrywa?”. Lubimy zbierać grzyby i podgrzybki, dziko rosnące smakołyki: jagody, poziomki, maliny, jeżyny. Spacerując po lesie podziwiamy jego urodę. 

Henry David Thorau, autor przepięknej książki „Uzdrawiająca moc lasu” pisze: „Gdy potrzebuję odpoczynku szukam lasu. Wchodzę do niego niczym do świętego miejsca. To tam jest siła, moc i rdzeń natury.

By jednak ową magiczną „siłę, moc i rdzeń natury” zachować, by nią się zachwycać i podziwiać, konieczna jest opieka człowieka. Wielu z nas odczuwa żal na widok ściętych drzew. I zadaje sobie pytanie: czy wycinanie lasu jest potrzebne? Dlaczego wycięto te a nie inne drzewa? Czy w miejsce wyciętych drzew zasadzone zostaną nowe? Są i tacy, którzy twierdzą, że Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe stanowią swoiste „państwo w państwie”, które rządzi się własnym „widzimisię” i porównują je do folwarku pańszczyźnianego. A prawda, jak to zwykle w życiu bywa, położona jest zapewne po środku skrajnych opinii.

Na terenie powiatu górowskiego 28% jego ogólnej powierzchni zajmują lasy. Ich wiek jest zróżnicowany. W roku 1985 średni wiek lasów górowskiego Nadleśnictwa wynosił 45 lat, by 20. Lat później wzrosnąć do lat 48. W roku 2015 średnia wieku lasów Nadleśnictwa Góra Śl. wynosiła już 50. lat. Prognoza na rok 2026 wieszczy, ze nasze lasy podległe Nadleśnictwu Góra Śl. będą miały średnią wieku wynoszącą 56 lat.
W lasach naszego Nadleśnictwa przeważają lasy sosnowe, których mamy ok. 77%. Dąb stanowi niespełna 11% ogółu lasów, buk niecałe 7%, olcha 6,8%, świerk, brzoza i inne 4,7%.

Nadleśnictwo Góra Śląska, które utworzono w 1945 r., ma powierzchnię ok. 22,4 tys. ha., z czego lasy zajmują ok. 21,1 tys. ha. Podzielone jest na 3 obręby: Jemielno (ok. 9 tys. ha), Góra (blisko 6,5 tys. ha) oraz Załęcze prawie 5 tys. ha). Nieomal 9 tys. ha lasów spełnia rolę ochronną, co oznacza, że ich wyłączenie z „funkcji produkcyjnej”, gdyż ich podstawowym zadanie jest ochrona gruntów, wód, mikroklimatu. Pozostałe lasy spełniają funkcje gospodarcze i dostarczają przede wszystkim surowca drzewnego oraz „uboczne”, do których zalicza się tzw. „użytki leśne uboczne”. Do nich zaliczamy: żywice, gumy, korę, listowie, owoce leśne, grzyby jadalne (znakomita zagrycha!), zioła lecznicze, choinki stanowiące ozdobę naszych mieszkań na Boże Narodzenie.

Ponadto celem sprawniejszego zarządzania naszym dobrem narodowym, jakim są lasy, Nadleśnictwo podzielone jest na 15 leśnictw, na czele których stoją leśniczowie, z których każdy potencjalnie może być zostać nadleśniczym; leśniczowie mają do pomocy podleśniczych. Taki humor mi się przypomniał:
Wczesnym rankiem leśniczy wybrał się na obchód. Przeszedł kawałek i myśli: Tak zimno, wolna sobota, chyba sobie odpuszczę ten patrol. Wrócił więc do domu, rozebrał się i wszedł do łóżka.
- To ty kochanie? – spytała w półśnie ukochana małżonka.
- Tak, skarbie.
- Zimno?
- Oj, bardzo.
- No widzisz, a ten mój kretyn w taki ziąb poszedł do roboty…”.

Powróćmy do lasów gospodarczych. Z nich pozyskiwany jest surowiec drzewny dla ogólnie pojętego przemysłu. Wiąże się to użytkowaniem lasu jest to dział gospodarki leśnej, która zajmuje się planowaniem i racjonalnym pobieraniem użytków leśnych w postaci, mówiąc najprościej, drewna w granicach nie przekraczających możliwości produkcyjnych lasu.

W roku 2015 nasze Nadleśnictwo miało zaplanowane pozyskanie drewna w wielkości 117.727 m3. Tyle miano pozyskać tzw. „grubizny” oraz „drobnicy”. „Grubizna” to drewno okrągłe mające w cieńszym końcu przynajmniej średnicę 7 cm lub 5 cm, ale bez kory. Grube drzewo z korą zwane jest „grubizną brutto” a bez kory „grubizną netto”. Natomiast „drobnica” zwana „użytkową” to drewno poniżej parametrów określanych terminem „grubizna”. W 2015 r. nasze Nadleśnictwo pozyskało 111.548 m3 grubizny i „drobnicy”, czyli wykonało 95,24% nałożonego planu. Z tytułu sprzedaży drewna za rok 2015 do kasy Nadleśnictwa wpłynęło 19.481.791 zł.

Na rok bieżący plan pozyskania drewna wynosi 113.891 m3. Do końca I półrocza pozyskano 52,2% założonego planu, czyli 59.462 m3 „grubizny” oraz „drobnicy”. Wpływy z tytułu sprzedaży drewna wyniosły 10.541.346 zł. do końca I półrocza br.

W 2015 r. najwięcej drewna pozyskano z leśnictwa Majówka (11.836 m3) a najmniej w leśnictwie Bartków – 4.446 m3.

Pozyskano w 2015 r. drewno z drzewostanów w różnych klasach wieku. Leśnicy mają swój umowny okres pozwalający zbiorczo kwalifikować drzewa wg. ich wieku. Ogólnie rzecz ujmując tych klas jest siedem i do każdej z klas głównych (I do VII) przypisane jest po dwie podklasy (np. Ia Ib). Łącznie jest 14 podklas. I tak, w 2015 r.. surowiec drzewny stanowiący 9% masy pozyskanego drewna pochodził z drzew w wieku od 1 do 20 lat.

Większość, bo aż 54% pozyskanego drewna pochodziła z drzewostanu mającego wiek w przedziale 30 do 40 lat. Powyżej 50. lat i więcej miał surowiec drzewny w wysokości 38%.
W pierwszym półroczu 2016 r., na ogólną masę ściętych drzew 12% miało wiek 1 do 20 lat. 48% masy ściętego drewna stanowiły drzewa w wieku 30 do 40 lat. Drzewa w wieku 50 lat i więcej stanowiły 40% pozyskanej masy drzewnej.

Las się nie tylko wycina. Las się również sadzi. Łącznie w roku 2015 „odnowieniu” (używając terminologii leśników), która oznacza proces powstawania w sposób naturalny lub sztuczny młodego pokolenia drzew i odbywa się zawsze na powierzchniach leśnych uprzednio zajętych przez las, poddano ponad 109 ha. Przy tym pamiętać należy, że „odnowienie” nie jest tożsame z „zalesieniem” prowadzonym najczęściej na nieużytkach rolnych.
C.d.n.

piątek, 7 października 2016

Pa, pa! (bez najmniejszego żalu!)

Podobno Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu Górowskiego ma otrzymać w najbliższym czasie order Gwiazdy Betlejemskiej. W uzasadnieniu wniosku o jego przyznaniu można podobno przeczytać, iż otrzyma go on za: „uporczywe trzymanie się żłobu”.

Wkrótce Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu popadnie w polityczny niebyt wraz ze swoją mętną politologiczną frazeologią. I nie pomoże tu żaden wywiad w „elce”, jak ten wczorajszy, gdyż wyczekiwany z utęsknieniem komisarz stał się realnym ciałem, obleczonym w cielesną powłokę personą, która oderwie od żłobu Wielce Czcigodną Pomyłkę Powiatu. Czas! Najwyższy czas!

Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu raczyła w wywiadzie dla „elki” stwierdzić, że: „wprowadzenie komisarza wieszczy się nam od lat”. No cóż. Zależy kto wieszczy. Ja tam wieszczyć nie zamierzam nie zamierzam, bo wróżyć z fusów to nie moje hobby. Ja piszę o faktach dokonanych i tych, które się dokonają. I wbrew wyrażanemu przez Wielce Czcigodną Pomyłkę pobożnemu życzeniu wyrażonemu w wywiadzie dla „elki”: „mam nadzieję, że je rozwialiśmy” (wątpliwości wojewody co do powodzenia tzw. „planu naprawczego finansów starostwa”), wyrażam swoją przeogromną i najdzikszą radością, i mam niewątpliwy zaszczyt poinformowania moich drogich Czytelników, że komisarz dla powiatu górowskiego jest nieuchronny i postanowiony na odpowiednich szczeblach władzy. 

Decyzja zapadła i jest nieodwracalna. Pozostaje tylko jej zatwierdzenie przez panią premier Beatę Szydło, do której uprawnień należy zaakceptowanie przedstawionego jej kandydata na komisarza. To kwestia najbliższego czasu.

Muszę się jednak Państwu przyznać, że nie wysłuchałem wynurzeń Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu do końca. Cierpliwości starczyło mi do następujących słów Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu: „pracuję w starostwie!”. Po tym mitycznym wyznaniu ogarnął mnie taki dziki napad śmiechu, że zwaliłem się na łoże przyjmując pozycję embrionalną. Tym bardziej, że gdy zacząłem odsłuchiwać wywiad z Wielce Czcigodną Pomyłką Powiatu było już po dobranocce, więc czas na bajdy i klechdy się wyczerpał.

Tak więc pa! pa! Wielce Czcigodna Pomyłko Powiatu Górowskiego. Goodbye koalicjo! Uchadi „Bananowy Uśmiechu”! Paszoł won „Misiu”! Żegnajcie sute diety wypłacane za milczenie i brak samodzielności! Za godną małpy, a nie myślącego człowieka, usłużność wobec władzy a nie społeczeństwa, które was wybrało. Odejdźcie w niebyt mary po trzykroć przeklęte.

Gdyby ktoś z Państwa był zdziwiony za co starostowie mają odejść, to odpowiedzi byłoby wiele. Ale sprawa szpitala jest tą podstawową. Narażenie tysięcy ludzi, często starych, samotnych, biednych, to żywa kpina z nas wszystkich. Oddanie w brudne łapy PCZ Wrocław szpitala – w praktyce za darmo! – jest zbyt małą za to karą. Jest za to aktem sprawiedliwości wobec rzeszy mieszkańców naszego powiatu pozbawionych najmniejszej nawet opieki ambulatoryjnej. I proszę zauważyć, iż zarówno Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu, jak i zarząd i cała koalicja mają świadomość, ale jakoś tak dziwnie się składa, że w tym kierunku nic nie robią. Darwiniści społeczni?

Nawiasem mówiąc, w ostatni poniedziałek był w Górze wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak, z którym to niezwykle dla nas wszystkich bolesne zagadnienia było omawiane. Wojewoda podzielił opinię zebranych na spotkaniu i obiecał dla komisarza najdalej idącą pomoc w złagodzeniu skutków debilnej decyzji Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu, wicestarosty „Misia”, Marka „Bananowego Uśmiechu” Biernackiego (oj! Słyszałem, że obroty w Twoim lombardziku spadły przez program „500+”? Nie martw się i nie skarż, bo lud może pomyśleć żeś paskarz, a to nie uchodzi, by tak wrednie o radnym – już krótko! – mówiono. Wiem, wiem co o mnie w tej chwili myślisz. Też Cię tak kocham!), jaką było tzw. „sprzedaż” szpitala. 

Tylko proszę nie sądzić, że wojewoda i komisarz szpital nam w dawnym kształcie odbudują. Bo szkody poczynione przez szkodników z platfusowej partii są nieodwracalne. Roztrwoniono najważniejszy kapitał – ludzki.

Tak że kończy się nieomal 6. letni, bardzo bolesny dla nas wszystkich, okres rządów Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu oraz ludzi powiązanych ze zdychającą partią platfusową. Efekt tych rządów jest jeden: zlikwidowany szpital. Czas więc dojrzał do zlikwidowania przyczyn jego likwidacji, bo wymaga tego moralność, zasady współżycia społecznego i sprawiedliwość – jest wina, jest kara. I ta sprawiedliwość na dniach na szczęście się dopełni. I chociaż tyle naszej satysfakcji kochani Czytelnicy.