czwartek, 31 maja 2012

Szukanie przyczyn

30 maja, godz. 8,00. W sali nr 33 Starostwa Powiatowego zbierają się członkowie Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu. Tematem posiedzenia jest problematyka koncesjonowania złóż kopalin kruszywa mineralnego na terenie powiatu górowskiego. Posiedzenia Komisji Rewizyjnej jest następstwem podjętej przez Radę Powiatu uchwały z 31 marca 2012 roku, na mocy której ma zostać przeprowadzona kontrola w dwóch wydziałach Starostwa Powiatowego: Budownictwa, Architektury i Ochrony Środowiska oraz Geodezji, Katastru i Gospodarki Nieruchomościami.

Należy przypomnieć, iż w grudniu 2011 roku wybuchła afera związana z wydobyciem żwiru bez wymaganej koncesji na terenie Sicin. Firma „Malepszy” z Leszna wydobywała żwir z terenu, na który nie miała koncesji. Koncesję na wydobycie kruszyw mineralnych wydaje starosta. W grudniu 2011 roku okazało się, że nadzór nad prawidłową realizacją koncesji, który z mocy prawa ciąży na starostwie jest – delikatnie mówiąc – iluzoryczny. Trzeba też pamiętać o tym, że z wydobycia kruszywa mineralnego zysk ma również gmina, na terenie której jest taka kopalnia. Od 1 tony wydobytego żwiru przedsiębiorca musi odprowadzić opłatę w wysokości 50 groszy za tonę. Z tej kwoty gmina ma 60% a resztę zabiera Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Przy olbrzymich ilościach wydobywanego na terenie Sicin kruszywa są to pieniądze niebagatelne. O tym później.

Komisja Rewizyjna w składzie: przewodniczący - Piotr Iskra, członkowie – Marek Zagrobelny, Zbigniew Józefiak zaprosili na posiedzenie komisji naczelnika Wydziału Budownictwa, Architektury i Ochrony Środowiska – Pawła Niewrzała oraz geodetę powiatowego – Roberta Gelmudę. Na posiedzeniu zabrakło wiceprzewodniczącej komisji zwanej w kręgach samorządu szczebla powiatowego „Mózgiem Koalicji” – Danuty Rzepieli. W tym miejscu należy dodać, iż członkowie komisji oczekiwali na przybycie „Mózgu Koalicji” aż 17 minut wyrażając w ten sposób uznanie dla wiedzy, kompetencji, błyskotliwości, i inteligencji wiceprzewodniczącej i jednocześnie tej, która kręci koalicją, będąc jej jądrem. Niestety, wiceprzewodnicząca nie zaszczyciła tego dnia komisji swoją zacną personą, co wszyscy przyjęli z najwyższym bólem. Ale czas płynął więc trzeba było rozpocząć pracę.

Szefem zespołu kontrolnego Komisji Rewizyjnej został radny Zbigniew Józefiak i on to wziął na siebie trud zadawania pytań. Pierwsze z nich dotyczyło formy, w jakiej prowadzony jest rejestr kopalin na terenie powiatu górowskiego. Odpowiedzi udzielił geolog powiatowy Robert Gelmuda. Okazało się, iż taki rejestr wydanych przez starostę koncesji prowadzony jest w formie papierowej oraz elektronicznej. Geolog powiatowy wyjaśnił, że w okresie 2001 – 2011 starostowie górowscy wydali 10 koncesji na wydobycie kruszyw mineralnych. Problem pojawił się z jednym złożem, w Sicinach. Równocześnie geolog powiatowy przypomniał członkom komisji Rewizyjnej, iż w naszym starostwie pracuje on od lipca ubiegłego roku oraz, że nie jest zatrudniony na pełnym etacie. Pracuje u nas raz w tygodniu. 

Radny Zbigniew Józefiak poprosił geologa powiatowego o rejestr wydanych koncesji, co po chwili nastąpiło. Robert Gelmuda oświadczył, iż rejestr wydanych koncesji zamieszczony będzie wkrótce na internetowej stronie powiatu, tak, by każdy miał do niego dostęp. Radny Zbigniew Józefiak stwierdził, iż jest to dobra decyzja, gdyż wówczas społeczeństwo będzie wiedziało czy wydobycie kruszywa jest legalne. „Wiedzą sąsiedzi kto na czym siedzi”.

Geolog powiatowy poinformował członków Komisji Rewizyjnej, że na terenie naszego powiatu funkcjonują kopalnie kruszywa, na które koncesje wydał marszałek. Takich koncesji jest 12. Starostwo nie ma prawa kontrolować sposobu realizacji koncesji marszałkowskich, które marszałek wydaje na kopalnie powyżej 2 ha. Nasze starostwo jest jedynie informowane, iż taka koncesja została wydana.
Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej – Piotra Iskrę - interesowała procedura, jaka obowiązuje przy wizytacji kopalni kruszywa przez geologa powiatowego. W odpowiedzi radni usłyszeli, iż geolog powiatowy raz w roku stara się odwiedzić każde złoże, które mu podlega. Do geologa wpływają kwartalne raporty dotyczące wielkości wydobycia. Brak takich kwartalnych raportów jest dla geologa sygnałem, że na złożu może się coś dziać.

Kolejne pytanie Piotra Iskry dotyczyło sankcji, jakie można zastosować wobec przedsiębiorcy, który takich kwartalnych raportów nie składa. Robert Gelmuda wyjaśnił, iż dysponuje środkami administracyjnymi. Od tego roku takie raporty składane będą nie co kwartał, ale co pół roku, gdyż zmieniono przepisy prawa górniczego. Na naszym terenie wszyscy przedsiębiorcy wydobywający kruszywa wnoszą opłatę w wysokości 50 gr/t, ale nie robi tego właściciel złoża w Sicinach.

Zbigniewa Józefiaka interesowała ilość kontroli przeprowadzonych w 2011 roku przez geologa powiatowego. W odpowiedzi radni usłyszeli, że geolog powiatowy skontrolował 5 kopalń. Radnego Zbigniewa Józefiaka zadał pytanie dotyczące weryfikacji danych dotyczących wielkości wydobycia kruszyw mineralnych. Geolog powiatowy poinformował, że przedsiębiorca sam sobie naliczą opłatę. Sposobem na weryfikację podawanych danych jest przepis, który nakazuje dokonywanie raz na 3 lata operatu szacunkowego oraz obmiarów złoża. Wówczas można wyliczyć rzeczywistą wielkość wydobytych kruszyw. Co prawda można przeprowadzić kontrolę i zrobić obmiar złoża, ale kosztuje to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Problem jest także ze znalezieniem firmy geodezyjnej, bo najczęściej firmy te obsługują przedsiębiorców i nie chcą strzelać sobie w kolano. Taki problem pojawił się przy okazji złoża w Sicinach.

Kolejne pytanie radnego Zbigniewa Józefiaka dotyczyło wyposażenia geodety powiatowego w sprzęt do pomiarów wielkości na jakiej odbywa się wydobycie. Robert Gelmuda poinformował, że nasze starostwo nie ma GPS. Do pomiarów powierzchni, na której odbywa się wydobycie w Sicinach użył GPS pożyczonego ze starostwa w Wołowie. Radny Zbigniew Józefiak stwierdził, iż trzeba wnioskować o zakup GPS, który kosztuje ok. 2 tys. zł. 

Wniosku o koncesję ze szczególnym zwróceniem uwagi na jego zgodność z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Geolog wyjaśnił, iż starostwo w przypadku pojawienia się wniosku o udzielenie koncesji występuje do danej gminy. Gmina wniosek opiniuje. Starostwo w przypadku sprzeciwu gminy koncesji nie wyda. Ale sytuacja wygląda od strony prawnej też tak, że gmina nie ma obowiązku opiniować wniosku. Wówczas po 2 tygodniach uważa się, że ze strony danej gminy nie ma zastrzeżeń i wydaje koncesje. 

Piotr Iskra chciał się dowiedzieć czy do opinii gminy dołączony jest wyciąg z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Geolog powiatowy stwierdził, że nie. Zbigniew Józefiak przypomniał, że w przypadku Sicin opinia pozytywna wobec zamiaru wydobycia ze złoża Siciny 3 była niezgodna z prawem i jako taka z mocy prawa nieważna. W miejscowym, planie zagospodarowania nie przewidziano w tym miejscu eksploatacji kruszyw mineralnych. Z radnym zgodził się Robert Gelmuda, który stwierdził, że bardzo często gminy o to nie dbają.

Problem degradacji dróg na skutek zwiększonego ruchu ciężarówek o dużej masie poruszył Zbigniew Józefiak. Radny zapytał o to czy koncesja ten problem obejmuje. Robert Gelmuda stwierdził, iż tego typu spraw w warunkach przyznania koncesji się nie zapisuje. W warunkach koncesji mowa jest jedynie o obowiązku naprawiania szkód górniczych mających związek z prowadzoną działalnością wydobywczą. Koncesja obejmuje jedynie teren obszaru górniczego.
Piotr Iskra stwierdził, iż problem niszczenia dróg przez ciężarówki wożące żwir powinien być jakoś uregulowany. Geolog powiatowy przypomniał, iż kopalnia żwiru w Radosławie ma zapisaną dzienna liczbę przewozów przez drogi.

Kolejne pytanie Zbigniewa Józefiaka dotyczyło złoża w Sicinach („feralne złoże”), na którym z niewiadomych dla radnego powodów wciąż trwa wydobycie żwiru. Radny przypomniał przy tej okazji o petycji, którą na ręce radnego Marka Zagrobelnego złożyli mieszkańcy Radosławia w 2011 roku. Marek Zagrobelny przypomniał, iż pod petycją podpisało się ponad 160 osób, które protestowały w związku z niszczeniem dróg powiatowych przez ciężarówki wiozące żwir. Zbigniew Józefiak zacytował tytuły z prasy („Powiat z nas kpi”) i stwierdził, że źle się dzieje jeżeli społeczność lokalna sygnalizuje swoje problemy a władza nie potrafi ich rozwiązać. Radny przypomniał też, że problem wydobycia żwiru ze złoża Siciny poruszali mieszkańcy tej miejscowości w październiku 2011 r. Wówczas to podczas zebrania w Tarpnie, poświęconego próbnemu odwiertowi gazu łupkowego starosta Piotr Wołowicz usłyszał, że do wyrobiska wrzucane są śmieci i gruz.

Naczelnik Paweł Niewrzoł poinformował, że o tym fakcie powiadomiono wójta gminy Niechlów oraz policję. Policja przeprowadziła wizję lokalną i sporządziła notatkę służbową. Z jej treści wynika, że policjanci nie potwierdzili faktów podawanych przez mieszkańców.

Na stół obrad powróciła ponownie sprawa złoża w Sicinach. Zbigniew Józefiak poprosił geologa powiatowego, by ten opisał w jaki sposób starosta przekazał mu sygnał, że źle się dzikiej w kopalni w Sicinach. Robert Gelmuda przypomniał, że firma „Maleszy” ma 2 koncesje od starosty górowskiego i starał się o trzecią. W międzyczasie wyszło, że dzikiej się tam coś niedobrego. Wszczęto postępowanie administracyjne w sprawie złoża Siciny. Odmówiono firmie „Malepszy” wydania koncesji na Siciny 3. Firma odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy. SKO odpowiedziało firmie, że sprawa nie leży w jego kompetencjach i wskazało na wojewodę jako właściwy organ do zakwestionowania decyzji starosty. Sprawa jest w toku.

Zbigniew Józefiak przypomniał, iż o mały włos firma „Malepszy” dostałaby koncesję, bo była ona przygotowywana w starostwie. 21 listopada wpłynął wniosek firmy o koncesję na eksploatację złoża Siciny 3 do starostwa a już 29 projekt koncesji był gotowy. Radny stwierdził, że przez długi czas krążyła informacja, iż firma „Maleszy” ma koncesję od marszałka. Okazało się to na początku grudnia nieprawdą.
Robert Gelmuda przyznał, iż to on był autorem tej nieprawdziwej informacji. Przeglądając pobieżnie dokumenty pomylił koncesję na poszukiwanie i rozpoznanie złoża za koncesję na wydobycie. Równocześnie geolog powiatowy powiedział, że o bezkoncesyjnym wydobyciu żwiru w Sicinach powiadomiono policję, Urząd Skarbowy, Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, Inspekcję Pracy. Sprawa jest w prokuraturze i ta kończy jej badanie. OUG wydał firmie „Malepszy” zakaz eksploatacji złoża Siciny 3.

Na pytanie Zbigniewa Józefiaka o szacunek wielkości wydobycia dokonanego bez koncesji Robert Gelmuda stwierdził, iż taki szacunek został zrobiony. Bez koncesji firma „Malepszy” wydobyła ok. 200.000 m sześciennych żwiru. To daje ok. 400.000 ton. Naliczono opłatę karną, która stanowi 80 – krotność opłaty eksploatacyjnej, czyli 50 gr. za tonę. Firma „Malepszy” musi zapłacić ok. 15.000.000 zł z tego tytułu. Decyzję w tej sprawie wydał starosta.

Zbigniew Józefiak przypomniał, że przy bezprawnym wydobyciu żwiru naruszono również grunty klasy IIIb, co nie powinno mieć miejsca, gdyż, by uzyskać na to zgodę trzeba przejść przez odrębną procedurę. Geolog powiatowy potwierdził ten fakt stwierdzając, że naruszono obszar o powierzchni ok. 15 arów.

Kolejną kwestią poruszoną przez radnego Zbigniewa Józefiaka była sprawa map. Mapy wydane z naszego starostwa firmie „Malepszy” noszą datę sierpniową 2011 roku a natomiast leszczyński geodeta postawił na nich datę czerwcową i potwierdził, że przedstawiają one stan faktyczny, co zgodne z prawdą nie było. Robert Gelmuda potwierdził słowa radnego i stwierdził, że są rozbieżności. O fakcie tym również powiadomił policję.

Następne pytanie radnego Zbigniewa Józefiaka dotyczyło dalszego funkcjonowania kopalń Siciny i Siciny 2. Radny był zdziwiony, że pomimo naruszenia warunków koncesji wydanych na te złoża trwa tam wydobycie. Przypomniał, że złamano warunki koncesji m.in. przez nieprzestrzeganie nakazu dotyczącego stromizny ścian wyrobiska oraz jego głębokości. Geolog powiatowy stwierdził, że otrzymał pismo, iż wszystkie te uchybienia zostały naprawione i w tej sytuacji nie ma podstaw do odebrania koncesji. Jednocześnie Robert Gelmuda wyraził wątpliwości, co do możliwości wyegzekwowania kary od firmy „Malepszy”. Takie postawienie sprawy zdenerwowało radnego Zbigniewa Józefiaka, który przypomniał, że przez wiele lat tak mówiono na temat roszczeń „Chemeko – System” wobec starostwa. „Wirtualne pieniądze” okazały się jednak rzeczywiste. „Dziura w ziemi, to zostanie starostwu w Sicinach. Limit błędów został wyczerpany. Z ekonomicznego punktu widzenia powiat nie istnieje. Skarb Państwa, gminę pozbawiono dochodów i nic się nie stało” – zakończył gorzko swoje wystąpienie radny.

Porządek obrad na ten dzień został wyczerpany i po ponad 3 godzinnym posiedzeniu Komisja Rewizyjna rozeszła się ustalając kolejny termin posiedzenia, na którym sparwa będzie kontynuowana.

środa, 23 maja 2012

Wielki dzień spółki i prezesa


Dzisiejszy dzień był bardzo ważny dla Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze. Jak Państwo wiedzą dotychczasowe – krótkie – losy naszej spółki szpitalnej za wesołe nie są. Przypomnę tylko wybór przez Zarząd Powiatu najgorszego z możliwych kandydatów na prezesa spółki, który o mało co zostałby jej grabarzem. Od sierpnia ubiegłego roku los jakby zaczął sprzyjać naszemu szpitalowi. Po wylaniu prezesa - „spadochroniarza” rządy rozpoczął dr Stanisław Andrzeju Hoffmann. Nie był to kandydat marzeń dla Zarządu Powiatu, ale ponieważ spółka waliła się i paliła, więc wzięto osobę niechcianą i źle postrzeganą z tytułu Bóg wie jakiego.
Prezes poskładał spółkę do kupy i zbilansował pomimo tego, iż poprzednik stracił kontrakt na pogotowie co spowodowało, że w kasie szpitala znalazło się ok. 1 mln zł mniej. Cicho, powoli i bez medialnego szumu prezes spółki poprawiał jej kondycję finansową, zawierał nowe kontrakty z kadra lekarską, porządkował personel i przywracał szacunek dla miejsca pracy oraz wpajał nawyk, że to pacjent jest najważniejszy.

Od początku swojego prezesowania Stanisław Andrzej Hoffmann zapowiadał poszerzenie gamy usług świadczonych przez nasz szpital. Wielu powątpiewało w te słowa, bo z pieniędzmi było krucho a sytuacja spółki była ciężka. A poszerzenie świadczonych usług wymaga nakładów.

I dzisiaj nadszedł ten dzień, gdy słowa prezesa stały się faktem. Górowski szpital dysponuje tomografem komputerowym. Nie stanowi on naszej własności, jest wydzierżawiony. Płacimy za wydzierżawienie jego 1/2 z tego, co musieliśmy płacić za badania tomograficzne pacjentów naszego szpitala. Ponadto nie musimy wozić pacjentów do Głogowa, Leszna, Lubina co również niemało szpital kosztowało. Dzięki tomografowi pacjenci będą obsługiwani na miejscu.

O godz. 13,00 rozpoczęła się uroczystość otwarcia tomografu. W kilku słowach prezes Stanisław Andrzej Hoffmann podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do wyremontowania pomieszczeń i dostosowania ich do wyśrubowanych wymogów. Słowa serdecznych podziękowań prezes skierował do burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, która zwolniła spółkę z podatku od nieruchomości w kwocie 39 tys. zł. To pozwoliło na zakup niezbędnych materiałów w celu przebudowy pomieszczeń. Wśród zaproszonych gości znaleźli m.in.: się: Stanisław Sowiński, Mieczysław Ratuszniak, Szymon Kutzman, Zbigniew Witko, Zbigniew Józefiak, Edward Adaszyński. Wszyscy ci ludzie pomogli naszemu szpitalowi i nikt z nich nie zarobił na tym interesie ani złotówki. I o tym musimy pamiętać, bo cieszy fakt, że są jeszcze ludzie przedkładająca dobro wspólne – a tym jest nasza spółka – ponad zasobność własnego portfela. To, niestety, coraz rzadsze, ale wciąż budujące.

Prezes PCOZ wyraził też ubolewania, że nie ma wśród obecnych tych, którzy wątpili w to, że tomograf komputerowy będzie obsługiwał pacjentów naszego szpitala. Zawsze tak jest, że gdy jedni przezywają chwile uniesień – inni łykają łzy goryczy. Ale w tym przypadku absolutnie sukinsynów mi nie żal. A Państwu?

Przecinanie symbolicznej wstęgi zainicjował starosta Piotr Wołowicz. Prezes spółki poprosił, by dzieła dokończyła burmistrz Irena Krzyszkiewicz. Ta jednak porosiła do uroczystości prezesa i pospołu dokonano przecięcia wstęgi.

Gabinet z tomografem komputerowym robi wrażenie. Klimatyzacja, bardzo dobrze oświetlony, kolorystycznie prezentuje się bardzo dobrze. Jest po prostu przytulony i nie straszy pacjenta. Z tomografu będą mogli korzystać wszyscy mieszkańcy naszego powiatu, nie tylko pacjenci szpitala. W ten sposób skończy się koszmar dojazdów, oczekiwań w tygodniowych kolejkach, szukania dojść.

Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej udowodniło dzisiaj, że jest zdolne do samodzielnego bytu i rozwoju. Prezes miał swój wielki dzień, ale i załoga nie kryła dumy z dzisiejszego wydarzenia. W kuluarach pytano jednak: „Sprzedają nas? Co z nami?” Ta niepewność położyła się cieniem na ten piękny dzień, który napawa optymizmem. 














wtorek, 15 maja 2012

Skazani na klęskę

Poniedziałkowa sesja Rady Powiatu była 16. w tej kadencji. Poprzedziło ja posiedzenie Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej, która rozpoczęła obrady o godz. 7,20. Komisja miała w programie zaopiniowanie kilku projektów uchwał. Pierwszym opiniowanym projektem uchwały była uchwała o sprzedaży nieruchomości znajdującej się przy ulicy Podwale 24. Swoje wątpliwości zgłosił przy tej okazji radny Edward Szendryk, który domagał się wykazu nieruchomości stanowiących własność powiatu przeznaczonych do sprzedaży. Radny stwierdził, że dotychczasowa praktyka związana ze sprzedażą mienia wskazuje, iż nie było przejrzystości przy zbywaniu mienia i często nawet on, jako radny nie widział, że majątek powiatu jest zbywany. Równocześnie radny Edward Szendryk wyraził sceptycyzm wobec zakładanej przez Zarząd kwoty jaką ma się uzyskać ze sprzedaży „pałacyku”. 

Radny Jan Kalinowski zwrócił uwagę, iż w projekcie uchwały zapisana jest In na kwota niż w wykazie mienia powiatu. W projekcie uchwały zapisano wartość „pałacyku” w kwocie 599.281 zł. Natomiast w wykazie mienia starostwa na 31 grudnia 2011 r. wpisana była wartość budynku 605.222 zł. Nikt nie potrafił radnemu Janowi Kalinowskiemu wyjaśnić zaistniałej różnicy. Projekt uchwały o przeznaczeniu „pałacyku” na sprzedaż poddano głosowaniu. Za sprzedażą opowiedział się członek Zarządu – Marek Hołtra. Wstrzymali się radni: Jan Kalinowski, Edward Szendryk i Dariusz Wołowicz. 

Kolejny problemem , którym zajęła się komisja było wyrażenie opinii w sprawie „Stanowska” Zarządu Powiatu. Rzecz dotyczyła złożenia kasacji od wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 6 marca 2012 roku w sprawie odszkodowania dla firmy „Chemeko – System”. 11 maja radni powiatowi otrzymali tekst stanowiska wraz z „Memorandum” sporządzonym przez kancelarię adwokacką „Domański Zakrzewski Palinka” z Warszawy. „Memorandum” dotyczyło: „oceny zasadności wniesienia skargi kasacyjnej”. W rozdziale: „Ocena szansy uwzględnienia zarzutów ewentualnej skargi kasacyjne czytamy m.in.: „Szansa uwzględnienia skargi kasacyjnej w zakresie zasądzenie przez Sąd Apelacyjny odszkodowania z tytułu straty w wysokości 4.202.451 zł ocenić należy na niskie.” W kwestii natomiast uwzględnienia zarzutu: „w odniesieniu do zasądzenia odszkodowania za utracone korzyści w wysokości 1.275.990 zł” kancelaria określiła je na „umiarkowane”. Przypomnę tylko, iż Zarząd od momentu ogłoszenia wyroku Sądu Apelacyjnego zapowiadał wniesienie kasacji. 

Powróćmy do „Stanowiska”, które otrzymali radni w piątek, 11 maja. Treść „Stanowiska” nie zawierała stanowiska Zarządu. Miejsce na określenie czy decyzja Zarządu w kwestii wniesienia kasacji jest pozytywna czy negatywna było po prostu wykropkowane.
Członek Zarządu M arek Hołtra rozświetlił mroki niewiedzy podczas posiedzenia komisji. Stwierdził, iż stanowisko Zarządu w sprawie wniesienia kasacji jest negatywne. Ale radny poinformował również, że w tej sprawie nie ma zgodności wśród członków Zarządu. Jak przebiegała linia podziału w Zarządzie niestety nie wyjaśnił. Radny Marek Hołtra stwierdził, iż on osobiście jest za wniesieniem kasacji. Jak stwierdził dalej, problem polega na tym, iż „Chemeko – System” grozi, że w przypadku wniesienia kasacji nie podpisze porozumienia dotyczącego rozłożenia na raty spłaty odszkodowania i może wejść starostwu na konta. Radny Edward Szendryk po wysłuchaniu tych rewelacji określił stanowisko wierzyciela mianem „szantażu”. Dodał również, iż mamy służby, które w swojej gestii mają ochronę środowiska i powinniśmy je wykorzystać. Ze swojej strony poinformowałem, że informowałem wicestarostę Pawła Niedźwiedzia o pewnych sprawach, które mają miejsce na składowisku w Rudnej Wielkiej, ale jakoś nie widzę, by coś w tej sprawie robiono. Posiedzenie komisji zakończyło się bez głosowania nad stanowiskiem.

O godzinie 8,00 rozpoczęły się sesja Rady Powiatu. Głos zabrał starosta Piotr Wołowicz, który przedstawił dorobek prac Zarządu Powiatu. Ponieważ przytaczanie mów starosty nie służy przejrzystości wywodu urobek z działalności Zarządu tradycyjnie był niewielki, toteż wartą odnotowania jest jedynie próba poinformowania przez starostę o rezultatach procesu z firmą Dudkowiak z Leszna, która budowała nam strażnicę. Wg starosty, biegły sądowy wydał korzystną dla nas opinię w tej sprawie, która ma się zakończyć 25 maja. Inna informacja z pracy Zarządu to taka, że „Ventriculus” z Leszna oraz „Nowy Szpital” kręcą się wokół naszego szpitala. „Ventriculus” jest zainteresowany podjęciem działalności w naszym szpitalu, ale nie chce budynków. Należności wobec ZUS mające swoją historię jeszcze w czasach gdy szpital był SP ZOZ – m ZUS ma zamiar rozłożyć nam na raty. Coś tam koło 3 milionów z haczykiem. Starosta cyfry nie podał, by nie zanudzać radnych nadmiarem informacji i nieistotnych szczegółów, które mogłyby nadwerężyć ich zdrowie. Nie dowiedzieliśmy się również ile ma być tych rat i jak to spłacimy. W sumie Zarząd przez 44 dni zebrał się 3 razy. Gigantyczna praca!

Przyszedł czas na punkt „interpelacje i zapytania”. Głos zabrał radny Zbigniew Józefiak. Radnego zainteresowało posiedzenie Zarządu z 30 kwietnia, podczas którego dokonano zmiany Regulaminu Organizacyjnego Starostwa. „Na czym ma polegać ta zmiana?” – pytał radny Zbigniew Józefiak. Kolejnym pytaniem było ponownie przełożenie w czasie spotkania z wojewódzkim geodetą, który wybiera się do nas od stycznia i nie może dotrzeć. Radego Józefiaka interesowały powody odwlekania w czasie tego spotkania i uprzejmie pytał: „Czy nas zaszczyci i przyjedzie?”

Starosta swoje odpowiedzi na pytania radnego Zbigniewa Józefiaka rozpoczął od dyplomatycznej odpowiedzi na drugie pytanie, iż: „pan radny sam sobie odpowiedział na to pytanie”. W kwestii pytania pierwszego starosta poinformował, że zmiana Regulaminu Organizacyjnego polega na tym, iż będziemy mieli zatrudnionego geologa na umowę o pracę a nie umowę zlecenie. 

Kolejne pytania padły ponownie ze strony radnego Zbigniewa Józefiaka, który stwierdził, że w protokołach z posiedzeń Zarządu precyzji i dokładności w odnotowywaniu przebiegu posiedzeń tego szacownego i spracowanego gremium. Przytoczył w tym miejscu paragraf 61 statutu powiatu, który zobowiązuje do wiernego oddawania przebiegu dyskusji. 

W tym miejscu radny Zbigniew Józefiak wykazał się – w mojej ocenie – wielką naiwnością, wyobraźnią i wiarą w dobrą wolę Zarządu. Gdybym ja miał firmować te niewydarzone pod względem zawartości intelektualnej protokoły, to walałbym, by mi uschła moja dorosła i w pełni rozwinięta postać bociana. No przecież nie prawa ręka, bo za dużo radości „przyjaciołom” bym sprawił. Ja tylko się zastanawiam nad jednym. Jak ktoś będzie pisał pracę np. magisterską na temat pracy Zarządu w tym okresie. I będzie ją pisał np. za 20 lat. Poprawnie postawione pytanie brzmi: co sobie po lekturze tych śmieci pomyśli o ludziach, którzy to sygnowali swoimi nazwiskami? Ja tam nie wiem, bo z psychiatrii najlepszy nie jestem.

Radny Marek Zagrobelny pytał również czy przekształcenia i likwidacje szkół podlegających powiatowi były przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami. Starosta Piotr Wołowicz odpowiadając radnemu pochwalił się, że spora grupa powiatów na terenie Dolnego Śląska wadliwie i z naruszeniem prawa przeprowadziło przekształcenie placówek oświaty. My zaliczamy się do tych powiatów, które zrobiły to porządnie. Nikt na sali obrad ani przez moment nie miał wątpliwości, że autorem tego sukcesu jest naczelnik wydziały oświaty – Sławomir Bączewski, ale starosta zapomniał jakoś – skleroza? – podziękować mu za to. A ja nie zapominam i dziękuję, że chociaż raz nie trzeba się wstydzić.

Radny Marek Zagrobelny dopytywał się też o budowę chodnika w miejscowości na drodze wojewódzkiej 305. Radny zadawał to pytanie w imieniu mieszkańców Łękanowa. Odpowiedź starosty z Platformy Obywatelskiej nie pozostawiała wątpliwości w tej sprawie. Budowy chodnika nie będzie, bo nie mamy na to środków. W tym momencie spojrzałem w stronę radnego z Platformy Obywatelskiej i moją Osobistą Szelmę w jednej i nierozdzielnej osobie, przypominając sobie, iż forując na stanowisko starosty obecnie zsiadająca w tym fotelu figurę, zapewniał on radnych o niebywałych znajomościach kandydata na starostę w województwie i otwierających się w ten sposób możliwościach pozyskiwania środków spoza budżetu powiatu. Skonstatowałem, i rzeczywiście pan starosta ma dostęp do funduszy, ale na poziomie starostwa i jest to fundusz płac. W mojej ocenie znacznie zawyżony w stosunku do oferowanego produktu końcowego.

Po raz kolejny głos zabrał radny Zbigniew Józefiak, który złożył na piśmie trzy interpelacje dotyczące bardzo ważnych spraw. I tak radnego interesuje: uzasadnienie przyczyn zaniechania zwrócenia się przez powiat górowski do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Legnicy o wszczęcie z urzędu postępowania w sprawie nieważności decyzji burmistrza Wąsosza w sprawie wydania przez niego zgody na budowę wysypiska w Rudnej Wielkiej.

Drugie pytanie jest również niezwykle interesujące, bo dotyczy: „polubownego załatwienie sprawy, dotyczącej dochodzenia odszkodowania od gminy Wąsosz w związku z podjęciem wyroku przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oraz jakie podjęto kroki w celu realizacji tego anonimowego pomysłu, o którym mowa w pkt 9 protokołu nr 8/2012 z posiedzenia Zarządu w dniu 28 marca 2012 r."

Radny Zbigniew Józefiak prosi również Zarząd o: „wyjaśnienie wszystkich okoliczności oraz pozyskanie i upublicznienie  dokumentów dotyczących odstąpienia od przypozwania gminy Wąsosz w sprawie pozwania powiatu górowskiego z powództwa Chemeko - System o czym poinformował burmistrz Wąsosza".

Głos zabrał radny Jan Kalinowski, który zapytał o wykaz nieruchomości, jakie Zarząd planuje sprzedać, by zaspokoić roszczenia „Chemeko – System”. Pytaniu radnego nie towarzyszyła odpowiedź ze strony starosty lub jego szczęśliwego z tego tytułu zastępcy. Radny uzupełnił pytanie dopowiadając, iż interesuje go podanie takich nieruchomości, których sprzedaż przyniesie budżetowi powiatu milion złotych. Cisza. W tej sytuacji radny Jan Kalinowski zadał kolejne pytanie. Dotyczyło ono zbycia części udziałów naszej spółki - Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej. Radnego interesowało czy zbycie udziałów spółki będzie miało miejsce przed zapisaniem nieruchomości spółce czy po tym fakcie, co zmienia obraz rzeczy.

Tu trzeba wyjaśnić, iż łączna wartość udziałów naszej spółki to kwota 2,5 mln zł. Do tego dochodzi rezerwa w wysokości 600 tys. zł. Na pokrycie ewentualnej strat spółki prawa handlowego. W marcu Rada Powiatu podjęła uchwałę, iż budynki szpitalne zostaną przekazane spółce, by ta mogła zaciągnąć pod nie kredyt i wykorzystać go na zakup sprzętu medycznego, którego obecność podniesie jakość świadczonych usług. Tu warto poinformować, iż lada dzień rozpocznie prace tomograf komputerowy w naszym szpitalu, co powinno cieszyć.

Zrobił się jednak problem. Nie ma jasności czy od przeniesienie prawa własności do spółki nie należy zapłacić podatku VAT (23%). Oznaczałoby to dla spółki ruinę, bo jest to kwota ok. 1,5 mln zł. Uchwała została podjęta, ale wciąż nieruchomości spółce nie zapisano notarialnie, bo nie wiadomo jakie będzie stanowiska Urzędu Skarbowego w tej kwestii. Wiem, że rodzi się pytanie co Zarząd robił przez 1,5 roku, by to wyjaśnić, bo zamiar przekazania majątku spółce nie był nowy. Ja Państwu też nie wyjaśnię dlaczego tak stało, bo tego w kategoriach rozumu wyjaśnić się tego nie da. Przypomnę tylko, że za to odpowiada Platforma Obywatelska, która w górowskim wydaniu jest „SamąBronką bis” (ale w gorszej mutacji). I mam nadzieję, że tak samo skończy na tym terenie.

Radny Władysław Stanisławski przypomniał, że w poprzedniej kadencji koalicja dążyła do utrzymania szpitala. W związku z tym poniesiono wiele wyrzeczeń. Radny przypomniał też, że byli wrogowie utrzymania szpitala, czyli wzięcia kredytu, by szpital przetrwał. Radnego Władysława Stanisławskiego interesowała sprawa sprzedaży nieruchomości i jakie składniki majątku powiatu planuje się sprzedać. Inne pytanie tego radnego dotyczyło dokapitalizowania spółki PCOZ.

Starosta Piotr Wołowicz zaznaczył w swojej odpowiedzi dla radnego Władysława Stanisławskiego, iż w przypadku sprzedaży mienia powiatu: „jest to tylko plan”. W odniesieniu do pytania dotyczącego dokapitalizowania spółki PCOZ starosta stwierdził: „czekamy na opinię Urzędu Skarbowego”. Radny Władysław Stanisławski: „Tego się obawiałem. Sprawa zapłacenie podatku VAT jest równie interpretowana.” Jednocześnie radny zastrzegł, że musimy w spółce PCOZ po sprzedaży części udziałów: „zachować głos decydujący.”

Radny Zbigniew Józefiak stwierdził, iż nie wie: czemu ma głosować nad sprzedażą udziałów skoro temat jest w powijakach.” Skarbnik – Wiesław Pospiech – wyjaśnił, iż zapisanie po stronie dochodów kwoty 2,5 mln zł (sprzedaż nieruchomości 1 mln zł oraz udziałów spółce PCOZ – 1,5 mln) jest w zasadzie zabiegiem technicznym, gdyż budżet musi się równoważyć po stronie wydatków i wpływów. Przystąpiono do głosowania projektu uchwały. 

Za sprzedażą udziałów spółki PCOZ opowiedziało się 10 radnych (Marek Biernacki, Paweł Niedźwiedź, Marek Hołtra, Piotr Iskra, Piotr First, Jan Bondzior, Danuta Rzepiela, Edward Szendryk, Jerzy Pala, Dariusz Wołowicz)
.
Wstrzymali się od głosu radni: Władysław Stanisławski, Zbigniew Józefiak, Jan Kalinowski, Grzegorz Aleksander Trojanek, Marek Zagrobelny). Nikt z radnych nie był przeciw temu zamiarowi.

W kolejnym punkcie obrad radni skupili swoją uwagę na projekcie uchwały w sprawie sprzedaży „pałacyku”. Znowu na powierzchnię wypłynęła kwestia prawidłowej wartości tego obiektu. Radny Zbigniew Józefiak zadał pytanie na ten temat i starosta musiał przyznać, że w projekcie uchwały jest błąd. Wartość budynku oszacowana jest na 605.222 zł a nie 599, 081 zł. Ze strony radnego Zbigniewa Józefiaka padły 2 cytaty z przeszłości, gdy to deklarowano – tradycyjnie bez pokrycia – że budynek będzie wydzierżawiony i wyremontowany na koszt dzierżawcy. Radny ponownie stwierdził, że tak długo jak nie będzie wykazu nieruchomości oraz ich uregulowanego statusu prawnego, tak długo głosowania nad ich sprzedażą są bezprzedmiotowe. Głosownie dało następujący efekt: za – 9 radnych, wstrzymało się 3, przeciw 1.

Następnie głos zabrał wicestarosta Paweł Niedźwiedź i poprosił o 15 minut przerwy. Koalicjanci udali się na naradę. Było to przed głosowaniem nad „Stanowiskiem”. Po powrocie na salę obrad przeprowadzono głosowanie. Wszyscy obecni na sali obrad radni (14, bo radny Grzegorz Aleksander Trojanek musiał opuścić część obrad ze względu na najcięższe obowiązki oświatowe) byli za tym, by nie kierować sprawy odszkodowania do kasacji. Nastąpiła pełna kapitulacja Rady Powiatu wobec „Chemeko – System”.

Przedstawiłbym jednak nieprawdziwy obraz sesji, gdybym nie wspomniał o twórczym wkładzie radnych koalicyjnych w żywą dyskusję, która miała miejsce w sali obrad. Spośród radnych koalicyjnych prym wiódł tego dnia radny Marek Biernacki, który aż pięciokrotnie (!!!) zabierał głos. Ta niezwykła aktywność radnego z Platformy Obywatelskiej polegała na wypowiadania słów: „Komisja Finansów, Budżetu i Gospodarki pozytywnie zaopiniował projekt uchwał”. I tak pięć razy! I nic poza tym. Siedzący obok radnego Marka Biernackiego radny Jan Kalinowski sugerował co prawda swojemu koledze, by wzbogacił tę wiekopomną wypowiedź przez dodanie słów: „po burzliwej dyskusji”, ale radny Marek Biernacki twardo trzymał się opracowanej przez siebie strategii wypowiedzi i nie poszedł na żaden zgniły kompromis. Tym bardziej, że propozycje tego kompromisu pochodziły do radnego opozycyjnego i mogły zawierać podstęp.

Nie od rzeczy będzie też wspomnieć o tym, że radny Jan Bondzior z koalicji również w podobny sposób zaistniał w dyskusji podczas sesji. Zaliczył 3 wypowiedzi w stylu: „Komisja Rolnictwa, Leśnictwa pozytywnie zaopiniowała projekt uchwały.” Widząc jednak, że radny Marek Biernacki jest tego dnia zdecydowanym liderem koalicji w liczbie wypowiedzi wpływających, w oczywisty i dla wszystkich zrozumiały sposób, na merytoryczny i intelektualny wzrost poziomu dyskusji, radny Jan Bondzior chwycił się pewnej cwanej sztuczki. Poinformował Radę Powiatu, iż komisja, na czele której stoi również zajęła się projektem uchwały o ustaleniu stawek opłat za usunięcie i przechowywanie pojazdu. Wytrawna sztuczka radnego koalicyjnego Jana Bondziora powiodła się. Ja zaliczyłem mu 3 wystąpienie podczas sesji, ale okazało się, iż komisja radnego Bandziora tym tematem się nie zajmowała.

Najsłabiej w punktacji wypadła radna Danuta Rzepiela. Mózg Koalicji zaliczył tylko dwa tego typu wystąpienia, co daje jej 3 miejsce na pudle i brąz. Reszta koalicjantów nie dotrzymała pola tej trójce liderów.

W wolnych głosach i wnioskach radny Zbigniew Józefiak zaapelował do radnego Piotr Iskry, by ten zaktywizował prace komisji Rewizyjnej, na czele której stoi. Radny przypomniał, że dotąd nie wykonane są uchwały w sprawie przeprowadzenia kontroli w 2 wydziałach starostwa. Szef Komisji Rewizyjnej – Piotr Iskra przyrzekł, że sytuacja ulegnie poprawie oraz, ze po tym apelu komisja zacznie pracować (to byłaby sensacja!).

Na tym sesja się zakończyła i radni rozpoczęli dyskusję w kuluarach. Twórczą dyskusję, bo jakżeby inaczej.

wtorek, 8 maja 2012

Oferta "Mrówki"





Ciemna strona dzieciństwa

Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Górze zajmuje się m.in. dziećmi, które z różnych względów pozbawione są opieki swoich biologicznych rodziców. Od 1 stycznia 2012 roku obowiązuje ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. PCPR na mocy tej ustawy zobowiązany został do opracowania” „Powiatowego Program Rozwoju Pieczy Zastępczej na lata 2012-2014.” Dokument ten zostanie przedstawiony Radzie Powiatu do akceptacji.

„Założone w programie cele służą rozwojowi pieczy zastępczej zapewniającej każdemu dziecku całkowicie lub częściowo pozbawionego opieki rodziców biologicznych bezpiecznego środowiska wychowawczego dla prawidłowego rozwoju, wychowania  i edukacji” – czytamy w dokumencie autorstwa Bożeny Merty, szefowej PCPR w Górze. Przedstawiony radnym powiatowym dokument zawiera dane, które optymistycznie nie nastrajają. Dotyczą one ilości dzieci z terenu powiatu górowskiego, którym los na starcie „sypnął piaskiem w oczy”.  Dane te z pewnością Państwa zaszokują.

„W sytuacjach kryzysowych gdy rodzina nie jest w stanie poradzić sobie z problemami:  nie może, nie potrafi, bądź nie chce zajmować się dzieckiem zachodzi wówczas konieczność udzielenia pomocy lub interwencji do opieki i pomocy władz publicznych. Bez koniecznej potrzeby nie należy ingerować w życie rodziny. W ustawie o pomocy społecznej punktem wyjścia jest rodzina, a nie dziecko” – czytamy w „Programie …”.

Bardzo interesujący jest rozdział II „Programu …” pt: „Diagnoza niewydolności opiekuńczo-wychowawczej w powiecie górowskim w latach 2008-2011.” Można w nim przeczytać, iż od lat (!) największym problemem w naszym powiecie są „dzieci pozbawionych opieki ze strony rodziców biologicznych”. PCPR w takich przypadkach stara się, by dziecko pozbawione opieki rodziców biologicznych przebywało w środowisku rodzinnym a nie w instytucjach opiekuńczo – wychowawczych, które mają więcej cieni niż blasków.

Kierowniczka PCPR podkreśla jednak, że: „Najlepszym jednak rozwiązaniem w tym zakresie jest adopcja. Są chętni, ale dzieci z powiatu górowskiego nie mają uregulowanej sytuacji prawnej. Proces adopcji jest bardzo długi i skomplikowany. PCPR nie jest stroną w postępowaniu sądowym i nie ma wpływu na przyspieszenie tej procedury. Mając na względzie dobro dziecka udaje się co roku pozyskać rodziców adopcyjnych i umieścić dziecko w tymczasową opiekę by później odbył się proces adopcji. Są to trudne decyzje, które decydują o dalszym losie dzieci i rodzin.”

Nie jest sztuką odebrać dziecko rodzicom biologicznym, sztuką jest by dziecko wróciło do rodziny
– stwierdza Bożena Merta.

Cyfry zawarte w tabelach mówią same za siebie. Skala problemu jest ogromna i ma tendencję zwyżkową. Są one efektem niewydolności opiekuńczo – wychowawczej biologicznych rodziców dzieci. Co najgorsze wyraźnie widać, że rośnie liczba dzieci umieszczonych w rodzinach zastępczych w latach 2008 – 2011. Pocieszeniem, ale chyba słabym, może być fakt, że wśród rodzin zastępczych dominują rodziny spokrewnione z dziećmi. Najczęściej funkcję rodziców zastępczych spełniają dziadkowie i wujostwo.

Kierowniczka PCPR – Bożena Merta w swoim opracowaniu zaznacza, iż: „niektóre dzieci opuszczają w trakcie roku rodzinę zastępczą (usamodzielniają się, powracają do rodziców biologicznych, znajdują rodziny adopcyjne), a dochodzą nowe. Średnio w ciągu roku umieszczanych jest 20 dzieci w rodzinach zastępczych.”

Rodziny zastępcze są tworzone postanowieniami sądu. Najczęstsze powody skłaniające sądy do wydania orzeczenia o utworzeniu rodziny zastępczej to: sieroctwo, porzucenie dziecka, choroby psychiczne rodziców, bezradność w sprawach opiekuńczo - wychowawczych i alkoholizm rodziców. „Trudne do ustalenia jest miejsce pobytu 10 rodziców biologicznych dzieci umieszczonych w rodzinach zastępczych na terenie powiatu górowskiego. Są też dzieci, których rodzice nie żyją lub nie jest ustalone ojcostwo dzieci, jak również dzieci, z którymi  rodzice nie kontaktują się” – czytamy w dokumencie.

Na terenie naszego powiatu funkcjonuje obecnie 1 rodzina zastępcza, która spełnia rolę pogotowia rodzinnego. Osoby, które podjęły się tego szalenie trudnego wyzwania są w stałej dyspozycji - 24 godziny na dobę. Jeszcze do niedawna w pogotowiu rodzinnym przebywało 4 dzieci. Obecnie jest ich 2, bo PCPR udało się skierować dwójkę dzieci do adopcji. Mamy również 2 rodziny zastępcze zawodowe wielodzietne. Obecnie przebywa w nich 16 dzieci. Ludzie, którzy opiekują się dziećmi w pogotowiu rodzinnym i w zastępczych rodzinach zawodowych otrzymują z tego tytułu wynagrodzenie w wysokości ok. 2600 zł miesięcznie.

W przypadku, gdy dziecko decyzją sądu trafia do rodziny zastępczej spokrewnionej, opiekunowie otrzymują na dziecko 660 zł miesięcznie. W przypadku, gdy trafia do obcej, ale wielkiego serca ludzi, otrzymują oni na jego wychowanie ok. 1000 zł miesięcznie.

Pamiętać należy, że jeżeli dziecko z terenu naszego powiatu trafi do placówki opiekuńczo – wychowawczej wówczas starostwo płaci za nie 3 do 5 tys. zł miesięcznie w zależności od rodzaju placówki. Istniejące na terenie naszego powiatu pogotowie rodzinne oraz dwa zawodowe zastępcze rodziny nie zabezpieczają niestety potrzeb powiatu górowskiego w zapewnieniu opieki dzieciom, które nie mają opieki rodziców biologicznych. PCPR w Górze nawiązało więc współpracę w zakresie zlecenia tego zadania innym podmiotom Takim partnerem od 2010 roku jest Stowarzyszenie Liberii w Głogowie. W chwili obecnej poza terenem naszego powiatu mamy 3 dzieci, ale był czas, że było ich 11. Osiem dzieciaków udało się adoptować.
Dlaczego nasz PCPR tak uparcie dąży do umieszczania dzieci nie w domach dziecka a w rodzinach zastępczych? W „Programie czytamy: „Dziecku wychowanemu poza rodziną zdecydowanie lepiej służy pobyt w instytucji opieki zastępczej o charakterze rodzinnym niż w instytucjach zakładowych. Pobyt dzieci w tych rodzinach to szansa na powrót dzieci do rodziny własnej.”

Liczba dzieci powracających do rodziców biologicznych na przełomie ostatnich czterech lat kształtowała się na podobnym poziomie.

Liczba dzieci umieszczonych w rodzinach adopcyjnych miała niestety tendencję wysoko rosnąca. „Pomimo zawiłości przepisów adopcyjnych udało się PCPR przy pomocy opiekunów z pogotowia i rodzinnego domu dziecka przyczynić się do przyspieszenia procesu adopcji” – opisuje działania kierowanej przez siebie jednostki Bożena Merta. Równocześnie nie szczędzi gorzkich uwag pod adresem prawa: „Z ubolewaniem należy w tym miejscu stwierdzić, iż obecna ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej pozbawiła PCPR kompetencji do podejmowania działań w tym zakresie, pozostawiając jedynie obowiązek zgłaszania dzieci z uregulowaną sytuacją prawną do ośrodka adopcyjnego."

Kierowniczce PCPR - pani Bożenie Mercie serdecznie dziekuję za zgodę na wykorzystanie opracowanych przez nią materiałów.