Jesteśmy po sesji Rady Powiatu, gdzie tak naprawdę, najważniejszym
punktem był problem stopniowej likwidacji szpitala w Górze. Należy skończyć też
z używaniem oczywistego dla wszystkich osób eufemizmu, jakim jest twierdzenie,
iż „szpital sprzedano”. Z perspektywy czasu jasno wynika, że „szpital
sprezentowano” firmie PCZ. Dalsze mówienie o „sprzedaży szpitala” zamiast o „prezencie”
ma w istocie ukryć ten przykry i kompromitujący dla tych wszystkich, którzy tak
ochoczo podnosili rączki głosując za tzw. „sprzedażą” szpitala.
Bezspornym faktem jest też, że było wcale liczne grono zacnych
obywateli naszego miasta, którzy przestrzegali przed zbywaniem szpitala i
proroczo wieścili jego smutny koniec w rękach wrocławskiego biznesmena, na
którego obecnie sypią się doniesienia do prokuratury. Pomimo, że byli to zacni
obywatele to nie posiadali oni siły przebicia, gdyż używana przez nich
argumentacja nie trafiała do rządzącej w roku 2013 koalicji. To znaczy, może i
ta argumentacja trafiła werbalnie, ale trudnością nieprzezwyciężoną okazywało zrozumienie
tego, co przeciwnicy sprzedaży szpitala mówią. Tak się bowiem złożyło (fatalnie
dla szpital), że przeciwnicy sprzedaży szpitala wykazywali zagrożenia, jakie
niesie z sobą sprzedaż szpitala dla PCZ Wrocław a zwolennicy z bycia naszej
lecznicy widzieli wszystko w jasnych barwach. I w ten sposób umysły
analityczne, głębokie, posiadające wiedzę starły się z powierzchownością
aspirującą – zupełnie bezzasadnie – do podejmowania fundamentalnych dla
mieszkańców decyzji. Oczywiście, wynik tego starcia był łatwy do przewidzenia,
bo ilość rak w górze, które uniosły się bez udziału mózgu, zdecydowała o tym,
że straciliśmy nasz szpital.
Na portalu „elki” zauważyłem kilka wpisów, które decyzję o „sprezentowaniu
szpitala” nadal uważają za słuszną, właściwą i pożądaną. Nie wiedziałem, że aż
tylu mieszkańców mojego miasta jest po zabiegu lobotomii bądź ujrzało świat na
skutek porodu kleszczowego.
Jeżeli drodzy chwalcy „sprezentowania szpitala” wszystko
jest w jak najlepszym porządku, to dlaczego do dnia dzisiejszego na stronach
starostwa nie opublikowano 11 załączników do „Umowy sprzedaży udziałów”
zawartej w dniu 17 grudnia 2013 r. przez starostę Piotra Wołowicza i
wicestarostę Pawła Niedźwiedzia? Wszak wg zapisu tej tragicznej dla nas w
skutkach umowy - § 11 p. 7 – owe załączniki stanowią „integralną część umowy”.
Jakoś Was to nie niepokoi, nie pobudza do myślenia?
Jest w umie zapis o poufności jakichś tam danych, ale – na miły
Bóg!– ta umowa i jej integralna część – załączniki – są już tylko gówno wartymi
śmieciami! Umowę złamał PCZ, który obecnie jest w stanie likwidacji. Ten sam
PCZ, który naobiecywał cudów na patyku i na te „lody” nabrali się koalicyjni
radni.
Przypomnę tylko, jak to opinii publicznej ówczesny Zarząd
Powiatu (ostali się w nim Wołowicz z Niedźwiedziem) wciskali kit typu:
zainwestowanie 5 mln zł w ciągu 4 lat w szpital, milion zł odszkodowania za
każdy zamknięty oddział przed upływem lat 10 od dnia zawarcia umowy, utrzymanie
funkcjonujących dotąd oddziałów szpitalnych, rozwój poradni. I co z tego
wyszło?! Gówno wyszło! A ja mówiłem, że to się to się gównianie skończy!
A że skazani byliśmy na klęskę wiadomym było do początku. Czytało
się to i owo o tej firmie. Radny Zbigniew Józefiak zaciągał „języka” na temat
kondycji PCZ pośród lekarzy, którzy mieli „przyjemność” z tą spółką mieć do
czynienia. I mówił o tym głośno. Przestrzegał nestor górowskiej chirurgii - dr Wacław
Grzbieluch, który swoje ostrzeżenia i przestrogi formułował w sposób niezwykle
emocjonalny, ale i świetnie uargumentowany. Bez skutku. Przemawiał do rozsądku
dr Jan Kalinowski. Jego argumenty odbijały się jak od ściany. Apelował o
rozwagę i rozsądek do radnych i Zarządu dr Stanisław Hoffmann. Pustka malowała
się w ich oczach. Prosiły pielęgniarki. Ich los był koalicjantom nad wyraz obojętny.
Zatrudniono jakąś firmę z Poznania, która za grubą kasę
miała dokonać sprawdzenia PCZ Wrocław. Efekt owego sprawdzenia, rzetelność mamy
okazję podziwiać dzisiaj.
W PCZ Wrocław był tworem na „glinianych nogach”. A już takie
fakty wołały o sprawdzenie. I tak np. w roku 2009 kapitał PCZ został
podniesiony z 0,5 mln zł., do 417 mln zł. Ponad 70. krotny wzrost kapitału zakładowego
spowodowany został emisją akcji imiennych. Akcje te nie zostały opłacone
brzęczącą gotówką, ale aportem. To były papierki bez realnego pokrycia. Wykazał
to rok 2015, gdy zabrakło owej brzęczącej mamony na wykup akcji i opłacenie
dywidendy. Ale jakoś nikt nie zwrócił wówczas na to uwagi.
Inny przykład. PCZ rzekomo był w dobrej kondycji finansowej.
Dziwne było jednak to, że oprocentowanie oferowane przez PCZ za akcje funkcjonujące
na rynku wtórnym obligacji (Catalyst) sięgało 11%. Tyle oferowała też swoim
inwestorom firma Gant. Dzisiaj trup biznesowy.
PCZ miało małą wysokość przychodów do aktywów, które w
szczytowym momencie spółka ta szacowała na 1,8 mld zł. Owe przychody wynosiły
ok. 60 ml zł. (rok 2010). Zysk operacyjny stanowiący ok. 75% dochodów spółki wykazywano
pod szyldem „innych przychodów operacyjnych”. Były to właśnie emisje kolejnych obligacji.
W końcu roku 2013, a więc roku, gdy obecny starosta Wołowicz
i wicestarosta Niedźwiedź, ówcześni członkowie Zarządu: Piotr First, Marek
Hołtra (oby ich piekło pochłonęło!), składali podpisy pod umową sprzedaży
szpitala, aktywa PCZ składały się z „wartości firmy” w kwocie 214 mln zł.
Wówczas już było jasne, że aktywa PCZ były mocno przeszacowane. Audyt fakt ten
potwierdził, bo zmniejszono wówczas aktywa do 210 mln zł, co nieomal wyzerowało
wartość PCZ w księgach spółki.
Krach przyszedł w połowie 2015 r. PCZ na lodzie pozostawił
inwestorów, którzy w swej chciwości i głupocie stracili ok. 64 mln zł.
Dzisiaj już wiemy, że za chwilę zaprzestanie działalności oddział
wewnętrzny w szpitalu. Na oddziale tym pracowało 5 lekarzy. Czterech z nich
odchodzi z dniem 30 września. NFZ o zamiarze zamknięcie tego oddziału
poinformowany został przez PCZ 9 września. NFZ wyraziło zgodę na zamknięcie
oddziału z dniem 31 grudnia. Może jednak się okazać, że PCZ nie znajdzie
chętnych do pracy. Nie robi się w szpitalu kolonoskopii i gastroskopii, ale w
złych czasach, gdy szpital był powiatowy i tak potwornie zadłużony, robiło się
te badania. I komu kurwa to przeszkadzało, pytam się?!
Ofiary lobotomii i porodu kleszczowego twierdzą z całą bezczelnością,
że szpital się zadłużył. Głupota ich nie ma w tym miejscu granic. Brak wiedzy
jest żenujący i świadczący o pozostawionym pustym miejscu na mózg, dotąd
niewypełnionym.
To nie szpital się zadłużał. To poszczególne rządy zadłużały
szpitale poprzez skandalicznie niską wycenę świadczonych w nich usług, za które
płaciła szpitalom najpierw Kasa Chorych a obecnie NFZ.
Przypomnę tylko, że Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie
ma ponad 40 mln zł długu. Głogowski Szpital Powiatowy – ok. 25 mln zł długu. Na
miejscu tych, którzy wypisują na ten temat bzdury coś bym poczytał o
przyczynach zadłużenia szpital publicznych w całym kraju, które sięgają obecnie
ok. 10 mld zł. I o mechanizmach finansowania leczenia szpitalnego przez NFZ
również.
Pozostawmy te uogólnienia, które do sprawy nic nie wnoszą.
Podczas sesji Rady Powiatu dowiedzieliśmy się również, że powiat nie ma prawa
dochodzić należnych od PCZ kolejnych rat za „sprzedaż” szpitala. Okazało się
bowiem, że prawo to zostało przekazane cesją bankowi DNB Polska S.A., pod
zastaw pożyczki, którą powiat zaciągnął w nim, by spłacić odszkodowanie dla „Chemeko
– System”. Przypomnę tylko, że „Chemeko – System” dług powiatu z tytułu
odszkodowania odsprzedało nieoczekiwanie dla firmy „Magellan”.
Tak więc mamy taką sytuację, że za „sprzedany” szpital dotąd
otrzymaliśmy kwotę 1.335 tys. zł, czyli ok. 27% należnej nam z tytułu zawarcia
umowy sumy. Tak więc, jak łatwo wyliczyć, PCZ dostało w prezencie 73% kwoty
należnej za szpital, to jest ok. 3,66 mln zł.
Zabezpieczeniem zawartej umowy były jakieś „udziały”, które
okazały się równie mityczne, jak poziom inteligencji tych, którzy głosowali za „sprzedażą
„ szpitala. By obraz był panoramiczny i w jakości HD dodać należy, że starostwo
powiatowe w Środzie Śląskiej, gdzie PCZ również kupiło szpital, było bardziej
przezorne i wpisało swoje roszczenie do hipoteki budynku szpitalnego na kwotę
4,5 mln zł. Dlaczego u nas tego nie zrobiono? Tego od starosty nie udało się
dowiedzieć.
Trzeba też powiedzieć, że podczas obrad sesji nikt nie
usłyszał słowa „przepraszam” ze strony starosty i wicestarosty, które powinny
paść. Skruchy nie wyrażono. Do dymisji też się nie poddano, chociaż
kompromitacja jest totalna a „sprzedaż” szpitala okazała się jedną wielką
klęską. Nikt nie przyznał się do winy i nikt nie poczuwa się do
odpowiedzialności. Chciano dobrze a wyszło jak zawsze czyli gównianie. Pozostał
dług, pieniędzy na spłatę kredytu zaciągniętego w banku DNB nie ma (wystąpiono
z pismem do tegoż banku o przedłużenie spłaty należności o 5 lat). Chucpa i
bezczelność nadal przy władzy.
Mam pomysł, jak ulżyć finansom powiatu. Należy zmajstrować
uchwałę, na mocy której owe kary za zamknięcie każdego oddziału w szpitalu w
kwocie 1 mln zł od oddziału, przyzna się staroście i wicestaroście. Nie należy
im żałować grosza! I to grubszego grosza! Niech wezmą sobie po 1 mln (starosta
za zamknięcie chirurgii a wicestarosta za ginekologię i położnictwo) i idą na
swoje! Niech znają hojność mieszkańców powiatu górowskiego, tak jak ich hojność
poznało PCZ. Byle tylko trzymali się z dala od samorządu, bo z tego tylko dla
nas wszystkich nieszczęście płynie.