Owszem, Wiesław P. może rzucać się w oczy, ale jedynym tego powodem jest jego niewyobrażalna waga. Wg wieści gminnej Wiesław ma ok. metra trzydzieści żywej wagi.
Pamiętam jeszcze czasy, gdy żywiec wieprzowy o wadze meter trzydzieści był na rynku bardzo pożądanym towarem. Obecnie normy powiadają natomiast, że wieprz o wadze meter trzydzieści jest już pozaklasowy i ubojowi podlega co prawda, ale wyrobem końcowym może być jedynie w postaci karmy dla psów czy kotów.
Oczywiście nie twierdzę, że pan Wiesław P. jest pozaklasowym wieprzem. Co to, tonie! On jest klasą, ale jedynie dla samego siebie.
Nasz drogi pan Wiesław (Meter Trzydzieści) ma swoją stronę internetową. Ja mu tam jej nie zazdroszczę, bo wiem, że pan Meter Trzydzieści z hakiem musi się nieźle przy niej nagimnastykować. Jako że jest osobą niewiele znaczącą w życiu społecznym naszej lokalnej społeczności, toteż polemistów ma jak na lekarstwo. Owszem, patrząc na jego stronę można odnieść wrażenie, że kilka osób się tam udziela. Jest to wrażenie błędne, 99% wpisów bowiem jest autorstwa pana Meter Trzydzieści z hakiem oczywiście.
Proszę pamiętać, że ja wiem o czym piszę. Wszak pan Meter Trzydzieści (z hakiem!) sam przyznaje, że byliśmy niegdyś w bliskiej komitywie.
Trzeba jednak przyznać, że pan Meter Trzydzieści (z hakiem!) stara się, by urządzać pozór, iż każda z osób rzekomo pisząca na jego stronie jest bytem samoistnym. Podam Państwu przykłady.
Gdy pan Meter Trzydzieści (z hakiem oczywiście!) pisze jako „Anka”, to stara się do niej upodobnić. Nakłada wówczas biustonosz i halkę i już jest „Anką”.
Gdy rejestruje się jako „BaryHary” wówczas stawia przed sobą krzywe lustro, które nieco wyszczupla a co innego pogrubia. I już jest nowy uzytkownik!
Niestety, pomimo tych tanich maskarad każdy wie, że autorem wszystkich pytań i odpowiedzi jest pan Meter Trzydzieści (z hakiem rzecz jasna!).
Ma też pan Meter Trzydzieści taką manię, iż wiele rzeczy kojarzy mu się z sferą erotyczną. Nie można mu tego mieć za złe, bo w przyrodzie i zagrodzie nawet pozaklasowym wieprzom kopulacji zabronić nie można. Z panem Meter Trzydzieści jest jednak ten problem, że pozostaje mu jedynie pisanie o sferze erotyki. Wiadomym jest powszechnie, że cukrzyca powoduje impotencję. I tego mu (tak jak wagi) nie zazdroszczę.
Nie zazdroszczę również panu Meter Trzydzieści (z nadwyżką rzecz jasna) jego strony. Zastanawiam się tylko po co panu Meter Trzydzieści (plus kilka kilogramów) ja prowadzi. Widać wyraźnie, że pisać to on nie potrafi. Styl toporny, wiedza o sztuce pisania śladowa, informacji zero. Ja mogę zrozumieć, że strona ta stanowi dla pana Meter Trzydzieści formę rekompensaty za to, iż absolutnie nikt z nim się nie liczy i nie traktuje go poważnie.
Wiadomym jest powszechnie, że nie ma takiego stanowiska w powiecie i na świecie, do którego pełnienia pan Meter Trzydzieści (i kilkanaście funtów więcej) nie byłby predysponowany. Jest konkurs na dyrektora szpitala – pan Meter Trzydzieści (i kilka odważników więcej) startuje! Jest konkurs na dyrektora w gminie – też staruje! Jest konkurs na naczelnika – a i owszem pan Meter Trzydzieści (kilkadziesiąt funtów więcej) – staruje. Będzie konkurs na inseminatora – nie wystartuje z powodów, które podałem wcześniej. Niestety, jakie to bolesne! Już nawet zakłady przy każdym konkursie są czynione, czy pan Meter Trzydzieści (plus pół puda więcej) wystartuje czy odpuści sobie.
Rzecz jasna pan Meter Trzydzieści jest też wytrwałym politykiem. Zaczepił się w Unii Wolności, ale stamtąd spuścili go w tempie przyspieszonym. Przewinął się przez Platformę Wolności, ale też go tam nie chcieli. Zahaczył o „Samąbronkę”, gdy ta wystawiła go na burmistrza, czyli gołą pupą do wiatru.
Ja wiem, że pan Meter Trzydzieści (waga netto) ma do mnie żal o to, że nie potraktowałem poważnie jego kandydatury na burmistrza. Pamiętacie Państwo, jak zapewniał wszystkich, że w drugiej turze spotka się z obecną panią burmistrz w drugiej turze wyborów. Jak trzeba być oderwanym od rzeczywistości, w jakim wyimaginowany świecie trzeba żyć, by takie głupoty mówić w radiu. I ja miałem traktować takiego osobnika poważnie?! Przeprowadzać z nim wywiad? Polemizować? No, dobre są jaja, ale wielkanocne.
Post ten tylko wyjątkowo poświęciłem panu Meter Trzydzieści (bez jednego kilograma meter czterdzieści), bo nudzę się okropnie. Nie, żeby tam jego „pisanie” robiło na mnie wrażenie. Ale z litości dla jego powszechnie wyśmiewanej osoby sprawię mu tę przyjemność, że, pijąc kawę, coś tam spłodzę. Myślę, że pan Meter Trzydzieści (żywej wagi) ucieszy się i będzie kontent. Wszak nie byle kto o nim pisze.
Spodziewam się odpowiedzi, chociaż jej formę i treść da się z góry (z Rawicza też) przewidzieć. Ale jestem w tej lepszej sytuacji, że ja jestem na szczycie drabiny blogerów a dla pana Meter Trzydzieści (nawet na golasa z hakiem) nie tylko dobry Bóg nie zmajstrował jeszcze drabiny, ale nawet nie polecił rzemieślnikom swoim strugania pierwszego szczebla. A pan Meter Trzydzieści wciąż w chomącie biedaczek.