czwartek, 27 lutego 2014

"Mrówka" z fajną ofertą

AKCESORIA DO WYPOSAŻENIA ŁAZIENEK DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH
PŁYN DO CHŁODNIC


Prawda czy fałsz?



W tym roku przybyć nam ma gruntownie wyremontowany basen oraz stadion lekkoatletyczny z tartanową bieżnią na stadionie OKF – u. Wypada się z tego tylko cieszyć, bo obiektów sportowych nigdy zanadto.

Pojawiają się jednak wieści głęboko niepokojące, których na stronach internetowych magistratu nikt nie dementuje.

Wg tych wieści Dni Góry mają zostać w tym roku przełożone z końca sierpnia na – podobno -15 sierpnia. Wtajemniczeni tłumaczą, iż na ten dzień władze magistratu wyznaczyły termin uroczystego otwarcia wyremontowanego basenu. Czy to oznacza, że wakacje 2014 r. dzieciaki i młodzież spędzą bez dostępu do basenu? Byłby to koszmar, bo w naszym wciąż wyludniającym się miasteczku, o mieście raczej już nie mówmy, to więcej rozrywek dla dzieci i młodzieży władza nie jest w stanie zapewnić. Posucha na pomysły w tej kategorii trwa od lat.

Mówi się również, że problem może mieć dotknąć piłkarzy „Pogoni” Góra. Wokół boiska ma być kładziona na bieżni nawierzchnia tartanowa. Oznacza to, że boisko będzie nieczynne. Gdzie będą rozgrywali swoje mecze piłkarze „Pogoni”? Narodził się podobno pomysł, by wykorzystać wolny plac pomiędzy „orlikiem” a basenem. Zostać ma tam nawieziona ziemia, którą planuje się utwardzić i z tego rykowiska uczynić najśmieszniejszy stadion w promieniu 100 km. Jeżeli tak będzie to spełni się przysłowie o wywalaniu kasy w błoto. Rzec będzie można: w dzień boisko a nocą rykowisko. I postawić tabliczkę: Serdecznie zapraszamy jelenie i dziki.

Dodać należy, że otwarcie obiektu lekkoatletycznego ma nastąpić również 15 sierpnia.

Osoby, które informowały mnie o tych zamierzeniach twierdzą, że decyzja o zmianie terminu obchodów Dni Góry, ma związek z wyborami do samorządu, których termin wyznaczony zostanie prawdopodobnie na 16 listopada 2014 r. Jeżeli jest to prawda to włosy nam wszystkim powinny zjeżyć się na głowach. W imię najdurniej pojmowanej polityki, parcia na media, adorowania rzekomo ważnych gości czyli robienia sobie za pieniądze podatników kampanii wyborczej, funduje się dzieciom wakacje bez basenu a piłkarzom grę na rykowisku.

Jak bardzo trzeba oderwać się od rzeczywistości, by snuć podobne plany? Jeżeli taka jest prawda – a wyjdzie ona za chwilę niczym szydło z worka – to oznacza, że władza ma nas za bałwanów, którzy nie pojmują finezji tego typu głupkowatych zagrywek.

Za takie podejście należy się czerwona kartka przy wyborach i darmowe bilety na wejście do basenu politycznego niebytu.

"Mrówka" czyli okazja


Intelektualne konusy


Na 12 lutego zwołano posiedzenie Komisji Rady Powiatu. Przedmiotem obrad komisji miało być rozpatrzenie skargi jednego z radnych powiatowych na działania jednego z dyrektorów jednostki podległej starostwu.

Komisja stawiła się na obrady w komplecie: przewodniczący Piotr Iskra, członkowie – Zbigniew Józefiak, Marek Zagrobelny, Danuta „Mózg Koalicji” Rzepiela, Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki.

Przewodniczący komisji rozpoczął obrady i nieoczekiwanie postawił wniosek o utajnienie posiedzenia komisji. Wniosek – w ewidentny sposób idiotyczny – spotkał się ze sprzeciwem radnych Zbigniewa Józefiaka oraz Marka Zagrobelnego. Radni ci pytali przewodniczącego komisji o podstawy prawne złożonego wniosku. Przewodniczący stwierdził, iż utajnienie obrad ma podstawę w statucie powiatu i zaczął nerwowo wertować ten dokument.

Wertował, przerzucał kartki statutu, ale bezskutecznie. Wiadomo było, że takiego zapisu przewodniczący w statucie nie znajdzie. Podczas prac komisji statutowej na początku 2011 r., i żadnego zapisu o utajnianiu obrad do statutu nie wniesiono. Więcej! Dzięki zaangażowaniu radnych Zbigniewa Józefiaka i Marka Zagrobelnego udało się wprowadzić zapisy pozwalające na większą transparentność działań samorządu powiatowego.

Przewodniczący Piotr Iskra przeglądał statut a członkowie komisji czekają. Muszę Państwu się przyznać, iż bardzo ucieszył mnie fakt, iż przewodniczący komisji po raz pierwszy miał możność zapoznania się ze statutem. Po ponad 3 letniej kadencji! Można rzec, że radni Zbigniew Józefiak i Marek Zagrobelny odnotowali niesamowity edukacyjny sukces.

Usiłowania utajnienia prac komisji przybierają inny obrót. Wniosek jest głosowany. Za bezprawnym wnioskiem przewodniczącego Piotra Iskry jest 3 radnych: on, Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki, Danuta „Mózg Koalicji” Rzepiela. Radni Zbigniew Józefiak i Marek Zagrobelny przeciw.

Przewodniczący komisji próbuje kolejnej sztuczki. Powołuje się na ustawę ochronie danych osobowych. Stwierdza, że podczas posiedzenia podane zostaną nazwiska i inne dane osobowe. Ma jednak wyjątkowego pecha, bo dane wszystkich osób, których dotyczy skarga widnieją w BIP – e  starostwa. I to od dłuższego czasu.

W przewodniczącym budzi się kolejny pomysł. Oczywiście nie mniej głupi jak poprzednie. Żąda od jednej z osób uczestniczącej w posiedzeniu, by ta udowodniła, że jest mieszkańcem powiatu górowskiego. Zaczepiony w odpowiedzi zadaje przewodniczącemu pytanie:„czy mam też udowodnić, że jestem mężczyzną?” Wstaje, by to uczynić, ale przewodniczący stwierdza, że nie trzeba.

Obrady komisji wciąż zawieszone, bo trwa przerwa zarządzona przez przewodniczącego, który stwierdził, że obrad nie otworzy do czasu, gdy jedna z osób będzie pozostawała na sali obrad. Osoba ta nie przejęła się jednak ta wypowiedzią przewodniczącego.

W tej sytuacji przewodniczący sugeruje, że sprawę załatwi się inaczej. Na osobie, której przewodniczący nie chce widzieć na sali obrad sugestia ta nie robi wrażenia.

W między czasie autor skargi usiłuje dociec przyczyn zaproszenia go na posiedzenie komisji. Pyta też czy zaproszono również jedną z osób, której nazwisko występuje w skardze. Okazuje się, że nie. W tej sytuacji autor skargi stwierdza, że bez zaproszenia tej osoby na posiedzenie komisji on również nie będzie uczestniczył w jej pracach. Wesołe miasteczko na całego! Karuzela obłędu przyśpiesza.

W końcu zniechęcony licznym porażkami przewodniczący Piotr Iskra, wykorzystując swą funkcję, zawiesza prace komisji i zapowiada, że nowy termin zostanie członkom podany.

I tak w rzeczywistości wygląda rzekoma „obywatelskość” członków Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Dla nich wystarczającym powodem do łamania prawa jest fakt, że ktoś ich nie podziwia i nie patrzy na ich tandetne rządy przez różowe okulary. Nie wydaje z siebie ochów i achów na każdy ich pomysł, z których każdy kolejny jest gorszy od poprzedniego. Bo dobrych nie mają wcale. I zaraz kombinują jak tu się odgryźć. I nie jest dla nich ważne czy robią to zgodnie z prawem czy bezprawnie. Ważne, żeby ukąsić, wlać swój platformerski jad beztalencia totalnego w układ krwionośny ofiary. Biedne intelektualne konusy. Tylko na tyle ich stać.

"Mrówka" się wietrzy



czwartek, 6 lutego 2014

Koalicyjny cyrk

Uczestniczenie w posiedzeniach komisji górowskiej Rady Powiatu zawsze dostarcza fajnego materiału do napisania posta. Odkąd władzę w Radzie Powiatu usiłują sprawować z opłakanymi skutkami radni z Platformy, rzekomo Obywatelskiej i skupieni przy niej radni wagi papierowej, ubaw zawsze jest murowany. Tak też było i tym razem.

Przewodniczący komisji poinformował radnych, iż porządek obrad zawiera trzy punkty. Dwa istotne hity poranka dotyczyły skarg od mieszkańców powiatu górowskiego. Pierwsza skarga dotyczyła działalności starosty górowskiego. Dokładnie opieszałości w działaniu tego pana.

Wyznam Państwu, że dziwi mnie jeszcze fakt, iż mieszkańcy naszego powiatu skarżą się na zaniechania czynione przez starostę. To nie ma sensu, proszę Państwa! Szkoda czasu i atłasu! Muszę Państwu przypomnieć, iż wierna Wielce Czcigodnej Pomyłce koalicja, przegłosuje wszystko. Nawet wbrew oczywistym faktom i prawdzie. A przykład takiego podejścia, by chronić dupę koalicjanta mieliśmy dzisiaj. Oto fakty.

Pewna mieszkanka naszego powiatu skarży się na bezczynność Starost (straszna naiwność!). W Komisji Rewizyjnej zasiada 2 radnych z opozycji i 3 figurantów bez bazy i wiedzy z koalicji. Rachunek jest prosty. Za faktami i prawdą podniosą się dwie ręce a w obronie każdej bzdury i głupoty 3 rąsie.

Zaczyna się wstępne rozpatrzenie skargi. Głos zabiera radny Zbigniew Józefiak, który zna temat. Informuje radnych, iż sprawa, którą mają się zajmować w części jest bezprzedmiotowa. Skarżący bowiem upomina się o to, co mu się nie należy. Przypomina, że rozpatrywanie skargi dotyczącej żądań własnościowych nie leży w gestii żadnych radnych. Od tego są sądy.

Równocześnie porusza kluczowy element skargi. Radnego Zbigniewa Józefiaka interesuje terminowość rozpatrzenia skargi. Skarga wpłynęła do starostwa 16 grudnia 2013 r. Skierowana była do przewodniczącego Rady Powiatu – Edwarda Szendryka. Nie trafiła jednak – jak powinna z mocy prawa – do przewodniczącego Rady, ale do Wydziału Geodezji. Mówiąc krótko; przy rozdzielaniu korespondencji wpływającej do starostwa, ktoś źle skargę przekserował. W Wydziale Geodezji skarga gościnnie przebywała do 15 stycznia 2014 r. Skarga sobie leżała, odpoczywała, nabierała mocy i ważności.

W końcu skarga poderwał się do lotu i wylądowała w Biurze Rady, czyli tam, gdzie powinna znaleźć się już 16 grudnia 2013 r. W związku z tym faktem radny Zbigniew Józefiak usiłował dociec kto i dlaczego skierował skargę na ślepy tor. Okazało się, iż nieprzeszkolonym zwrotniczym jest wicestarosta Paweł Niedźwiedź, który zajmuje się rozdziałem korespondencji pomiędzy wydziały. Radny Zbigniew Józefiak stwierdził, iż obieg dokumentów w starostwie jest wadliwy a staroście i kierowanemu przez niego urzędowi skarżący zarzuca „motanie dokumentami”. „Mamy do czynienia ze skargami a w dokumentach panuje bałagan” – stwierdził radny Zbigniew Józefiak. Radny przypomniał, iż „kłania się kodeks postępowania administracyjnego.

Radny Marek Zagrobelny stwierdził, iż: „należy rozpatrzeć skargę na starostę, bo są tam postawione mu zarzuty.”

Postanowiono na posiedzenie wezwać nieprzeszkolonego zwrotniczego od korespondencji, czyli wicestarostę Pawła Niedźwiedzia.

Po przybyciu na posiedzenie komisji wicestarosta i amator zwrotnicy zaskoczył wszystkich. Ku osłupieniu radnych opozycyjnych stwierdził, że „zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec naczelnika Wydziału Geodezji, który przetrzymał pismo.”

W tym momencie zrobiło się wesoło. Szeroko uśmiechnęli się radni Zbigniew Józefiak i Marek Zagrobelny. Znaleziono ofiarę! Członkowie koalicji znaleźli winnego!

Radość koalicjantów zepsuł jednak radny Zbigniew Józefiak, który powiedział: „Panie Starost, to nie o to chodzi. Pismo zamiast do Rady Powiatu poszło do geodezji. Obowiązuje KPA i naczelnik wydziału jest kryty, bo odesłał pismo przed upływem 30 dni. W tej sprawie chodzi o nieprawidłowy obieg dokumentów starostwie. Pismo powinno trafić do przewodniczącego Rady Powiatu a następnie do komisji Rewizyjnej. Nie było podstaw, by kierować je do Wydziału Geodezji.”

Ten wątek kontynuował radny opozycyjny (bo koalicyjni nie wiedzą totalnie nic i dlatego tworzą koalicję) Marek Zagrobelny. „Jest KPA, które reguluje przepisami prawa załatwianie skarg. Ta skarga miała trafić do Biura Rady. I za to, że nie trafiła odpowiedzialna jest osoba, która rozdziela korespondencję.”

Niedoszkolony zwrotniczy przyznał w końcu, iż „Ja nie twierdzę, że dobrze się stało, że skarga poszła do Wydziału Geodezji.”

W związku z takim postawieniem sprawy nadszedł czas na wyciągnięcie pierwszych wniosków. Wniosek taki zgłosił radny Zbigniew Józefiak, który zaproponował, by zapisać, iż popełniono błąd.

W tym momencie obruszył się radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki, który zaczął gwałtownie protestować: „Po co pisać o błędzie?” Temu durnemu pytaniu towarzyszył śmiech radnych opozycyjnych, bo na sali radny "Bananowy Uśmiech" przeszedł sam siebie. Rozpoczęła się zabawa.

Radny Zbigniew Józefiak przypomniał radnemu Markowi "Bananowemu Uśmiechowi" Biernackiemu, że sprawa dotyczy wadliwego obiegu dokumentów w urzędzie.

„Tak, ale po co to pisać?” – dociekał radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki. Głos zabrał urażony niedouczony zwrotniczy, który stwierdził: „Jak macie ochotę, to możecie wpisać!” Kolejne uśmiechy radnych opozycyjnych.

Riposta radnego Zbigniewa Józefiaka była natychmiastowa: Tu nie chodzi o to, na co mamy ochotę. Tu chodzi o przestrzeganie prawa.”

Zakończyła się pierwsza faza komisji. Ustalono, że na kolejne posiedzenie, które odbyć się ma 12 lutego, zaproszony zostanie naczelnik Wydziału Geodezji.

C.d.n.

środa, 5 lutego 2014

Czas postępu i rozwoju III

W Szpitalu Specjalistycznym w Górze Śląskiej trwa nieubłagana i nieugięta walka o lepsze dziś i jutro pacjentów. Bezwzględnie likwiduje się pozostałości hoffmannizmu, które prowadziły do degeneracji pacjentów poprzez ich rozwydrzenie i niesłusznie pobudzone aspiracje do większej dostępności do świadczeń medycznych.

Dzisiaj w godzinach porannych linia frontu walki przebiegała przez pracownię tomograficzną. Ten zupełnie niesłusznie wylizingowany sprzęt medyczny, jak się okazuje, w Szpitalu Specjalistycznym w Górze Śląskiej, okazał się niepotrzebnym zbytkiem a zabytkiem po byłym (wysoce niesłusznym!) prezesie.

Od godziny 8.30 specjalnie przybyła z dalekich Miłkowic (koło Katowic) ekipa rozpoczęła zbożną pracę nad likwidacją jednego z ostatnich przyczółków byłego prezesa. W znoju, pocie czoła i z wielkim zaangażowaniem demontowano relikt niesłusznej polityki zdrowotnej. W końcu, po ok. 2 godzinach, ten całkowicie zbędny w Szpitalu Specjalistycznym w Górze Śląskiej sprzęt udało się zapakować do busa i wywieźć ku radości wszystkich mieszkańców naszego powiatu. Na froncie walki z resztkami hoffmannizmu odniesiono kolejny, niezaprzeczalny sukces. 
Jak Państwo widzą, mądra, przenikliwa, perspektywiczna wizja rozwoju lecznictwa w szpitalu, nakreślona przez koalicję, czyli ludzi wielkiej mądrości, troski i rozlicznych talentów, odnosi niezaprzeczalny sukces.

Chwała Wielce Czcigodnej Pomyłce (staroście) za jedyną słuszną myśl, iż tylko prywatne lecznictwo jest coś warte, bo uspołecznione to chłam i popelina!

Wieczna chwała przewodniczącemu Rady Powiatu - Edwardowi Szendrykowi za wsparcie głębokich reform szpitala i troskę o pacjentów, którzy są jego wyborcami!

Wieczna sława radnemu powiatowemu Markowi „Bananowemu Uśmiechowi” Biernackiemu za wykazany upór w dążeniu do sprzedaży szpitala, wskazywanie korzyści w jego sprzedaży, poświęcenie czasu na lobbing z zaniedbaniem sprzedaży felg! Duże poświęcenie!

W imieniu wyborców składam wielkie podziękowania dla radnego powiatowego Piotra Iskry za pomoc w opchaniu szpitala dla Polskiego Centrum Zdrowia we Wrocławiu! Cieszy fakt, że radny ów – podobno! – zamierza skończyć kurs felczera 0 stopnia i zatrudnić się w planowanej – podobno! – Izbie Zejść Szpitala Specjalistycznego w charakterze lekarza ostatniego kontaktu.

Niech złotymi zgłoskami w historii górowskiej lecznicy zapisane zostanie nazwisko radnego Pawła Niedźwiedzia, który mając zapewnione leczenia na słynącym ze specyficznego, ozdrowieńczego klimatu śmietniska w Rudnej Wielkiej, wybrał jednak Szpital Specjalistyczny w Górze Śląskiej.

Słowa szacunku należą się również takim tuzom koalicji jak: Danuta „Mózg Koalicji” Rzepiela z Wąsosza, Piotrowi Firstowi z Wąsosza, Dariuszowi Wołowiczowi z Góry (w tym przypadku muszę zaprzeczyć szerzącym się plotkom, że radny ten jest spokrewniony ze starostą P. Wołowiczem, bliźniakami – pozornymi! czyni ich tylko identyczny poziom intelektualny).

Szczególnie na wdzięczna pamięć pacjentów szpitala zasługuje radny Marek Hołtra (o wyglądzie drobnego przedsiębiorcy pogrzebowego prowadzącego firmę do bankructwa), który jeszcze w ubiegłej kadencji startował w wyborach samorządowych pod szyldem „Nasz Szpital”, by – podobno! – w tegorocznych wyborach startować pod nowym szyldem: „Człowiek bez zasad”.

Tak więc widać, że czas postępu i rozwoju górowskiego szpitala stał się niezaprzeczalnym faktem. Widzi to każdy, kto dostrzec to chce. I w tym miejscu należy też podziękować naszej ukochanej i uwielbianej Pani Burmistrz, która nie dała się zwabić pułapkę związaną ze kupnem szpitala. Nasza ukochana Pani Burmistrz (oby każdego dnia miała mniej zmarszczek!) nie kupując szpitala, również przyłożyła się do czasu postępu i rozwoju. 

Ona to głównie jest matką tego sukcesu, że zamiast Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze, (co brzmiało nędznie, prowincjonalnie i bardzo pretensjonalnie), mamy obecnie aż Polskie (można rzec, że znak firmowy polskiej służby zdrowia), Centrum (a jak Centrum, to wiadomo, że nie ma nic większego i lepszego), Zdrowia (a to oznacza, że jak się spojrzy na pieczątkę firmy, to ślepi odzyskują wzrok, głusi – słuch i odrastają amputowane kończyny. 

To jest credo górowskiej Platformy, rzekomo Obywatelskiej. W ich jednak przypadku każdy specjalista z zakresu medycyny jest bezradny.