Wczoraj o godz.7.00 odbyła się sesja Rady Powiatu, która zwołana została na wniosek Zarządu Powiatu. Cel sesji był jasny: należało przyjąć uchwałę o utworzeniu 2 powiatowych linii autobusowych. Zatem powrócono do punktu wyjścia z sesji, gdy wnioskami „mazaków” odrzucono rozpatrywanie tego projektu.
Przypomnę tylko, że wojujące ze starostą „mazaki” znalazły sobie pretekst (a jak wiadomo, że jak się chce w kogoś uderzyć, to kij się zawsze znajdzie) do skreślenia z programu obrad uchwały ze względu na brak pisemnych deklaracji burmistrza Wąsosza i wójt Jemielna o partycypacji w części kosztów funkcjonowania tych linii.
Oczywiście w sytuacji, gdy wojujące „mazaki” za wszelką cenę chcą dołożyć staroście, taki drobiazg jak fakt, iż obaj włodarze gmin przyrzekli owe wsparcie staroście i miało to miejsce w gabinecie burmistrz Góry 12 sierpnia br. dla wojujących „mazaków” nie miał żadnego znaczenia. Ot, znaleźli sobie powód i przylali staroście ponad 2200 ludziom, którzy będą mogli korzystać z tych linii.
Dzisiaj powszechnie już wiadomo, że przed każą sesją „mazakowa” opozycja udaje się do gabinetu burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, gdzie naradza się w sprawie podejmowania destrukcyjnych działań podczas kolejnych sesji. Wszyscy wiedzą, że tzw. „8 Iren y Krzyszkiewicz”, która wybrana jest z jej list wyborczych (6 radnych) oraz 2 radnych z pomocniczej listy burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, czyli „Bezpartyjnych Samorządowców”.
I tu taka ciekawostka. „Bezpartyjnym samorządowcem” jest radny Andrzej Rogala. W sejmiku dolnośląskim „Bezpartyjni samorządowcy” (a w rzeczywistości uciekinierzy z PO, czyli też jak Andrzej Rogala) są w koalicji z PiS. Tak więc teoretycznie radny niedoszły starosta (na szczęście dla nas wszystkich) Andrzej Rogala powinien być w Radzie Powiatu też w koalicji z PiS. Ale ponieważ górowski PiS i pozostające w głębokiej konspiracji siły nieziemskie pozbawiły go wymarzonej przez niego funkcji starosty (najzupełniej słusznie), toteż jest on w najgłębszej opozycji wobec starosty, który zajął stanowisko obiecane mu przez Najwyższego jeszcze przed jego poczęciem. Z punktu widzenia naszego samorządu całkowicie niepotrzebnym w mojej ocenie.
Drugi „Bezpartyjny samorządowiec” to Franciszek Nakoneczny. Ten w odróżnieniu od Andrzeja Rogali, który okazał się mistrzem nepotyzmu gminnego nie wojuje, aczkolwiek bierze udział w głosowaniu. To znaczy jego ręka naciska na przycisk. Pytanie tylko brzmi: czy ręka ta naciska przycisk w porozumieniu z rozumem? Czy też w chwili głosowania pomiędzy ręką o głową (sumieniem i interesem publicznym) jest jakakolwiek łączność? Na razie wszystko wskazuje na to, że pan radny Franciszek rozmienia swoje dobre imię na drobne.
Wróćmy jednak do odpraw u burmistrz Góry. Wiele osób potwierdza ten fakt. Oczywiście, że pani burmistrz ma prawo spotykać się z wykreowanymi przez siebie radnymi. Nic w tym złego nie widzę. Ma prawo z nimi dyskutować, przedstawiać swoje argumenty i racje. Ale wygląd na to, że owa „8” Ireny Krzyszkiewicz nie bardzo pojmuje ideę owych narad. No bo, jak rozumieć pełne nienawiści ataki jej ludzi na starostę? Toż w tych atakach nie ma żadne4j konstruktywnej krytyki? Na przykład debilne pytanie radnego Rogali o wysokość emerytury starosty? Debilizm w najczystszej postaci! Przecież wszyscy wiemy, że nasza burmistrz nie jest pełzającą żmiją, która tylko wyczekuje, by za pomocą swoich pomagierów (nie najwyższych lotów zresztą) ukąsić śmiertelnie starostę. Wiadomo powszechnie jest, że jest ona kobietą pragmatyczną, zdolną do najdalej idących kompromisów, szukającą porozumienia i współpracy. Tyle tylko, że wynik narad z „8”, który obserwujemy później podczas sesji powiatowych budujący nie jest.
Niezorientowany obserwator sceny politycznej odnieść może wrażenie, że to podczas tych narad, o których mówi już cała Góra (z przyległościami) rodzą się owe hece serwowane podczas sesji. A taki sposób myślenia może być krzywdzący dla pani burmistrz. On już powoduje komentarze typu: „A po co miesza w cudzych garnkach?!”, „Niech zajmie się lepiej gminą!”, „Niech lepiej przypilnuje, by awarii wody nie było!”, „Śmieciami niech się zajmie!”, itp. Wszystko to powoduje, że niezorientowany obserwator może odnieść wrażenie, że to burmistrz nakręca swoją „8” do niepotrzebnej walki z rządzącymi powiatem, która niczego dobrego z sobą nie niesie. A efekt kojarzenia pani burmistrz z hucpą jaką konstruują na sesji jej radni może przynieść dla niej zabójczy efekt. A „mazaki” są tego niewarte.
Tak więc o 7 rano (wczoraj) rozpoczęła się sesja. „Mazaki” przystąpiły do konsumpcji tego, co jeszcze przedwczoraj było be! I z jakim apetytem to konsumowali! Sami wyhodowali sobie tę ropuchę, ale jak to oni, udawali że to jest zaczarowana żabka, pod którą kryje się piękna królewna. Jak oni spieszyli się, by przez zagłosowania „za” wirtualnie ją pocałować, wiedząc, że uszczęśliwi to tak wiele osób. A jaki zapał temu towarzyszył! Dokonali jednomyślnej konsumpcji, bez zbytnich fochów i narzekań.
Tylko po co była ta cała szopka? Po co było to ośmieszanie się w środę? W zasadzie to dobrze, że w środę pokazali swoje prawdziwe oblicze, pełne pogardy dla ludzi pozbawionych komunikacji. Opadły maski, poznaliśmy ich prawdziwe oblicza: zobojętnienia, pełne egoizmu i nienawiści do starosty. I ja mam nadzieję, że tych oblicz nie kształtują narady u pani burmistrz.
Podczas sesji głos zabrała wójt gminy Jemielno pani Aneta Sierpowska. Z dużym rozżaleniem stwierdziła, że bardzo jej przykro, iż nie uwierzono staroście w sprawie partycypacji w kosztach funkcjonowania linii autobusowej. Pani wójt stwierdziła, że dała słowo i nie miała zamiaru się z niego wycofywać. Nikt z „mazków”, którzy chcą uchodzić za ludzi kulturalnych i na ;poziomie nawet nie przeprosił pani Anity za swoje krzywdzące ją posądzenia, że mogła wycofać się z danego słowa. Nikt! A dlaczego? Bo w mojej ocenie „mazaki” dopiera są kandydatami do uchodzenia za takich ludzi.
I tu uwaga końcowa. Na „8” radnych Ireny Krzyszkiewicz głupawki podczas sesji nie uprawia dwóch: Franciszek Nakoneczny i Marek Biernacki. Gdy na nich spoglądam często widzę podczas wygłupów „mazaków”, że twarze pokrywa niczym niemaskowany niesmak i poczucie zażenowania. W przeciwieństwie do innych „mazaków” ci radni nie czytają pytań z kartki, nie plują pustosłowiem, nienawiścią. Cieszy, że chociaż tych dwóch ma jakieś poczucie przyzwoitości.