czwartek, 28 grudnia 2017

Czym oddychamy?

No i zamiast zimy mamy zgniłą jesień. Zamiast śnieżnego puchu kałuże. Fakt, nie możemy lepić bałwanów, ale u nas ci ich pod dostatkiem o każdej porze roku. Nie o bałwanach pisał będę dzisiaj (bałwany, o których napomknąłem nigdy nie topnieją, niestety!) a o powietrzu, którym przyszło nam oddychać.

W naszym mieście funkcjonuje stacja meteorologiczna, która znajduje przy szkole podstawowej nr 1. Tam odnajdujemy dane dotyczące: temperatury, ciśnienia, prędkości wiatru, wielkości opadów, wilgotności gleby, promieniowania słonecznego UV. Znajdziemy tam również dane4 dotyczące zapylania pyłami PM 10 oraz PM 2,5.

O wpływie tych pyłów na organizm człowieka poczytacie sobie Państwo sami, bo mi nie wolno się denerwować. Ja jedynie zamieszczę Państwu skany wykresów dotyczące poziomu zanieczyszczeń tych cholerstwem, które zbadała i odnotowała stacja meteorologiczna przy SP nr 1, która mieści się na obrzeżach miasta. Poniżej wykres zawartości pyłów PM 10 w okresie ostatnich 24 godzin.

 Jak Państwo widzicie na wykresie 27.12. (wczoraj) ok godz. 21 poziom pyłów PM 10 na obrzeżach naszego miasta (ul Konopnicka) wynosił 230 µg/m3. Wg polskich norm dla pyłów drobnych PM 10 są ustalone na trzech poziomach:
- poziom dopuszczalny 50 µg/m3 (dobowy),
- poziom informowania 200 µg/m3 (dobowy),
- poziom alarmowy 300 µg/m3 (dobowy).
Przy czym poziom dopuszczalny – 50 µg/m3, mówi o tym, że jakość powietrza nie jest dobra, ale nie wywołuje ciężkich skutków dla ludzkiego zdrowia.

Natomiast poziom informowania - 200 µg/m3, oznacza, że jest źle i trzeba ograniczyć aktywności na powietrzu, bo norma przekroczona jest czterokrotnie. I za takim odczytem gminne służby powinny poinformować mieszkańców naszego miasta, że lepiej z chaty nie wyłazić, bo cholerstwo w postaci PM 10 może dać nam popalić. A do lekarzy mamy daleko. Oj, bardzo daleko! Patrzę na stronę gminy komunikatu brak. A zresztą, po co ludzi denerwować?

Co się dziać powinno kiedy przekroczone są poziomy informowania lub alarmowy?
Za każdym razem w takich sytuacjach informacja z wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska jest wysyłana do wojewódzkich zespołów zarządzania kryzysowego, a te zespoły mają ustalony sposób współdziałania z władzami lokalnymi.

I tu przechodzimy do poziomu alarmowego – 300 µg/m3. Oznacza on, że jest bardzo źle, norma przekroczona jest sześciokrotnie i należy bezwzględnie ograniczyć przebywanie na powietrzu, a najlepiej zostać w domu, szczególnie osoby chore.

Na szczęście poziomy alarmowe zdarzają się w Polsce bardzo rzadko. W tym roku poziom alarmowy został przekroczony raz, w Zabrzu – 5 listopada. Wówczas dobowe stężenie pyłu PM10 wyniosło tam 330 µg/m3.

Wykres poniższy ukazuje stężenia pyłu PM 10 w przedziale tygodniowym.



Kolejny wykres obrazuje stężenie pyłu PM 10 w okresie 30 dniowym.

 I tu widzimy, że 30 listopada, 21 grudnia oraz wspomnianego już 27 grudnia poziom informacyjny został przekroczony. Mieszkańców miasta o tym nie poinformowano.

A teraz zajmiemy się pyłem PM 2,5. Poniżej wykresy dotyczące ostatnie doby, tygodnia i miesiąca. Wnioski wyciągną sobie Państwo samodzielnie.





Do wiadomości Państwa: 25 µg/m3 jest to poziom dopuszczalny dla stężenia średniorocznego.

Polska sama wprowadziła poziom informowania i alarmowy dla pyłu PM10. Przepisy unijne, w przypadku pyłów, dotyczą jedynie poziomu dopuszczalnego i w Polsce jest on na takim samym poziomie, jak w Unii Europejskiej.

Zarówno poziom informowania, jak i poziom alarmowy zostały wprowadzone rozporządzeniem ministra środowiska w 2012 r. Ministerstwo Środowiska ustanawiając obie te normy, na takim poziomie, miało na uwadze konieczność podejmowania intensywnych działań informacyjnych i zapobiegawczych w sytuacjach awaryjnych, czyli poważnego zagrożenia dla zdrowia ludzi.

Unia Europejska dla pyłów drobnych PM10 i PM2,5 ustaliła jedynie poziom dopuszczalny, odpowiednio dla PM10 – 50 µg/m3 (dobowy) i 40 µg/m3 (średnioroczny), a dla pyłu PM2,5 - 25 µg/m3 (średnioroczny).


Warto byłoby zakupić urządzenie pomiarowe, które monitorowałyby sytuację w górowskim rynku, przy szkołach, przedszkolach, gdzie górowianie posyłają swoje pociechy. Chyba każdy z nas ma prawo wiedzieć czym oddycha w dany miejscu i o danej godzinie?

środa, 20 grudnia 2017

Cieplne historie III

Kończy się opowieść o Zakładzie Energetyki Cieplnej w Górze. Podstawą dwóch dotychczasowych postów na temat dawcy ciepła dla znaczącej liczby mieszkańców naszego miasta było „Sprawozdanie z działalności ZEC za rok 2016.” Trzeba przyznać, że dokument ten był bardzo dobrze przygotowany. Nie mniej, celem poszerzenia wiedzy własnej oraz Państwa na temat działalności spółki, poprosiłem prezesa ZEC – Rafała Korytowskiego (funkcję pełni od 1 kwietnia 2015 r.) o odpowiedź na 24 pytania, które wiodły mnie do osiągnięcia zamierzonego celu. I takie odpowiedzi otrzymałem. W pełni satysfakcjonujące.

Kotłownia ZEC przy Jagiellonów opalana jest miałem węgla kamiennego. W sezonie grzewczym 2015/2016 spółka zakupiła 4110,30 ton miału. Rok później 3429, 89 ton, czyli o 680,41 ton mniej Na sezon obecny zakontraktowano 3750 ton. W roku 2016 na skutek spalania kotłownia wytworzyła 423 tony żużla. Spółkę obowiązuje obowiązek utrzymywania 30 dniowego zapasu paliwa. W przypadku ZEC dostawa paliwa następuje co miesiąc, co zgodne jest z harmonogramem dostaw. ZEC posiada opał w tzw. „depozycie”. Na terenie kotłowni przy Jagiellonów leża hałdy opału, który jest owym „depozytem”. „Depozyt” ten zabezpiecza wymagany 30 dniowy zapas opału bez konieczności angażowania środków własnych spółki, co bardzo korzystnie wpływa na wyniki ekonomiczne. Dostawcą opału dla ZEC jest firma WIK Sp. z o.o. z siedzibą w Rybniku.

Kaloryczność nabywanego przez spółkę miału węglowego ma wartość opalową wynoszącą 23000 kJ/kg. (6,39 kW). Sprawność kotłów pracujących we kotłowni przy Jagiellonów wynosi 72 – 75%.

W okresie letnim, gdy kotłownia przy Jagiellonów poddawana jest remontom, jej działalność przejmuje kotłownia szczytowa olejowo – gazowa przy ul. Wierzbowej. Gaz do niej dostarcza PGNiG siedzibą w Warszawie. Tak też działo się w tym roku, gdy w sierpniu i wrześniu trwał remont kotłowni na Jagiellonów.

Jak wcześniej pisałem ceny ciepła i ciepłej wody ustala dla ZEC Urząd Regulacji Energetyki. Obecnie obowiązująca taryfa (14 z kolei) zawarta jest w poniższej tabeli: 



Obecnie ZEC prowadzi nowe postępowanie taryfowe, by uzyskać nową taryfę na cenę ciepła. W latach 2014 – 2016 ceny ciepła spadały. W roku 2016 cena ciepła wynosiła 66,18 zł za 1 GJ a rok później 65,33 za 1/GJ. W roku 2016 63,47 zł za 1 GJ.

ZEC – i nie ma co tego ukrywać – jest również emitentem zanieczyszczeń. Emitowana przez spółkę zanieczyszczenia nie przekraczają dopuszczalnych norm. Związane jest to z tym, że przeprowadzono modernizację instalacji odpylania kotłów i z zakupu lepszego gatunkowo opału.

Spółka musi też wnosić opłatę za emisję zanieczyszczeń do powietrza. W roku 2015 była to kwota 28.981 zł a rok później 19.520 zł. Ten spadek był efektem zastosowania opału o lepszych parametrach i niższym zużyciem opału, co ma wpływ na wysokość opłaty.

Inną sprawą jest ciążący na spółce obowiązek uzyskania świadectwa energetycznego, które występuje pod popularną nazwą „białego certyfikatu”. W przypadku braku takiego „białego certyfikatu” trzeba uiścić opłatę zastępczą. W 2016 r. spółka uiściła opłatę zastępczą w kwocie 19.634 zł oraz przedstawiła do umorzenia prezesowi URE 5,334 PMEF („białe certyfikaty”). ZEC zakupił je na Towarowej Giełdzie S. A. w cenie zakupu 1 PMEF za kwotę 1250 zł.

Jednak los kotłowni przy Jagiellonów jest przesądzony. W „Sprawozdaniu…” czytamy, że: „Zgodnie z zapisami dyrektywy (UE) dopuszczalne wielkości emisji od dnia 1 stycznia 2025 r. (…)” spowoduje, że; „Technologia kotłowni węglowej zlokalizowanej przy Al. Jagiellonów nie spełni w/w wymogów ochrony środowiska.” W odpowiedzi na moje pytania prezes Rafał Korytowski stwierdził: „W 2018 r. planowane jest zlecenie opracowania analizy techniczno-ekonomicznej mające na celu wybór optymalnego rozwiązania techniczno-ekonomicznego dla budowy nowego źródła ciepła dla miejskiego systemu ciepłowniczego Góry.”

Nowa dyrektywa UE w sprawie dopuszczalnego poziomu zanieczyszczeń znacznie obniża dopuszczalny poziom zanieczyszczeń. I tak np. obecnie norma dla pyłu wynosi 200 mg/m sześcienny, to od 1 stycznia 2025 r. norma będzie wynosiła 50 mg/m sześcienny. Dotychczasowa norma dla dwutlenku siarki – 1500 mg/m sześcienny. Nowa – 400 mg/m sześcienny. Prezes Rafał Korytowski stwierdza; „Po 1 stycznia 2030 r. istniejąca kotłownia nie spełni wymagań środowiskowych, ze względu na wymagany poziom emisji dwutlenku siarki.”

Moc kotłowni, którymi dysponuje ZEC już w chwili obecnej jest niewystarczająca. W związku z powyższym ZEC nie planuje podłączania kolejnych odbiorców do swojej sieci cieplnej.

ZEC spłacał w okresie 2014 – 2017 dwie pożyczki na łączną kwotę 350.200 zł. Wykorzystane zostały one modernizację instalacji odpylania dwóch kotłów wodnych oraz podłą zenie budynków do sieci cieplnej. Obie pożyczki zostały spłacone.

W rok 2014 ZEC zamknął stratę w wysokości 29.000 zł. Strata za rok 2015 wzrosła do kwoty 871.000 zł. Przyczyna: niedobory opału. Nowy prezes ZEC znalazł odpowiedzialnych. W trybie dyscyplinarnym zwolnił 2 pracowników a sprawę oddano do prokuratury. Ta nie dopatrzyła się znamion dojścia do przestępstwa i postępowanie umorzyła. Zwolnieni w trybie dyscyplinarnym pracownicy odwołali się do Sądu Pracy. Postępowanie było dwuinstancyjne, ale w jego efekcie obaj byli pracownicy uzyskali od ZEC odszkodowania. O tempora, o mores!


Panu prezesowi Rafałowi Korytowskiemu serdecznie dziękuję za okazaną pomoc i współpracę, bez której posty o prowadzonej przez niego spółce byłyby uboższe.

wtorek, 19 grudnia 2017

Skarga do NFZ Wrocław

Poniżej treść skargi:

W dniu 13.12. br. na portalu radia „elka” ukazał się artykuł: „Pacjentka nie mogła korzystać z pomocy. Wieczorynka w Górze.” Pod artykułem znajdują się liczne komentarze, które dotyczą funkcjonowania nocnej i świątecznej pomocy medycznej w naszym mieście. W większości są to opinie negatywne, gdyż od początku działalności „wieczorynki” prowadzonej przez Nowy Szpital we Wschowie wśród mieszkańców występuje bardzo silne niezadowolenie z jej działalności.

Podstawowym zarzutem jest częsty brak lekarza dyżurującego na „wieczorynce”. Opisane w artykule przypadki nie są odosobnione. W dniu 14 grudnia br. sam otrzymałem informację, iż po godz. 18 nie było lekarza dyżurze. W tej sytuacji powiadomiłem dyżurnego Komendy Powiatowej Policji o tym fakcie i poprosiłem o sporządzenie notatki służbowej z tej rozmowy, która z całą pewnością tam się nadal znajduje.

Trwa fikcja istnienia „wieczorynki” w Górze. A ludzi szlag trafia! Bo albo coś jest i spełnia swoją rolę, albo tego nie ma. Jeżeli NFZ Wrocław jest, to niech wpełni należycie swoją rolę i kontroluje działalność górowskiej „pseudowieczorynki”.

W zaistniałej” sytuacji proszę o podjęcie skutecznych i natychmiastowych działań, które przywrócą ludziom nadzieję, iż na „wieczorynce” zostanie udzielona im skuteczna i profesjonalna pomoc w obliczy, gdy jej oczekują i potrzebują. Pragnę też przypomnieć, że powiat górowski pozbawiony jest szpitala, ale nie jest to winą mieszkańców lecz wynikiem indolencji i braku kompetencji władz powiatu.

Proszę o poinformowanie mnie o podjętych przez Państwa krokach celem wypełniania przez „wieczorynkę” obowiązku ochrony życia ludzkiego.


Robert Mazulewicz

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Powrót do przeszłości


Na najbliższej sesji, która odbędzie się 22 grudnia, radni przyjmą m.in. regulamin użytkowania sztucznego lodowiska. Regulamin przewiduje, że wejście na obiekt będzie bezpłatne. Równocześnie uchwała w tej sprawie przewiduje, że odpłatne będzie wypożyczenie łyżew, które w ilości 138 par będą do dyspozycji miłośników szaleństwa na lodzie. Stawki za wynajem łyżew określi burmistrz Góry, co jak czytamy w uzasadnieniu do uchwały: „umożliwi szybki i elastyczne ustalanie opłat.”

Lodowisko ma być czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00 do 21.00. W soboty i niedziele od 10.00 – 21.00. Na tafli lodowiska będzie mogło jedno razowo przebywać 40 łyżwiarzy. Jazda na lodowisku – zwana regulaminie lodowiska jedną sesją – może trwać 50 min. Należy jednak pamiętać o tym, że bilet będzie upoważniał tylko do korzystania z jednej sesji. Nie będzie można jeździć po lodowisku w łyżwach do jazy szybkiej, tzw. „panczenach.”

Rozmiary naszego lodowiska: powierzchnia tafli – 540 m kw., długość – 30 m., szerokość – 18 m.

Wypożyczyć łyżwy będzie można po wpłaceniu kaucji w kwocie 150 zł., lub okazaniu ważnego tożsamości (dowód osobisty lub inny dokument ze zdjęciem). Do wypożyczenia będą dwa rodzaje łyżew: hokejowe i figurowe. Tych pierwszych będzie 88 par w rozmiarach od nr 28 do 45. Najwięcej łyżew hokejowych będzie w rozmiarze nr 41 (11 par). Łyżew figurowych będzie 48 par po 5 par w rozmiarach od nr 36 – 39).

Dostawione zostanie 8 ławek, 5 koszy do śmieci  a przed lodowiskiem pojawiła się kostka betonowa o grubości 6 cm, która utwardziła nawierzchnię. Ta z kolei przykryta zostanie gumową matą o grubości 6 cm.  Łyżwiarzom towarzyszyła będzie muzyka emitowana z 4 głośników o mocy 25 W

Oprócz tego zamontowana zostanie ostrzałka do łyżew, suszarka do butów i łyżew, która wyposażona zostanie w lampę jonizującą oraz system dezynfekcji. Dla najmłodszych, którzy „zapalą” się do jazdy na lodzie będzie 5 szt. figur do nauki jazdy na łyżwach (chodzik wyposażony w wygodne uchwyty po obu stronach, tak, aby najmłodsi mogli stabilnie i bezpiecznie utrzymać równowagę podczas jazdy), płozy saneczkowe do nauki jazdy na łyżwach dla dzieci (10 szt.),

Wykonawcą sztucznego lodowiska jest firma „Alle Cool” z Kępna. Firma ta para się tym od 2003 r. W naszej najbliższej okolicy, czyli w Lesznie, w 2015 r. firma ta postawiła w Rynku lodowisko w wymiarach 20 × 30 m, gdzie jednorazowo mogło ślizgać się 70 osób . Cieszyło się ono ogromną popularnością.

Prace przy naszym lodowisku  zostały rozpoczęte od wypoziomowania podłoża pod lodową taflę oraz rozłożenia kolektorów czynnika chłodzącego dzięki któremu możliwe jest zamrożenie podłoża. Następnym etapem był montaż band z płyt polietylenowych oraz montaż agregatu chłodniczego.

Jak to działa.

Systemy zbudowane są z segmentów rur polietylenowych ułożonych na wypoziomowanym podłożu i warstwie izolacji parochronnej z foli oraz izolacji termicznej z płyt styropianowych. W rurach tych krąży czynnik mrożący wodę na taflę lodową. Czynnikiem tym jest glikol, który w odpowiednim stężeniu chłodzony jest za pomocą agregatu wody lodowej. Schłodzony glikol etylenowy w parowniku do temp. -12°C za pomocą pompy przetłaczany jest do wężownicy płyty lodowiska, gdzie podgrzewa się do temp. -9°C, a następnie powraca do parownika schładzacza cieczy.

W zależności od powierzchni lodowiska, stosowane są agregaty o różnych wydajnościach, co zależy od wielkości lodowiska. Agregat zainstalowany na naszym lodowisku ma wydajność 70 kW. Agregaty w zależności od swojej mocy posiadają odpowiednio dwa-cztery obiegi chłodnicze z dwoma lub czteroma sprężarkami tłokowymi półhermetycznymi. Stopniowanie mocy agregatu: 25, 50,75%. Agregat może pracować w temperaturze otoczenia maks + 15 ˚ C.

Bandy wykonane są z profili stalowych i wyłożone są płytą PE HD, oraz płytą okopową koloru żółtego, a listwa poręczowa w kształcie U jest koloru niebieskiego. Bandy posiadają bramę wjazdową dla rolby oraz furtki dla łyżwiarzy. Promień łuku bandy wynosi 5,0m. W przypadku lodowisk sezonowych bandy przytwierdzone są do podłoża tylko poprzez przymarzanie tafli lodu. Takie rozwiązanie nie powoduje uszkodzeń w nawierzchni sportowej, na której lodowisko zostało umiejscowione.

Wartość podpisanej umowy to kwota 478.470zł. Termin odbioru - 22 grudnia 2017 r. W tej kwocie mieś i się dofinansowanie, które nasza gmina otrzymała z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wniosek o dofinansowanie złożyła Lokalna Grupa Działania Ujście Baryczy. Dofinansowanie wynosi 214.211 zł. Tak więc w ostatecznym rozrachunku własne środki gminy wyłożone na sztuczne lodowisko wyniosą 264.259 zł.

Lodowisko zawsze będzie mi, i dla wielu z Państwa, kojarzyło się z atmosferą świąt bożonarodzeniowych i ferii zimowych. Za moich – i nie tylko – młodych lat, ferie zimowe zaczynały się chyba dwa dni przed wigilią a kończyły 7 stycznia. Ba! Do szkoły chadzało się w soboty. Któż wówczas marzył o sztucznym lodowisku? Wystarczyło lodowisko na „stawku Waśili”, jak mówiono o zbiorniku wodnym za kortami. Zimy były wówczas regularne, mróz przyzwoity, na deficyt śniegu się nie narzekało. Ni pięknie było po prostu! Raj! Na lodowisko dostać się można było na dwa sposoby: przez „bunkier” z tyłu szkoły nr 2 im. wówczas Henryka III Głogowskiego (później T. Kościuszki, od r.
Drugi sposób, to przez płot. Ryzykowało się wyrzucenie po nakryciu kantu, ale jakiż owoc zakazany nie ma niewysłowionej słodyczy?

W „bunkrze” znajdowała się wypożyczalnia łyżew. Coś tam się za nie płaciło, ale nie wiem ile. Za wejście na lodowisko również. Chyba dwie lampy o małej sile luksów oświetlało lodowisko, które – jak pamiętam – tonęło w tajemniczym półmroku. A gdy spadł śnieg, to jako uczniowie podstawówki, robiliśmy na tafli lodowiska za plugi śnieżne. Mój i moich kolegów nauczyciel w-f, nieżyjący już Jan Chmura, wręczał nam na lekcji drewniane łopaty, którymi likwidowaliśmy śnieg z lodowej tafli, ale na łyżwach. Żalu o to nie mieliśmy. Było przepysznie, cudownie i bajkowo. Łeb rozbity, siniaki na całym ciele, to efekt gry w hokeja przy użyciu kiji hokejowych własnej produkcji. Łyżwy były drogie, kije hokejowe w sprzedaży nie występowały, ale jakoś dawaliśmy sobie radę. Były czasy!


Wypada się cieszyć, że młodzi ludzie będą mieli lodowisko z prawdziwego zdarzenia. Próby stworzenia lodowiska na ternie basenu podejmowane w poprzednich latach, zawsze niweczyły kaprysy pogody. Wypada mieć nadzieję, że zapomniana dzisiaj umiejętność jazdy na łyżwach się odrodzi. Tym bardziej, że lodowisko może działać w temperaturze +15 stopni Celsjusza. 

piątek, 15 grudnia 2017

Perła w koronie miasta

Dobiega końca I etap rewitalizacji wieży głogowskiej, która jest wizytówką naszego miasta. Budowla ta o powierzchni zabudowy 67,16 m kw. i kubaturze 1795 m sześciennych, wysokości ok. 38 m, składająca się z 7 kondygnacji naziemnych, zbudowana z polnego kamienic łamanego i cegły ceramicznej.

Wieża datowana jest na wiek XV. Nie wyglądał ona jednak wówczas tak jak obecnie. Była niższa a podwyższenie jej wysokości nastąpiło w roku 1838. Wówczas to do wieży głogowskiej przeniesiono z wieży ratuszowej (ratusz znajdował się wówczas w centrum rynku) zegar, który za 400 reńskich talarów wykonał dla miasta pan Seer w marcu 1765 r. Ówcześni mieszkańcy Góry nazywali wieżę głogowska „Dohlenturm” (wieża kawek). Zegar ponownie przeniesiono do wieży ratusza w 1841 r. Do dnia dzisiejszego w wieży głogowskiej znajdują się dwa dzwony kościelne. Odnajdziemy tam również resztkę mechanizmu zegarowego. Wieża głogowska była częścią Bramy Głogowskiej, którą rozebrano w 1851 r.

Z wieżą głogowską związane jest okrutne wydarzenie. To pod nią w XVII w. odbyła się kaźń Henninga, który miał rzekomo w być w zmowie z szatanem i wraz z żoną sypał truciznę do miejskich studni, by wywołać zarazę. Szarpano go gorącymi obcęgami, wyrwano łydkę z prawej i lewej nogi, zdarto na żywca dwa pasy skóry, następnie miłosiernie go poćwiartowano.

Oględziny wieży wykazały, że jej wnętrze jest w stanie fatalnym. Głównie idzie tu o drewniane elementy jej wewnętrznej konstrukcji. Ostatnie prace mające na celu jej zabezpieczenie przeprowadzano ok polowy lat 80. ubiegłego wieku. Wnętrze budowli podzielone jest 5 stropami, które wykonane są z drewnianych belek i desek. Na poszczególne kondygnacje wiodą drewniane schody. Oględziny i analiza stanu technicznego dowiodła, że część belek stropowych i desek tworzących podesty jest zaatakowana przez szkodniki drewna, które żerują w tzw. „bieli” czyli miękkiej części drewna. Uszkodzone belki zostały wymienione na nowe. Wykonane one zostały z dębiny, klasy C 30, o wilgotności nie większej niż 20%. Dotyczy to również schodów drabiniastych, które łączą poszczególne poziomy wieży. Tu zastosować miano drewno dębowe lub akacjowe.
Dodatkowo zaplanowano uzupełnienie i wykonanie nowych barier i balustrad, w miejscach gdzie ich do tej pory nie zamontowano, wokół otworów w stropach gdzie przechodzą schody. Zainfekowane przez szkodniki deski podłogowe z drewna sosnowego zostały zastąpione deskami dębowymi o grubości 25 mm.

Renowacja dotyczy również otworów okiennych. Najwięcej ich jest na poziomie 6 – 16. osadzonych na. Każda z okiennic, wykonana z drewna sosnowego, posiada trzy podłużne otwory wykonane w celu umożliwienia wydostawania się dźwięków dzwonów. Otwory zostały wtórnie zasłonięte blendą z blachy stalowej ocynkowanej, którą w 2002 r. założył społecznie przebywający obecnie na emigracji w Wielkiej Brytanii mieszkaniec naszego miasta Dawid Czajewski wraz z kolegami.
Nowe okiennice wykonane zostaną z drewna dębowego. Drzwi wejściowe do wieży zostały oczyszczone z farby i pomalowane farbą chlorokauczukową.

Powierzchnia ścian wewnętrznych jest obecnie w dobrym stanie technicznym. Badania zasolenia i wilgotności murów pokazały, że parametry fizyczne zawilgocenia i zasolenia ścian są na poziomie niskim nie zagrażającym ich strukturze


Wykonano prace mające na celu przywrócenie stanu pierwotnego w licu ścian. W ramach projektowanej wymianie istniejącej instalacji elektrycznej, zaplanowano usuniecie starych opraw i osprzętu elektrycznego oraz usuniecie z spoin międzycegłowych wkutych tam przewodów elektrycznych.  Istniejące oprawy lamp zdemontowano, stare przewody elektryczne usunięto ze spoin. Zadbano również o krawędzie zniszczonych cegieł, które uzupełniono przy pomocy specjalistycznych kitów, zapraw do uzupełniania ubytków w cegle

Oczyszczono wewnętrzną powierzchnię ścian z pajęczyn oraz pyłowych substancji kurzu i pyłu powstałego z mączki po szkodnikach żerujących w drewnie.

Istniejący mechanizm zegarowy, umieszczony na poziomie 6, jest nieczynną konstrukcja mechaniczną zegara. Obecnie wszystkie cztery pary wskazówek zegarowych, są napędzane przez jeden elektryczny układ kwarcowy regulowany zegarem radiowym. Zegarmistrz, opiekujący się mechanizmem zegarowym na wieży – pan Eugeniusz Lewicki - wykonał cztery cięgna, napędzane przed jeden wspólny mechanizm, które obracają wskazówkami na wszystkich tarczach. Cięgna połączone są z mechanizmem napędzającym za pomocą przegubów kardanowych.
Stary mechanizm zegarowy


Na poziomie 6 ustawione są dwa dzwony. Dzwony umieszczono na wspólnym drewnianym koźle, i zawieszono je na stałe, bez możliwości wahadłowego rozhuśtania. Przy dzwonach zamontowany jest niesprawny obecnie, mechanizm młotkowy.



W porozumieniu z zegarmistrzem Eugeniuszem Lewickim zadecydowano, aby pozostawić mechanizm zegarowy na poziomie 6, jako obiekt stanowiący zabytek techniki zegarmistrzowskiej.

Przeprowadzono remont tarcz zegarowych i wskazówek oraz wykonanie nowych mechanizmów napędzających każdą parę wskazówek na tarczach zegarowych. Nowe, kwarcowe mechanizmy zegarowe umieszone będą na ścianie, po stronie wewnętrznej wieży, na osi każdej tarczy zegarowej. Zegary będą regulowane sygnałem radiowym nadawanym z Frankfurtu nad Menem. Przeprowadzono naprawę istniejącego machizmu młotkowego uderzającego w czasze dzwonów. Mechanizm będzie sterowny elektrycznie, aby wybijał godziny zgodnie ze wskazaniami na tarczach zegarowych.

Panu naczelnikowi Wydziału Realizacji Inwestycji UMiG w Górze bardzo gorąco dziękuję za współpracę przy pisaniu tego posta. 


C.d.n.

czwartek, 14 grudnia 2017

Cieplne historie II


Wracamy do „Sprawozdania Zakładu Energetyki Cieplnej w Górze za rok 2016.” Dokument ten jest bardzo ciekawy i zawiera szalenie interesujące informacje.

Przypomnieć należy, że ZEC w obecnej formie prawnej funkcjonuje od 28.12.2005 r., kiedy to został wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego przez Sąd Rejonowy Wrocław – Fabryczna. ZEC jest spółką z o. o., która działa na podstawie Kodeksu Spółek Handlowych oraz ustawy – „Prawo energetyczne”.

Firma w całości (8888 udziałów) jest własnością gminy Góra. Jedna akcja ma wartość 454 zł. Posiada Radę Nadzorczą (przewodniczący – Stanisław Ciebień, niegdyś „SamaBronka”, członkowie: Zbigniew Dorabiala, Krzysztof Dudek. Prezesem zarządu ZEC jest Rafał Karol Korytowski, 47 lat.

ZEC działa na rynku lokalnym, czyli w Górze. Celem jego działalności jest wytwarzanie ciepła, ciepłej wody i ich przesłanie do odbiorców.

W 2016 r. ZEC miał podpisane umowy na dostarczanie ciepła i ciepłej wody z 47 odbiorcami. Moc zamówiona wynosiła wówczas 11,55 MW. Największymi odbiorcami ZEC były spółdzielnie mieszkaniowe, która dla swoich lokatorów potrzebowały aż 5,82 MW, czyli 50,40% zamówionej mocy. ). Kolejne, drugie miejsce, zajął segment użyteczności publicznej (szkoły, przedszkola, UMiG, Starostwo Powiatowe, anemiczne resztki służby zdrowia), które w ZEC zamówiły 3,63 MW (31,43% zamówionej mocy). Kolejne były wspólnoty mieszkaniowe. Te zgłosiły zapotrzebowanie na poziomie 1.68 MW (14,6% z ogółu zamówionej w ZEC mocy. Segment usług zamówił 0,34 MW (2,9% zamówionej mocy) a zasoby komunalne 0,08 MW (0,67% zmówionej mocy). W „Sprawozdaniu” znalazła się uwaga, iż: „wielkość mocy zamówionej zmniejszyła się w stosunku do roku 2015 o 0,03 MW z uwagi na termomodernizację budynków dokonaną przez odbiorców ciepła”, i to pomimo tego, że liczba odbiorców ciepła z 46 w r. 2015 wzrosła do 47 w roku następnym.

W zakresie „polityki cenowej” dokument informuje, że ceny: „ustalane są zgodnie z prawem.” W myśl prawa to nie ZEC ustala cenę za dostarczone dobra. ZEC ma prawo proponować cenę a ostatnie słowo należy do Urzędu Regulacji Energetyki, gdzie ZEC jest prawem zobowiązany przesłać swoją propozycję. A tam, albo jej przytakną, albo nie i zasugerują swoją.

Trzeba pamiętać o tym, że wysokość cen zależna jest od wielkości kosztów, które ZEC ponosić musi, by dostarczać ciepło do kaloryferów i ciepłą wodę. Ceny te warunkuje głownie koszt opału. W r. 2014 1 tona miału kosztowała ZEC 409,52 zł/t. Rok później cena miału spadła do wysokości 347,27 zł/t. W roku „Sprawozdania” wynosiła 259,90 zł/t. W wyniku wprowadzenia nowej taryfy opłat cena ciepła spadła o 5,39% w stosunku do roku 2015, co spowodowane zostało, jak czytamy w „Sprawozdaniu”: „ (…) z uwagi na podniesienie sprawności wytwarzania ciepła oraz cen opału, pomimo wzrostu cen za tzw. białe certyfikaty oraz zaangażowaniu kapitału własnego w działalność spółki.”

Koszty pracy w 2016 r. w ZEC wzrosły z dwóch powodów. Pierwszym był wzrost liczby etatów w spółce. W roku 2015 w firmie było 18 pracowników a rok później 20. W 2016 r. przyjęto 4 pracowników a 2 odeszło z pracy. W środkach finansowych rzecz cała wygląda w roku 2015 następująco: na wynagrodzenia, narzuty od nich, świadczenia urlopowe, szkolenia, i inne świadczenia i inne świadczenia, wydano w ZEC 1.058.402,94 zł. W roku 2016 wydano na ten cel 1.198.689,01 zł. Ten wzrost, to po drugie, wiązał się z dużą kwotą, którą należało przeznaczyć na wypłatę nagród jubileuszowych. Trzeba pamiętać o tym, że aż 10 z 20 pracowników ZEC ma powyżej 50. roku życia.

W roku 2016 ZEC przeznaczył na inwestycje 285.395,74 zł. Wybudowano sieć cieplną na ul. Kościuszki (102.285,50 zł), przyłącze do „delfinka” za 9310,24 zł oraz (co mnie zdziwiło niepomiernie!) do wydatków inwestycyjnych zaliczono spłatę kredytu(!) w wysokości 173.800 zł.

Sytuacja finansowa spółki wygląda następująco:
- przychody w 2016 r wyniosły 3.724.000 zł,
- koszty 3.446.000 zł,
- zysk wyniósł 248.000 zł,
- podatek dochodowy zapłacono w kwocie 93.000 zł,
- zysk ostateczny ZEC wyniósł 155.000 zł.
Rok wcześnie „czysta” strata ZEC wyniosła - (minus) 871.000 zł. W roku 2014 strata wynosiła 29.000 zł.
Przychody ze sprzedaży ciepła stanowią 96,9% dochodów spółki.
 IIC.d.n.

środa, 13 grudnia 2017

Ostatnia deska ratunku

Pierwsze otwarcie ofert na dokończenie budowy „delfinka” miało odbyć się 6 grudnia, ale potencjalni zainteresowani tą inwestycją zwrócili się z uwagami do Specyfiki Istotnych Warunków Zamówienia i zgodnie z przepisami o zamówieniach publicznych termin składania ofert należało przesunąć o tydzień.

Dzisiaj odbyło się otwarcie ofert na ukończenie budowy naszego „delfinka”. O godz. 12.15 okazało się, że do realizacji tej inwestycji zgłosił się 1 wykonawca. Po otwarciu kopert okazało się, że jest to „Firma Gutkowski” z Leszna. Jej oferta na dokończenie budowy rozgrzebanego „delfinka” wynosi 5.698467 zł. „Delfinka” oferent zaoferował się dokończyć w okresie 191 dni od podpisania umowy. Ponadto w przypadku powierzenia firmie tej inwestycji będzie ona objęta 3 letnim okresem gwarancji i rękojmi na zamontowane na obiekcie urządzenia oraz 5 letnim okresem gwarancji na roboty budowlane. Firma ta już raz dokańczała nam basen. Mowa to o basenie miejskim.

Wygląda więc na to, ze firma ta ratuje nas z wodnych opresji. Bo jak mamy inwestycje wodną to wtopa z automatu. Firma może powinna zmienić nazwę na "Budowlane ratownictwo wodne".

Przed otwarciem ofert inwestor wyczytał kwotę, jaką przeznaczył na realizację tego zadanie. Było to 4.000.000 zł. Różnica wynosi więc ok. 1,7 mln zł. Do tej pory na budowa kosztowała o. 2,3 mln. W sytuacji, gdyby ofertę pana Jana Gutkowskiego przyjęto, to całkowity koszt „delfinka” oscylowałby wokół 8 mln zł.


Trwa badanie oferty. 

Z "ichniego" na nasz

Pisałem Państwu o tym, że w 2016 roku górowski Urząd Stanu Cywilnego dokonał transkrypcji 41 zagranicznych aktów urodzenia dzieci, których rodzice pochodzą z terenu naszej gminy.

Transkrypcja aktu urodzenie jest: „wiernym i literalnym przeniesieniu treści zagranicznego dokumentu stanu cywilnego zarówno językowo, jak i formalnie, bez żadnej ingerencji w pisownię imion i nazwisk osób wskazanych w zagranicznym dokumencie stanu cywilnego.”

W niemieckich aktach urodzenia nie ma np. liter ó, ż, ź, ć, ś,. W tej sytuacji na wniosek strony (rodziców) dokonywane są zmiany w pisowni zgodnie z polskim brzmieniem imienia lub nazwiska.

Transkrypcja jest obowiązkowa, jeżeli: obywatel polski, którego dotyczy zagraniczny dokument stanu cywilnego, posiada wcześniej sporządzony w Polsce akt stanu cywilnego i żąda dokonania czynności z zakresu rejestracji stanu cywilnego lub ubiega się o polski dokument tożsamości lub nadanie numeru PESEL.

Transkrypcji aktu urodzenia dokonać można, również za granicą. Dokonuje tego np. konsulat RP w Dublinie. Usługa ta kosztuje tam 50 €. W górowski USC za tę samą czynność pobierana jest opłata w kwocie 50 zł. Tak więc niektórym z rodaków kalkuluje się obyć podróż lotniczą do swojej „małej ojczyzny” na dwa dni (bo tyle trwa w górowskim USC transkrypcja aktu urodzenia), gdyż w tym czasie zięciowie mogą serdecznie przywitać się z ukochaną teściową lub stęsknione synowe z teściowymi. Samo życie.

W 2016 r. najwięcej dzieci, dla których dokonano translacji aktu urodzenia w górowskim USC przyszło na świat w Wielkiej Brytanii – 17. Kolejne miejsce na liście zajmują Niemcy – 12. W Holandii urodziło się 4 dzieci, Irlandii – 3 a Kanadzie 2. W Grecji, Austrii, Belgii świat ujrzało po 1 dziecku.

Transkrypcja aktu urodzenia nie jest niczym nowym w polskim prawie. Można rzec, że istniała od „zawsze”. Pierwsze wzmianki o niej pojawiły się w ustawie o aktach stanu cywilnego z 1960 r. Obecne transkrypcje odbywają się według ustawy o aktach stanu cywilnego obowiązującej od 1 marca 2015 r., a szczególnie art. 104. (Dz.U. 2014 poz. 1741, tekst ujednolicony).

Pani kierowniczce USC w Górze Urszula Szmydyńskiej dziękuję za pomoc i fachowe porady, poświęcony czas, które pomogły w narodzinach tego posta. 


wtorek, 12 grudnia 2017

Pozostał niesmak

W listopadzie 2015 r. firma „Pama – Stal” sp. z o. o. dokonała zakupu górowskiej cukrowni. Ówczesny właściciel nieczynnego już od 2006 r. zakładu, firma „Pfeifer & Langen Polska” z Kolonii, ogłosił chęć sprzedaży obiektu za kwotę 3,5 mln zł. Nie wiemy, jaką kwotą niemiecka firma się zadowoliła nie mniej nieczynny zakład stał się własnością firmy ze Świętochłowic.

Na swojej stronie internetowej spółka stwierdzała, że: „Po dokonaniu rozbiórki zbędnych nieruchomości i dokonaniu rekultywacji terenu, jeżeli warunki gospodarcze na to pozwolą, Spółka planuje na tym terenie stworzenie Inkubatora Przedsiębiorczości co będzie bardzo korzystne zarówno dla Spółki Pama – Stal jak i Miasta i Gminy Góra.”

Dziś już wiadomo, że „warunki gospodarcze” na utworzenie Inkubatora Przedsiębiorczości nie pozwoliły. A jako mogły pozwolić jeżeli „Pama – Stal” jest spółką z o. o i jej kapitał zakładowy wynosi 2500 zł (50 udziałów po 50 zł). Dodatkowo spółka ma – i owszem – bardzo szeroki zakres działalności, jeżeli chodzi o hutnictwo, ale tak naprawdę specjalizuje się w wyburzaniu nieczynnych obiektów przemysłowych. Kupili m.in. walcownię „Batory”, nieczynną cukrownię w Witaszycach. Z zakładów tych wyciągają złom i wszystko co można sprzedać, a po sobie zostawiają kupę gruzu i wystawiają gruzowisko na sprzedaż.


Tak też dzieje się również w przypadku terenów po naszej byłej cukrowni. Działka o powierzchni 76472 m kwadratowych wyceniona jest przez „Pama – Stal” na kwotę 1.799.000 zł., co daje kwotę 23,52 zł za 1 m kwadratowy. W cenie tej mieści się budynek administracyjny, gdzie mieściła się dyrekcja (pod bacznym okiem konserwatora zabytków) oraz budynek magazynowy, w którym mieścił się niegdyś sklep przyzakładowy. Przed sprzedażą „Pfeifer & Langen Polska” wydzieliła teren, na którym znajduje się silos oraz położony naprzeciwko niego magazyn.

I w ten sposób „gadka – szmatka” o „inkubatorze” i „przyszłych inwestycjach” okazała się tyle samo warta, co zapewnienia tych, którzy zafundowali nam miasto powiatowe bez szpitala. Szlag mnie trafia!

Smutny i żałosny jest widok ponad 7 hektarów gruzów. Po 126 latach trwania zakładu, 116 latach produkcji cukru, znikł on bezpowrotnie z krajobrazu miasta.


Już w 1999 r. Cukrownia Góra Śl. była spółką akcyjną. Wówczas, przed sprzedażą dla „Pfeifer & Langen Polska”, udziałowcami zakładu byli: pracownicy (ok. 60% akcji), Wanda Rembowska z Warszawy (ok. 30% akcji) i plantatorzy buraka cukrowego (kilka procent).

We wrześniu 1999 r. pojawiły się pierwsze informacje o możliwości sprzedaży górowskiej cukrowni dla „Pfeifer & Langen Polska.” Był to rok wyjątkowo nieudany dla wszystkich cukrowni, gdyż buraki wówczas słabo obrodziły. Ponadto górowska cukrownia – tak jak i inne – cierpiała na brak gotówki. Trzeba było ją doinwestować a jak stwierdził ówczesny dyrektor Andrzej Rękosiewicz: „nie było chętnych krajowych inwestorów.” W tej sytuacji pojawienie się „Pfeifer & Langen Polska”, który był wówczas 5 w Europie cukrowniczym koncernem cukrowym ( i 3 w Niemczech) mogło wydawać się szansą dla zakładu. Koncern ten pojawił się na terenie naszego kraju w 1995 r.


Cukrownia Góra Śl. była spółką akcyjną, która wyemitowała 35.035 akcji o nominale 100 zł każda.

I teraz mam problem. W prasie, internecie i żadnych innych dostępnych mi materiałach nie można odnaleźć daty kupna naszej cukrowni przez „Pfeifer & Langen Polska”. Z grubsza udało się ustalić, że musiało się to stać pomiędzy styczniem 1999 r. a sierpniem 2001 r., gdyż w dostępnych materiałach niemiecka firma figuruje już jako właściciel naszej cukrowni.


Prezesem zarządu Cukrowni Góra Śl. S.A. na dzień 11.01.2002 r. był Andrzej Rękosiewicz. Członkami zarządu: Mieczysław Tycner, Jan Dams. W skład Rady Nadzorczej wchodzili: Jurgen Kochne, Krzysztof Jachimowski, Bernd Geiser, Roman Murlik, Jan Tyczewski, Botho von Szwarzkopf, Wanda Rembowska.

29 lipca 2002 r. dokonano zmian kadrowych we władzach spółki. Z funkcji prezesa zarządu odszedł Andrzej Rękosiewicz oraz dwaj członkowie zarządu: Mieczysław Tycner oraz Jan Dams. Prezesem zarządu został Stanisław Bogdziewicz a członkiem zarządu Ryszard Bogacz

Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Wspólników Cukrowni Góra Śl. 5.09.2002 r. podejmuje uchwałę, że cały majątek Cukrowni Góra Śl. przeniesiony zostanie do Cukrowni Gostyń S.A., która była własnością „Pfeifer & Langen Polska”. Odbyło się połączenie cukrowni przez przejęcie. W ten sam sposób do cukrowni w Gostynie dołączyły zakłady w Kościanie, Miejskiej Górce i Środzie Wielkopolskiej.

16 stycznia 2006 r. władze „Pfeifer & Langen Polska” decydują się na zamknięcie 116 letniej cukrowni. Pracownicy przeżywają szok, władze powiatu i gminy są bezradne. Kończy się rozdział „Przemysł cukrowniczy w Górze.” Na bruku ląduje grubo ponad 100 osób.

Nie jesteśmy osamotnieni w tej smutnej historii. Jeszcze na początku lat 90. W naszym kraju funkcjonowało 78 cukrowni. W wyniku nieuniknionych przemian gospodarczych pozostało ich 17 (z czego 7 w polskich rękach). Produkcja cukru w sezonie 2016/17 w kraju wyniosła ponad 2 mln ton i była o 620 tys. ton wyższa niż rok wcześniej. Polska jest trzecim producentem cukru w Europie, po Francji i Niemczech. Spożywamy w kraju od 1,6 do 1,7 mln ton cukru rocznie. W sezonie 1996/97, gdy cukier produkowany był w 78 cukrowniach, jego produkcja wyniosła 2,25 mln ton.

Za wyjątkiem wspomnień o cukrowni, komina nieomal nic z tego obiektu nie pozostało. Sprzed drugiej bramy zakładu zniknęła starannie odrestaurowana maszyna parowa. Z pamiątkowego głazu, który tam ustawiono na 100 – lecie zakładu zniknęła tablica upamiętniająca to wydarzenie. Wydarto nam ponad 100 lat historii. Czy symbolem naszego miasta mają być tamtejsze gruzy?



poniedziałek, 11 grudnia 2017

"Czarna" demografia

Główny Urząd Statystyczny opublikował prognozę demograficzną dla wszystkich gmin w Polsce. Oto skrót tej „czarnej” w naszym przypadku demografii.

W roku 2013 gmina Góra liczyła (stan na koniec roku) 20.694 mieszkańców. Kobiet było 10.539 a mężczyzn 10.155. W przedziale wiekowym 0 – 19 lat mieliśmy 2229 mieszkańców płci żeńskiej. Liczba kobiet w wieku 20 – 59 lat wynosiła 5831 osób.

W przypadku płci męskiej w wieku 0 – 19 lat, w roku 2013, zamieszkiwało gminę 2344 osób. W wieku 20 – 59 lat znajdowało się 5586 mieszkańców gminy a 60 i więcej lat miało 2225. Co ciekawe, powyżej lat 85 miały w 2013 roku 263 kobiety i tylko 71 mężczyzn.

Na rok 2020 prognoza demograficzna dla naszej gminy przewiduje spadek ludności. Wg speców z GUS gminę Góra zamieszkiwało będzie wówczas 20.066 osób. Kobiet ma być wówczas 10.202 a mężczyzn 9864.

Kobiet w grupie wieku 0 – 19 lat ma być 1922 a w przedziale wiekowym 60 lat i więcej 2899.
Grupa kobiet w wieku 20 – 59 lat ma liczyć osiągnąć liczbę 5381 mieszkańców.

W odniesieniu do mężczyzna prognoza przewiduje spadek ich liczby o 291 osób. W wieku 0 – 19 lat ma znajdować się w roku 2020 – 2065 mieszkańców a w grupie 60 i więcej lat – 2224 mężczyzn. Przedział wiekowy 20 – 59 lat będzie reprezentowany przez 5575 osób płci męskiej. W 2020 roku kobiet w wieku 85 lat i powyżej będzie 297 a mężczyzn – 96.

Na rok 2025 prognoza demograficzna dla naszej gminy przewiduje spadek ludności do poziomu 19.500 mieszkańców. Kobiet ma być wówczas 9927 a mężczyzn 9573.

W przypadku kobiet w przedziale wiekowym 0 – 19 lat prognoza przewiduje, iż będzie ich 1791. W wieku 20 – 59 lat przewiduje się liczbę 5094 kobiet. 3042 kobiety będą znajdowały się w przedziale 60 i więcej lat. Kobiet, które ukończą 85 lat i więcej ma być 290 a mężczyzn w analogicznym wieku 104.

W odniesieniu do mężczyzn prognoza zakłada, że w przedziale wiekowym 0 – 19 lat ma ich być 1937, w wieku 20 – 59 lat – 5313 a wieku 60 lat i powyżej 2323.

Na rok 2030 prognoza przewiduje dalszy spadek ludności w naszej gminie. Wówczas naszą gminę ma zamieszkiwać 18.801 osób. Kobiet ma być 9601 a mężczyzn 9200.

W grupie wiekowej 0 – 19 lat prognozuje
 się, że gminę będą zamieszkiwały 1632 kobiety, w wieku 20 – 59 lat ma być 4895 kobiet a powyżej 60 lat 3074.

W odniesieniu do mężczyzn spece od demografii zakładają, że w wieku 0 – 19 lat będzie ich 1728. W przedziale wiekowym 20 – 59 lat przewidywana jest liczebność na poziomie 5168 mężczyzn. W grupie 60 lat i powyżej ma być 2304 osób. Kobiet w wieku 85 lat i więcej ma być 299 a mężczyzn – 132.

Prognoza sięga roku 2035. I tu ponownie wróży się nam spadek ludności do poziomu 17.905 osób. Teren gminy ma zamieszkiwać za 18 lat 9168 kobiet i 8737 mężczyzn.

Szacunki GUS przewidują, że 1511 kobiet będzie miało od 0 – 19 lat. W przedziale 20 – 59 lat ma być kobiet 4533 a w wieku 60 lat i więcej 3124 kobiety.

Mężczyzn w 2035 r. ma być w wieku 0 – 19 lat 1605. W wieku 20 – 59 lat przewiduje się 4843 osób a przedziale 60 i więcej 2289. Do 378 kobiet wzrośnie liczba tych pań, które ukończą 85 lat a mężczyzn w tej grupie wiekowej będzie 184.

Prognoza przewiduje również spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym. O ile w 2013 r. w wieku produkcyjnym znajdowało się 13.192 osoby, to na 2020 r. przewiduje się, że będzie ich 12.087 a pięć lat później 11.406. Prognoza na rok 2030 mówi o 10.911 mieszkańcach gminy w wieku produkcyjnym a na rok 2035 przewiduje 10.268 osób w wieku produkcyjnym.

Znacząco rosła liczba ludzi w wieku poprodukcyjnym. W roku 2013 było ich w naszej gminie 3540. Na rok 2020 przewidziano liczbę 4435 osób w wieku poprodukcyjnym. W 2025 roku ma ich być 4793, pięć lat później 4874 a w roku 2035 – 4861.

Wg prognozy malała będzie liczba ludności w wieku przedprodukcyjnym. W roku 2013 było w tej grupie 3962 osoby. W roku 2020 ma ich być 3544, w roku 2025 – 3301, 2030 r. – 3016, 2030 r. – 2758.

Na dzień 11.12.2017 r. na terenie gminy Góra zameldowanych jest na pobyt stały 19.762 osób. W ubiegłym roku urodziło się na terenie naszej gminy 161 dzieci. W 2017 r. (do dnia dzisiejszego) statystyka wykazała narodziny 171 dzieci. W roku 2016 zmarło 204 mieszkańców naszej gminy. W roku 2017 (do dnia dzisiejszego) ten świat opuściło 213 mieszkańców gminy. I wszystko jasne.

Mamy – i to w całym kraju niski „współczynnik dzietności.” Oznacza on liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat). W 2016 roku wyniósł on 1,36 dziecka, podczas gdy w 2000 roku było to nieznacznie więcej, bo 1,37. Liczba ta w Polsce jest katastrofalnie mała, ponieważ zastępowalność pokoleń gwarantuje dopiero współczynnik na poziomie 2,1.


W tym roku górowski Urząd Stanu Cywilnego dokonał transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dla 41 noworodków, którzy urodzili się poza granicami naszego kraju.

piątek, 8 grudnia 2017

Oświatowa bryndza

Nie wiem czy Państwo wiecie, ale w placówkach oświatowych podległych naszemu powiatowi najmniejszą szkołą w roku 2016 – pod względem liczby uczniów – był (i jest)  Zespół Szkół Ogólnokształcących - zwany popularnie „ogólniakiem”. W 2016 r. szkoła ta miała 7 oddziałów, 171 uczniów, z których 47 uczęszczało do gimnazjum dwujęzycznego w stanie likwidacji.

Pomimo likwidacji, prawidłowo: „wygaszenie” gimnazjum na budynku ZSO wybudowanym w latach 1928– 33, widnieje taki oto baner:


Faktem jest, że oba banery czy reklamy nadgryzł ząb czasu. Szpecą one raczej budynek niż nadają mu estetycznego powabu. Dwuosobowa dyrekcja jakoś nie widzi szpetoty reklam, brudnych i wypłowiałych. Może do 7 klasowej szkoły niezbędny jest kolejny wicedyrektor, który dostrzeże brzydotę szmat wywieszonych na  ładnym pod względem architektonicznym budynku.

W placówkach oświatowych podległych powiatowi naukę pobiera 929 uczniów. Tylko 17% z tej liczby uczęszcza do ZSO. Do trzech klas Liceum Ogólnokształcącego uczęszcza 124 uczniów a do 2 klas gimnazjum dwujęzycznego 47 uczniów.

W placówce tej zatrudnionych jest (dane za rok 2016) 39 nauczycieli. Na pełnym etacie w roku 2016 było ich 14 a niepełne etaty posiadało 25. W 2016 r. powiat otrzymał subwencję oświatową w kwocie 10,8 mln zł. Utrzymanie ZSO w tymże roku kosztowało powiat 2.357.696,99 zł. Kwota ta stanowi 22% subwencji oświatowej. A przypomnę, że do tej placówki uczęszcza 17% ogółu uczniów podległych samorządowi powiatowemu. W roku 2017 powiat otrzymał subwencję oświatową (do końca października) w wysokości 9.065.000 zł. Plan wydatków ZSO zakłada wydatkowanie celem utrzymania szkoły kwotę 2.2738.000 zł. Stanowi to 30% subwencji. Na dzień dzisiejszy do ZSO uczęszcza 158 uczniów. W roku 2017 w gminie Góra mury gimnazjów opuściło 203 uczniów. W ZSO są obecnie dwie klasy pierwsze. Łącznie uczęszcza do nich 32 uczniów. W placówkach oświatowych podległych samorządowi powiatowemu uczy się na dzień dzisiejszy 969 uczniów w 53 oddziałach (klasach).


Wracając do ZSO, to rzec można, że placówka ta  i dyrekcja lecą po równi pochyłej. Ale za to w Lesznie się cieszą.
Uwaga: wykres dotyczy tylko uczniów uczęszczających do placówek podległych samorządowi powiatowemu (szkoły średnie i zawodowe).