środa, 27 stycznia 2016

Miłośnik trudnej prawdy

Od 1995 r. odbywają się konkursy na najlepszą pracę magisterską na temat ziemi górowskiej. W tym roku na konkurs wpłynęły trzy prace, nad treścią których pochylili się członkowie Komisji Kultury, Oświaty i Spraw Socjalnych, pod przewodnictwem radnego Mariusza Dziewica, nauczyciela tutejszego LO w stanie agonii.

Swoje magisterskie „krwawice” zgłosili:
  1. Angelika Kłosak z pracą zatytułowaną „Wpływ Europejskiego Funduszu Rolnego na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w gminie Góra w latach 2007 – 2014.
  2. Joanna Obiegła zgłosiła pracę: „Współczesne zagrożenia uzależnieniami od narkotyków oraz ich profilaktyka na terenie szkół gminy Góra”.
  3.  Kamil Kutny pod ocenę wystawił pracę pod tytułem „Solidarność na Ziemi Górowskiej”.
 By zaspokoić Państwa ciekawość informuję Państwa, że tegorocznym laureatem w konkursie na najlepszą pracę magisterską została Angelina Kłosak (a nie Angelika jak to mylnie podano na stronie gminy). Gorące gratulacje.

Na uwagę zasługuje praca Kamila Kutnego, która wzbudziła liczne kontrowersje wśród członków komisji. Rzecz bowiem dotyczy "Solidarności", która działała na naszym terenie  w latach 1980 - 1981. Niektórzy z radnych byli oburzeni zbyt duża dociekliwością autora. Uważali, że o pewnych sprawach nie wolno pisać, szczególnie gdy autor jest człowiekiem stosunkowo młodym. Takim ludziom – wg nich - wara od wnikania w szczegóły historii. Radni ci najwyraźniej nie cenią sobie prawdy historycznej, jedynie kierują się własnymi wyobrażeniami na temat przeszłości i błądzą na manowcach. A przecież tylko prawda jest ciekawa!


Poniżej prezentuję Państwu fragment tej niezwykle ambitnej i ciekawej pracy. Czynię to za zgodą pana Kamila Kutnego. Pragnę nadmienić, że praca ta oparta jest na solidnej i żmudnej kwerendzie archiwalnej, co wymagało bardzo dużo czasu i wiele pracy. 


PUP w konspiracji

Oto komentarz Czytelnika dotyczący "naboru na wolne stanowisko pracy". Jak widać coś w tym jest, że aż tak wielu mieszkańców naszego miasta wprost mówi o ustawianiu konkursów pod konkretne nazwiska. Czyżby nasz UMiG był cichą konkurencją dla Powiatowego Urzędu Pracy? Ciekawe kto stoi na czele gminnego konspiracyjnego PUP - u?


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Społeczne przekonanie

Poniżej treść skargi, którą złożył jeden z obywateli naszego miasta. Jest demokracja i ma on prawo do składania skarg, czy to się komu podoba czy też nie podoba. Ta skarga rozpatrzona została 13 stycznia br. przez radnych komisji prawa Rady Miejskiej negatywnie.

Nie wnikając w meritum sprawy po czyjej stronie w sporze jest racja, wpisuje się ona - zgodnie z powszechnie panującym w Górze przekonaniem, iż konkursy są przez gminę „ustawiane”- w to powszechne przekonanie. Taki odbiór niosą – niestety! - wyniki naborów na teoretycznie „wolne stanowisko pracy”, które w rzeczywistość jest już „zaklepane” dla znajomka. Takie w naszej gminie  panuje powszechne przekonania, z którym często nie sposób.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Bezczelność miernot

30 grudnia ubiegłego roku odbyła się sesja Rady Powiatu. Pomimo jeszcze kiepskiego stanu zdrowia uczestniczyłem w obradach tego gremium pragnąc osobiście stwierdzić intelektualny stan będącej u władzy koalicji wszelkich nieszczęść, które dopadły nasz powiat.

Wynik eskapady rozwiał moją nadzieję, że w koalicji coś zmieniło się na lepsze. Jak badziewiem była przed moją chorobą, tak i pozostała. Zresztą, ta koalicja skazana jest na bycie bezwartościową nicością. Determinuje to jej skład personalny, który charakteryzuje się porażającą przeciętnością o charakterze wręcz żenującym.

Podczas sesji Rady Powiatu z sali wiało beznadzieją. Było ponuro i atmosfera przypominała tę, która towarzyszy pogrzebowi, brakowało księdza, bo kondukt dałoby się zorganizować. Rozmawiano o budżecie, którego nie ma, tak więc pogadać warto, bo to nic nie kosztuje. Koalicjanci nie są tacy skłonni do dyskusji bo odzywa się jedynie starosta i radny Ryszard Wawer, reszta nieszczęsnej koalicji milczy jak zaklęta. By oddać pełną prawdę odzywał się jeszcze radny Andrzej Wałęga obecnie strażnik miejski, który ma zostać komendantem w miejsce spuszczonego przez Irenę Krzyszkiewicz dotychczasowego komendanta. By być w pełni sprawiedliwym i obiektywnym stwierdzić należy, że radny Andrzej Wałęga jest z Czerniny, a więc z gniazda rodowego Ireny Krzyszkiewicz. Ponieważ oboje są płci przeciwnej, obojętne jest kto jest z Dolnej, a kto z Górnej,  a zmiana pozycji niesie za sobą zmianę satysfakcji. Oczywiście, żartowałem. Nad  nieistniejącym budżetem pochylać się nie będziemy. Wystarczy powiedzieć tyle, że sytuacja finansowa starostwa jest taka, że gdyby nie firma Magellan, nie byłoby w styczniu wypłat dla pracowników Starostwa. Radny Michał Krochta skarżył się na jakość odpowiedzi udzielanych mu przez starostwo na jego interpelacje. W tym miejscu ja się dziwię radnemu Krochcie, że jeszcze się skarży, jakby nie zauważył, że zarząd powiatu ma problem z formułowaniem myśli i logicznego odpowiadania  na zadawane pytania. Także ubolewanie radnego Krochty jest całkowicie bezpodstawne a żądanie pełnych odpowiedzi na zadane interpelacje przypomina wiarę w świętego Mikołaja mając lat około 60. Radny zadał też pytania dotyczące personalnej odpowiedzialności za skopanie sprawy budowy strażnicy przez ekipę z lat 2006-2010, w tym miejscu zauważyłem że dwaj współsprawcy skopania strażnicy tj. radny wicestarosta Paweł Niedźwiedź oraz radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki nie raczyli przypomnieć publice że popierali wówczas i byli w koalicji z Samąbronką. Jestem nieco zdziwiony ich niepamięcią, bo honor nakazywałby bronić „osiągnięć” ówczesnej starościny Beaty Pony i koalicji, w której się było a nie ówczesnej koalicji pokazywać gołą dupę. Dobrze, że własną. Radny Mirosław Żłobiński próbował dowiedzieć się o postęp prac nad statutem powiatu.  Zgodnie z moimi oczekiwaniami prace, które trwają rzekomo nad jego skonstruowaniem to lipa i ściema dla ubogich, bo komisja najwyraźniej ma w dupie statut i wzięte na siebie zobowiązanie że go poprawi. Któregoś  popołudnia się wkur…. i go im napiszę. Nie pierwszy i nie ostatni. Radny Grzegorz Aleksander Trojanek dopytywał się o elektrownie wiatrowe, które mają powstać w okolicy miejscowości Sułków. Chciał znać ich dokładne rozmieszczenie, domagał się mapki. Pytał, czy były konsultacje z  mieszkańcami. Interesował go również projekt aktu darowizny internatu dla gminy, z którym chciał się zapoznać. Radnemu chodziło o to, by w akcie notarialnym znalazły się dokładne zapisy dotyczące wykorzystania obiektu przez gminę Góra. Żądanie radnego było słuszne, bo nikt nie chciałby by w budynku internatu powstał Komitet Centralny Platformy Rzekomo Obywatelskiej, a po mieście szwendali się Chlebowski, Schetyna, Sienkiewicz i reszta platformerskich odpadów wciąż toksycznych.
Radnego interesowały również kryteria, jakimi kieruje się starosta przy przyznawanie nagrody starosty w dziedzinie oświaty. Z tego co udało mi się nieoficjalnie ustalić głównym kryterium jest to, że kandydat musi być mądrzejszy od starosty. Więc niedługo powinni ją otrzymać wszyscy nauczyciele, którzy złożyli wnioski i niewykluczone, że woźni i woźne również.
Jakoś niechętnie i niewiele uwagi poświecono opiece zdrowia na terenie naszego powiatu. Starosta i wicestarosta oraz radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki na koniec roku nie przedstawili olśniewającego rozwoju naszego szpitala, co wieścili dwa lata temu i dziwię się że jeszcze im kołkiem fałszywe języki nie stanęły. Pamiętacie państwo jak starosta, wicestarosta Niedźwiedź i „Bananowy Uśmiech” zapewniali, jaki to świetny interes robi powiat pomagając kręcić lody PCZ-towi na naszym szpitalu i jakoś na ostatniej sesji w roku żaden z tych pogrobowców ekipy, która oddała szpital w prezencie dla PCZ (bo tych nędznych groszy, które dostaliśmy za szpital nie liczę), nie zająknęła się i nie wypowiedziała słowa przepraszamy. Nawiasem mówiąc, od koryta ich bez wideł nie oderwiesz. To ich jedyne źródło utrzymania, kto ich zatrudni po takiej transakcji ?! Chyba tylko głuchy i ślepy, albo Ściborski - właściciel PCZ-etu.
Przypomnijmy tylko, że PCZ nie zapłacił do dziś 3 mln 750 tys. za szpital, co jakoś nie wzbudza poczucia zażenowania u starosty, wicestarosty i „Bananowego Uśmiechu”. Nie czują się w żaden sposób winni sprzedaży szpitala i jego zamknięcia oraz utraty znacznego majątku stanowiącego własność wspólnoty samorządowej, czyli wszystkich mieszkańców powiatu. Zero wstydu, zero poczucia odpowiedzialności, żenująca błazenada i brak szacunku do samego siebie. Nie dotrwałem do końca sesji, bo zdrowie jeszcze nie pozwala wysiedzieć 4 godziny pod rząd a ponadto proszę zwrócić uwagę, że atmosfera na sali jest toksyczna, występuje koalicyjna bakteria, a ja po dwustronnym zapaleniu płuc nie chciałbym paść ofiarą intelektualnej nikczemnej bakterii pod nazwą rządząca koalicja.
P.S. Od dwóch miesięcy nie piję i nie palę, tak że wszelkie zapraszanie mnie na wódkę i papierosa będą traktowane jako prowokacja ze sfer rządzących gminą i powiatem, którym mój pobyt na tym padole jest wysoce nie na rączkę. Co i prawda w Lesznie dwukrotnie próbowano mnie poddać procesowi zeszrotowania, ale okazało się że jestem w zbyt dobrym stanie, by poddać mnie temu procesowi. Tych, którzy się martwią, że wyszedłem, pragnę zapewnić, że dalej będę im patrzeć na rączęta. 
P.S. Dzisiaj na portalu Elki przeczytałem, że starosta Piotr Wołowicz pokątnie zwany „Cielęciną” wyraża swoje oburzenie z powodu nieczynnej w okresie świątecznym apteki, która była wyznaczona do dyżurowania. Do szału doprowadziły mnie słowa starosty „Cielęciny” zamieszczone na Elce: „Było to jawne naruszenie Uchwały Rady Powiatu i działanie zagrażające zdrowiu mieszkańców”.
A to Faryzeusz śmierdzący, zapomniał jak on, wicestarosta i „Bananowy Uśmiech” w zeszłej kadencji przegłosowali uchwałę rady powiatu o likwidacji nocnych dyżurów aptek na terenie powiatu. Zrobili to wówczas pod naciskiem aptekarzy, którzy dowodzili że nocne dyżury się nie opłacają i wbrew prawu farmaceutycznemu, które nakazuje nocne dyżury. A dzisiaj leje fałszywe łzy i się oburza, że jedna z aptek nie otworzyła w święta. Ile trzeba bezczelności i tupetu, braku zasad moralnych i luk w pamięci by nie pamiętać jak samemu wraz z koalicjantami podejmowało się działania zagrażające zdrowiu mieszkańców. Zwykłe intelektualne  łajdactwo.