sobota, 30 lipca 2016

Czas traumy

Tak jak nie tak dawno wspomniałem dobiega końca chwalebna historia naszego, niegdyś!, szpitala. Szpitala, który – tu wrócić trzeba i należy do znakomitej mowy doktora Wacława Grzebielucha, który podczas czerwcowego spotkania z przedstawicielami zdechłej „Gazeli Biznesu”, w swojej przejmującej mowie powiedział: 

Nieszczęście weszło w ten powiat! Daliście się panowie starości omamić. Oddłużony szpital, działający szpital, sprzedaliście najgorszemu podmiotowi, jaki się pojawił (oklaski na sali). I dlatego sprawa jest totalnie przegrana. Cierpią ludzie! Wszyscy! My też cierpimy, bo myśmy wszyscy to budowali. Wszyscy! Pamiętam to wszystko. Wszystko zmarnowane zostało!

„Nieszczęście” o jakim mówił ogólnie szanowany doktor Wacław Grzebieluch, ma jednak imię i nazwisko, a mówiąc nieco bardziej szeroko, imiona i nazwiska. To zarząd powiatu kadencji 2010 2014, w składzie: starosta: Piotr Wołowicz, wicestarosta Paweł Niedźwiedź, członkowie zarządu – Marek Hołtra, Piotr First. To ci ludzie zadecydowali o sprezentowaniu szpitala PCZ. Oczywiście nie oni sami rozpoczęli dzieło zniszczenia naszego szpitala. 

Pomogli im w tym spolegliwi radni tworzący tzw. „koalicję”. Oto ich nazwiska: 

Edward Szendryk (obecnie były lekarz), 
Marek Biernacki (hasło wyborcze „Bóg, Honor i Ojczyzna”), 
Danuta Rzepiela (gmina Wąsosz), 
Piotr Iskra (członek zdechłej Platformy Obywatelskiej),
Dariusz Wołowicz,
Jerzy Pala (gmina Jemielno). 

Te 10 osób, z których znaczną część pochłonął – i słusznie! – polityczny niebyt, zapisze się w historii powiatu, jako ci, którzy doprowadzili do likwidacji szpitala, czyli stali się jego grabarzami.

Na dzisiejszym portalu „elki” znalazł się artykuł dotyczący likwidacji szpitala. Tradycyjnie pod artykułem znalazły się wpisy. Moją uwagę przyciągnął wpis oznaczony nr 8. Jest to kolejna mutacja wielu wpisów dotyczących szpitala, których zadaniem jest idiotyczna próba tandetnego wybielania „platfusowego”  światka idiotów. Anonimowe beztalencie, bez inteligencji, wiedzy, kompetencji, ale broniący – wbrew faktom i prawdzie – idiotów.

Stare dyrdymały. Starosta musiał sprzedać szpital, poprzednicy zawinili, lekarze i prezesi zarabiali ogromne pieniądze, radni się mieszali. Zanana śpiewka. A jak już jesteśmy przy prezesach, to pozwolę sobie przypomnieć, że to zarząd powiatu kadencji lat 2010 - 2014 na prezesa naszego szpitala upatrzył sobie niejakiego Rykowskiego, zwanego przeze mnie „spadochroniarzem z Wrocławia.

Tenże „spadochroniarz” wybrany przez obecnego tzw. „starostę” (napisałem „tzw.”, by nie ubliżyć np. wielkiemu staroście Sławomirowi Ruteckiemu, czy też starościnie Beacie Ponie), jak też obecnego „wicestarostę” Pawła Niedźwiedzia (by tu z kolei nie popełnić bardzo grubego nietaktu wobec np. Krzysztofa Mielczarka czy też Tadeuszowi Bireckiemu), w krótkim czasie doprowadził do utraty przez nasz szpital lukratywnego kontraktu na pogotowie. Wartość utraconego kontraktu wynosiła ponad 2 mln zł w skali roku. Z tej kwoty szpitalowi – na czysto! – zostawało ok. 0,5 mln zł. Powodem utraty kontraktu na pogotowie był fakt, że do obsady karetki reanimującej włożono lekarza … okulistę! Jaka potem była wrzawa! Wicestarosta Niedźwiedź podczas sesji grzmiał, iż sprawę poda do prokuratury. A potem wszystko ucichło. Tyle, że lukratywny kontrakt na pogotowie trafił szlag! A wraz z nim ok. 0,5 mln czystego zysku dla szpitala. O tym się anonimowy autorze wpisu nr 8 jakoś nie pamięta? Alzhaimer mówi „dzień dobry”?!
Autorzy wpisów wspominają radnych, Tak, tak! A kto ich wybrał?! My! Tak! Wszyscy jesteśmy winni temu, że przygniatająca część naszych radnych samorządu różnego szczebla, to durnie i bezmózgowcy. I musimy się uderzyć w pierś, że to my obdarzyliśmy ich zaufaniem i wybraliśmy. Zgoda na „sprzedaż” szpitala w praktyce bowiem oznaczała jego brak. Pisałem o tym w swoich postach w listopadzie i grudniu feralnego roku 2013. Czułem, że skończy się to bardzo źle dla nas wszystkich. Wieściłem ograniczenie oferowanych przez szpital usług, ale tego co się stanie z dniem 31 sierpnia br., nawet moja bujna wyobraźnia nie była mi w stanie podpowiedzieć. Nigdy nie sądziłem, że nasz szpital ulegnie zagładzie.

I teraz czas na własny rachunek sumienia w tej sprawie. Najwyższy czas, bo po dotknięciu mnie przez skrzydła litościwej Śmierci, już nic nie jest dla mnie takie, jak dawniej. Czas powiedzieć prawdę o niedoszłym do skutku referendum w sprawie szpitala. Tak, to ja pogrzebałem tę ideę. Tak, to ja jestem winny, że referendum się nie odbyło. Tak, to ja przepraszam publicznie pana Wacława Grzbielucha za zawód, jaki mu sprawiłem, bo to on firmował swoim ogólnie szanowanym nazwiskiem to przedsięwzięcie. Przepraszam też tych wszystkich, którzy w trudzie i znoju, narażając się często na szykany, zbierali podpisy. I wiem, że tych podpisów zebrano ponad 3900. Tych wszystkich za sprawiony im zawód przepraszam. I nie zawaliłem sprawy referendum przez wódę, ale przez robaka zwątpienia, który zaczął drążyć duszę moją.

Kiedy zobaczyłem reakcję wielce licznej grupy górowian, którzy stanowczo twierdzili, że decyzja o prywatyzacji szpitala jest dobra, bo szpital to: „umieralnia”, „przechowalnia”, „trupiarnia”. Wiedziałem i czułem, że ci ludzie, często uchodzący za środowiskowe autorytety, nie pójdą na referendum. Uzmysłowiłem sobie, że cała moja harówka może okazać się nic nie warta. Zwątpiłem i zawiodłem. I nie mam innych słów, bo żadne nie odda tego co teraz wciąż odczuwam na myśl o sprawionym tak wielu zawodzie, na moje usprawiedliwienie. I tylko rzecz ostateczna, której każdy z nas dostąpi, da mi raz na zawsze, ukojenie w tej sprawie. Raz jeszcze przepraszam.


Trzeba też wspomnieć o tych, którzy byli zdecydowanie przeciwko sprzedaży szpitala. W roku 2013 radnymi powiatowymi byli: 

Jan Kalinowski, 
Zbigniew Józefiak, 
Grzegorz Aleksander Trojanek, 
Marek Zagrobelny. 

Ci ludzie, z racji intelektu, wiedzy i kompetencji, głosowali przeciw sprzedaży naszego szpitala. Intelekt każdego z nich, przewyższa zsumowaną inteligencję ówczesnej koalicji, która doprowadziła do unicestwienia naszego szpitala. Ci ludzie uratowali górowian przed opinią, że wszyscy byliśmy wówczas głupi.A głupota przy władzy trwa! Sobie dziękujmy wyborcy! 

piątek, 29 lipca 2016

Drogownictwo - pasmo sukcesów powiatu

Jakże ja często poświęcam się dla dobra publicznego! Na przykład, by co nieco Państwo wiedzieli o tym, co dzieje się w naszym powiecie, muszę sięgać po tzw. „Protokoły z obrad zarządu” naszego powiatu. Napisać, że sięgam po nie, by się czegoś dowiedzieć, jest z mojej strony grubą przesadą. Studiując ich mierną zawartość lewym okiem, prawe jest w tym przypadku całkowicie zbędne, można natrafić na trop, minimalny sygnał, świadczący o tym, że trzeba rzeczy tam wzmiankowanej przyglądnąć się, zbadać ją dogłębnie, podpytać zainteresowanych, by uzyskać właściwą głębię, bo tylko ta daje jakieś zbliżenie do opisywanej rzeczywistości.

I tak pozierałem sobie lewym okiem na nędzną pod względem intelektualnym zwartość tzw. „Protokołu nr 15” stworzonego w zbiorowym szale tworzenia rzeczy kulawych i tchnących tandeta, z której to wyczytałem rzecz dla mnie interesującą.
Ten ułomek zawartej tam informacji dotyczył dwóch dróg powiatowych, które przebiegają przez gminę Wąsosz. Z ułamkowej tzw. „informacji” zawartej w – umownie rzec nazwijmy – dokumencie, wynika, że nasi mało szanowani już przez ogół mieszkańców powiatu tzw. „starostowie”, czynili podchody, by burmistrz gminy Wąsosz przejął od powiatu drogę powiatową Kowalowo – Czeladź Wielka – Baranowice oraz drogę powiatową Świniary – Borowno. Burmistrz gminy Wąsosz wyraził zgodę na takie rozwiązanie, ale pod warunkiem, że wraz z tymi drogami przejmie również należną subwencję drogową, którą powiat na ten cel otrzymuje. Policzyli sobie w Wąsoszu, ze z tej okazji należy im się 4 tys. zł od 1 przejętego kilometra drogi. Taką też propozycję złożyli Zarządowi Powiatu.

Tu muszę sypnąć Państwu garścią informacji, których na próżno szukaliby Państwo w tzw. „dokumencie”. Droga powiatowa Kowalowo – Czeladź Wielka – Świniary (niech jej fachowe oznaczenie psy liżą, tak jak mordy tym, którzy podarowali nasz szpital padlinie!), ma długość 4672 m. Kolejna droga, którą miano wspaniałomyślnie podarować burmistrzowi Zbigniewowi Stuczykowi ma długość 4247 m. Razem więc, szczęśliwy ze wszech miar burmistrz gminy Wąsosz- Zbigniew Stuczyk, miał szansę na przejęcie równo 9946 m dróg. Przyznacie Państwo, że dar Zarządu Powiatu był hojny. W zamian za to z budżetu powiatu burmistrz Zbigniew Stuczyk oczekiwał – przypomnę raz jeszcze – należnej mu części z subwencji drogowej, czyli rzeczonych 4 tys. zł od 1 km rocznie. Prezent prezentem, ale utrzymać go przy życiu trzeba. Tego oczekuje się od obdarowanego, a przynajmniej powinno.

A Zarząd Powiatu na to nie! Drogi tak, ale kasa? Taki wał!

I ja się im nie dziwię. W końcu, to nie tak ma być! Burmistrz Stuczyk niech weźmie nasze drogi, ale od kasy rączki wara! Tak! Zrobimy go na szaro, tak jak koncertowo wydymał nas PCZ. My oddaliśmy mu szpital, będący własnością całego społeczeństwa, a oni nam pokazali wała! Można rzec, że uczymy się na własnych błędach!

A trzeba Państwu wiedzieć, że te dwie drogi są, jak usłyszałem to z dobrze poinformowanych źródeł, są „zżarte” a ich stan techniczny jest zgoła: „tragiczny”. Jak się przydarza taki przypadek, że mają się na nich minąć dwa pojazdy, to manewr zatrzymania jeden z nich musi wykonać, zjeżdżając możliwie, jak najdalej na pobocze, by drugi pojazd mógł z gracją i elegancją go minąć. Tu proszę zauważyć, że mijanie się pojazdów mechanicznych wymaga pewnego wysiłku intelektualnego, wiedzy i sprawności psycho – motorycznej. W przypadku podarowania naszego wspólnego dobra – szpitala - nie ma mowy o tym, by ze strony pożal się Boże starostów, uczestniczył inny czynnik, poza głupotą.

Nie wolno też, by być w zgodzie z prawdą, powiedzieć, że na tych drogach powiatowych absolutnie nic się nie działo. Popełniłbym we ten sposób najstraszliwszy grzech nie opowiadając Państwo o rzeczach pozytywnych, które spotkały niektóre odcinki dróg powiatowych.

I tak np. wykonano prace przy remoncie nawierzchni drogi powiatowej w Kowalowie. Sam wicestarosta Niedźwiedź (dla nielicznych przyjaciel „Misiu”) tam był i zagrzewał pracowników do wytężonej pracy. Podobno chciał pomóc, ale już samą myślą o pomocy poczuł się do cna wyczerpany. Naprawy drogi dokonała na swój koszt gmina Wąsosz, bo zamówiony przez powiat asfalt zarezerwowany został przez Belzebuba do wypełnienia kadzi z napisem „Za szpital!”

Na innej drodze powiatowej Kowalowo - Wąsosz – Bieliszów, gmina Wąsosz wykonała za własne pieniądze, nakładkę na drogę. Spotkana przeze mnie mysz polna opowiedziała mi, że przed położeniem nakładki były tam ogromne wyrwy i dziury. „Pewnego dnia” – mówiła do mnie konspiracyjnie ściszając głosik pragnąca pozostać anonimową mysz – „na gazie, na pełnym gazie panie, hulajnogą jechał tenże przegrany z kretesem kandydat na burmistrza Wąsosza Niedźwiedź. Panie – kontynuowała z przejęciem mysz – jak on na tym gazie, pełnym gazie, wpadł do dziury w tej drodze, to do rana wyjść stamtąd nie mógł! Dobrze panie, że nie padało, bo utonąłby niechybnie. „Pływać to on umie” – stwierdziłem. „Ale tylko politycznie panie, stylem lawiranta. Muszę jednak powiedzieć, że doskonale ma się on na samorządowym! Panie! Toż jemu już trzecie podgardle się wyraźnie rysuje! Na brzuchu to już idzie flaszkę postawić, dwa kieliszki i na małosolnego na zagrychę się jeszcze miejsce znajdzie. A mówią, że powiat biedny?!”

Z kolei pan Świtała wyłożył lekką rączką pół miliona złotych na remont drogi powiatowej Pobiel – Lubrza. Do dzisiaj wypominają mu to kury z jego licznych kurników, którym na skutek tych nadzwyczajnych wydatków obcięte zostały porcję ich ulubionych lodów firmy „Grycan”. Proszę, proszę! Kurą obcięto przydział lodów na lato, a niespełnionemu burmistrzowi Wąsosza rośnie – wg pragnącej pozostać anonimową myszy – trzeci podbródek, pospolicie zwany podgardlem.


W Wąsoszu, przy ulicach Rzemieślniczej i Sienkiewicza również naprawiono drogi powiatowe, Stało się to dzięki staraniom Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu (Piotra Wołowicza) oraz pędzającego „na gazie, na pełnym gazie” – by zacytować mysz rozczarowanego brakiem wyboru na burmistrza Wąsosza – Pawła Niedźwiedzia (dla przyjaciół „Misiu”). Dodam tylko, że o swoich zasługach na tej niwie dowiadują się po raz pierwszy, i to ode mnie. No bo jak spyta ktoś: to co oni robią? Jaka ma być odpowiedź. A poprawna brzmi: wyremontowali ulicę Rzemieślniczą i Sienkiewicza w Wąsoszu. Dodać należy, ale dopiero po chwili, wirtualnie. Za coś trzeba ich pochwalić, bo nie można tak cały czas mówić, że nic nie zrobili. W końcu „sprzedali” szpital. Bardzo korzystnie. Dla PCZ. 

sobota, 23 lipca 2016

Żałosny koniec?

Wydaje się, że do końca dobiega chwalebna historia naszego szpitala, którego żałosne resztki mamy okazję podziwiać. Ja osobiście, kiedy spoglądam w ciemne okna byłego szpitala, mam nieodparte wrażenie, że spoglądam na szpital przez „mózgi” tych, którzy w tak idiotyczny i kretyński sposób zgodzili się na podpisanie umowy jego sprzedaży. Jak mawia mój przyjaciel, po prostu „figlarze”, po czym ja dodaję prywatnie od siebie „kurwa mać!” Oczywista Pomyłka Powiatu, czyli bezbarwny i pozbawiony jakichkolwiek intelektualnych walorów nijaki Wołowicz oraz jego zastępca Niedźwiedź, niedoszły (na szczęście!) burmistrz sympatycznej gminy Wąsosz, podczas spotkania, które obszernie Państwu zrelacjonowałem, nie mieli nic do powiedzenia. Siedzieli podczas spotkania niczym mumie. I nic dziwnego, bo cóż mieliby do powiedzenia? Że wobec cwaniaków z PCZ okazali się gotowymi do ostrzyżenia baranami?! Tyle, że to nie ich ostrzyżono na łyso, ale mieszkańców powiatu.

Ktoś może rzec, że jestem chamem, który obraża władzę powiatową. Nie ma dla niej szacunku, że przecież wybrana została w demokratycznych wyborach. Ale co ja zrobię na, że w moim sumieniu cenię sobie o wiele wyżej np. panienki stojące z wdziękiem i gracją przy polskich drogach niż ich? Sumienie ma ukatrupić?! Dziewczynki czynią wszystkim chętnym dobrze, a oni? No nie, dla PCZ Wrocław zrobili bardzo dobrze, dodać muszę, by być w zgodzie z prawdą.

Wracając do początku tego posta wspomnieć należy, że chodzą słuchy, iż w krótkim okresie czasu, nawet ta żałosna resztówka po byłym powiatowym szpitalu, ulegnie zagładzie. Wracając z porannego spaceru spotkałem znajomego, który akurat opuszczał progi byłej lecznicy. Wdałem się z nim w rozmowę na temat stanu jego zdrowia. Okazało się że dorwała go rwa kulszowa. Tę mało przyjemną dolegliwość znam z autopsji. Domyśliłem się, że kolega wraca z tzw. „wstrzyku domięśniowego”. I rzeczywiście wracał, ale bez jakiegokolwiek „wstrzyku”, bo jak mi wyjaśnił pielęgniarka wyjechała w teren i powróci dopiero z ok. pół godziny. Więc on postanowił sobie chwilowo „wstrzyk” darować i poleżeć w łóżeczku, bo – mówiąc kolokwialnie – jebało go nieżle, gdy siedział w poczekalni na krzesełku. Tak że, jak Państwo widzą, poziom usług w sprzedanym szpitalu mamy na poziomie. Poziomie intelektualnym tych, którzy go sprzedali PCZ.

Chodzą słuchy, że pracownia RTG ma ulec zagładzie. Obecnie obsługuje już tylko od poniedziałku do piątku, i to w bardzo ograniczonym czasie. Rodzi się pytanie, gdzie mają prześwietlać się ludzie? Mamy w mieście co prawda znakomity zakład fotograficzny „Foto Józef”, ale ten pozbawiony jest rentgena. Może Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu Górowskiego o tym nie wie, ale tam się prześwietlić nie da. Słowo honoru!

I co na ten przykład ma powiedzieć mój dobry znajomy Jan C., któremu przytrafiło się doznać poważnej kontuzji kończyny dolnej? Będzie musiał jechać do Leszna, Głogowa, Rawicza, Lubina. Proszę! Tylko ja w nieszczęściu widzę pocieszenie. Drogi pan Jan C. będzie miał okazję zwiedzić nieco kraju. I w ten sposób wpłynąć czynnie na rozwój turystyki krajowej. A dzięki komu? A dzięki staroście i wicestaroście, którzy rozwinęli na naszym terenie nową formę turystyki: turystyka w poszukiwaniu zdrowia. Sądzę, że obaj „gentelmeni” w pełni zasługują na to, by Polska Izba Turystyczna uhonorowała ich za to nowatorskie osiągnięcie, wysyłając np. na dno Rowu Mariańskiego bez butli z tlenem.

Wracając do mojego znajomego, pana Jana C., życzę mu powrotu jak najszybszego do zdrowia, bo Lasy Państwowe bez niego, to nie to. Jestem pewien również, że znaczny awans, który przeciągnął się na skutek wypadku w czasie, pozwoli Panu, drogi Panie Janie, pracować z równym oddaniem i bezinteresownością dla naszego wspólnego dobra, jakim są bez wątpienia leśne knieje. Życzę zdrowia.

Mówi się też na mieście, że wkrótce likwidacji ulegnie Zakład Opiekuńczo – Leczniczy, a jego pacjenci będą rozrzuceni po innych tego typu placówkach. Co to oznacza? Chyba nie muszę tłumaczyć. Rodziną obłożnie chorych oznacza to jedno: wydłużenie ich drogi do najbliższych. Pochodną tego smutnego faktu będzie rzadszy kontakt obłożnie chorych z rodzinami. To dla tych pierwszych klęską a dla drugich mordęga.


Wróćmy na chwilę do spotkania z przedstawicielami „padliny”. W pewnym momencie z sali padło pytanie do Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu dotyczące jego poczucia winy za oddanie szpitala. Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu z butą odrzekła, że wyborcy go ponownie wybrali, co w domyśle miało oznaczać, iż zgadzali się z jego decyzją. Zamurowało mnie, bo przypomniało mi się, że ostanie wybory samorządowe były wówczas, gdy – i owszem – szpital był sprzedany (tak się mogło ludziom o małej pojemności mózgu wydawać), czyli w roku 2014, a nie w 2015, gdy po szpitalu zostały nędzne resztki i w sumie wyszło, że został podarowany, bo prosta arytmetyka na ten niezbity fakt wskazuje. Jak by z całą pewnością powiedział mój przyjaciel: „figlarz z niego!” a ja dopowiedziałbym od siebie: „kurwa mać!” I dodał pytanie: głupi czy tylko bezczelny?

niedziela, 17 lipca 2016

Kultura "per capita"

Tegoroczne „Dni Góry” były bardzo udane. Po raz pierwszy mieszkańcy naszej gminy – i nie tylko – zamiast żałosnej popeliny, którą dotąd królowała na scenie – mogli zobaczyć z bliska i posłuchać topowych zespołów i wykonawców. Nie pamiętam podobnych tłumów podczas tej dorocznej imprezy, a takich było już trochę.

Oczywiście, że ściągnięcie gwiazd kosztować musiało, ale wszak „Dni Góry”, miasta w końcu powiatowego o ponad 700. letniej historii, to nie dożynki. Nieliczni malkontenci sączyli mi co prawda do uszu zastrzeżenia typu: „kupę forsy na to poszło!”, „rozrzutność!”, ale mało się tymi uwagami przejmowałem, gdyż: „jeszcze się taki nie urodził, co wszystkim dogodził”. Jak chcą przysłowiowej „wiochy” na scenie, to już rzecz ich „wyrafinowanego gustu.” Jedną tylko uwagę wziąłem sobie do serca, która dotyczył niewystarczającej liczby „sławojek”, przed którymi nieraz tworzyły się kolejki niczym pod sklepami mięsnymi w dawnej epoce.

Uwagi niezadowolonych z zaproszenia gwiazd na „Dni Góry”, wywołały we mnie refleksję na temat wydatków ponoszonych na kulturę przez nasz samorząd. Trzeba Państwu wiedzieć, że zadanie „krzewienia i rozwoju” kultury leży w gestii samorządu, który ma ustawowy obowiązek to czynić. Toteż zrodziła się we mnie nieodparta wewnętrzna potrzeba zbadania tegoż zagadnienia. Z pomocą przyszedł mi tu ranking zamieszczony na internetowej stronie „Wspólnoty” (http://www.wspolnota.org.pl/rankingi/). Tam fachowcy wyliczyli wysokość środków przeznaczanych na kulturę przez wszystkie samorządy gminy w całej Polsce. Nic tylko brać i oświecać!

Pozycja gminy w rankingu zależała od wysokości kwoty przeznaczonej „na głowę” („per capita”) mieszkańca danej gminy w latach 2010 – 2014. Autorzy rankingu poinformowali przy tym, że wg. GUS roku 2014 średnio każdy samorząd gminny wydał kwotę 200,68 zł „na głowę” swojego mieszkańca, którą przeznaczył na kulturę. Warto też wiedzieć, że – jak informują autorzy rankingu – w ostatnich 14 latach nastąpił 6. krotny wzrost nakładów na kulturę ponoszonych przez samorządy gminne w Polsce. Jeszcze w roku 2001 wg. GUS średnio na 1 mieszkańca gminy wydawały 33,73 zł rocznie na szeroko pojętą kulturę.

Na wydatki na kulturę składają się m.in. koszty utrzymania i działalności świetlic wiejskich, domów kultury, klubów, świetlic, bibliotek. Dodać do tego należy również wydatki majątkowe związane z kulturą, jak np. remonty świetlic, co na terenie naszej gminy jest faktem realnym i namacalnym, co by na ten temat nie psioczono. Inną sprawą jest wykorzystanie naszych wyremontowanych świetlic, ale to już inna bajka.

Pod uwagę wzięte zostały wydatki bieżące i majątkowe – uwzględniono łączną kwotę z lat 2010–2014. Wydatki zostały przeliczone na osobę (liczba mieszkańców poszczególnych regionów pochodzi z danych GUS na koniec 2014 roku), zawarte w dziale 921 Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego. Autorzy rankingu podzielili gminy na: miejsko – wiejskie i wiejskie. W polu mojego zainteresowania znalazły się wszystkie gminy z naszego powiatu.

Zwycięzcą rankingu w kategorii gminy miejsko – wiejskie została gmina Nowe Warpno (woj. zachodniopomorskie), która w latach 2010 – 14 w przeliczeniu na 1 mieszkańca przeznaczyła na kulturę kwotę 8101,65 zł., co stanowiło 16,93% w całości 4. letniego budżetu tej gminy.

Ostatnie miejsce w rankingu zajęła gmina (miejsce 608) zajęła gmina Zaklików (woj. podkarpackie), w której w latach 2010 – 2014 wydano na kulturę kwotę 57,40 zł na 1 mieszkańca (1,85% gminnego budżetu).

Miejsko – wiejska gmina Wąsosz uplasowała się na pozycji 182 na 608 gmin skalsyfikowanych w tej kategorii. W latach 2010 – 2014 wydatki budżetu gminy Wąsosz wyniosły łącznie 123.464 498,23 zł. Na kulturę w tym okresie przeznaczono 5.409.670,38 zł. Daje to kwotę 731,33 zł „per capita”. Na koniec 2014 r. było 7397 mieszkańców na terenie gminy. W ujęciu procentowym w okresie lat 2010 – 2014 wydatki na kulturę w tej sąsiedniej gminie wyniosły 4,38% całości jej gminnego budżetu.

W naszej gminie budżet w latach 2010 – 2014 po stronie wydatków zamknął się kwotą 329.729.464,23 zł. Na kulturę łącznie wydano w tym okresie 11.970.846,02 zł. Kwota ta stanowi 3,58% ogółu wydatków w tym okresie. Na głowę 1 mieszkańca gminy wydano we latach 2010 – 2014 573,65 zł. Kwotę tę wyliczono na podstawie ilości mieszkańców gminy, których – wg autorów rankingu – na dzień 31.12.2014 r było 20.554. W rankingu przypadło naszej gminie miejsce 311 na 608 gmin miejsko – wiejskich.

Abyście Państwo mieli jako taki obraz rzeknę, że 1 miejsce w kategorii gmin wiejskich zajęła gmina Kleszczew z woj. łódzkiego, która w latach 2010 – 2014 w przeliczeniu na 1 mieszkańca wydał kwotę 7339,46 zł, ale jej 4. Letnie wydatki wyniosły ponad 920 mln zł. Ostatnie, 1566 miejsce, zajęła gmina Wąsewo (woj. mazowieckie), która na kulturę w latach 2010 – 2014 wyasygnowała nieco ponad 146 tys. zł przy 4. Letnich wydatkach budżetowych w kwocie ponad 73 mln zł. W przeliczeniu na „łeb” wydano tam 32,98 zł na kulturę.

Gmina wiejska Jemielno zajęła w swojej kategorii miejsce 262 na 1566 gmin ujętych w rankingu. W latach 2010 2014 łączne wydatki z jej budżetu osiągnęły kwotę 58.045.474,39 zł. Z tej kwoty na kulturę przeznaczono 2.587.082,52 zł., tj. 4,46% ogółu wydatków. W liczącej na koniec 2014 r. 3171 mieszkańców gminie, wydano w latach 2010 – 2014 kwotę 815,56 zł na osobę z przeznaczeniem na kulturę.


W wiejskiej gminie Niechlów, liczącej 5114 mieszkańców (stan na koniec 2014 r.), wydatki gminnego budżetu wyniosły 78.663.279,81 zł. Z tej kwoty na kulturę wydano 3.855.289,08 zł., co stanowiło 4,90% całości wydatków. A więc na 1 mieszkańca tej gminy w okresie 2010 – 2014 wydano z przeznaczeniem na kulturę 753,87 zł. To dało gminie Jemielno 323 miejsce na 1556 w rankingu.

piątek, 15 lipca 2016

Padlina w odwrocie cz. V

Prezes Bąk:
Sprawa umowy z NFZ spółka PZC w Górze jest tak, że wszystkie świadczenia medyczne realizowane są przez personel spółki, o której pan syndyk wcześniej wspominał, czyli PHM sp. z o.o. Jest to spółka, która jakoby pozyskuje lekarzy nie tylko z terenu Góry i okolic, ale łączy zatrudnienie we wszystkich lokalizacjach, jakie spółka udziela świadczeń, wspomniana wcześnie Środa Śląska, jak i Wrocław, z zamiarem zabezpieczenia, poradzenia sobie z sytuacją w związku z brakiem personelu łączenie personelu w zespoły i zabezpieczania świadczeń medycznych na zasadzie chociażby dyżurów szpitalnych, poprzez wspólne zabezpieczenie zarówno placówki w Górze jak i w Środzie Śląskiej. W Środzie Śląskiej jakby naszym zamiarem jest też prowadzenie remontów, oczywiście stopniowe, ze względu na to, że sytuacja jest dynamiczna, po drodze inne rzeczy mogą się zdarzyć. Natomiast naszym głównym celem jest przeprowadzenie remontów w takiej kolejności, w takim zakresie, jak w Środzie Śląskiej, czyli przede wszystkim dostosowanie wyposażenia części zabiegowej do operacji, anestezjologii, intensywnej terapii, poprzez pozostałe oddziały. Tam widać już powoli, generalnie te wszystkie działania.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Teraz już nie rozumiem, bo rozmawiałam z burmistrzem Środy Śląskiej, i nie rozumiem. Na pewno pan burmistrz nie mówiłby mi nieprawdziwych informacji, tylko że są jeszcze w gorszej sytuacji, jak mieszkańcy naszej gminy Góra.

Prezes Bąk:
O szpitalu?

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Ja mówię to, co przekazywał mi pan burmistrz Środy. Pan mówi, że sytuacja w Środzie Śląskiej jest bardzo dobra. To dlaczego wysyła pan do radnych rady miejskiej w Środzie Śląskiej pismo tej samej treści, że wszyscy, łącznie z syndykiem, przeszkadzają prowadzić działalność. No to czegoś ja tu nie rozumiem. Nie rozumiem również, bo pan prezes jest również lekarzem, tak?

Prezes Bąk:
„Tak.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„I panie prezesie, jako lekarz składał pan przysięgę, ratowanie życia ponad wszystko, ratowanie życia mieszkańców jest ponad wszystko. Nie da się rozdzielić tych dwóch rzeczy. Tak? Ja, gdybym wiedziała, że tak świetlanie pan przedstawi sytuację w Środzie Śląskiej, to poprosiłabym swego kolegę, burmistrza Środy Śląskiej na spotkanie. Może wielu rzeczy dowiedziałby się od was.”

Prezes Bąk:
Ja myślę, że to była ciężka wypowiedź dla mnie osobiście. Nie są potrzebne słowa o przysiędze lekarskiej, to są rzeczy, które zupełnie nie powinny mieć tu miejsca.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Źle mnie pan zrozumiał. Proszę również na względzie mieć i zrozumieć nas, że naprawdę się niepokoimy tym, co się tutaj wydarzyło.”

Prezes Bąk:
Ale jakie to ma znaczenie? Moja przysięga lekarska? Przysięga lekarska zobowiązuje mnie do udzielania pomocy każdemu, kto w każdym miejscu takiej pomocy oczekuje."

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
 „My oczekujemy pomocy.”

Prezes Bąk:
W miejscu udzielania świadczeń. Gdyby któremuś z Państwa, w tej chwili potrzebna była pomoc medyczna, to proszę mi wierzyć, naprawdę bym tej pomocy udzielił.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Połączyłam te dwie funkcje, bo jest pan lekarzem i prezesem. Więc spodziewałam się, że pan zrozumie te dwie funkcje.”

Przedstawiciel padliny:
Pan prezes uczestniczy w planach właśnie dotyczących rozwoju tutaj tego szpitala i dlatego go poprosiłem, by ewentualnie uzupełnił moją odpowiedź. W między czasie, wiem że chcemy tutaj w dalszym ciągu rozwijać specjalistyczne usługi, opiekę. Chcemy stworzyć silny ośrodek podstawowej opieki zdrowotnej, a przy tym przede wszystkim rozwijać rehabilitację. W związku z tym przyznam się Państwu, że w pewnym sensie uczestniczymy, przepraszam, że tak powiem, ale takim spotkaniu właściwie takiej hucpie, rozliczania nas za przejęcie i zakup tego obiektu.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Poprosiłam panów o przedstawienie konkretnych działań. Proszę się nie dziwić naszemu zdenerwowaniu, ponieważ widzimy tu niespójność tych działań.

Radny Wacław Grzebieluch:

Z tego pisma ja się dowiedziałem, że to my jesteśmy powodem państwa problemów w związku z zamknięciem działalności szpitala w Górze. Natomiast nie wyobrażam sobie na czym nasza pomoc miałaby polegać? Natomiast chcę powiedzieć, że dostaliście szpital w bardzo dobrym stanie, dobrze wyposażony, z kadrą lekarską i pielęgniarską, z różnymi urządzeniami, z trzema blokami operacyjnymi …, tak można się uśmiechać, że to nieprawda, ze stacją uzdatniania wody, z centralną sterylizatornią i windą. Ale największym skarbem w tym szpitalu była kadra. 

Początki waszej działalności – ja nie widziałem jej bezpośrednio, ale o nich słyszałem – to pierwsze rzeczy jakie zrobiliście, to mieszaliście! Ludźmi mieszaliście, wyzbywaliście się ich, sprzętu zaczęliście się wyzbywać, znikał i to wszystko robiliście, żeby prowadzić działalność?! Prawda?! To po to się to robiło?! To dziwne zaiste! I teraz ubolewacie nad tym, że NFZ w ogóle wam nie odpowiada. Bo nie jest głupi! On wie, co sobą reprezentujecie! Nie da wam pieniędzy! Na co wam ma dać? Ludzi nie macie, lekarzy nie macie, pielęgniarek nie macie. Co wam jeszcze zostało? 

Może zechcecie nas wszystkich oprowadzić po szpitalu. Zobaczymy co zrobiliście o czym tak się chwalicie i pokażecie nam, co chcielibyście jeszcze zrobić. Zapoznalibyśmy się z tym. Ale konkretnie! Bo te pisma, to one są do niczego, tam nie ma nic konkretnego. Ja też do pana takie pismo napiszę, jak pan chce. Nic ono nie daje! Nic! Proszę nam pokazać, co przez te lata zrobiliście. Zobaczymy czego nie ma już i chętnie zapoznamy się z państwa planami. Konkretnymi planami, bo jak do tej pory tych planów tu wcale nie widać. Była laryngoskopia, ultrasonografia, poradnie było bardzo dobrze wyposażone z lekarzami, którzy mieli wysokie umiejętności. I co? Wszystko to było niedobre, trzeba było wszystko unowocześniać. 

A jak idę ulicą, to widzę coraz więcej dziur w tynku szpitala od czasu, jak weszliście w jego posiadanie. I z tamtej strony iż tej strony. Czyli co zrobiliście dobrego? Kompletnie nic nie zrobiliście dobrego! Mało tego. Napisaliście bardzo sprytną umowę z zarządem powiatu, który nie był na tyle intelektualnie mocny, żeby widzieć wszystkie mankamenty (oklaski na sali) i z zimną krwią wykorzystaliście paragraf, w którym napisaliście tak: że nie będzie spłaty, kiedy nie będzie kontraktu z funduszem. Bardzo pięknie to zrobiliście! 

Trochę pomogła wam gnębiona załoga, troszkę wam pomogły roszady ze sprzętem. No i jasne, że z takimi ludźmi NFZ umowy zawierał nie będzie. Trzeba sobą coś reprezentować, aby fundusz mógł podpisywać umowy. A nasz szpital przed spieniężeniem go w nieuczciwy sposób, i to najgorszej spółce, jakiej mógł, bo były inne, najgorszej!, i były słuchy, że ta spółka jest niedobra, nasz szpital przepadł! A pracował, leczył, operował, rodziły się dzieci, wszystko było w tym szpitalu. Nawet urządzona była pracownia tomografii, która dla dobra mieszkańców wykonywała badania. Ją pierwszą wywaliliście! Przeszkadzała wam? Waszej koncepcji! Więc panowie, nie mówcie tu, że chcecie coś zrobić! Odtworzyć szpital? Jaki? Cztery profile chcecie zrobić?! Kim?! Kto do was pójdzie do pracy?! Wszyscy dookoła już wiedzą, jak wy ludzi szanujecie, jak z ludźmi postępujecie, jak ich opłacacie, jak usiłujecie karać finansowo. Do takich firm nikt pracować nie przychodzi! A może ktoś tam się nawinie! Ja bym do takiej firmy na pewno nie poszedł.

Budowaliśmy ten szpital latami, całym życiem. Siedzący tu doktor Hoffmann potwierdzi. Szpital się zadłużał panie starosto, bo w tym czasie zadłużały się szpitale w całej Polsce. A potem zaczęło się „kręcenie lodów”, szpital się zadłużył, bo musiał się rozwijać. A dzisiaj nawet nowy minister przyznaje, że niedoszacowane są procedury medyczne w szpitalach. Bo są niedoszacowane! Mało tego. Są ogromne różnice. Jak my zaczynaliśmy pracę pod Dolnośląską Kasą Chorych i wówczas dostawaliśmy – mówię przykładowo teraz – 1500 zł., to szpital w Gostyniu dostawał za to samo 4.500 zł., a szpital w Rawiczu 5000 zł! Jak się szpital miał nie zadłużać?! 

6Wszyscy ci, którzy tu pracowali, lekarze, pielęgniarki, dyrektorzy, to każdy z nich włożył tu olbrzymi wkład, w to, by ten szpital był na bardzo dobrym poziomie, udzielał bardzo dobrych świadczeń. A jakieś idiotyczne wpisy w blogach, forach, że to „umieralnia”, to … . A dzisiaj jak już nie ma szpitala wszyscy ludzie płaczą, jak to było fajnie, a jak nas gdzie indziej nie lubią. 

Nieszczęście weszło w ten powiat! Daliście się panowie starości omamić. Oddłużony szpital, działający szpital, sprzedaliście najgorszemu podmiotowi, jaki się pojawił (oklaski na sali). I dlatego sprawa jest totalnie przegrana. Cierpią ludzie! Wszyscy! My też cierpimy, bo myśmy wszyscy to budowali. Wszyscy! Pamiętam to wszystko. Wszystko zmarnowane zostało!”
C.d.n.

czwartek, 14 lipca 2016

Padlina w odwrocie cz. IV

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Czy wśród tego był sprzęt medyczny ze szpitala?

Prezes Bąk:
Sprzęt? Tam nie było sprzętu medycznego. To był sprzęt pomocniczy.

Radny Wacław Grzebieluch:
Gdzie nie było sprzętu, niech pan nam powie?

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
W umowie dzierżawy górowskiego szpitala.”

Radny Wacław Grzebieluch:
Co się stało ze sprzętem?

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Proszę Państwa, miło nam, że zostaliśmy tutaj przez Państwa zaproszeni, ale chcielibyśmy się dowiedzieć, jaką rolę przewiduje dla nas spółka. Chciałem zwrócić uwagę, że pismo do Państwa wystosowała spółka PHM, z którą w ogóle nie mamy żadnych relacji, ani udziałowych. Jedynie mamy jakieś tam udziały w spółce PCZ Góra Śląska, które są przedmiotem sporów sądowych. Również procentowy udział tych udziałów, z uwagi na już podejmowane działania po ogłoszeniu upadłości, powodują, ze nie wiemy nawet ile mam głosów. To będzie pewnie też przedmiotem sporu sądowego. Ja chciałbym, jeżeli są Państwo wiedzieć, odpowiedzieć tak: syndyk nie wie, czym się kierował zarząd, że kupił jako PCZ udziały w Górze Śląskiej, kupił przecież spółkę Góra Śląska, w której była nieruchomość. Poza tym, pan Pachołek był wówczas w zarządzie i druga strona tej transakcji spowodowała, że Góra Śląska sprzedała nieruchomość do PCZ. Stąd PCZ stał się właścicielem nieruchomości. Dlaczego chwilę przed ogłoszeniem upadłości ta nieruchomość została sprzedana dalej? Dlaczego ona sprzedana została akurat do „Cefarmedu”, a nie np. do z powrotem do Góry Śląskiej? Tego też nie wiemy. To są wszystko pytania, na które nigdy nie uzyskaliśmy odpowiedzi i to nie bardzo mamy możliwość dowiedzenia się. Państwo możecie udzielić na to odpowiedzi (to do przedstawicieli padliny), bo nas wtedy nie było. To nie syndyk doprowadził do tego, że PCZ nie ma dzisiaj tej nieruchomości, nie ma Góry Śląskiej.

Radny Wacław Grzebieluch:
"To kto ją ma?!

Syndyk masy upadłościowej padliny:
No, RSV!

Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
„Czy Państwo złożyliście wniosek o unieważnienie aktów notarialnych, jeżeli został za ich pomocą wyprowadzony majątek?

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Jak panie prezesie?

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Pan prezes wyraża zgodę na odpowiedź?”

Prezes Bąk:
Nie.”

Śmiech na sali.

Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
To jest szpital publiczny, więc prosimy o odpowiedź. Po to panowie przyjechaliście, żeby spotkać się również z mieszkańcami."

Radny gminny Jerzy „Chochoł” Kubicki:
Szanowni Państwo. Ja z tego szpitala korzystałem niejednokrotnie, moja żona, moje dzieci. Mam takie proste pytanie: przyjechaliście państwo, żeby wyjaśnić sytuację. Kiedy będziecie mogli udzielać pomocy? Mam taką podpowiedź. Jestem policjantem. Rocznie badamy pacjentów, którzy trafiają do nas do aresztu, ale z państwa strony nie ma zainteresowania tymi badaniami. Za te badania chcieliście 300 zł. Podobne badania mamy wykonywane w luksusie w Lesznie za 93 zł. Nie jesteście Państwo zainteresowani obniżeniem ceny. Jeden rok, drugi rok. Moi komendanci rozmawiali, ale nie chcieliście tego załatwić. Jeżeli szpital działał, działały 4 oddziały, holding to nie jest jakiś SKR, czy były PGR, to jak to jest, że lekarz w ciągu jednej nocy spowodował upadek całego oddziału. Czy w holdingu jest jeden lekarz?! Czegoś nie rozumiem. Panie doktorze, nie ma lekarza, nie ma jednego internisty, przysyłają innego. Jeden lekarz spowodował upadek całego szpitala?!"

Prezes Bąk:
Ordynator oddziału, który odpowiadał za funkcjonowanie oddziału.”

Radny gminny Jerzy „Chochoł” Kubicki:
Inne pytanie. Kiedy będę mógł przyjechać ze swoim dzieckiem, sąsiadem, że jak będzie trzeba udzielić pomocy, to zostanie udzielona?

Radny Wacław Grzebieluch:
Lepiej nie przyjeżdżać!”

Radny powiatowy Kazimierz Bogucki:
Panie prezesie, stwierdził pan w swojej wypowiedzi, że nie znaliście sytuacji finansowej szpitala, że zaskoczyło was takie a nie inne wyposażenie szpitala, że tam tak naprawdę nic nie było. A przecież doskonale Państwo wiedzieliście, co bierzecie! Były wam udostępniane wszystkie dokumenty, w tym finansowe z tego co ja wiem. Mieliście pełną świadomość i dzisiaj nas pan oszukuje twierdząc, że nie wiedzieliście, co bierzecie. To wszystko było wam doskonale znane. A wasze intencje były naprawdę takie. Od czego Państwo zaczęliście? Od likwidacji związków zawodowych. I tutaj już było wiadomo o co wam chodzi. Wszystkie organizacje związkowe, które działały w szpitalu zostały rozwiązane. Ja mam pisma. Jak państwo chcecie, to udostępnię. Jakżeście państwo zwracali do szefów związków, że mija termin, bo już nie są reprezentatywne. Porozrzucaliście ludzi po różnych spółkach, daliście im takie śmieciowe umowy, takie propozycje pracy, że ludzie na takie warunki po prostu zgodzić się nie mogli. To były wasze dobre intencje?! To był zamiar świadczenia usług medycznych dla ludności tego powiatu?! Zrobiliście to z premedytacją! Jak ludzie odchodzili płakali! Mało tego. Kiedy już doszło do waszej upadłości, ludzie nie mogli wybrać od was swoich świadectw pracy. Ludzie chcieli szukać pracy, bo nie mieli środków do życia! Ja znam te sytuacje. Do pana nie przychodzili, bo pan uciekł po prostu a oni chcieli gdzieś pracować. I dziewczyny płakały, że chcą w Lesznie pracować, Rawiczu, ale nie mają świadectwa pracy. To było uczciwe?! I pan ma czelność przyjechać tutaj i nam opowiadać takie rzeczy, że wy coś zrobicie?! Z czego wy to zrobicie?! Z czego?! Pieniędzy już nie ma. Był taki moment, ze na waszym koncie było 3000 zł. To z czym wy startowaliście?! Jakie to były dobre intencje! Wstydzilibyście się panowie przyjeżdżać tutaj, stawać przed społeczeństwem i opowiadać takie rzeczy.

Przedstawiciel padliny:
Proszę Państwa, przyjechałem na zaproszenie pani burmistrz i rozmawiać na całkiem inny temat, Nie mam zamiaru stać tutaj i Państwu wyjaśniać oszczerczych zarzutów.

Radny Wacław Grzebieluch:
To trzeba wyjaśnić chyba!

Przedstawiciel padliny:
"No, niestety, jak na chwilę obecną to są oszczercze różnego rodzaju …

Radny powiatowy Jan Przybylski:
Przejrzałem wszystkie dokumenty związane z państwa ofertą na zakup szpitala. Zarząd powiatu również ponosi winę w tej sprawie, żeby była jasność. Do negocjacji przystąpiły cztery podmioty, z tym, że jedna już na etapie składania ofert nie spełniała warunków. Dla mnie zastanawiające jest i wielokrotnie o tym mówiłem na sesji, że zadano się po prostu – użyję tego słowa – z gangsterami. Negocjacje były prowadzone w taki sposób, że dwa podmioty były rozpatrywane 22 kwietnia, natomiast spółka wrocławska PCZ 24 kwietnia. Dlaczego nie rozstrzygnięto przetargu w jednym dniu? To jest zastanawiające. Z komisji rewizyjnej Rady Powiatu wypłynęły wnioski i jeden z wniosków końcowych zobowiązuje przewodniczącego Rady Powiatu do sporządzenia uchwały w kontekście sprzedaży szpitala na rzecz PCZ do prokuratury. Pan przewodniczący Rewers unika tego. Ja daję tutaj słowo, że tego tematu nie odpuszczę. Sprawa musi znaleźć finał., bo są to środki publiczne.”

Przedstawiciel padliny:
Do tego typu słów ja się nie będę odnosił, komentował, bo tu widzę jakaś jest … Nigdy nie byłem gangsterem panie radny i nie jestem gangsterem.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Chciałabym zapytać z jakim konkretami dzisiaj pan przyjechał. Co konkretnie możecie nam zaproponować? Bardzo chętnie byśmy posłuchali. Proszę konkretnie przedstawić, krok po kroku, żebyśmy mogli wysłuchać, rozważyć, zastanowić się, w czymś pomóc. Panie prezesie, proszę przedstawić działania, które macie przygotowane na to spotkanie.”

Przedstawiciel padliny:
Drodzy Państwo. Przyjechałem po to, by móc w sposób jasny i czytelny jeszcze raz złożyć konkretne oświadczenia, że w dalszym ciągu chcemy kontynuować tutaj świadczenia medyczne. Rozpoczęliśmy remonty poszczególnych pomieszczeń, tak jak kojarzę sobie, bo nie było mnie tutaj dawno ….”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Przepraszam, że wejdę w słowo. Jako kto rozpoczęliście remonty? Bo tyle jest tych spółek, spółeczek, że jako kto?”

Przedstawiciel padliny:

Zarówno jako spółka PKI, jak i PCZ Góra Śląska. Są stosowne umowy między tymi spółkami podpisane, które pozwalają, pozwoliły wyremontować, o ile się nie mylę całe piętro po oddziale ginekologicznym, w tym położniczy. W chwili obecnej przenoszone są tam osoby, które są w Zakładzie Opiekuńczo – Leczniczym. W dalszym ciągu chcemy wyremontować pozostałą część obiektu, zwłaszcza wewnątrz tego obiektu, ponieważ on wymaga dostosowania do tych wymagań, których termin upływa z końcem tego roku, ale żeby móc realizować wszystkie te zadania i cele, uważam że jesteśmy w stanie większość pomieszczeń wyremontować i dostosować do odtworzenia poszczególnych – nie wiem – czy to oddziałów, czy zmodyfikowania o oddziały związane z kolonoskopią. Myślę, że w większym stopniu z …. . Myślę, że pan prezes, który jest lekarzem w większym stopniu mnie uzupełni. Na pewno pediatria i będziemy poszukiwać, poszukujemy w dalszym ciągu, lekarzy, ale sami Państwo wiecie, jaki jest rynek pracy właśnie personelu lekarskiego. Generalnie w innych spółkach mają też problemy, żeby uzupełnić braki.”
C.d.n.

środa, 13 lipca 2016

Padlina w odwrocie cz. III

Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
Panie prezesie, ja zdaję sobie sprawę, że w postępowaniu jest pan tylko stroną, która będzie składać tylko zażalenia na czynności, postanowienia, czynności syndyka. Tutaj najważniejszą osobą, osobami, są panowie syndycy. Bardzo bym prosił o informację: na jakim etapie postępowania jest to postępowanie upadłościowe, likwidacyjne. Po drugie: czy PCZ w Górze, wchodzi w skład majątku całego PCZ, masy upadłościowej? Jeżeli ta część majątku jest oszacowana, to proszę tę wartość przedstawić. Chodzi o górowski obiekt szpitala.

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Z tej okazji chciałbym powiedzieć, jak jest nasza rola w tym postępowaniu. Chciałbym zacząć od tego, że upadłość dotyczy tylko i wyłącznie spółki PCZ S.A. która, jako taka nie prowadziła szpitala w Górze Śląskiej. Szpital w Górze Śląskiej był prowadzony przez spółkę, która w nazwie ma PCZ Góra Śląska, w której to PCZ S.A. miał – jeszcze pod koniec 2014 r – 100% udziałów. W wyniku różnego rodzaju czynności prawnych, dokonanych przed ogłoszeniem upadłości, spółka PCZ S.A. utraciła kontrolę nad spółką w Górze Śląskiej.  Mogę zadać pytanie panu prezesowi, który dzisiaj uczestniczy spotkaniu? Jaki jest na dzień dzisiejszy udział w głosach w tej spółce posiada spółka PCZ S.A.? Wyjaśni to też naszą sytuację, czyli jaki wpływ mamy my syndycy, na działalność spółki, która świadczy usługi zdrowotne na terenie powiatu. Korzystając z tego, że jest pan prezes i odpowiadając na pana pytanie, chciałbym spytać pana prezesa, jaki majątek pozostawił pan syndykowi, w szczególności środki pieniężne w złotówkach i jaki jeszcze inny majątek, którego syndyk mógłby spłacić wierzycieli w tym postępowaniu?”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Panie prezesie, bardzo proszę.”

Przedstawiciel padliny:
„Szanowni Państwo, ja widzę, że tutaj jest spotkanie przeciwko nam. Nie przyjechaliśmy po to, żeby tłumaczyć kwestie jakie kwoty zostały tutaj pozostawione syndykowi w postępowaniu upadłościowym, ponieważ jest to cały czas kwestia związana z toczącym się postępowaniem i Państwo nie znacie też okoliczności dlaczego zarząd PCZ złożył wniosek o upadłość do sądu. Myślę, że to nie jest też miejsce żebym Państwu tu przedstawiał właśnie kwestie z tym związane. Mogę tylko dopowiedzieć, że składając wniosek 26 czerwca w 2015 roku do sądu upadłościowego, składałem ten wniosek z wnioskiem o upadłość układową, ponieważ były konkretne propozycje przedłożone sądowi upadłościowemu. Niestety z ubolewaniem stwierdzam, że sąd upadłościowy nie przyjął naszego wniosku, to znaczy przyjął wniosek, ale wydał postanowienie o upadłości likwidacyjnej. I stąd też jest wiele spraw, nad którymi możemy tutaj dyskutować godzinami. Ja nie jestem też na tyle przygotowany akurat, żeby Państwu tłumaczyć  i wyjaśniać tego typu kwestie, ponieważ ja tu zjawiłem się jako prokurent wspólnie z panem prezesem spółki Polskie Centrum Zdrowia Góra Śląska. I tyle! W kwestii dotyczącej struktury udziałów na chwilę obecną, to co kojarzę sobie, to …, na moment kiedy składałem wniosek o upadłość PCZ S.A. to udział był rzędu ok. 30% PCZ S.A.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Panie prokurencie. Zawsze uważałam, że to prezes ma dużo do powiedzenia, bo pytania padają do pana prezesa Bąka. I takie pytanie zostało do pana prezesa skierowane a nie do pana prokurenta. Czy pan prezes nie ma nic do powiedzenia na ten temat? No przecież pan jest prezesem! Prezesa zaprosiłam, prokurenta i pan prokurent cały czas mówi, a pan prezes nie ma nic do powiedzenia. Prawda?

Prezes Bąk:
Pytanie brzmiało, ile środków pozostawił …

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Dokładnie tak.

Prezes Bąk:
Ja nie pozostawiłem nic, bo nie ja ogłaszałem upadłość.”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
„Pytanie również brzmiało: ile PCZ S.A. ma na walnym zgromadzeniu głosów Góry Śląskiej? Państwo w piśmie, które nam odczytano dzisiaj, którego treści nie znaliśmy wcześniej, próbujecie wprowadzić syndyka, jako osobę odpowiedzialną za niepowodzenia Państwa w Górze Śląskiej i jest problem szpitala, to proszę wskazać, jaki jest związek syndyka akurat z Górą Śląską, PCZ Góra Śląska jest spółką, no i jaki dzisiaj ma wpływ syndyk na działalność tej spółki. Kto jest w radzie nadzorczej, kto jest w zarządzie, jakich syndykowi Państwo udzieliliście informacji na temat działalność tej spółki, sytuacji finansowej, czy przedłożyliście nam sprawozdania finansowe, które jutro na walnym mają być przedmiotem obrad, na jakiej podstawie prawnej uważacie Państwo, że syndyk ma jakikolwiek związek z tym wszystkim. Jaką ilość głosów na zgromadzeniu, na jutro, pan prezes przewidział?”

Prezes Bąk:
Zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia postępowania sądu. Kwestia udziałów, kwestia zabezpieczenia …
Syndyk masy upadłościowej padliny:
To pan wywołał sprawę, pisząc w piśmie do Państwa, że syndyk bierze udział i komplikuje rozwiązanie sytuacji. Więc proszę wyjaśnić, na jakiej podstawie pan uważa, że syndyk ma wpływ?

Prezes Bąk:
W momencie ogłoszenia upadłości przez spółkę akcyjną, przez PCZ S.A., syndyk od samego początku prowadził działania, czy prowadzą wspólnie, razem, i w mediach publicznych i że tak powiem przez inne działania, w tym kierunku, żeby utrudnić pozostałym spółkom z grupy, m.in. PCZ Góra Śląska, funkcjonowanie, działalność medyczną. W sierpniu 2015 roku obaj panowie w audycji Polskiego radia Wrocław, w postaci różnych informacji prasowych informowali, że przede wszystkim sprzęt medyczny, który znajduje się m.in. w szpitalu w Górze Śląskiej jest Państwa własnością. Po drugie, że personel który jest zatrudniony w PCZ, np. w PCZ świadczącej usługi na rzecz firmy górowskiej, czyli na rzecz szpitala w Górze, że temu personelowi trzeba będzie wypowiadać umowy i być może na zasadzie porozumienia zawierać nowe umowy na zupełnie nowych warunkach. Przynajmniej te dwa czynniki spowodowały, że lawinowo zaczęły zmniejszać się, że tak powiem, przychody, pacjenci zaczęli rezygnować z usług, personel lekarski zaczął rezygnować ze współpracy. To doprowadziło do sytuacji, która jest i zamknięcia niektórej działalności.”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Pan prezes unika odpowiedzi. Moje pytanie było proste. Ile PCZ – pan powiedział ok. 30% - Państwo, którzy znają kodeks spółek handlowych wiecie, jaka to jest wartość 30%. Zadałem pytanie panu prezesowi ile głosów mamy na jutrzejsze walne, kto jest w zarządzie i jakich informacji udzielił syndykowi o działalności PCZ Góra Śląska przez ostatni rok?

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
To chyba nie są trudne pytania?

Prezes Bąk:
„.To są istotne pytania

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Tak!

Prezes Bąk:
W radzie nadzorczej są: prezes Romuald Ściborski, pan Marian Kraśnicki oraz (nazwisko niesłyszalne w nagraniu).”

Radny Wacław Grzebieluch:
Za duże zamieszanie między panami jest i dlatego tak jest.”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
W takim razie kim jest syndyk?”

Prezes Bąk:
„Syndyk jest tylko udziałowcem.

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Udziałowcem. Dobrze. Ile głosów ma syndyk?

Prezes Bąk:
28%, co jest w tej chwili, że tak powiem, przedmiotem zabezpieczenia sądowego.”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Yhy. A proszę powiedzieć, czy te udziały zostały wydzierżawione komuś z prawem głosu?

Prezes Bąk:
To są szczegóły nieistotne.”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Dobrze. Syndyk ma 28% udziałów. Tak?”

Prezes Bąk:
„W tej chwili myślę, że nie przyjechaliśmy tu porozmawiać z panem.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Ja Państwa przepraszam. To Państwo napisaliście do nas pismo. Ja jestem zbulwersowana zachowaniem Państwa, bo my zadajemy konkretne pytania a pan mówi, że nie jest to miejsce. To gdzie jest to miejsce? Nie ukrywam, że po to spotkaliśmy się, by zadawać pytania. No przecież spotkanie odbywa się z udziałem osób kompetentnych. Mamy na sali radnych powiatowych, radnych miejskich, władz gminy i powiatu (w tym ostatnim przypadku nasza kochana pani burmistrz niestety ogromnie przesadziła! Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu kompetentna! Ale jaja!!! Ma szefowa gminy poczucie czarnego humoru), panowie syndycy. Przecież my chcemy pomóc, żebyście Państwo otworzyli szpital i go prowadzili, bo wy nas poprosiliście o to, żeby was wspomóc, bo wy chcecie prowadzić usługi medyczne. A jak zadajemy pytania, to wy traktujecie je, jak pytania retoryczne. Nie trzeba udzielać odpowiedzi.”

Prezes Bąk:
Jak one mają się do tej pomocy, którą Państwo oferujecie? Intencją spółki było spotkanie się, w celu wyszukania takich środków, które pozwolą jak gdyby, przywrócić działalność medyczną w szpitalu w Górze. Natomiast Państwa pytania są ukierunkowane jak gdyby na rozliczenie spółki upadłej, spółki PCZ S.A., na temat udziałów, na temat, że tak powiem, toczących się procesów sądowych, Jak to się ma do pomocy i wznowienia działalności medycznej?! Nijak!”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Panie prezesie. Zadajemy pytanie, jak zakończyła się działalność PCZ Góra Śląska za 2015 rok i pan nie wie jak? Czy zakończyła się zyskiem czy stratą. Dla nas to ważne. Przecież to nie jest informacja niejawna. Przecież, gdybyśmy widzieli, że zakończyła się zyskiem, to wiedzielibyśmy, że jest jakaś przyszłość dla mieszkańców, że Państwo macie środki finansowe, zainwestujecie w szpital. A jak zobaczymy, że ze stratą, jaką stratą, no to wiemy też o czym rozmawiamy. Tak? No to chyba może pan powiedzieć, czy działalność za rok 2015 zakończyła się stratą czy zyskiem?

Prezes Bąk:
Wszystko zostanie przedstawione w dniu jutrzejszym.”

Ogólny śmiech na sali.

Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:

„Czy ja dobrze zrozumiałem. PCZ spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Góra Śląska wchodzi w skład masy upadłościowej czy nie?”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
W skład masy upadłościowej wchodzą udziały, Jak jest wartość tych udziałów? Nie szacowaliśmy do tej pory tego, bo jak pan prezes stwierdził, nie wiadomo w ogóle ile mamy głosów, kto wykonuje te prawo własności, czy my czy inne podmioty, nie mamy wpływu na jakiekolwiek podejmowane decyzje, nie udzielane są nam jakiekolwiek informacje, nikt z nami nie konsultował działalność PCZ Góra Śląska.”

Mieszkaniec Góry Jacek Frączkiewicz:
Co się stało z majątkiem ruchomym spółki?”

Syndyk masy upadłościowej padliny:
Nie potrafię powiedzieć, co się stało z tym majątkiem, Nam została przedłożona umowa dzierżawy, która obejmowała ruchomości. Czy wśród tych ruchomości, panie prezesie, był też sprzęt ze szpitala?”

C.d.n.

P.S.

Tekst całkowicie prywatny i nie przeznaczony dla osób trzecich. Wara od czytania! Czy niezwykle sympatyczna Wampirzyca, po przeczytaniu testu czuje się w końcu syta? Musi Wampirek pamiętać, że zbyt częsta sytość jest powodem nabierania przez płeć wredną, czyli nadobną, rubensowskich kształtów. Tak więc zalecam nieco wstrzemięźliwości. Oczywiście, nie we wszystkim. Ślę całuski.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Padlina w odwrocie cz. II

Przedstawiciele padliny:
Na pewno, w dniu jutrzejszym na Walnym Zgromadzeniu, reprezentowanym tu również przez syndyków PCZ S.A. w likwidacji, będą mieli na pewno pełną informację w tym zakresie. Kontynuując może tutaj moją myśl w roku 2014 rozpoczęliśmy proces restrukturyzacji całej spółki, tak jak powiedziałem we wszystkich tych obszarach i dopiero wtedy zwróciliśmy uwagę, że nie ma szans istnienia, po prostu, ten obiekt bez znaczących nakładów, inwestycji itd. Bez generalnego właściwie remontu poszczególnych pomieszczeń. Stąd m.in., złożyliśmy wypowiedzenia kontraktów w NFZ – ie, bo nie byliśmy w stanie kontynuować świadczeń medycznych, przy trwających, rozpoczynjących się pracach, remontach. W przypadku akurat, to co pani burmistrz tutaj raczyła przed chwileczką w swojej wypowiedzi wspomnieć o oddziale pediatrii. My sami byliśmy pani burmistrz, drodzy Państwo, zaskoczeni tym, że w jednym dniu, czy jednej nocy, po prostu zostaliśmy pozbawieni przez nieodpowiedzialnych lekarzy, funkcjonowania akurat tego oddziału. Bo cały czas pokładaliśmy nadzieję, podobni jak i w Środzie Śląskiej, bo ten oddział funkcjonuje tam, że również tutaj utrzymamy ten oddział pediatrii nawet mieliśmy plany związane z tym w jakie miejsce zostanie ten oddział przeniesiony. W związku z tym, w tym procesie restrukturyzacji realizowanym tu w spółce PCZ Góra Śląska, wystąpiło mnóstwo rożnych problemów. Stąd m.in. były też i te kwestie wzmocnienia poprzez wzmocnienie udziałów kapitałowych innych spółek spółki Góra Śląska. W związku z tym …

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Panie prezesie, ponieważ my tą historię znamy, myślę że przejdziemy do konkretnych pytań, Ja zadaję sobie pytanie, bo przecież każdy kto interesuje się służbą zdrowia również interesował się również Państwa sytuacją finansową. Trochę się dziwię, bo to – przepraszam – dziwna spółka, która przystępuje do przetargu, nie robi żadnego rachunku ekonomicznego, nie wiem, jakie będą dochody, jakie będą wydatki, przystępuje do przetargu, kupuje szpital na raty. W międzyczasie jednak przeanalizowała i ten rachunek i ten rachunek ekonomiczny mówi, że to nie będzie się opłacać. W związku z tym trzeba coś zrobić, ale spółka dalej rat nie płaci, są te same osoby. No, przepraszam najmocniej panie prezesie, ale proszę tu spojrzeć na nas, to akurat nie jest oddział przedszkolny. Jeżeli dzieciom coś się przekaże, to dzieci w to uwierzą. No przepraszam, jesteśmy osobami dorosłymi i rozmawiajmy poważnie. Tą sytuację, którą pan przedstawia nam, to można faktycznie napisać komedię. Ale bardzo, bardzo smutną komedię. Dlatego bardzo proszę o zabranie głosu pana radnego Jana Przybylskiego.

Radny powiatowy Jan Przybylski:
Szanowni Państwo. Ja akurat miałem możność przejrzeć dokładnie ofertę spółki, która przejęła szpital. Ta oferta nie odzwierciedla w żaden sposób obecnego funkcjonowania szpitala. Państwo założyli na cele inwestycyjne – tak przynajmniej jest napisane – około 6 mln. Proszę Państwa, najistotniejsze jest w tym wszystkim, że z tego zobowiązania, prowadzenia 4 oddziałów w takim kształcie jak przejęliście, nie jest dotrzymywane. Na tej sali i z ust pani burmistrz i z ust pana prokurenta zostały wypowiedziane zdania, że szpital kupiliście. Państwo de facto tego szpitala nie kupiliście! Jesteście grabarzami świadczeń i usług medycznych dla przeciętnego mieszkańca powiatu górowskiego. Wpłaciliście 625 tysięcy przy zawarciu aktu notarialnego i następnie jedną ratę, tak jak wynikało to z aktu notarialnego do października 2014 r. W roku 2015 kwota, którą mieliście zapłacić, czyli 625 tys. nie wpłynęła. Proszę Państwa, jednoznacznie oświadczam. Kwota trzy miliony siedemset pięćdziesiąt tysięcy nigdy nie wpłynie do budżetu starostwa powiatowego w Górze. Możecie iść ze mną do sądu. Wprowadziliście politykę rabunkową, którą prowadzicie dalej. Opowiastki, że coś tam robicie w remontach … . Nikt, żaden obywatel nie widzi pracowników tam przemieszczających się. To co pani burmistrz powiedziała. Jest to pływanie w obłokach, opowiada pan rzeczy nieistotne, na okrężkę. Jest pan wyćwiczony w takich spotkaniach, wyćwiczony w zakresie, by mówić tylko to, żeby odczepili się ode mnie. Wspomniał pan w swoim wywodzie też, że jakieś problemy wynikły przy kontraktowaniu świadczeń, że złożyliście dwukrotnie wniosek do NFZ o podpisanie kontraktu a pan starosta kilkakrotnie mówił, że taki wniosek do NFZ nie wpłynął. Na dzisiejszym spotkaniu również to potwierdził. Tak, że proszę Państwa, jesteście nierzetelną spółką, która grabi poszczególne podmioty gospodarcze, czy to jest starostwo, czy też te, które w innej formie prowadzą szpitale. To nie tylko jest Środa Śląska, ale kilka innych podmiotów. Teraz pytanie skierowałbym do syndyka masy upadłościowej. Panie syndyku, czy jest jakakolwiek szansa na zapłacenie z tej masy upadłościowej jakiejkolwiek kwoty z trzech milionów siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy dla starostwa powiatowego?


C.d.n.

wtorek, 5 lipca 2016

Padlina w odwrocie cz. I

Jak Państwo wiecie 29 czerwca br. odbyło się spotkanie w sprawie nieistniejącego już praktycznie szpitala górowskiego. Spotkanie zwołane zostało z inicjatywy burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, która wyręczyła w ten sposób zupełnie nieudolną tzw. „władzę powiatową” w osobach Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu – Piotra „Cielęciny” Wołowicza oraz niedoszłego (na szczęście!) burmistrza Wąsosza Pawła „Futrzaka” Niedźwiedzia. To ci dwaj panowie w swoje nieskończonej głupocie ubzdurali sobie, że jak „sprzedadzą” szpital, nasz wspólny szpital, uzdrowią powiat a sami przejdą do historii, jako ci, którzy uratowali powiat, a ponadto zapewnili jego galaktyczny wprost rozwój. Ciemnota i ciasność ich horyzontów myślowych odbija się codziennie na naszych kontaktach z zamkniętą służbą zdrowia.

Wróćmy jednak ad rem. Na spotkania przybyli przedstawiciele kancelarii prawnej, której w udziale przyszło babrać się w padlinie zwanej niegdyś Polskie Centrum Zdrowia. Na twarzach panów syndyków z Wrocławia widać było wyraźnie znużenie, co osobiście mnie nie dziwi, bo ileż można grzebać się kichach bardzo nieświeżego trupa?

Z pewnym opóźnieniem do sali obrad wkroczyli żywi przedstawiciele upadłej padliny (PCZ). Weszli z szumem i kroczyli dumnym krokiem, ale tylko do połowy sali. Kroczący na czele prokurent Stanisław Pachołek zatrzymał się jak wryty widząc za stołem prezydialnym, który tego dnia pozbawiony był tradycyjnych ornamentów (aksamitny czerwony obrus oraz nieodłączna paprotka) syndyków, którzy zasiedli tuż obok burmistrzyni. Na moment stracili swój pewny krok, zapowietrzyli się, zastygli bez ruchu. Dotarło do nich, że skończyło się krętactwo i inne pseudo intelektualne figle i sztuczki, które niczym niedopierzone pelikany łykali tzw. „włodarze” powiatu (Wołowicz i Niedźwiedź).

Pani burmistrz z radością powitała obu przedstawicieli padliny i głosem pełnym niewymownej czułości, serdeczności, powabu i wdzięku, zaprosiła obu „gentelmenów” bliżej syndyków masy upadłościowej ich własnego autorstwa. „Nie trzeba” – krygowali się „gentalmeni”. „Proszę, proszę!” – kusiła anielskim głosem Irena Krzyszkiewicz. Nie mając innego wyjścia „gentelmeni” zasiedli tuż przy syndykach, od których oddzielała ich tylko trybuna. Zaczęły się obrady.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz przypomniała na wstępie, że powodem zorganizowana spotkania był list PCZ, o którym pisałem wcześniej. Ponadto stwierdziła, że sprawy związane ze szpitalem, opieką medyczną nad mieszkańcami gminy i powiatu leżą w gestii starosty, ale są one jej bliskie. Zachęciła do dyskusji na ten temat, gdyż „jest po temu okazja”. Odczytała fragmentu listu sygnowanego przez Beatę Gałązkowską, w który ubolewała ona, że nie może prowadzić działalności inwestycyjnej na terenie szpitala, groziła całkowitym zaniechaniem działalności szpitala, utyskiwała nad postawą powiatu zajmowaną w Radzie Wierzycieli, utyskiwała nad przeszkodami jaki spółka napotyka w prowadzeniu działalności medycznej, informowała, że spółka nie może uzyskać kontraktu z NFZ na świadczenie usług medycznych.

Następnie oddała głos Wielce Czcigodnej Pomyłce Powiatu Górowskiego. Ten jednak, na szczęcie wszystkich obecnych na sali, nie zdążył się rozkręcić i skatować ich swoją mało wybredną nowomową, bo na salę obrad wkroczyli przedstawiciele padliny. których wejście opisałem Państwu wcześniej. Z tego co wcześniej rzekła burmistrz spodobał mi się taki oto dialog pomiędzy szefową gminy a Wielce Czcigodną Pomyłką Powiatu.

Możemy siedzieć?” – pyta swoją szefową Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu.
Tak! Oczywiście możemy siedzieć” – odrzekła wdzięcznie burmistrz.
Da Bóg i sprawiedliwość Wielce Czcigodna Pomyłko Powiatu, że tak się stanie” – pomyślałem ja.

Swoje wywody rozpoczęli przedstawiciele padliny, którym gospodyni spotkania udzieliła głosu.

W dniu dzisiejszym i jutrzejszym odbywają się walne zgromadzenia i w związku z tym trwają aktualnie przygotowania do właśnie tych walnych zgromadzeń. W związku z tym nie jest obecny pan prezes Romuald Ściborski i nie jest obecna pani wiceprezes Beata Gałązkowska, która jest na zwolnieniu lekarskim, i z tego co wiem przebywa w szpitalu. Pozwoliliśmy siętutaj zjawić dzisiaj, pan prezes Tomasz Bąk, jako prezes spółki Polskie Centrum Zdrowia Góra Śląska, ja jako prokurent tej spółki. Równocześnie jako przedstawiciele upadłego (PCZ) widzą są panowie syndycy. Ja zapoznałem się z pismem, które zostało skierowane tu do pani burmistrz z pismem PHM przez panią wiceprezes Gałązkowską, ponieważ nie uczestniczyłem akurat w redagowaniu tego pisma, nie mniej jednak zapoznałem się z treścią. Nie znam odpowiedzi ze strony pana starosty, bo nie miałem okazji zapoznać się, być może jeszcze nie dotarło do nas odpowiedź. Nie mniej jednak, krótko tytułem wstępu. Ja nie chcę powielać tutaj rzeczy, które są skierowane do pani burmistrz, to jest prośba o podjęcie właśnie takiego spotkania, zresztą dziękuję, że do takiego spotkania doszło, bo myślę, że na takim spotkaniu, celem takiego spotkania jest przede wszystkim znalezienie takiego rozwiązania, które byłoby  jak najbardziej optymalne dla społeczności powiatu górowskiego w celu w dalszym ciągu świadczenia usług medycznych. Nie mniej jednak w tym piśmie, z którym jak rozumiem Państwo się zapoznali no są okoliczności, które niestety powodują, że będzie problem z uruchomieniem tych świadczeń medycznych w obiekcie, ponieważ pomimo dwukrotnie składanych ofert do dolnośląskiego oddziału NFZ, niestety te nasze oferty składane przez PCZ Góra Śląska, jak też i przez PHM, spełzły w pewnym sensie na niczym, bo do tej pory brak jest takiej właściwej odpowiedzi mimo spotkań, które nawet w ubiegłym tygodniu pani wiceprezes Gałązkowska, jeszcze przed pójściem do szpitala miała okazję rozmawiać z panią dyrektor Ulman (zastępca dyrektora w dolnośląskim NFZ do spraw medycznych), to oczywiście są dyskusje, rozmowy, ale w przypadku akurat Góry Śląskiej nie ma żadnych rozstrzygnięć.”

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam, że się wtrącę, ale kiedy do NFZ Państwo składali ten wniosek?”
Przedstawiciel padliny:
Yyy. Dwukrotnie 
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Ale kiedy? W jakim terminie?”
Przedstawiciel padliny:
„Ja już teraz nie znam daty składanych wniosków, ale …”
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Nie myli pan ze Środą Śląską?”
Przedstawiciel padliny:
Nie. Na pewno nie. Odnośnie Środy Śląskiej oddzielnie były składane wnioski o odnośnie Góry też. Na pewno były w terminie późniejszym niż w przypadku Środy Śląskiej.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam, że się tak wtrąciłam, bo przed chwilą pan starosta oświadczył, że dwa tygodnie temu prowadził rozmowy z NFZ i dwa tygodnie temu żaden wniosek Państwa spółki do NFZ nie wpłynął.
Przedstawiciel padliny:
To przedłożymy Państwu tutaj dokładnie terminy kiedy te wnioski zostały złożone, bo korespondencja to jest żaden problem żeby bezwzględnie w taki sposób udowodnić, że takie wnioski zostały złożone. Tak więc na pewno takie wnioski zostały złożone. W tym sensie, w NFZ w chwili obecnej z uwagi na to, że jest nieobecna już jest, nie pracuje pani dyrektor oddziału, pani dyrektor Niemiec, a te rozmowy, które tam były prowadzone, one były prowadzone przede wszystkim z panią dyrektor Ulman, o ile się nie mylę, to być może jakieś tam, al"?e przedłożymy tu Państwu konkretne informacje kiedy wnioski zostały złożone. W związku z tym, tak jak zostało powiedziane jest to pismo do Państwa skierowane z prośbą o pomoc w kontekście takim, żebyśmy mogli doprowadzić przede wszystkim remonty, które zostały rozpoczęte w obiekcie przy ulicy Hirszfelda do wymagań tych wszystkich dostosowawczych zgodnie z rozporządzeniami Ministra Zdrowia, i to co kojarzę sobie tam jest termin do końca grudnia br. Część prac została już wykonana i na dosyć zaawansowanym tempie są przygotowywane kolejne kwestie do tego żeby obiekt ten mógł spełniać określone wymagania. Stąd m.in. też prośba tutaj do Państwa, żeby ewentualnie doprowadzić do takich jasnych sytuacji w kwestii związanej właśnie z działaniami wobec NFZ.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
„Moi Państwo, to jest tak trudna materia. Skoro my mamy trudności żeby zrozumieć Państwa intencje, to co dopiero mieszkańcy? Bo tak się składa, bo sama wiem, że skoro Państwo kupiliście szpital, z założeniem, akt notarialny mówił o tym, że macie prowadzić usługi na wysokim, dobrym poziomie, skoro w akcie notarialnym z którym się też zapoznałam, jest wyraźnie napisane, że likwidacja jednego oddziału powoduje odszkodowanie w wysokości 1 mln złotych, zresztą pan jako prokurent uczestniczył w całym tym procesie, ponieważ 7 maja 2015 r. dochodziło już do podpisywania aktu notarialnego, jako burmistrz otrzymuję zawsze kserokopie aktów notarialnych i już panu staroście sygnalizowałam. Każdy akt notarialny, który przychodzi do mnie, mówiący o tym, że ten majątek przechodzi na inne osoby, na inne spółki, to już powodowało, że sygnalizowałam panu staroście, że coś dzieje się nie tak. No bo skoro ktoś kupuje – nie rozumiem Państwa intencji?! Po co kupiliście Państwo szpital, niech pan mi powie, kto Państwu przeszkadzał w prowadzeniu działalności?! Przecież byliście świadomi tego, że szpital trzeba dostosować będzie do wymogów? Wiedzieliście, że trzeba będzie dokonać remontów. Nikt Państwu nie przeszkadzał wtedy! To jaki cel przyświecał, że chcieliście ten szpital akurat mieć? Nie oceniać mi postępowanie Zarządu Powiatu górowskiego, na czele z panem starostą, tylko mamy swoje sprawy z Państwem. Proszę wytłumaczyć: jaki cel przyświecał Państwu, że zakupiliście szpital, który obecnie nie działa, podobnie jak w Środzie. Nie ukrywam, bo rozmawiałam dzień wcześniej z burmistrzem w Środzie Śląskiej, gdyż do nich też wystosowaliście takie pismo, nawet treści nie zmieniliście tylko adresata. Środa Śląska też nie pomaga według was Państwu, Państwo też nie możecie też tam prowadzić działalności. No to wszędzie, gdzie prowadzicie działalność kłody pod nogi wam się kładzie? Ja rozumiem, że wyjątkiem jest Góra, że tam klimat jest jakiś inny? Nie macie tu tego klimatu żeby prowadzić działalność. Ale wszędzie, gdzie kupiliście szpital wszyscy wam przeszkadzają.
 Przedstawiciel padliny:
No, pani burmistrz …
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
Przepraszam, bo ja nie rozumiem, ja nie rozumiem dlaczego kupiliście ten szpital."
Przedstawiciel padliny:
Kupiliśmy dlatego po prostu, że chcieliśmy rozwijać tutaj świadczenia medyczne, te które i były i które ewentualnie nadal są, czy ewentualnie będą rozwijane.
Burmistrz Irena Krzyszkiewicz:
No to dlaczego rok temu, w 2015, już nie prowadziliście tej działalności, tylko myśleliście nad tym, jak córki – matki mają prowadzić tą działalność. Teraz matki – córki są pokrzywdzone, ale to przecież Państwo uczestniczyliście od początku w kupnie szpitala. Gdyby to matki – córki, ale nie mogę tutaj tego zrozumieć. Prosiłabym pana o odpowiedź. Oczywiście, pan tu bardzo ładnie mówi, ładnie się pana słucha, ale powiem, że wolałabym by zostało to przelane na treść a nie na ilość słów. My, jako mieszkańcy chcemy wiedzieć, czy spółka tak jak pani prezes Gałązkowska raz mnie odwiedziła i zapewniała, że wszystko czynicie, żeby – po pierwsze – oddziała pediatryczny ruszył, bo jeśli ruszy oddział pediatryczny, to Izba Przyjęć ruszy. I zapewniała, że wszystko idzie w dobrym kierunku. A po rozmowie panie prokurencie, po 3 czy 4 dniach ja otrzymuję pismo innej treści. To przepraszam, ale jesteśmy poważnymi osobami, rozmawiamy jak gmina ma pomóc, bo gmina nie ma w kompetencji opieki zdrowotnej, ale dla mnie losy mieszkańców są najważniejsze. Pan chyba nie wie, jak nasi pacjenci są traktowani w innych szpitalach. Ja nie ukrywam, że ostatnio również skierowałam pismo do dyrektora szpitala w Lesznie ponieważ jest skarga na sposób przyjęcia, na traktowanie. Pacjentów i lekarzy nie powinny interesować sprawy związane z tym, co się dzieje w szpitalu w Górze. Lekarz powinien zająć się pacjentem. Udzielić pierwszej pomocy a nie na powitanie, od razu pytać: a to wy jesteście z tego zlikwidowanego szpitala w Górze? Jak pacjent ma się otworzyć? Ja nie ukrywam, skierowałam pismo w formie protestu do pana dyrektora. Do 30 czerwca powinnam otrzymać odpowiedź. Dlatego proszę się wczuć również w rolę pacjenta, rolę mieszkańców, którzy tu mieszkają i nie mają dostępu do służby zdrowia. Proszę Państwa, jak działa zakład, który przez dwa lata nie potrafi wyremontować budynku?"


C.d.n.