czwartek, 21 maja 2015

Tandetą po oczach

Na internetowej stronie gminy odnajdujemy informację, że dzisiaj o godz. 8.00 odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej. „Informacja” zamieszczona na stronie gminy wygląda tak.
Można wpaść w zachwyt nad bogactwem zawartych w „informacji” treści. Bogactwo to powala na kolana. W „informacji” z sesji 3 i 1/3 linijki tekstu zawiera spis najważniejszych osób uczestniczących w nadzwyczajnej sesji. Aż 2 i 1/5 linijki tekstu zawiera mnogość „informacji” dotyczących spraw poruszanych na sesji. Zdjęć z sesji załączono 9.

Ta tzw. „informacja” z całą pewnością przyczynia się do „pozytywnej promocji samorządu” naszej gminy. Jej zawartość wyczerpuje aż poza możliwości poznawcze oczekiwania Czytelnika. Nie minę się tu chyba z prawdą jeżeli w Państwa imieniu rzeknę, iż zamieszczona „informacja” wyczerpuje i zaspakaja w pełni Państwa głód wiedzy na temat przebiegu dzisiejszej sesji. Wiemy wszystko!

Oczywiście, że sobie jaja robię, bo co mam robić, jak widzę „informację”, która ośmiesza włodarzy gminy. To jest kpina z inteligencji Czytelników portalu gminy! Rzuca się im się żałosny ochłap i mają być zadowoleni, szczęśliwi i usatysfakcjonowani, bo dostali „informację”. Taka „informacja” to jest wyraz pogardy dla Czytelników i nic ponadto.

Ponownie więc, nie po raz pierwszy, i jak mniemam nie po raz ostatni, to na moich barkach spoczął trud przekazania Państwu choćby zarysu prawdziwej informacji, która spełnia standardy przypisane temu słowu.

Wczoraj w godzinach popołudniowych radni Rady Miejskiej zostali telefonicznie poinformowani przez przewodniczącego Rady Miejskiej – Jerzego Kubickiego, iż na godzinę 8.00 w dniu 21 maja została zwołana nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej. W momencie telefonicznego informowania radnych o sesji nie mieli oni materiałów sesyjnych. Te zaczęto powielać dopiero po godz. 16.00, czyli na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem sesji.

Oto INFORMACJA z sesji.

21.05 o godz. 8.00 rozpoczęły się obrady. Na 21 radnych Rady Miejskiej przybyło na sesję 15. W porządku obrad nadzwyczajnej sesji znalazły się punkty dotyczące zmian w tegorocznym budżecie naszej gminy. Zwiększenie budżetowych wydatków nastąpiło na skutek planowanych przez gminę inwestycji.

Najpoważniejszą z nich jest budowa dróg w rejonie ulic Wrocławska – Cicha. W celu zabezpieczenia pełnej wartości kosztorysowej przeznacza się na ten cel 1,4 mln zł.

Kolejne zdanie to przebudowa budynku po były Domu Kultury w Czerninie. Zakładany koszt to 10 tys. zł. Planuje się tam wykonanie mieszkań komunalnych i socjalnych, których tak ogromny głód odczuwa nasza gmina.

Dalsze zwiększenie budżetu naszej gminy po stronie wydatków stanowi kwota 85 tys. zł., która przeznaczona zostanie na wspieranie rodziny i systemu pieczy zastępczej w naszej gminie. Te środki przeznaczone są na utrzymanie dzieci, które umieszczone zostały w rodzinach zastępczych i placówkach opiekuńczo – wychowawczych. Wydatek ten wynika z ustawy, którą gmina musi realizować.

Na budowę świetlicy w Wierzowicach Małych przeznaczono kwotę 75 tys. zł. Zmianie uległa nazwa tego zadania inwestycyjnego i od dzisiaj ma ono nazwę: „Budowa budynku gospodarczego w m. Wierzowice Małe.”

Rewitalizacja wieży głogowskiej ma kosztować 9 tys. zł. W związku z koniecznością opiekowania się przez gminę nad bezdomnymi zwierzętami zabezpieczono kwotę 15 tys. zł.

Dokonano również drobnych korekt w Funduszu Sołeckim, które wynikły z podjętym przez zebranie wiejskie w Borszynie Małym wnioskiem o rezygnacji z remontu elewacji świetlicy wiejskiej. Jej remont miał kosztować 5,3 tys. zł. Ponadto zebranie wiejskie zawnioskowało też o rezygnację z remontu pomieszczeń świetlicy, który kosztować miał 2,7 tys. zł. Zamiast tego mieszkańcy sołectwa Borszyn Mały chcą mieć altanę ogrodową. Koszt jej zakupu ma wynieść 12,550 zł. Z Funduszu Sołeckiego na sfinansowanie zakupu altany przeznaczono 8 tys. zł., a brakująca kwotę (4550 zł) otrzyma sołectwo z budżetu gminy.

Również w sołectwie Bronów zebranie wiejskie zawnioskowało o zrezygnowanie z wykonania ogrodzenia placu zabaw (4 tys. zł), zakupu sprzętu muzycznego i wyposażenia kuchni w świetlicy (3,8 tys. zł) oraz wymiany okien w świetlicy. Mieszkańcy sołectwa Bronów w zamian zażyczyli sobie zakupu urządzeń na plac zabaw (8,6 tys. zł).

W związku ze zmianami w budżecie dokonano tez zmian w wieloletniej Prognozie Finansowej naszej gminy. Zakłada się w niej, że deficyt budżetu na koniec 2015 r. ma wynieść ok. 4,8 mln. zł, ale nie wyklucza się też, że rok budżetowy zamknie się nadwyżką, jak miało to miejsce w roku 2014.


No i proszę mi powiedzieć: czy tak nie mogła wyglądać informacja z dzisiejszej sesji? Po lekturze której informacji czegoś się Państwo dowiedzieli?! A przecież ktoś w gminie bierze kasę za to „informowanie”! Kasę bierze, ale daje Czytelnikom gówno. I to jest problem, i na to nie ma i nie będzie zgody! Samorządowej tandecie powiedzmy - NIE!

poniedziałek, 18 maja 2015

Godne politowania

Powyższy skan zaczerpnięty jest ze strony Grochowiak net 

 Przyznam się Państwu, że czytałem powyższy tekst trzy razy! I za każdym odczytem tego maila wydostawał się ze mnie śmiech, początkowo cichy, ale z tendencją narastającą. Po trzecim czytaniu rechotałem niczym ropucha szara i zalewałem się łzami ze śmiechu.

Oto radny Rady Miejskiej – Adrian Grochowiak – jak czytamy na jego blogu, postanowił wyjaśnić sprawę nierzetelnej informacji z przebiegu sesji Rady Miejskiej z 8 maja br., która miała całkiem normalny przebieg. To znaczy, przebieg obrad był anormalny z punktu widzenia władzy i jej dobrego samopoczucia, które śmiał w sposób „bezczelny” i wbrew oczekiwaniom władzy, zakłócić radny Adrian Grochowiak, wstrzymując się od głosu nad udzieleniem absolutorium miłościwie rządzącej nam czernińskiej Mona Lizie.

Oczywiście w przypadku naszego samorządu obowiązują wzorce z epoki słusznie minionej, kiedy to normą była jedność a odstępstwem (i często przestępstwem) brak zgody na jedność i kara za posiadanie własnego zdania. Model ten, jakimś dziwnym trafem, w naszym gminnym samorządzie przetrwał wszelkie zmiany i modernizacje. Trwa, trzyma się dzielnie, chociaż nie zawsze się sprawdza.

Nie sprawdza się z powodu nieodpowiedzialnych osobników, którzy jakoś pozbawieni są genu owczego pędu. Osobniki te, wredne nadzwyczajnie, pozbawione krztyny przyzwoitości i szacunku do władzy, myślący samodzielnie a nie w stadnym pędzie, wyłamują się z przyjętych sesyjnych "dzikich obyczajów". Pytają, maja wątpliwości, negują, wątpią. Zasługują więc na proces samorządowej resocjalizacji. Proces ów w wykonaniu przewodniczącego Rady Miejskiej – Jerzego Kubickiego, bezbarwnego i pozbawionego - w mojej ocenie – jakichkolwiek predyspozycji intelektualnych do pełnienia tej funkcji, jest wielce żałosny, a na sesji 8 maja był wręcz obrzydliwy.

Zgoła nic mnie nie obchodzą sądy przewodniczącego Rady Miejskiej o mnie, bo mam je tam, gdzie światełko dzienne nie dociera. Funkcja, którą niestety sprawuje, wrażenia na mnie nie robi, a jego tok myślenia i odbieranie głosu podczas sesji i komisji, tym, którzy nie myślą i nie mówią według obowiązującej linii, są po prostu żałosne. Żałosne, jak jego polszczyzna i ubogi zasób słownictwa.

Trzeba jednak przyznać, że wbrew temu co sądziłem, umie obsługiwać telefon komórkowy. Przekonałem się o tym, gdy moją osobą zawracał d... naszej policji, by ta po mnie przyjechała, bo - podobno - przeszkadzałem mu prowadzić sesję. A ja po prostu nie zauważyłem, że odebrał on mi głos podczas mojej wypowiedzi. Z drugiej strony, to proszę mi powiedzieć, jak ja mam zauważać kogoś tak nieciekawego?

Powróćmy jednak do maila, który otrzymał radny Adrian Grochowiak.

Ten mail jest żywym dowodem na skostnienie umysłów. Osobiście nie wierzę, by jego autorem był sekretarz urzędu. To jest – w mojej ocenie – twór umysłu sprzed ćwierćwiecza, albo autor tego maila był w stanie tzw. „nieważkości akcyzowej”. O ile wiem, to nasz drogi sekretarz po „akcyzie” nie pracuje. O ile w ogóle „akcyzuje!” I na dodatek jest za inteligentny.

Nie moim zadaniem jest tropienie autora maila. Ważne jest to, że autor maila, odsłania sposób myślenia władzy na temat roli środków masowego przekazu, które są w dyspozycji władz naszej gminy. Ale najważniejsze jest to, że czyni to bez jakiegokolwiek zażenowanie.

Proszę zważyć na użyty w mailu zwrot:

„Materiał zamieszczony na stronie internetowej gminy na temat ostatniej sesji Rady Miejskiej ma charakter informacyjny i oddaje przebieg sesji.”

Pierwsze zdanie i już kłamstwo! Każdy kto był na sesji wie, że sporo pominięto. O tym pisałem zarówno ja, jak i radny Adrian Grochowiak. I pytanie: jak materiał zamieszczony na stronie gminy może mieć „charakter informacyjny” i nie informować?! Ja wiem, że teraz lipy kwitną, ale lipa propagandowa nie powinna mieć miejsca w informacji. Chyba, że mamy lipę propagandową. A! To przepraszam, że tego nie dostrzegłem.

Z tekstu maila dowiadujemy się też, że od zawsze tak informowano lokalną społeczność o przebiegu sesji (czyli rzetelnie nie informowano). W mailu widać też wyraźne zdumienie, że radny w ogóle o to pyta i przyznanie się, że intelektualnie radnego Adriana Grochowiaka: „(…) uwagi są trudne do zrozumienia”.

W końcówce maila robi się jeszcze bardziej ciekawie. Czytamy bowiem tam takie zdanie:

„Zwrócić też pragnę uwagę, że zarówno strona internetowa gminy, jak i Przegląd Górowski, mają charakter informacyjny, nie służą wywoływaniu złych emocji i szukania sesnasji”.

„Mój Boże!” – zakrzyknąłem pełen kwiecistego zachwytu. To jest pewne, że zarówno strona internetowa gminy, jak też poroniony płód dwojga imion, czyli „Przegląd Górowski” owych tajemniczych „sesnasji” nie szukają! Nie szukają z bardzo prostego powodu. Oto on: są na garnuszku magistrackim! To magistrat płaci, a więc wymaga. A magistrat orzekł: „Rewizjonistom z Bonn i sesnasją mówimy stanowcze nie!”

Fajne jest też stwierdzenie o wywoływaniu złych emocji. Wygląda z tego, że lektura strony internetowej gminy oraz poronionego płodu „informacyjnego”, czyli „Przeglądu Górowskiego”, przyczynia się do narodzin tylko emocji pozytywnych.

Podobno na wieść o podwyżkach cen wody, ścieków komunalnych, śmieci, o których poinformowano w obu tych nośnikach informacji, mieszkańcy gminy Góra szaleli z radości. Podobno odnotowano fakty kąpieli w nieskończonym jeszcze basenie, skoki na główkę do fontanny w parku „Solidarności”, wybaczenie sobie win, wycofanie pozwów rozwodowych, spłaty zaległych przez wiele lat alimentów, przyznania się do winy wobec funkcjonariuszy policji przez tych, którzy dokonali przestępstwa, ale dotąd nie zostali ujęci lub wykryci, itp. Podobno radość była powszechna, nikt nie złorzeczył, ale był wdzięczny włodarzom gminy, że np. ceny śmieci wzrosły tylko o 100%, a przecież mogły o 300%. Podobno niektórzy o to mają żal do szefowej gminy. Takie to pozytywne emocje niosą z sobą informatory, którymi włada szefowa gminy. Podobno po przeczytaniu zawartych w nich „informacji” niewidomi odzyskują wzrok a głusi słuch.

Kapitalne i fundamentalne znaczenie ma oto takie zdanie z maila:

„Rolą bowiem mediów gminnych jest pozytywna promocja samorządu, i temu będziemy wierni.”

A ja naiwny sądziłem, że media są od bezstronnego spoglądania na rzeczywistość i opisywaniu jej z różnych punktów widzenia! Okazuje się jednak, że nade wszystko ceniona jest w naszym magistracie: „pozytywna promocja samorządu”. A co na to ustawa prawo prasowe?
„Zadaniem dziennikarzy jest służba społeczeństwu i państwu”. Taki zapis znajdziemy w ustawie „Prawo prasowe”. I nie ma tam słowa o „pozytywnej promocji samorządu”, jak próbuje się Państwu wcisnąć ten bezwartościowy kit. Dziennikarze mają obowiązek w swojej pracy kierować się prawdą i zasadą obiektywizmu. Nie wolno manipulować faktami i wprowadzać w błąd opinii publicznej. Zarówno strona internetowa gminy, jak i „PG” podlegają ustawie „Prawo prasowe”, ale okazuje się, że tylko teoretycznie.

Reasumując stwierdzić należy, że w naszym magistracie stworzono nowe, aczkolwiek niepisane „Prawo prasowe”. Jego naczelnym zapisem jest chwalenie i promocja samorządu gminnego oraz pomijanie faktów niewygodnych.

Są jeszcze ciemniaki wierzące w to, że jak się w samorządowych informatorach o czymś niewygodnym dla władzy nie napisze, to tego nie ma. Złuda, bzdura i głupota, czyli pospolite frajerstwo.

wtorek, 12 maja 2015

Wybiórczo uśmiechnięta


Na portalu elki zauważyłem dzisiaj, że do gminy wpływają jakieś protesty, skargi. Przeczytałem również zdanie wypowiedziane przez panią burmistrz: "Jednak aby to zrobić, potrzebne są kolejne protesty mieszkańców". Przyłączając się do apelu pani burmistrz sporządziłem skargę, w obronie wszystkich radnych bez wyjątku, albowiem szanuję ich jako ludzi i darzę ogromną  życzliwością jako ludzi, ale nie koniecznie część jako radnych. Bo czasami tu moja opinia o nich, jako radnych, jest okrutna. Ale zgodna z moim przekonaniem.

Dopiero później zorientowałem się, że pani burmistrz zachęca do pisania pism w sprawie kotłowni na ciepłą wodę użytkową, której to inwestycji wcześniej tak wytrwale broniła. Ale ... Kobieta zmienną jest. Czort, nie baba!

Chciałem skasować swoją skargę, ale po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że ma swój sens i wychodzi na przeciw oczekiwaniom wielu radnych, z których wielu nie wychodzi na przeciw oczekiwaniu swoich wyborców.


Kierując się więc troską o komfort psychicznych radnych, ich dobre samopoczucie i w walce o równy dostęp do dóbr niematerialnych przysługujących radnym przesłałem dziś do biura rady poniższą skargę.




piątek, 8 maja 2015

W krainie intelektualnego kurestwa i paranoi

Dzisiejsza sesja RMG była normalna tak jak zwykle. Obrady otworzył tzw. przewodniczący Jerzy „Chochoł” Kubicki - specjalista od odbierania kilometrówek. Ach! Ile już on ich pobrał. Mój dziadek żył 121 lat i nie zrobił tyle kilometrówek, co tzw. Przewodniczący. Mój dziadek zajechał w tym czasie sześć szkap i rozłożył cztery samorządy, oczywiście w carskiej Rosji.
Powracając jednak do głównego tematu to muszę Państwu powiedzieć, iż tzw. przewodniczący Kubicki nie był dzisiaj objawem zdrowia fizycznego. Cera ziemista, nos jak kartofel, zwisające podgardle aż do kolan, zaczesane zakola, brudna broda, więc nic budującego. No! Dożywa chłop swoich lat.
Początkowo sesja przebiegała w sposób normalny. Kubicki nie istniał, pani burmistrz ciągła swoją opowieść, a ja zadawałem pytania. Co prawda tzw. „przewodniczący” próbował powstrzymać mnie w zadawaniu pytanie, ale pani burmistrz wykasowała przygłupa (w mojej ocenie) słusznie stwierdzając, że sprawozdanie jest jej i to ona decyduje o tym, kto zadaje pytanie i ona udziela odpowiedzi. Rzecz oczywista, że udzielenie odpowiedzi na każde ze zdań wypowiedziane przez panią burmistrz (ponadto muszę przyznać, że kocham Panią, Pani Ireno pomimo różnić które nas dzielą) to żeś Pani przyłożyła tzw. „przewodniczącemu”.

Pani burmistrz udzielała mi odpowiedzi w sposób wysoce merytoryczny, zadawalający i kilkakrotnie przeżyłem orgazm intelektualny, który nastąpił po tych odpowiedziach. I tak dowiedziałem się, że tzw. „przewodniczący” Kubicki czyta sprawozdanie Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu, które dotyczy całkiem innych faktów, niż te które miały być poddane pod głosowanie radzie miejskiej.

Podobno Jerzy Kubicki odczytał kiedyś mandat z 1979 na mocy którego radny Borawski, który przekroczył maluchem 220 km/h został skazany na prace społeczne. Podobno radny Borawski, podobno  Ryszard, stwierdził, że 220 uderzeń to on osiągał podczas podczas stosunku. Ale to jeszcze przed 40 rokiem życia.

Wścieklizna pani burmistrz wyszła ujrzała światło dzienne z okazji głosowania nad absolutorium wykonania budżetu za rok 2014. Wszyscy spodziewali się, że absolutorium przejdzie jednomyślnie, a pani burmistrz dostanie 21 głosów „za”. Podobno 2 radnych  nie rozumiejąc tekstu uchwały dostało rozwolnienia, ale to chyba plotka, i nie przybyli na sesję, a jeden radny postanowił, że zgodnie z sumieniem i zasadą ostrożności wstrzyma się od głosu w sprawie budżetu nad którym nie miał żadnej kontroli, ani tego budżetu nie uchwalał, gdyż wtedy nie był radnym. Bardzo podoba mi się postawa tzw. „przewodniczącego” (speca od kilometrówek), który apelował do sumienia radnego Grochowiaka. To jest bardzo fajne. Sam bierze nienależące mu się pieniądze za tzw. dojazdy i jeszcze ma czelność apelować do sumień. Sumienie to on widział na rysunku, który sporządziłem w 1959 roku (coś mi się popierdoliło, wtedy nie rysowałem).

Pomijając to wszystko należy stwierdzić, że dzisiejsza rada przejdzie do historii samorządu. Zgasiłem Kubickiego. Knot nie jest trudny do zgaszenia. 
Analizując działalność samorządu górowskiego sądzę, że najlepszym kandydatem na przewodniczącego będzie Piotr Wołowicz.

Owocne były obrady Rady Miejskiej z dwóch powodów: przybyło na nie dwóch funkcjonariusz policji państwowej. Po raz pierwszy w historii naszej gminy. Zapewniam – nie po raz ostatni.

wtorek, 5 maja 2015

Bananowe imieniny

Powszechnie wiadomo, że 5 maja to wyjątkowy dzień w życiu naszej gminy. Imieniny obchodzą dziś Gotard, Waldemar oraz Irena. W tak uroczystym dniu, pełnym radości i słońca, uśmiechu i wazeliny nawet w naszym mieście zdarzyło się to, co filozofom się nie śniło.

Na drzewie iglastym, które niegdyś przyjechało z Herzberga, z nienacka wyrosły ... dorodne banany. W ten oto sposób niemiecki iglak oddał hołd dzisiejszej solenizantce. Ja wiem, że jest to wbrew prawom  natury, ale cuda jednak się zdarzają.

Pojawienie się na iglaku owoców banana jest efektem ponad 7-letnich rządów dzisiejszej solenizantki i świadczy o tym, że w Górze mamy sprzyjający klimat dla inwestorów i bananów również. Co prawda na dzień dzisiejszy więcej jest  bananów niż inwestorów, ale ten cud stanowi dobry prognostyk na przyszłość, gdy gmina pod niezawodnym kierownictwem dzisiejszej solenizantki zmierzała będzie dynamicznie do zrównoważonego rozwoju, polepszenia bytu proletariatu, jak też reszty klasy pracującej. Na podatki.


Widać w tym również palec boży, gdyż jeżeli dalej tak pójdzie i inne iglaki będą obrastać w banany nasza gmina może stać się czołowym eksporterem tego owocu. Można powiedzieć, że ponad 7-lietnie rządy dzisiejszej solenizantki kończą się ogromny bananowym sukcesem. Ponadto pragnę podkreślić, że pomimo dzielących nasz różnic, kocham dzisiejszą solenizantką miłością czystą i pierwszą. Niech bananowy uśmiech zakwitnie na jej twarzy!