czwartek, 30 stycznia 2014

Czas postępu i rozwoju II

Rzućmy okiem ponownie na szpital, który znalazł się w obcych rękach. Przypomnę tylko, iż starosta - Wielce Czcigodna Pomyłka oraz stojący przy nim wiernie, ale bezrozumnie radni, twierdzili, że szpitalowi tylko na zdrowie wyjdzie jego sprzedaż prywatnemu podmiotowi. Powód? Wszystko miało być lepsze, piękniejsze, cudowniejsze a pacjenci mieli wyć z zachwytu Na razie pacjenci wyją na widok nowego cennika. I nie tylko cennika.

Zresztą, pozwolę sobie przedłużyć ten wstęp. Prywatna służba zdrowia nie zawsze na zdrowie wychodzi. Nawet tym, którzy są właścicielami prywatnej służby zdrowia. Prywatna służba zdrowia zaszkodziła np. właścicielowi jednej z prywatnych praktyk lekarskich, „lekarzowi z Leszna” (a mówią, że w Lesznie wszystko jest cacy – cacy!). Działalność tego „znanego lekarza z Leszna” nie spotkała się ze zrozumieniem ze strony pacjentek (osobniki rodzaju męskiego zastrzeżeń nie wniosły), które poskarżyły się wiadomym organom na zakres badań wykonywanych przez tegoż „znanego lekarza z Leszna” przy okazji badań bhp na prawo jazdy.

Patrzcie Państwo! Tyle lat walki z przesądami, tyle lat profilaktyki, tyle lat uświadamiania o konieczności stosowania się do zaleceń lekarskich, budowania zaufania do ludzi w białych kitlach! I co?! Lipa! Pieniądze wyrzucone w błoto, zmarnowany czas, niepotrzebnie napisane książki i artykuły na ten temat.

Pacjentki „znanego lekarza z Leszna” Edwarda Sz. (chwała Panu Najwyższemu, że E.Sz. nie jest z Góry!), poleciały do mało sympatycznych organów kierowane niewiedzą i ignorancją. Nie zrozumiały biedne, że „znany lekarz z Leszna” (chwalmy Pana, że on nie z Góry!) był niczym doktor Judym. Szeroki wachlarz badań, który wykonywał na pacjentkach badających się przy okazji pragnienia zdobycia prawa jazdy, nie wchodził w zakres świadczeń medycznych opłacanych przez skąpy NFZ. „Znany lekarz z Leszna” (aj, aj, aj!) za darmo fundował swoim pacjentkom ten szeroki wachlarz badań medycznych. Niestety! Nie zostało to docenione. Podejrzewam, że ten ohydny donos to zemsta kolegów po fachu, którzy nie mogli wybaczyć „znanemu lekarzowi z Leszna", że ten w czasach rozpasanej konsumpcji, pogoni za kasą, pazerności, wykonuje szeroki wachlarz badań bez oczekiwania na rekompensatę. Być może macki tego niecnego spisku sięgają nawet NFZ!

Tak więc, jak Państwo widzą, prywatna medycyna na dobre nawet lekarzowi może nie wyjść na zdrowie. A cóż dopiero mówić o szarym pacjencie figurującym w bezmyślnym e – WUŚ!

Wczoraj na ten przykład byłem budynku „starej przychodni.” Tam szpital ma swoje przychodnie: poradnię K, chirurgię i ortopedię.

Pozyskany przez niesłusznego prezesa Stanisława Hoffmanna lekarz ortopeda (nawiasem mówiąc lekarz bardzo lubiany przez pacjentów i przy tym świetny fachowiec) – Adam Białoskórski z Gostynia, przyjmował pacjentów w każdy poniedziałek od 9.00 do 14.00. Za czasów niechcianego przez Zarząd Powiatu prezesa Stanisława Hoffmanna, po godz. 14.00 doktor Adam Białoskórski udawał się do szpitala, by tam brać udział w operacjach. Trzeba przyznać, że pacjentów lekarz ów miał aż nadto.

W ostatni poniedziałek doktor Adam Białoskórski żegnał się ze swoimi pacjentami słowami: „Tu widzimy się po raz ostatni. Od lutego zapraszam do przychodni przy Świętosławy”. Mamy powód do radości. Padło kolejne dzieło tego wrednego prezesa Stanisława Hoffmanna. Widać, że walka z rzekomymi osiągnięciami byłego prezesa trwa i zwycięża na wielu frontach. Padła przychodnia ortopedyczna! Hura! Wszystkim będzie lżej! A i portfelu luźniej. 

Za kilka dni może też okazać się, że walka ze smutną spuścizną po prezesie Stanisławie Hoffmannie, ponownie zwieńczona zostanie spektakularnym sukcesem. Rozpoczął się bój o przychodnię chirurgiczną. Jak Państwo wiecie ze strony internetowej starostwa (żartowałem!), obecnie jest co prawda pełna obsada na oddziale chirurgiczny, tyle że część lekarzy pracuje tylko na dyżurach. W dzień, czyli wówczas gdy się tnie, szarpie i zszywa to co się rozszarpało i rozcięło, jest tylko jeden lekarz – doktor Waldemar Koszałka. Jak już Państwo wiecie pracuje on też w przychodni chirurgicznej. Jest tam sam jak palec.

I oto wczoraj, w ramach biznesowego podejścia do medycyny obecnego właściciela szpitala (Polskie Centrum Zdrowia), zamiast od 9.00 nasz chirurg przyjmował od 12.00. Pomiędzy 9.00 a 12.00 operował w szpitalu. W przychodni nikt w tym czasie nie przyjmował, bo czasy, gdy przyjmowało tam dwóch chirurgów (całkowicie niesłusznie z biznesowego punktu widzenia!), tchnęły socjalizmem i byłym prezesem. Oczywiście, ograniczono też ilość zapisywanych pacjentów. Z pedagogicznego punktu widzenia jest to bardzo dobre pociągnięcie. Niech ludziska na siebie uważają a nie chodzą nieprzytomnie i łamią sobie to i owo. Jak poczekają na wizytę u chirurga z tydzień, to zaczną uważać!

Pod znakiem zapytania stanęła działalność samego oddziału chirurgicznego w szpitalu. Obecny kierownik oddziału – doktor Waldemar Koszałka, ma obowiązujący kontrakt do końca stycznia. Wygląda na to, że chciałby tu pracować, ale nie w warunkach powstałej pod prywatnym właścicielem sytuacji, którą określić można mianem totalnej partyzantki. Chirurg sam operować nie może a obecnie jest tak, że w dzień doktor Waldemar Koszałka jest na oddziale chirurgicznym jedynym lekarzem. W tej sytuacji kierownik oddziału postawił warunek, że przedłuży swój kontrakt, ale PCZ ma znaleźć drugiego chirurga do pracy w dzień. Termin realizacji warunku upływa 31 stycznia.

Pamiętacie Państwo jak premier zapowiedział, ze do końca marca nie będzie kolejek do specjalistów? Pamiętacie! I już Państwo wiedzą o co chodzi!

Panie premierze! Uprzejmie melduję, że w powicie górowskim zlikwidowane zostały kolejki do specjalistów. Nie ma w naszym powiecie list oczekujących na przyjęcie do specjalistów. Nie ma do specjalistów kolejek. Specjalistów też już nie ma!

Tak może wyglądać meldunek Wielce Czcigodnej Pomyłki z frontu walki o likwidację kolejek do specjalistów. Będą dyplomy, gratulacje, wywiady, pochwały, uściski. Będzie Raj. Na prezent dla radnych koalicyjnych, którzy głosowali za sprzedażą szpitala, złożą się właściciele powstających niczym grzyby po deszczu zakładów pogrzebowych. W powiecie górowskim odnotujemy w tym zakresie dynamiczny rozwój drobnej przedsiębiorczości funeralnej. Firmy te po jakimś czasie połączą się w holding o nazwie: „Powiatowe Centrum Pomocy dla Sztywnych.” Prezesem zostanie były drobny przedsiębiorca pogrzebowy bez przyszłości – M. Hołtra, zwany przez pracowników Zimnym Markiem. Objęcie przez niego prezesury stanie się początkiem końca holdingu. Drobni akcjonariusze pójdą z torbami.

Powróćmy do rzeczywistości w górowskim szpitalu. Informowałem Państwa, iż nowi właściciele podnieśli nieco (tylko ponad 6 raz, a przecież mogli, 10, 15 lub 25) opłatę, jaką matki dzieci leżących w szpitalu wnosiły za to, że mogły przebywać przez 24 h na dobę z dzieckiem. Poprzednia opłata, drastycznie zaniżona przez działającego na szkodę szpitala prezesa Stanisława Hoffmanna, w wysokości 21,60 zł., zastąpiona została przez opłatę jedynie słuszną w wysokości 140 zł za dobę. Niestety, nasz nieoświecony lud nie docenił dobroci nowej ceny. Skąpe matki zaczęły wypisywać ze szpitala swoje pociechy i w ten sposób nowy właściciel nie ma pociechy z nowej ceny. Nieuświadomione matki pokrzyżowały ambitne, nowoczesne i biznesowe ceny. W tej sytuacji nowe ceny uległy zawieszeniu w próżni. Zauważcie Państwo, jak bardzo jesteśmy zacofani. Jakiż wstyd przed wrocławskimi właścicielami szpitala! Żeby matka z terenu powiatu nie chciała zapłacić drobnych 140 zł za radość bycia w chorobie z dzieckiem? O! Matki mamy nie dość, że skąpe to i jeszcze mało światowe.

Jak już jesteśmy przy szpitalu, to pewnie Państwo jeszcze nie wiecie, że jest nowa nazwa szpitala. Teraz na pieczątkach szpitalnych widnieje taki napis: „Polskie Centrum Zdrowia. Szpital Specjalistyczny w Górze Śląskiej.”

Jak Boga kocham! Tak się nazywa! Jaj sobie nie robię! Wiedzą wrocławiacy jak robić marketing! Specjalistów praktycznie nie ma, ale w nazwie są!

Wiemy więc już dlaczego ceny tak poszybowały w górę. Szpital specjalistyczny, to i ceny specjalne. A Państwu żal tych parę groszy więcej!

Potrzebują Państwo często zaświadczeń lekarskich, np. że lewa noga lewą nogą jest, albo że płuca są na miejscu. Dotąd takie zaświadczenie wystawiane przez Powiatowe Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze kosztowało 30 zł. A obecnie, takie samo zaświadczenie wydawane przez Szpital Specjalistyczny w Górze Śląskiej kosztuje 60 zł. Drogo? Może i drogo! Ale jak brzmi! Specjalistyczny! To musi robić wrażenie.

A wiecie Państwo kto jest dyrektorem szpitala? Michał Czapla. Pomimo, iż jest krótko ma już przydomek. Pracownicy nazywają go „Owsik”. Podobno śmiesznie podskakuje, kręci się w kółko niczym bąk. Widziałem gościa na własne oczy. Rzeczywiście wygląda zabawnie. A jak zobaczyłem tę jego rzadką kozią bródkę, to z trudem opanowałem się, by nie parsknąć śmiechem. Mówią, że gość na niczym się nie zna i każdą decyzję konsultuje z Wrocławiem. Można rzec, że za lampowy przekaźnik poleceń w szpitalu robi.

Włodarze gmin też powinni się cieszyć ze zmianą właściciela szpitala. Weźmy taki Zakład Opiekuńczo – Leczniczy w szpitalu. Jest na nim 5 łóżek komercyjnych. Na nich przebywają pacjenci, którzy sami lub z pomocą rodziny opłacają swój pobyt w szpitalu. Na łóżko komercyjne długo się nie czeka. Poprzedni prezes, przez swoją niegospodarność i mało agresywną politykę finansową, doprowadził do sytuacji skandalicznej. Za komercyjne łóżko płaciło się 80 zł za dobę pobytu. Tę niesprawiedliwą sytuację odwrócił nowy właściciel szpitala, który podwyższył opłatę do słusznej i sprawiedliwej ceny 160 zł za dobę. W końcu ZOL mieści się w szpitalu specjalistycznym a to oznacza o wiele wyższy poziom.

Tę słuszną podwyżkę odczują też włodarze gmin powiatu górowskiego z prostego powodu. Sytuacja wygląda bowiem tak, iż na tych łóżkach leżą chorzy obłożnie z terenu naszego powiatu. Są to ludzie w podeszłym wieku, często samotni, którzy nie mogą liczyć na rodzinę a ich stan zdrowia kwalifikuje ich do umieszczenia na ZOL – u. Za ich pobyt płaci gmina, na terenie której zamieszkują.

Teraz gminy w radością – bez wątpienia! – zapłacą 100% więcej i będzie ich rozpierała duma, że ich człowiek leży w „Szpitalu Specjalistycznym w Górze Śląskiej.”

Krew Państwu wrze? A to zapraszam do szpitala specjalistycznego na morfologię. Tyle, że nie jak za złych czasów prezesa Stanisława Hoffmanna za 5,50 zł, ale po nowej, specjalnej cenie – 11 zł.

Krew przestała wrzeć, ale coś słabo w aorcie przepływa? Niezbędne badania na rozrzedzenie krwi? Niesłuszną z ekonomicznego punktu widzenia cenę 7 zł za to badanie zastąpiono ceną nowoczesną, ekonomiczną – 13 zł. Badanie to popularne jest wśród ludzi starszych, tak że nie bardzo nową cenę oni odczują, bo zazwyczaj emerytury czy renty mają mniejsze od dodatku okresowego pobieranego przez wicestarostę Pawła Niedźwiedzia (1500 zł).

Gdyby ze szczęścia zabolała Państwa głowa, to w tym miejscu mam dobrą wiadomość. Prześwietlenie głowy podrożało tylko o 5 zł. i obecnie kosztuje 45 zł. Widać, że nowy właściciel jest przewidujący, bo szpital specjalistyczny jeszcze nie jeden raz i niejednego z nas przyprawi o ból głowy, więc tę niską podwyżkę odbije sobie w hurcie.

W RTG najbardziej podrożało prześwietlenie miednicy. Rażąco niska cena 35 zł wzrosła do 60 zł, bo jesteśmy w czasach postępu i rozwoju szpitala, więc skok ceny za prześwietlenie kręgosłupa z 40 zł na 53 zł nie jest godzien zauważenia.

Jak Państwo widzą (bo ja nie widzę), nasz powiat z dnia na dzień stał się powiatem bardziej rozwiniętym pod względem usług medycznych. Odbyliśmy ogromny skok naprzód i mamy szpital specjalistyczny. W tych samych murach, pod tym samym dachem, z tą sama liczbą oddziałów i mniejszą liczbą przychodni.

Ktoś powie, że to żart, wygłup, piarowska zagrywka. No i co z tego? Pamiętajmy, że tylko barany dobrowolnie dają się strzyc. Idioci zresztą też.

środa, 29 stycznia 2014

Dojenie chudej krowy - II

Powróćmy do obfitego w informacje „Protokołu z kompleksowej gospodarki finansowej starostwa”.

Wracając do postu „Dojenie chudej krowy”, gwoli uzupełnienia dodać należy, iż skarbnik powiatu – Wiesław Pospiech, otrzymał od starosty, na mocy zawartego post fatum tzw. „porozumienia stron”, dodatek specjalny w wysokości 865, 50 zł. miesięcznie.

Wielce Czcigodna Pomyłka już 21 dni po objęciu - na nasze nieszczęście! - funkcji starosty raczył dołożyć do chudej pensji wicestarosty (7136 zł brutto) oraz równie miernej pensji skarbnika (6640 zł brutto) owe dodatki specjalne. Wicestarosta, by nie brał tak chudej i niegodnej jego konta, postury i nadmiernie wybujałych aspiracji, pensji dostał 1500 zł dodatku specjalnego a skarbnik 865,50 zł. I wówczas już wysokość pensji na tle większości wynagrodzeń pobieranych z Państwa wyglądała w miarę przyzwoicie. Bo przecież większość z Państwa kosi podobną kasę na wypłatę. Więc czy wicestarosta i skarbnik mogli zarabiać mniej od Państwa?

W „Protokole” mamy również przedstawione wyniki  kontroli prawidłowości wypłacanych diet dla radnych. Ogólnie wszystko jest w porządku w kwestii wysokości diet wypłacanych radnym. Ale i tu jednak nie obyło się bez zgrzytu.Zgrzytu, z Wąsoszem w tle.

Kontrolerzy stwierdzili, iż radna Danuta Rzepiela (znana Państwu pod urokliwym pseudonimem „Mózg Koalicji”) pobrała nieco więcej pieniędzy niż to się to tej niezwykle rozbudzonej intelektualnie radnej z gminy Wąsosz należało.

W trakcie kontroli stwierdzono, że radna, stanowiąca intelektualne zaplecze całej rządzącej tak błyskotliwie koalicji, nie miała potrąceń z tytułu nieobecności podczas posiedzeń Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu. Nie muszę tu Państwu nawet tłumaczyć, jak boleśnie członkowie Komisji Rewizyjnej odczuwali zawsze nieobecność tej wybitnej jednostki podczas obrad. Była to strata niepowetowana – szczególnie dla mnie!, który stara się opisywać jej czyny i słowa, by zachowały się one dla historii. Co prawda na razie zapisać słów nie sposób, gdyż radna milczy niczym wzorcowa niemowa, a o czynach też dotąd nic nie było słychać. Nie mniej zapewniam wyborców z gminy Wąsosz, że stałem i stał będę przy Waszej wybrance aż po jej samorządowy zgon. Czego wąsoszanom i powiatowi życzę szczerze.

Czy Danuta Rzepiela już dojrzała do wciągnięcia na członkinię górowskiej Platformy, rzekomo Obywatelskiej? To pytanie do przewodniczącego niesamowicie rozwiniętych struktur powiatowych (8 członków!) tej tzw. „partii”  - Piotra Iskry. Jak można dopuścić do tego panie Piotrze, by taki potencjał koalicyjny się marnował?! Jak to jest, że w pana tzw. „partii” jest miejsce dla najgorszego w historii powiatu – w mojej ocenie – starosty, a nie ma dla „Mózgu Koalicji”? Pan, panie Piotrze Iskra nie wyrzucaj na śmietnik intelektu wąsoskiego formatu!

Nie mniej jednak kontrolujący z upoważnienia wrocławskiego RIO stwierdzili, że na listach płac z lutego, marca, czerwca, sierpnia 2012 r. nazwisko tej nieprzeciętnej radnej (zero interpelacji, zero zabranych głosów podczas sesji w trakcie ponad 3 lat bycia radną; jakież uderzające podobieństwo do radnego Marka „Bananowego Uśmiechu” Biernackiego w tych „zasługach”?!), nie było odnotowane na liście obecności podczas posiedzeń Komisji Rewizyjnej. Innymi słowy, radna „Mózg Koalicji” nie była obecna podczas spotkań tego niezwykle ważnego gremium.

A taka sytuacja pociąga za sobą określone konsekwencje. Uchwała Rady Powiatu przewiduje bowiem, iż za nieobecność na posiedzeniu komisji Rady Powiatu, nieobecnemu radnemu potrąca się z diety (670 zł nie podlegające opodatkowaniu) 10%.

Okazuje się jednak, iż „Mózg Koalicji” owych potrąceń nie doświadczył. I tak za wszystkie nieobecności w roku 2012 „Mózg Koalicji” otrzymał pełną dietę w wysokości 670 zł (nie podlegające opodatkowaniu). Razem więc wypłacono z Państwa podatków radnej Danucie „Mózg Koalicji” Rzepieli nienależnie kwotę w wysokości 402 zł. Warto też dodać, że od miesiąca lutego do sierpnia 2012 r. pracowity „Mózg Koalicji” nie był obecny aż 6 razy na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej. No tak, ale jej geniusz na to jej pozwala, bo i tak zawsze głosuje razem z lasem rąk bezmyślnych.

W tym miejscu pragnę zauważyć, iż historia z potrącaniem diet dla radnych mających krytyczny stosunek do osób obecnie nieudolnie sprawujących władzę w powiecie, takich następstw nie miała. Opozycyjnym radnym potrącano 10% z diet regularnie i zawsze. Rodzi się pytanie: „czy to jest miłość, czy to jest kochanie?”

wtorek, 28 stycznia 2014

Salomonowy wyrok

Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Głogowie miała miejsce rozprawa przeciwko wójtowi gminy Niechlów Janowi Głuszce. Sprawa rozpoczęła się w listopadzie 2011 r., ale jej korzenie sięgają wyborów samorządowych, które miały miejsce w 2010 r.

W grudniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Głogowie był gotów na odczytanie wyroku w tej sprawie. Wyrok miał zapaść bez rozprawy sądowej, gdyż w trakcie dochodzenia Jan Głuszko przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jednak wójt wówczas chorował, przez co odczytanie wyroku było niemożliwe. Ówczesny wyrok był również dla wójta Jana Głuszki korzystny. Sąd umarzał bowiem warunkowo sprawę. W ten sposób wójt nadal mógł pełnić swoje obowiązki.

Okazało się jednak, że wójt Jan Głuszko nie zamierza przystać na takie zakończenie sprawy. W grudniu ogłosił, iż chce rozprawy sądowej i nie zgadza się na formułę warunkowe umorzenie sprawy. Wójt Jan Głuszko oczekiwał, iż w trakcie rozprawy sądowej zostanie oczyszczony z zarzutów.

Przypomnijmy genezę sprawy. Początek dało doniesienie byłego pracownika Urzędu Gminy w Niechlowie – Jana Sowy do organów ścigania, który zawiadomił je, iż wójt gminy Niechlów Jan Głuszko, przed drugą turą wyborów samorządowych w 2010 r. wypisał mu delegację do Legnicy. Wg Jana Sowy w rzeczywistości wójt nie nakazał mu udania się do Legnicy na szkolenie, które wówczas nie miało miejsca, ale kazał jeździć po terenie gminy Niechlów i prowadzić agitację na rzecz swojej kandydatury na wójta.

Muszą Państwo pamiętać, iż wówczas w gminie Niechlów do elekcji na to stanowisko stanął m.in. Jan Sowa, Marek Zagrobelny oraz pełniący wówczas już po raz czwarty swoje obowiązki wójta. Jan Sowa przepadł w I turze wyborów samorządowych i na placu boju pozostały dwie kandydatury: będącego wójtem Jana Głuszki oraz Marka Zagrobelnego. Doszło do II tury wyborów.

I właśnie przed II turą wyborów na wójta gminy Niechlów – wg zeznań Jana sowy – miało dojść do wystawienia feralnej delegacji oraz namawiania go przez wójta do agitacji na rzecz kandydatury Jana Głuszki. Miało mieć to miejsce na początku grudnia 2010 r.

Ówczesny pracownik gminy Niechlów – Jan Sowa, potajemnie nagrał rozmowę, którą odbył z nim wójt. W marcu 2011 r. wójt Jan Głuszko przeprowadza reorganizację urzędu gminy. W nowej strukturze organizacyjnej znika referat rolnictwa, którego szefem był Jan Sowa. Ponadto otrzymuje on wypowiedzenie umowy o pracę bez obowiązku jej świadczenia.

W listopadzie 2011 r. Jan Sowa powiadamia organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta gminy Niechlów.

Finał sprawy odbył się dzisiaj w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Głogowie o godz. 12.00. Jedynym świadkiem w sprawie był Jan Sowa. W trakcie rozprawy świadek podtrzymał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania. Swoją wersję wydarzeń podtrzymał również wójt. Obrońca wójta przepytała świadka Jana Sowę na okoliczność motywów, które nim kierowały, gdy zdecydował się na zgłoszenie sprawy na policję. Szczególnie Wysoki Sąd interesował się okresem, jaki upłynął od nagrania wójta a ujawnieniem sprawy policji. Było to nieomal 11 miesięcy.

Świadek Jan Sowa stwierdził, iż do przekazania nagrania i złożenia zawiadomienia doszło dlatego, że w między czasie stracił pracę, pozbawiono go nadzoru nad stadionem w Niechlowie, którym opiekował się nieprzerwanie od 1985 r. To – wg świadka – przelało czarę goryczy.

Pytany przez obrońcę Jana Głuszki o cel dokonania nagrania świadek Jan Sowa zeznał, iż robił to z myślą o przyszłości.

Sąd zadał również pytanie wójtowi Janowi Głuszce na temat jego przyznania się maju 2012 r. do zarzuconego mu czynu. Oskarżony stwierdził, że wówczas bardzo poważnie chorował i miał po prostu tego wszystkiego dosyć. Nie wytrzymywał stresu wywołanego sprawą i chorobą. Jak stwierdził wójt, decyzję o przeprowadzenie pełnej rozprawy podjął po tym, gdy poczuł się lepiej.

Obrońca zgłosił wniosek o dokonanie analizy fonoskopijnej, której celem miało być upewnienie się przez Wysoki Sąd, iż osoba rozmawiającą ze świadkiem był oskarżony Jan Głuszko.

W tym momencie Wysoki Sąd zarządził przerwę. Po ok. 5 min. Sprawę wznowiono. Sąd odrzucił wniosek obrońcy stwierdzając, iż jest to gra na czas.

W mowie końcowej obrońca Jana Głuszki usiłował podważyć zeznania świadka Jana Sowy. Obrońca wskazywał na nieścisłości w stenogramie spisanej z dyktafonu rozmowy pomiędzy świadkiem a oskarżonym, usiłował interpretować treści spisane z dyktafonu oraz przekonywał Sąd, iż Jan Sowa działał z niskich pobudek.

Obrona wniosła o uniewinnienie Jana Głuszki a w przypadku braku zgody Wysokiego Sądu co do takiego wyroku o umorzenie sprawy z powodu niskiej szkodliwości popełnionego czyny.

Wysoki Sąd zarządził przerwę, po której nastąpiło odczytanie wyroku. Sąd umorzył sprawę Jana Głuszki. W ustnym uzasadnieniu wskazał, iż z całą pewnością oskarżony jest winien popełnienia zarzucanego mu czynu. Swoje przekonanie sędzina oparła na dwóch filarach. Pierwszym z nich było przyznanie się w maju 2012 r. oskarżonego Jana Głuszki do popełnienia zarzuconego mu czynu oraz zeznania świadka Jana Sowy. Zeznania te – jak podkreślił Wysoki Sąd – były wiarygodne, gdyż świadek w toku wielu przesłuchań ich nie zmieniał. Ponadto przedstawicielka Temidy podkreśliła, iż nie jest dla Sądu wiarygodna sugestia, iż Jan Sowa sam sobie wystawił delegację i ją podpisał. Sąd przypomniał również, iż Jan Sowa otrzymał już wyrok w tej sprawie, którym było warunkowe umorzenie sprawy na okres 1 roku.

W tej sytuacji Sąd orzekł, iż umarza sprawę ze względu na niską szkodliwość czynu popełnionego przez oskarżonego, upływ czasu od zdarzenia i niejasne pobudki świadka Jana Sowy w sprawie nagrywania oskarżonego. Ponadto Sąd zauważył, że w sprawie tej przewijają się motywy polityczne a Sąd trzyma się od niej z dala.

Sąd nakazał Janowi Głuszce wpłacenie do kasy gminy Niechlów kwoty 140 zł, czyli tyle, ile Jan Sowa pobrał z tytułu nieprawnie pobranej delegacji.

Wyrok nie jest prawomocny. Janowi Głuszce przysługuje prawo do odwołania, ale Janowi Sowie już nie. Odwołanie złożyć może przewodniczący Rady Gminy Niechlów.

Atrakcje z "Mrówki"


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Dojenie chudej krowy - cz. I

„Protokół z kompleksowej kontroli gospodarki finansowej starostwa powiatowego” liczy sobie 91 stron. Kontrolę przeprowadziła Regionalna Izba Obrachunkowa w Wrocławiu w okresie od sierpnia do października 2013 r. Inspektorzy RIO zbadali system organizacji i gospodarkę powiatu w okresie od 2010 r. do I kwartału 2013 r. W niektórych przypadkach inspektorzy badali również okresy późniejsze.

„Wnioski” z tej kontroli, które liczą 13 stron umieszczone są na stronach internetowych starostwa. Same one już są interesujące, ale pełnię rzeczywistości poznać można tylko na podstawie pełnego „Protokołu.”

Inspektorzy kontrolując organizację i gospodarkę finansową powiatu dopatrzyli się licznych nieprawidłowości. Dodać należy, iż „Protokół” jest prawdziwą kopalnią informacji, z których sięgać można pełnymi garściami.

Dzisiaj weźmy na tapetę dodatek, który – ku zaskoczeniu wszystkich – otrzymuje wicestarosta Paweł Niedźwiedź.

Muszą Państwo wiedzieć, iż wynagrodzenie wicestarosty ustalił starosta Wielce Czcigodna Pomyłka. Wicestarosta Paweł Niedźwiedź ma 4800 zł wynagrodzenia zasadniczego + dodatek funkcyjny w wysokości 1760 zł + dodatek specjalny w wysokości 1500 zł + dodatek za wysługę lat w wysokości 576 zł. Inspektorzy obliczyli, iż wicestarosta Paweł Niedźwiedź na dzień 31 marca 2013 r. zarabiał brutto 8732 zł.

Wątpliwości inspektorów wzbudził dodatek specjalny, który wynosił 22,86% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego, czyli 1500 zł.

W „Protokole” czytamy:

„Odnośnie dodatku specjalnego (…) stwierdzono, że przyznany on został na czas nieokreślony, nie uzasadniono też potrzeby jego poznania.” Kontrolujący stwierdzili, że: „Pismo o przyznaniu dodatku specjalnego powinno wskazywać przyczyny jego przyznania, pomimo że nie jest to wymóg ustawowy. Przede wszystkim dlatego, że pracownik powinien wiedzieć za co otrzymuje dodatek, a w konsekwencji, kiedy może zostać go pozbawiony. Ponadto dodatek przyznawany jest z pieniędzy publicznych, a okoliczności, które upoważniają pracodawcę do jego przyznania są określone prawem. Powinna wić istnieć możliwość kontroli prawidłowości jego poznania.”

Jak Państwo widzą okresowy dodatek specjalny, który starosta przyznał swojemu zastępcy wzbudził prawne wątpliwości inspektorów RIO. Dwa główne zarzuty kontrolujących dotyczyły:
- nieokreślenie przez starostę terminu zakończenia wypłacania 1500 zł wicestaroście Pawłowi Niedźwiedziowi,
- braku uzasadnienia dla decyzji starosty w piśmie o przyznaniu dodatku specjalnego wicestaroście Pawłowi Niedźwiedziowi.

Inspektorzy badali również drugi, identyczny przypadek, gdy pracownik starostwa również otrzymał okresowy dodatek specjalny bez określenia terminu zakończenia jego wypłacania.

Inspektorzy wzięli na spytki starostę, który udzielił takich oto wyjaśnień:

„(…) wicestarosta i skarbnik otrzymają pismo informujące o podstawie prawnej przyznania dodatku specjalnego z równoczesnym wskazaniem dodatkowych obowiązków służbowych i zadań, za które przyznano dodatek specjalny oraz norm czasowych przyznanego dodatku specjalnego.”

W „Protokole” czytamy, iż nastąpiło to 6 września, gdy to starosta i wicestarosta zawarli „porozumienie stron”. Na jego mocy wicestarosta Paweł Niedźwiedź otrzymuje dodatek specjalny od 1 września 2013 r. do 31 sierpnia 2014 r.

Kontrolerzy z wrocławskiego RIO pomimo tego nadal mieli wątpliwości dotyczące zasadności przyznania wicestaroście Pawłowi Niedźwiedziowi dodatku specjalnego. Ocenę tego stanu rzeczy wyrazili tak:

„(…) należy stwierdzić, że podane przyczyny przyznania dodatku specjalnego nie wyczerpują dyspozycji art. 36, ust. 5 ustawy o pracownikach samorządowych, ponieważ dotyczą obowiązków o charakterze stałym. Świadczy o tym m.in. zapis § 10 Regulaminu Organizacyjnego starostwa z 28 kwietnia 2011 r., wg którego do zadań wicestarosty należy sprawowanie kontroli nad działalnością wydziałów starostwa zgodnie ze strukturą organizacyjną.”

Dla pełnego obrazu tej chorej sytuacji dodać należy, iż starosta jako podstawę do przyznania dodatku specjalnego dla wicestarosty wymienił: „pełnienie nadzoru nad wydziałem komunikacji, wydziałem geodezji, katastru i gospodarki nieruchomościami, wydziałem budownictwa, architektury i ochrony środowiska oraz określonymi jednostkami organizacyjnymi powiatu.”

C.d.n.

piątek, 24 stycznia 2014

Czas postępu i rozwoju

Szpital znalazł się niestety w obcych rękach. Nowi właściciele i nowe porządki. Tylko czy na pewno porządki?

Mój serdeczny kolega doznał kontuzji. Wiadomo, że chirurg w takiej sytuacji jest nieunikniony. Obolały udał się do swojego lekarza rodzinnego, który dał mu bez zbędnej zwłoki i grymasów (bo i tak często bywa) skierowanie zdjęcie rentgenowskie oraz skierowanie na konsultację w poradni chirurgiczne.

W szpitalu zdjęcie zrobiono od ręki, wręczono i mój obolały przyjaciel, pełen nadziei i ufności, skierował swoje kroki w stronę przychodni chirurgicznej prowadzonej obecnie przez Polskie Centrum Zdrowia z Wrocławia.

Ufność i wiara, że za kilka chwil jego cierpienia się zmniejszą pękła niczym spekulacyjna bańka giełdowa w zderzeniu z nową rzeczywistością. Owszem, mój serdeczny kolega został zarejestrowany, ale na fachową pomoc może czekać do 29 stycznia, czyli cierpieć musi jeszcze 5 dni i tyleż nocy.

Po zbadaniu sprawy okazało się, iż nowy właściciel szpitala nie ma chirurgów, a przychodni chirurgicznej tyra od poniedziałku do piątku tylko jeden lekarz. W tym samym czasie tyra on też w szpitalu a przyjmowanie pacjentów w przychodni odbywa się w ramach pracy na oddziale chirurgicznym w szpitalu.

Przypomnę tylko, że do czasu sprzedaży szpitala przez koalicyjnych radnych powiatowych taka skandaliczna sytuacja nie miała miejsca. Rodzi się pytanie: gdzie podziali się chirurdzy? Odpowiedź jest prosta: na wieść o sprzedaży szpitala dali nogę! Tak, tak! Polskie Centrum Zdrowia ma „markę” wśród lekarzy, podobną do tej, którą ma wśród mieszkańców górowska Platforma, rzekomo Obywatelska. 

Nowi panowie na szpitalnych włościach, w ramach nowych porządków, podnoszenia jakości i dostępności świadczonych usług medycznych, zadbali również o wdzięczna pamięć matek, których dzieci dopadała choroba. Wiadomo, że każda matka troszczy się o swoja pociechę szczególnie, gdy ta ma lat niewiele. I chce być z nim gdy dziecko cierpi i leży w szpitalu. Rzecz jasna takie czuwanie przy szpitalnym łóżku kosztuje. Dotąd kosztowało (sam nocleg) 21,40 zł za dobę. Nowi, wspaniali (jak kreowali ich członkowie Zarządu Powiatu) właściciele szpitala postanowili zmienić stawkę. Podnieśli ją ponad 6 – krotnie. Obecnie za możliwość czuwania w szpitalu przy dziecku kochająca i troskliwa mama będzie musiała zapłacić 140 zł za dobę (nadal bez posiłku). Potrafią chłopcy z Wrocławia docenić miłość matczyną!

A jak już jesteśmy przy obiadach. Jeszcze do niedawna każdy mógł tam sobie kupić dwudaniowy obiad za 9 zł. Gdy ktoś miał apetyt tylko za zupę, to kupował zupę za odpowiednia mniejszą cenę. Korzystał z tego personel szpitala, mieszkańcy Góry. Obecnie cena obiadu w szpitalu podniesiona została dla ludzi z zewnątrz do 18 zł. Po negocjacjach z pracownikami szpitala cenę dla pracowników obniżono do 11 zł., ale postawiono warunek, że można tylko wykupić obiad dwudaniowy. Nie jesz pierwszego dania – kij ci w oko! Twoja strata – właścicieli zysk!

Zamknięto też tomograf komputerowy. To zapewne dalszy ciąg finezyjnego planu podnoszenia dostępności i zwiększania zakresu świadczonych usług medycznych. Pacjentów szpitala, którzy wymagają badania na tym urządzeniu ma się wozić do Rawicza. Technika będzie prosta. Zbierze się 3 kwalifikujących do badania, załaduje do szpitalnej karetki, która więcej ich nie pomieści i kierunek Rawicz.

Rodzi się pytanie: a co z tymi wszystkimi, którzy w szpitalu nie leżą, ale otrzymali skierowanie na badanie tomografem? A chuj to nowych panów szpitala obchodzi!

Ale na pocieszenie dodam, iż chodzą wieści, że wszyscy radni, którzy głosowali za sprzedażą szpitala, czyli podniesieniem jakości świadczonych tam usług, zamierzają wozić - za darmo! - potrzebujących na badania tomografem. Podobno starosta - Wielce Czcigodna Pomyłka - bierze nocne kursy, dzienne wicestarosta Niedźwiedź, a w dni wolne od pracy radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki. I wszystko to ma być robione w strzelistym akcie przedwyborczej pokuty.

Na wyższy poziom wkroczyły również ceny świadczonych przez szpital usług medycznych. Dotyczy to tych, którzy nie są ubezpieczeni, ale również tych, którzy np. za własne pieniądze chcieli sobie zrobić jakieś badanie bez czekania w kolejce do swojego lekarza rodzinnego. No bo np. co było czekać na skierowanie na badanie ciśnienia tętniczego, skoro jego pomiar prywatnie w szpitalu kosztował – do niedawna – 2 zł? Teraz Państwu ciśnienie samo automatycznie wzrośnie, gdy ujrzycie Państwo nową cenę. A wynosi ona 13 . Skoczyło ciśnienie?

Albo weźmy takie wykonywane bez udziału NFZ iniekcje, czyli zastrzyki. Dotąd obowiązywały 2 stawki. Gdy robiono nam zastrzyk domięśniowy, podskórny, śródskórny płaciliśmy 10 zł. Obecnie iniekcje podskórne kosztują 21 zł, domięśniowe 27 zł. Iniekcje dożylne ongiś kosztowały 15 zł, a obecnie 34 zł. Przy takich cenach bolało będzie podwójnie: iniekcje i wydatek na nie.

Gdyby Państwo zechcieli sobie prywatnie zrobić EKG bez opisu to przed nastaniem ery rozkwitu naszego szpitala, w erze upadku i braku perspektyw na jego rozwój, zapłaciliby Państwo za tę usługę 10 zł. W złotych czasach, które nastały dla naszego szpitala z chwilą sprzedania go PCZ za tę samą usługę zapłacicie Państwo 30 zł. Cóż! Szczęście musi kosztować!

Takie EKG z opisem w ciemnych dla szpitala latach rządów wrednego prezesa Hoffmanna kosztowało 25 zł. Ten stan rzeczy wołał o pomstę do nieba! A skoro tak, to opłatę podniesiono do 60 zł. Poszybowała również opłata za aparat Holtera EKG. Z 80 zł za czasów zastoju do 150 zł w czasach rozkwitu i niebywałego rozwoju szerokiej gamy usług medycznych (za wyjątkiem poradni chirurgicznej i tomografu komputerowego) świadczonych przez PCZ

W spirometr już nie będziemy dmuchali ile sił w płucach za 25 zł, ale obecnie za 60. I dzięki temu będziemy mogli się poczuć naprawdę wydmuchani. Wlew kroplowy z założeniem weflonu kosztował w ponurach czasach nieustająco narastającego zadłużenia szpitala 20 zł. W kroczących dumnie czasach chwały i blasku kosztuje 55 zł. Po co to pisałem? Jeszcze przez ten wlew wylewu Państwo dostaną.

C.d.n.

Okazja!


środa, 22 stycznia 2014

Z dobroci serca

Źródło: Biuletyn LGD Ujście Baryczy Gmin Góra – Niechlów – Wąsosz, nr 3/2013.
 
Zdjęcie, które mają Państwo przyjemność oglądać ma wymiar historyczny. Nie żartuję! A dlaczego? A dlatego, że publicznie zaprezentowana została na nim połowa członków górowskiej Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Ongiś informowałem Państwa, że ta usiłująca sprawiać wrażenie potęgi i wielkości „partia” liczy na terenie całego powiatu górowskiego 8 (słownie: ośmiu) członków. Poznajmy więc połowę z nich!

Widzicie Państwo jaki ja jestem ludzki! Ja Kanalia! Za darmo reklamował będę połowę górowskiej Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Kanalia a jakie dobre serce. Sam się w tym momencie wzruszyłem nad swoimi niewyczerpanymi pokładami dobroci.

Zacznijmy opis od prawej strony historycznej fotografii. Drugi od lewej to wiceburmistrz Andrzej Rogala. Był taki czas, gdy nasz wiceburmistrz był człowiekiem bezpartyjnym, ale w Radzie Miejskiej przewodził klubowi Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Romantycznie rzecz ujmując to przewodniczenie było początkiem romansu z Platformą, rzekomo Obywatelską. Później natomiast, ni z gruchy nie z pietruchy, romans zamienił się w zauroczenie, by przejść na wyższy etap – tkliwej i ckliwej miłości. Wyrazem tych wyższych uczuć stały się zaślubiny z Platformą, rzekomo Obywatelską.

Tyle o związku na polu uczuciowym. Wiadomo, że uczuciami się nie walczy i nie dyskutuje. Miłość bowiem jest jak sraczka, przychodzi i odchodzi znienacka.

Trzeba jednak przyznać, że oblubienica wiceburmistrza, Platforma, rzekomo Obywatelska, nieco już wówczas straciła na powabie i atrakcyjności. Była już panną po przejściach a byli i tacy jej krytycy – złośliwi oczywiście – którzy twierdzili, że jest w okresie klimakterium. Już wówczas wybranka wiceburmistrza miała liczne zmarszczki, które ukrywała pod nadmiernie grubą i rzucającą się w oczy warstwą pijarowskiego pudru. Nękała ją również nadwaga z powodu zbyt długiego przebywania przy korycie władzy.

Wybranka miała jednak posag. A posag ten wart był różowych okularów, przez które nowożeniec spoglądał na wybrankę. O owym czasie pustakami świecił gabinet i związana z nim funkcja wiceburmistrza. Tu należy wspomnieć, iż członkini Platformy, rzekomo Obywatelskiej, szefowa naszej gminy, deklarowała publicznie, iż nie potrzebuje zastępcy. W nagrodę 21 biesiadników dało jej znaczącą podwyżkę, bo robiła za dwóch a pensję miała jedną. I tak miało być do końca wesela.

Założony związek małżeński ma jednak tę przewagę nad obietnicami, iż w naszym kraju obowiązuje art. 18 Konstytucji mówiący, iż: „rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.”

W tej sytuacji szefowej gminy nie pozostało nic innego niż „zaopiekować się” nowo zawartym związkiem i wyposażyć go na nową drogę życia. No i wyposażono stanowiskiem wiceburmistrza, bo mniej dać nowemu zięciowi po prostu nie wypadało.

I proszę się nie gorszyć, nie kwękać i nie narzekać, że szefowa gminy mówiła co innego a zrobiła całkowicie co innego. Takie postępowanie nie jest niczym nagannym i zdarza się w każdej szanującej się rodzinie. Wystarczy poczytać dzieje rodu Don Corleone czy też rodziny Soprano.

Trzeci od prawej na historycznym zdjęciu to osoba, która nawet nie wie, że jestem jego świeckim Aniołem Stróżem. Zawsze, ilekroć widzę jego zagadkowo uśmiechniętą buzię, odnoszę nieodparte wrażenie, że radny Marek „Bananowy Uśmiech” uruchamia swój sławny grymas ust, gdy ma wyłączony mózg. Tak mi się to jakoś kojarzy. I nie wiem dlaczego.

Zdjęcie, które Państwu zaprezentowałem, wykonane zostało w Osetnie. To jeden z wyborczych przyczółków tego radnego. Przed wyborami samorządowymi w 2010 r. radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki okazał nadzwyczajna hojność wobec świetlicy wiejskiej w tej miejscowości. Zakupił telewizor, stoliki, krzesła i podarował je korzystającym ze świetlicy. Ktoś spyta dlaczego dopiero w 2010? I zarzuci, że przed wyborami, że głosy sobie robił, że to kiełbasa wyborcza. Takich potworów u nas nie brakuje! Niestety!

O odpowiedź jest prosta – dał gdy miał. A dowód na to jest miażdżący. Radny ów był wówczas wicestarostą. W sytuacji, gdy jego status polityczny tak bardzo wzrósł, do swoich poprzednich hojnych darów dorzucił jeszcze stół do tenisa stołowego! Tak! Mógł wówczas dorzucić stół do tenisa, bo kilka ich było na podlegającej starostwu „Arkadii”. Zrobiło się protokół przekazania i szast – prast, dar wicestarosty zmienił właściciela.

Jak Państwo widzą hojność radnego Marka „Bananowego Uśmiechu” Biernackiego jest niczym nie ograniczona. Szczególnie jak sprawuje ważną funkcję samorządową.

Chodzą wieści, że radny ów zamierza porzucić starania o reelekcję na radnego powiatowego na rzecz bycia radnym gminnym. Być może stąd jego obecność, uwieczniona na wieki wieków na zdjęciu wykonanym w Osetnie. Zastanówmy się co oznaczać w przyszłości może ta zmiana.

Ponad 7 lat bycia radnym w powiecie nie daje powodów do optymizmu. W tym okresie radny ten nie zgłosił ani jednej interpelacji, zapytania, nigdy nie zabrał głosu na sesji a podczas posiedzeń komisji jego bierność (może ma to związek z nazwiskiem), była wprost modelowa. Z jego strony nasz samorząd nie uzyskał nic i radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki przejdzie do historii samorządu powiatowego w postaci statystycznej. Był, ale tak, jakby go nie było.

Z drugiej strony, finansowej, dzięki byciu radnym, zyskał on przez te 7 lat okrągłą kwotę 70.000 zł., które nie podlegają opodatkowaniu. Nie uważacie Państwo, że to zbyt duża kwota otrzymana za „NIC”? Czyż radny ten nie powinien - przy Państwa czynnej pomocy wyrażonej podczas strzelistego aktu skreślania kandydatów na radnych - otrzymać dożywotniej przepustki „do cywila”?

Fragment fotki najprzyjemniejszy dla oka. Teraz spoglądajmy na fotografię od lewej strony. Jest! Tak, tak! To 12,5% składu osobowego górowskiej platformy, rzekomo Obywatelskiej. W pełnej krasie i dostojeństwie – burmistrz Irena Krzyszkiewicz! Czapki z głów, proszę Państwa!

Po „kiwce” jaką zrobiła dla wierzących w jej obietnice pracowników naszego szpitala, Robert Lewandowski ze swoimi 4 bramkami włożonymi do siatki Realu Madryt, może tylko piłki za szefową gminy nosić! Od niej też może uczyć się zwodów. Do klasyki przeszły zwody z kręgielnią, krytym basenem, budową mieszkań socjalnych, ściąganiem inwestorów do podstrefy, powołaniem i likwidacją funduszu sołeckiego, uroczystym otwieraniu parków a następnie bezczynnemu przyglądaniu się, jak po hucpie towarzyszącej uroczystemu otwarciu, parki owe popadają w ruinę. Tak to na dzisiaj streścić można najkrócej. Na pogłębioną analizę przyjdzie jeszcze czas.

Jedno trzeba przyznać szefowej gminy. Znakomicie potrafi się promować. Jest scalenie w Chróścinie i Witoszycach? Wdzięczną nóżkę wyciąga, komunikuje, prezentuje, udziela wywiadu. Jednym słowem: idzie na przylepę! Most w Ciechanowie? Też przylgnęła. Budowa przez DSDiK we Wrocławiu dróg objazdowych w Osetnie? Fajna i nośna okazja, bo kto tam wie, że gmina ma tu tyle do gadania co wigilijny karp w kwestii przyrządzenia: „smażony” czy po „żydowsku”?. Obwodnica Góry? Mało finezyjna polityka, bo prowadzona w rozkroku. Chce się być cacy i dla Wrocławia i dla mieszkańców. Efekt – starta punktów i twarzy wobec mieszkańców!

Ogólnie jednak dorobek szefowej gminy wychodzi gdzieś tak pomiędzy 3 a +3, ale ten sposób sprawowania władzy się zużył. Brak konsultacji z mieszkańcami na temat istotnych z punktu widzenia mieszkańców – a nie urzędu! – inwestycji może odbić się wyborcza czkawką.

Zresztą, w Platformie, rzekomo Obywatelskiej, są przekonani, że Słońce Góry zwycięży bez problemów. Argumentacja jest taka: Jak nie ona to kto? Durne to, bo pytanie – gdy ma się możliwość i zdolność myślenia wybiegającego w trochę dalszą przeszłość powinno brzmieć: A jak wyborcy powiedzą a czemu ona znowu? I tu należy też szukać odpowiedzi.

Trzecia postać od lewej to klęska powiatu. Przypomnę raz jeszcze, że od 9 grudnia 2010 r., czyli dnia wybrania tego pana na starostę mówiłem, że to się źle skończy.

Na zdjęciu jednak wypadł okazale. Widać, że Wielce Czcigodna Pomyłka jest fotogeniczny. Niestety, z doświadczenia już wszyscy wiemy, że tylko tyle i nic więcej. Wyraźnie widać, że obejmując urząd starosty kierował się zmodyfikowaną dewizą Sędziego z „Pana Tadeusza”: 

Platforma na koń wsiędzie/
Ja z Biernackim na czele, i?/
jakoś to będzie!

A jak nie będzie?

Też – podobno – szykuje się do startu w wyborach do rady gminy. Zalecałbym przejście kariery samorządowej od startu w wyborach na sołtysa. I to tyle w temacie tego pana.

wtorek, 21 stycznia 2014

Fatalny koniec roku

Ostatni kwartał 2013 r. był okresem wzrostu poziomu bezrobocia we wszystkich gminach naszego powiatu. Na koniec grudnia ur. Liczba bezrobotnych w naszym powiecie wyniosła 3415 osób. Dane dotyczące naszego województwa, które publikowane są na stronie Urzędu Statystycznego we Wrocławiu, dotyczą stanu na koniec listopada 2013 r.
Nasz powiat jest trzech powiatach: wałbrzyskim (31,4%) oraz złotoryjskim (27,3%) pod względem stopy bezrobocia w województwie dolnośląskim. Na koniec listopada 2013 r. mieliśmy 27,2% bezrobotnych. W stosunku do końca listopada 2012 r. jest to wzrost o 0,7%.
Natomiast w stosunku do grudnia 2012 r. wzrost bezrobocia na terenie powiatu jest wyraźny. Na koniec 2012 r. mieliśmy 3369 bezrobotnych a w grudniu 2013 r. 3415.

Na 3415 bezrobotnych 1775 stanowią kobiety (52%). Pozostający bez pracy mieszkańcy miejscowości wiejskich przeważają w statystyce, gdyż w rejestrach PUP jest ich na koniec grudnia 2013 r. aż 2080 (61%). Spośród 3415 bezrobotnych tylko 547 (16%) przysługiwało prawo do „kuroniówki”. 
W grudniu górowski PUP zarejestrował 383 bezrobotnych, w tym 357 po raz kolejny. W tej liczbie mieszczą się zarejestrowani bezrobotni którzy poprzednio pracowali (321), zwolnieni z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy (14) oraz 62 osoby dotąd niepracujące.

W tym samym okresie z rejestrów bezrobotnych ubyło 238 osób. Powodem skreślenia z ewidencji PUP było m.in.: podjęcie pracy (132 osoby), niepotwierdzenia gotowości do podjęcia pracy (73 osoby), rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej (9 osób), dobrowolna rezygnacja ze statusu osoby bezrobotnej (8 osób).

Osoby do 25 roku życia stanowią na terenie powiatu 18,3% ogółu zarejestrowanych bezrobotnych. Drugą, liczniejszą niestety grupą z małymi szansami na znalezienie pracy, są bezrobotni, którzy ukończyli 50 lat. W tej grupie mamy aż 665 bezrobotnych, czyli 19,5% ogółu osób poszukujących pracy. Aż 1900 bezrobotnych (56%) zaliczana jest przez PUP do kategorii osób „długotrwale bezrobotnych”. Oznacza to, iż osoby te przez ostatnie 24 miesiące pozostawały bez pracy. 


Gmina Góra
W stosunku do grudnia 2012 r. bezrobocie na koniec grudnia 2013 r. było niższe o 1 osobę (1943 na koniec grudnia 2012). Widać więc, że bezrobocie na terenie naszej gminy ma stały, bardzo wysoki poziom i jakoś nikt nie potrafi temu zaradzić. Widać wyraźnie, że brak jest na terenie inwestycji dających ludziom pracę. A przy tym nie widać jakoś widocznych efektów w poszukiwaniu inwestorów co w tej sytuacji winno być priorytetem dla władz.
Na 1492 bezrobotnych zarejestrowanych na koniec grudnia ubiegłego roku 997 stanowią kobiety. Tylko 15,6% (304) bezrobotnych ma prawa do zasiłku. Większość bezrobotnych (1100), bo aż 57% mieszka w Górze. PUP do zaliczył do kategorii „długotrwale bezrobotnych” 59% bezrobotnych z terenu naszej gminy.

W grudniu 2013 r. w PUP zarejestrowało się 212 bezrobotnych z terenu gminy Góra. 184 z tych osób poprzednio pracowało. W tym samym okresie 141 bezrobotnych z terenu naszej gminy wyłączono z ewidencji z różnych powodów: 79 podjęło pracę, 43 nie potwierdziły gotowości do jej podjęcia, 5 dobrowolnie zrezygnowało ze statusu osoby bezrobotnej a 1 odmówiła bez podania przekonywującego powodu przyjęcia zaoferowanej jej pracy. 

Gmina Wąsosz

W stosunku do końca grudnia 2012 r. bezrobocie jest wyższe o 38 osób. Z terenu gminy Wąsosz zarejestrowanych było w PUP na koniec grudnia ubiegłego roku w 633 bezrobotnych. Kobiety stanowią 54% ogółu bezrobotnych w tej gminie. Z prawa do zasiłku dla bezrobotnych korzysta 125 (19,7%) bezrobotnych. Aż 49% (313) bezrobotnych ma status „długotrwale bezrobotnych”. Ciekawe jest to, iż 63% bezrobotnych z gminy Wąsosz nie ma wykształcenia średniego a 31% n(198) jest bez kwalifikacji zawodowych.

W grudniu PUP zarejestrował 83 bezrobotnych, spośród których 75 pracowało poprzednio, 16 dotąd nie pracowało a 4 utraciło pracę z winy leżącej po stronie zakładu pracy. W tym samym czasie wyłączono z ewidencji PUP 45 bezrobotnych z terenu gminy Wąsosz. W tej liczbie jest: 27 osób, które podjęły pracę, 14 nie potwierdziło gotowości do jej podjęcia a 1 odmówiła podjęcia pracy proponowanej jej przez PUP.


Gmina Jemielno

Bezrobotnych z terenu tej gminy było9 na koniec grudnia 2013 r. więcej niż w grudniu 2012 r. Wówczas w statystyce PUP odnotowano 335 bezrobotnych a na koniec ubiegłego roku było ich 342.

Na 342 bezrobotnych zarejestrowanych na koniec grudnia 2013 r. 164 (48%) stanowiły kobiety. Zasiłek dla bezrobotnych przysługiwał 50 osobom (14,6%) ogółu bezrobotnych. Do kategorii „długotrwale bezrobotnych” PUP zaliczył 210 osób (61%) z tej gminy. Najliczniejszą grupę bezrobotnych stanowią osoby bez wykształcenia średniego – 68% (235 osób). Aż 118 bezrobotnych (34,3%) jest bez kwalifikacji zawodowych.

Na koniec grudnia 2013 r. górowski PUP zarejestrował 43 bezrobotnych z tej gminy. W tej liczbie znajduje się 35 osób, które pracowały poprzednio oraz 8 dotąd nie pracujących. W tym samym miesiącu 20 bezrobotnych mieszkających w gminie Jemielno zniknęło z rejestrów PUP na skutek: podjęcia pracy (11), nie potwierdzenia gotowości do podjęcia pracy (3 osoby), dobrowolnej rezygnacji ze statusu osoby bezrobotnej (2 osoby) i przejścia na emeryturę (1 osoba).

Gmina Niechlów

W gminie Niechlów bezrobocie na koniec grudnia 2012 r. wynosiło 496 osób. Było więc niższe od stanu na koniec grudnia 2013 r. o dwie osoby. Na 498 bezrobotnych 274 (55%) to kobiety. Prawo do „kuroniówki” ma 68 osób, to jest 13,6% ogółu bezrobotnych.

Za osoby „długotrwale bezrobotne” PUP uznaje 314 osób (63%) z gminy Niechlów. Bez średniego wykształcenia jest 66,5% ogółu bezrobotnych a nie posiada kwalifikacji zawodowych 188 bezrobotnych (37,8%).

W grudniu 2013 r. PUP zarejestrował 45 bezrobotnych z terenu gminy, w Tm 41 po raz kolejny. 35 zarejestrowanych bezrobotnych poprzednio pracowało, 10 nie pracowało a 2 utraciło pracę z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy.

W tym samym okresie 32 bezrobotnych z gminy Niechlów wyłączono z ewidencji PUP z powodów: podjęcia pracy (15 osób), nie potwierdzenia gotowości do podjęcia pracy (13 osób), nabycia praw przedemerytalnych (2 osoby). 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Kierunek Wilno





Będą badać

Podczas sesji Rady Powiatu 17 stycznia radny Marek Zagrobelny poinformował, iż wystąpił do organów ścigania w opisanej poniżej sprawie.



Poniżej pismo do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.


"Mrówka" poleca - czyli godne zaufania




To nie koniec! cz. II

Dalsza część relacji z sesji Rady Powiatu z 17 stycznia 2014 r.

Radny Zbigniew Józefiak:

Pakiet wątpliwości przy sprzedaży szpitala wciąż pozostaje duży. Mieszkańcy mają rację. Padały opinie, że na referendum jest za późno. A jak można było robić referendum wcześniej, gdy do połowy listopada nikt nie wiedziała za jaką cenę będzie sprzedany szpital?

Radny Grzegorz Aleksander Trojanek:

Ja wyraziłem swoja opinię w sprawie szpitala 20 września 2013 r. Byłem przeciw sprzedaży szpitala i moje środowisko polityczne również.

Radny Zbigniew Józefiak:

Celowo pominąłem fragment o obniżonej wartości. W uchwałach Rady Powiatu mamy kwotę 10.390.500 zł. A oto wycena firmy consultingowa dokonała wyceny wg tzw. „metody berlińskiej.” Przy tej metodzie wzięto pod uwagę kwotę 10.444 ml zł oraz drugą liczbę 1.106 tys. zł., która dotyczy szacowanego strumienia przepływu środków finansowych. Te dwie kwoty dodano do siebie i podzielono przez dwa. Wyszła cena zbliżona do oferowanej przez Polskie Centrum Zdrowia. Tej wyceny nie zrobił rzeczoznawca, bo w ogóle nie wiemy kto ją zrobił. W mojej ocenie wartość szpitalnej spółki została zaniżona.

Doktor Wacław Grzebieluch:

Panie przewodniczący, panowie radni, pani radna. Muszę coś powiedzieć zanim Państwo zagłosujecie. Akurat jestem po posiedzeniu komisji oświaty i kultury w urzędzie gminy. Zainspirowała mnie do tego wystąpienia jedna z ocenianych prac magisterskich, bo takie zadanie dzisiaj ta komisja miała. I w tytule, który praca miała o samorządzie miasta i gminy, w jednym z rozdziałów jest tytuł „Urząd w oczach mieszkańców”. Parę zdań tu Państwu przytoczę, bo są to zdanie, które mi i Wam powinny dać dużo do myślenia.

Urząd powinien zachęcać mieszkańców do wyrażania opinii na temat funkcjonowania miasta. W tym przypadku należy powiedzieć, że do wyrażania opinii na temat funkcjonowania powiatu.

Każdy urząd powinien działać w kierunku budzenia silnych relacji mieszkańców z miastem. Można to znowu przełożyć na budzenie relacji emocjonalnych mieszkańców z powiatem.

Ważne jest promowanie i wspieranie inicjatyw mieszkańców i aktywizowanie postaw obywatelskich, inicjatyw podnoszących prestiż władzy. Promowanie wydarzeń o znaczeniu intelektualnym, kulturalnym oraz propagowanie znajomości dziedzictwa. Dziedzictwa szeroko pojętego. I to dziedzictwo dotyczy również sprawy, która jest przedmiotem Państwa dzisiejszych obrad. To znaczy odrzucenia uprawnionego związku emocjonalnego mieszkańców o referendum.

Mieszkańcy w liczbie zweryfikowanych podpisów w liczbie 3120 już mówiąc szczerze wypowiedzieli się w jakiś sposób, że chcą tego referendum. Państwo, jako reprezentacja jakiejś tam części mieszkańców, to referendum z różnych powodów chcecie odrzucić.



Właściwie mi się nasuwa jeden powód, taki najważniejszy, dla którego chcecie referendum odrzucić. Na pewno nie jest to powód ekonomiczny, bo nie jest to jakiś gigantyczny koszt, ale Wy chcecie go odrzucić dlatego, że się boicie jego wyniku. Ale ja się go też boję, bo wcale nie jestem pewien, że ta wspólnota, która nie zaistniała mówiąc szczerze ani w tym powiecie ani też w tej gminie, potrafi stanąć na wysokości zadania i zrozumieć, że dobro wspólne to jest nasze, wszystkich, tych którzy tu są i tych, których tu nie ma.



Natomiast Wy, nie wiem czy mandat mieliście do tego, uzurpowaliście sobie prawo do sprzedaży szpitala. Przy czym o następnej uchwale wielu ludzi z pewnością nie wie! Nie wie na pewno również o tym, że postanowiliście sprzedać ten szpital! Tak samo jak nie wie, że sprzedaliście go po obniżonej cenie.



Szczerze powiedziawszy, to wszystko co się dzieje wokół sprzedaży szpitala, to nie jest budzenie obywatelskiej inicjatywy, ale jej tłamszenie, aby ludzie, obywatele nie mogli wypowiedzieć się w istotnej sprawie.



A może wypowiedzieli by się po Waszej myśli? I wtedy mielibyście pełną legitymizację i podnosilibyście wysoko głowy, że mieliśmy rację, że sprzedaliśmy to, co od 45 r. – niektórzy się jeszcze nie urodzili w tym czasie – budowano na tym terenie, odnawiano, kupowano sprzęt, dawano studentom, po to, aby przyszli tu pracować. Dla Was to jest pestka! Tak powiem, by Wy, Państwo drodzy patrzycie na te sprawy wyłącznie ekonomicznie. Tak się w Polsce obecnie patrzy. Wy patrzycie wyłącznie ekonomicznie. No, po gospodarsku to już może nie całkiem, ale letką ręką pozwoliliście zrobić biznes – ja nie wnikam w intencje tych, którzy to przejęli, nie wiem kim oni są, jak będą prowadzić sprawy, które spoczywają również na powiecie w kwestii ochrony zdrowia.



Mi chodzi o coś innego proszę Państwa. Naruszona została, i to poważnie, zasada konsultacji społecznych. Tak uważam. Sprzedano mienie, na które wielu z Was jeszcze nie pracowało, szczerze powiedziawszy, albo nie wie ile kosztowało to dotychczas. I wszystko to co w szpital włożono – poszło! Myśmy stracili a co powiat zyskał na tym? Powiat czyli my wszyscy! Ja nie myślę o Was radnych ani o Zarządzie Powiatu. Co powiat zyskał na tym oprócz wyzbycia się pewnego „kłopotu”?



Ten „kłopot” jest proszę Państwa w całej Polsce! Wiecie o tym dobrze. I dlaczego on powstał też dobrze wiecie. Nie wiem tylko czy macie uświadomione dokładnie dlaczego on w ogóle powstał. On nie powstał przez tych, którzy pracowali w szpitalu, którzy nim zarządzali, tylko powstał przez wadliwy system. I wszyscy mają tego świadomość, począwszy od pana premiera skończywszy na wszystkich pracownikach w NFZ. Powstał system, który niestety jest niewydolny! Mało tego. On jest niewydolny z wielu powodów organizacyjnych, ale jest też wyjątkowo ohydnie pomyślany jeżeli idzie o finansowanie świadczeń. To się nazywa dzisiaj świadczenie, sprzedaż świadczeń, procedur. To nie jest leczenie! Chory nie jest chorym, tylko „świadczeniobiorcą”. I chodzi o to, by jak najlepiej sprzedać „produkt”.



My lekarze to wiemy. Ja, jako wieloletni pracownik wiem na czym to wszystko polega. Każdy prywatny właściciel na tej sprzedaży usług i procedur zarabia, każdy właściciel zarobi. Natomiast poprzedni właściciel nie mógł zarobić. On musiał trzymać się rygorystycznych przepisów, uwarunkowań. Tak się w Polsce składa, i w naszym powiecie też zaczyna się tak składać, że prywatnemu wolno prawie wszystko. Naprawdę! Tak to jest proszę Państwa. Prywatny będzie miał zyski. A ja znowu nie chcę dezawuować i źle mówić o nowym właścicielu. Jestem od tego daleki. Ja mówię tutaj o całej filozofii. Wy tego nie znacie i nie wiecie na czym to polega! Wy patrzycie tylko przez pryzmat jednej rzeczy: że dostaniecie 5 mln! A czy na pewno je dostaniecie?!



W tym momencie wyskoczyła niczym Filipianka (żona Filipa) z konopi radna Danuta „Mózg Koalicji” Rzepiela, która stwierdziła, że powiat dostanie 11 mln zł.



„Proszę mi nie przerywać” - osadził radną dr Wacław Grzebieluch. I kontynuował:



„O widzicie! I Wy dalej myślicie przez pryzmat pieniędzy! I popełniacie wilki błąd. A czy dostaniecie? Macie zapisane? Ale czy dostaniecie?!



Jeżeli odrzucicie referendum to popełnicie wielki błąd. Będzie to oznaczało, że zapatrzeni jesteście głównie w siebie. Nie w interes powiatu, bo kompletnie Wy go nie reprezentujecie. W ogóle! To, że sprzedaliście, to już straciliście a to, że zyskacie, to jest pisane tylko na papierze. Nic nie zyskacie!



Natomiast odrzucając referendum odrzucacie inicjatywę obywatelską, która – jeszcze raz powiem – w naszej opinii, tych którzy tę inicjatywę reprezentują, nie ma pewności, że referendum się uda. I nie ma także pewności, że to referendum potwierdzi nasze myślenie, a nie Wasze. Ale jednak boicie się tego referendum, bo coś ukrywacie. Nie wiem dlaczego się lękacie oddać sprawę w ręce ludzi. Powinniście właśnie tak postąpić! Gdybyście postąpili w ten sposób mielibyście wiarygodność. Gdybyście przegrali, no to trudno! Powiedzielibyście, że wola powiatu, w szerokim tego słowa znaczeniu, jest inna niż Wasza.



Nie wiem kogo reprezentujecie. Reprezentujecie właściwie siebie, mówiąc szczerze. Ale gdyby referendum się odbyło dałoby odpowiedź na istotne pytanie: czy ludzie są za sprzedażą szpitala na takich warunkach? Czy są za Wami, że możecie sprzedać szpital i wiele innych rzeczy. Niestety! Boicie się sięgnąć po tą legitymację! A wydaje mi się, że jednak powinniście. Jest to ostatni moment, by byliście wiarygodni dla nas wszystkich. Dziękuję uprzejmie.


piątek, 17 stycznia 2014

To nie koniec!

Dzisiejsza sesja Rady Powiatu zwołana w trybie pilnym miała jeden istotny punkt: głosowano uchwałę o referendum lokalnym. Wynik był przesądzony z góry, gdyż rujnująca powiat koalicja ma w Radzie 20 rąk, czyli 10 ich par. Owe 10 par rąk podnosi się za każda uchwałą Zarządu Powiatu. Podniosła się również wówczas, gdy głosowano pizdowatą do bólu uchwałę o zaprzestaniu prac aptek w godzinach nocnych.

Wynik głosowania nie był zaskoczeniem. Wbrew ponad 4000 podpisom, które Państwo złożyli popierając ideę referendum, przeciw wyrażonej przez Państwa woli uczestniczenia w referendum, przeciw wysłuchaniu Państwa opinii na temat sprzedaży szpitala, przeciw Państwu konstytucyjnemu prawu do referendum lokalnego zagłosowali:
  1. Marek Biernacki z Platformy, rzekomo Obywatelskiej.
  2. Piotr Iskra z Platformy rzekomo Obywatelskiej.
  3. Jan Bondzior.
  4. Edward Szendryk.
  5. Marek Hołtra.
  6. Piotr First.
  7. Danuta Rzepiela.
  8. Dariusz Wołowicz.
  9. Paweł Niedźwiedź.
  10. Jerzy Pala. 
Niech ich nazwiska i imiona zapadną w Państwa pamięci przy urnie wyborczej w wyborach samorządowych, które odbędą się tej jesieni. 



Za prawem ponad 4000 osób do wyrażenia swojej opinii na temat sprzedaży szpitala po obniżonej cenie, za Państwa prawem do skorzystania z konstytucyjnego zapisu o referendum lokalnym, z szacunku dla Państwa podpisów złożonych na kartach, za referendum opowiedzieli się:

  1. Zbigniew Józefiak.
  2. Jan Kalinowski.
  3. Marek Zagrobelny.
  4. Grzegorz Aleksander Trojanek.
Pełnomocnik Powiatowego Komitetu ds. Referendum Lokalnego w Górze – pan Wacław Grzebieluch w pięknym, pełnym pasji i zaangażowania przemówieniu zapowiedział, iż Komitet nie zamierza składać broni i skorzysta z prawa odwołania do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu.

Mowa wygłoszona przez Pełnomocnika znajdzie się na blogu w poniedziałek.

Wątpliwości cz. 1



Odbyta dzisiaj sesja Rady Powiatu, która jak się spodziewano miała być krótka, finałem w postaci głosowania nad uchwałą o referendum lokalnym, nabrała rumieńców już w punkcie: „interpelacje i zapytania”.

Głos zabrał Grzegorz Aleksander Trojanek, który poinformował radnych, że otrzymał pismo od mieszkańców Osetna. W piśmie tym mieszkańcy tej miejscowości wyrażają swoje zaniepokojenie stanem drogi powiatowej Osetno – Gola Górowska. Opłakany stan tej drogi wzbudza niepokój mieszkańców, którzy z niej korzystają. W piśmie zawarto ostrzeżenie, iż w przypadku braku reakcji i poprawy sytuacji, w przyszłym tygodniu droga zostanie zablokowana.

Radny Zbigniew Jozefiak również zabrał głos. Zadał kilka pytań:

Czy Zgromadzenie Wspólników Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze przyjęło sprawozdanie za okres od stycznia do 17 grudnia 2013 r?
W jakiej formie nastąpiło przekazania Polskiemu Centrum Zdrowia we Wrocławiu naszego szpitala?”

„Co jest powodem nieobecności starosty podczas sesji?”
Tu wicestarosta Paweł Niedźwiedź wyjaśnił, iż starosta jest na konwencie starostów. W tym momencie odetchnąłem z ulgą, bo nieobecność Wielce Czcigodnej Pomyłki na terenie powiatu daje nam gwarancję, że nic złego się w naszym samorządzie nie wydarzy. „Trwaj konwencie! Trwaj do jesieni” – szczęśliwy pomyślałem w duchu.

Głos zabrał radny Marek Zagrobelny:

Mam duże zastrzeżenia do opinii prawnej sporządzonej przez radcę prawnego starostwa. W mojej ocenie ma ona wiele wad, zawiera błędne informacje. Przykładowo powołuje się na wyrok sądu z 1997 roku, który zapadł w sprawie referendum. Wyrok ten opisuje sytuację prawną, która dotyczy referendum odbywającego się na podstawie ustawy z 1991 r. My natomiast pracujemy nad referendum, która ma swoje podstawy prawne w ustawie z 2000 r. Pani radczyni na siłę próbuje uzasadnić swoja negatywną opinię, czemu się nie dziwię, bo w końcu płaci jej starostwo. Według mojej oceny ta opinia prawna jest stronnicza. Przypomnę, że z radnym Zbigniewem Józefiakiem wnosiliśmy podczas obrad Komisji doraźnej, by oceną pytania zajął się komisarz wyborczy w Legnicy.”

Radny Zbigniew Józefiak:

Wynik mającego nastąpić głosowania jest przesądzony. Pogląd, że głos mieszkańców sprawie referendum nie jest istotny dominuje na tej sali. Ale ja chcę powiedzieć o czymś innym.

Firma consultingowa Invest z Poznania opracowała operat szacunkowy dla szpitala. Ten operat, w tej formie, jest niedopuszczalny. W rejestrze rzeczoznawców prowadzonym przez ministerstwo rzekomy autor nie figuruje. Tego operatu nikt tez nie podpisał. Nie ma żadnego podpisu pod wyceną. Z mocy prawa ten operat jest nieważny.



Przez kilka lat zajmowałem się wyceną nieruchomości i wiem o czym mówię. W operacie zarekomendowano kwotę 5,7 mln zł za udziały. Proszę zauważyć, że kwota ta odbiega od zaoferowanej przez Polskie Centrum Zdrowia o ok. 0,7 mln zł. W zamieszczonej na stronach starostwa dokumentacji odnajduję uchybienia formalne. W protokołach z posiedzeń zespołu negocjacyjnego nie ma przedstawiciela firmy consultingowej. A przecież, zgodnie z umową, zapłaciliśmy im 10 tys. zł za pomoc w negocjacjach. Przypomnę też, że operat szacunkowy kosztował nas 18 tys. zł. Brakuje mi pisemnej rekomendacji zespołu negocjacyjnego w sprawie wyboru nabywcy udziałów w naszej szpitalnej spółce. 


W umowie o sprzedaży udziałów zawarto zobowiązanie dzierżawy działek położonych wokół szpitala. O to PCZ Wrocław wystąpił jeszcze przed zawarciem umowy. Na jednej z nich wydzielonych jest 36 działek pod budowę garaży. Nie wiem co to ma wspólnego z działalnością leczniczą? W planie zagospodarowania przestrzennego 690 m kw. przeznaczono pod usługi. Powierzchnia wszystkich tych działem to obszar o powierzchni 35 arów. Za 1 m kw. powiat pobierać ma od PCZ 35 gr/m kw. A w przyjętym przez Radę Powiatu cenniku opłata za dzierżawę działek pod usługi wynosi 5,50 zł za 1 m kw. Przyjęcie minimalnej stawki 35 gr za 1 m kw. pozbawia budżet powiatu ok. 43 tys. zł w skali roku."

C.d.n.

czwartek, 16 stycznia 2014

Ręce opadają!

Komisja doraźna obradowała dzisiaj po raz czwarty i ostatni. Jutro o godz. 13.30 odbędzie się sesja Rady Powiatu. Z całą pewnością podczas sesji odbędzie się głosowanie nad uchwałą w sprawie przeprowadzenia referendum w sprawie sprzedaży szpitala.

Podczas dzisiejszych obrad Komisji ustalono oficjalną liczbę głosów ważnych, popierających referendum. Inicjatorom referendum w bardzo krótkim czasie udało się zebrać 4130 podpisów. Komisja zweryfikowała podpisy i ostatecznie okazało się, że wymagania prawne spełnia 3120 podpisów. Komisja odrzuciła 1010 podpisów. Powody zakwestionowania podpisu złożonego na karcie były następujące:
Błędny lub niepełny adres w 727 przypadkach,
- błędny PESEL w 122 przypadkach,
- nie figuruje w spisie wyborców w 117 przypadkach,
- błędne lub niepełne imię i nazwisko w 39 przypadkach,
- nie uprawniony do głosowania w 2 przypadkach,
- brak podpisu w 1 przypadku.

W „Opinii” wydanej przez komisję czytamy:

Tak więc należy stwierdzić, iż spełniony został ustawowy warunek dotyczący liczby podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum.

Ten ustawowy warunek to zebranie minimum 2897 ważnych podpisów. I został on spełniony.

Komisja podczas dzisiejszych obrad, które miały miejsce dzisiaj, zapoznała się z opinią radczyni prawnej starostwa – Renaty Torz.

Zgodnie z przewidywaniami opinia owa jest dla referendum negatywna. Tego każdy się spodziewał. Wynikła jednak z tej opinii sytuacja arcyzabawna.

W opinii radczyni prawnej przeczytać możemy taki oto zadziwiający fragment dotyczący pytania referendalnego, które przypomnijmy brzmi: „Czy jesteś za sprzedażą Powiatowego Centrum Opieki Zdrowotnej w Górze (szpital) dla prywatnego podmiotu po obniżonej cenie?

A oto urzekający i powalający na kolana wywód radczyni prawnej starostwa – Renaty Torz.

Pytanie to ma charakter kierunkowy, ponieważ w kwestii sprzedaży udziałów zawiera sformułowanie dla prywatnego podmiotu po obniżonej cenie. Użycie zwrotu dla prywatnego podmiotu kojarzy się negatywnie w kontekście prowadzenie działalności leczniczej, gdyż wskazuje, że nabywcą będzie podmiot nastawiony wyłącznie na zysk. Użycie w pytaniu zwrotu po obniżonej cenie wskazuje z kolei na sprzedaż PCOZ jako mienia publicznego, stanowiącego własność jednostki samorządu terytorialnego, za zbyt niską cenę, nieadekwatną do rzeczywistej wartości tego mienia. Użycie tych sformułowań prowadzi więc do udzielenia odpowiedzi twierdzącej.”

Widać od razu, że pani radczyni jest wrogo nastawiona do prywatnych podmiotów zajmujących się działalnością leczniczą. Wg niej każdy prywatny podmiot „nastawiony jest wyłącznie na zysk”.

A z drugiej strony na co ma być nastawiony? Na działalność charytatywną! Ten zarzut czyniony inicjatorom referendum jest tak dęty i drętwy.

A poważnie to proszę zauważyć, iż uchwała Rady Powiatu z 20 listopada 2013 r., ma taki oto tytuł:

Oczywiście uchwała ta była konsultowana z radczynią prawną starostwa – Renatą Torz. To co wówczas radczyni nie przeszkadzało obecnie najwyraźniej jej doskwiera. Czy zwrot „po obniżonej cenie” nie jest synonimem wyrażenia „poniżej ich wartości nominalnej?” Udziały sprzedano poniżej ich wartości nominalnej (z 500 zł za udział sprzedający zeszli do 242 zł). Takie są fakty i żadne prawnicze zachwaszczanie prawdy nic tu nie pomoże.

Radczyni prawna uczepiła się też zwrotu „prywatnego podmiotu”. A jakim podmiotem jest Polskie Centrum Zdrowia? Prywatnym! I to też jest fakt, który dyskusji nie podlega, bo z faktami się nie dyskutuje tylko pokornie przyjmuje do wiadomości.

Radczyni prawna stwierdza też:

Pytanie zawiera nierzetelne i niepełne informacje. I tak z pytanie nie wynika kto miałby być zbywcą PCOZ. Ponadto z pytania nie wynika, że sprawa, o której mają decydować została już rozstrzygnięta przez uprawnione do tego organy, poprzez podjęcie przez Radę Powiatu Górowskiego dwóch uchwał.”

Radczyni prawna nierzetelnie przedstawia sprawę w swojej niewartej funta kłaków opinii, rzekomo prawnej. Gdzie w pytaniu są te „nierzetelne informacje"? Tego szanowna członkini korporacji radcowskiej nie wykazuje. Zarzut, iż w pytaniu referendalnym nie ma informacji kto ma być zbywcą PCOZ. A do kogo należało? Pani radczyni pyta, bo nie wie?! Do samorządu powiatowego a więc całej lokalnej społeczności a nie do 10 radnych powiatowych.

Radczyni prawna nie wie też, że inicjatorzy referendum poprzez plakaty i ogłoszenie w „Gazecie Wrocławskiej” 4 grudnia 2013 r. poinformowali lokalną społeczność o zamierzeniach koalicyjnej części Rady Powiatu wobec szpitala. Radczyni nie wie, że informacja o zamiarze przeprowadzenia referendum wpłynęła 19 listopada, czyli na 1 dzień przed uchwałą z 20 listopada. I kto tu nierzetelnie prezentuje fakty?

A wiecie Państwo, że co było najzabawniejsze podczas posiedzenia Komisji doraźnej? A to, że za zwrotem: „Użycie zwrotu dla prywatnego podmiotu kojarzy się negatywnie w kontekście prowadzenie działalności leczniczej, gdyż wskazuje, że nabywcą będzie podmiot nastawiony wyłącznie na zysk” zagłosowali przewodniczący Komisji – Paweł Niedźwiedź, prowadzący własną działalność gospodarczą – radny Piotr Iskra oraz pozbawiony przez prokuraturę prawa do prowadzenia prywatnej praktyki lekarskiej – radny Edward Szendryk.

Panowie radni mam pytanie. Czy wy musicie podnosić łapki w górę przed uruchomieniem mózgu?