Przeglądnąłem
sobie przeróżne wpisy na tematy wyborcze w Internecie. I w oczy rzuciła mi się
jedna rzecz: grillowanie Banana! To, że sobie na grill zasłużył, to fakt.
Jednak nie tylko on. Wszak nie on jeden głosował za sprzedażą udziałów
Powiatowego Centrum Zdrowia na rzecz złodziei z Wrocławia. Ale jakoś reszta
tego towarzystwa umyka uwadze komentatorów.
Z „Banankiem”
taki jest problem. Bierze na siebie, i
nie piszczy, grzechy współsprawców sprzedaży szpitala. A ja mu tłukę: „A weź
odetnij się od nich!” Ale, gdzie? Zapomnij! „Ja będę lojalny” – brnie „Banan”.
I to może budzić szacunek, gdyby nie fakt, że ci, których on tak wytrwale
ochrania, mają go w dupie. Jak to jest: Piotr Wołowicz (napisaniu tego nazwiska
towarzyszył odruch wymiotny), Paweł Niedźwiedź (odruch jak wcześniej), siedzą
cicho i nawet nie starają się bronić kolegi, który związany jest z nimi jakimiś
wyimaginowanymi więzami przyjaźni i bierze cięgi za nich.
A wszak
nazwiska „Banana” nikt nie ujrzy pod aktem notarialnym sprzedaży szpitala. Tam
są trzy nazwiska: dwa wcześniej wymienione, których nie powtórzę (by
rzygowinami klawiatury nie kalać) oraz skarbnika powiatu. To te trzy osoby
dokonały tego szaleństwa! „Banan” nie był nawet w zespole negocjacyjnym!
I co się
teraz dzieje? Grilluje się „Banana”. A czemu tylko jego? A co z resztą? Na
liście kandydatów do Rady Powiatu widnieje nazwisko Piotra Firsta, który
startuje z listy „Bezpartyjnych Samorządowców”. Jego udział w pozbyciu się
szpitala jest identyczny jak „Banana”. Ale nijakiego, bezbarwnego, niewiele
wiedzącego o działaniu samorządy Piotra Firsta nikt nie tyka. Nikt nie tyka
startującego z list SLD Dariusza Wołowicza, który też był za pozbyciem się
szpitala.
A już arcyciekawe
jest to, że nikt nie rusza dwóch głównych winowajców, których powtórne wymienienie
nazwisk jest ponad moje siły. To im, prowodyrom całej tej żałosnej transakcji
odpuszczacie? A może władzy się lękacie? Boicie się, że w starostwie czegoś nie
załatwicie? Pogniewa się na Państwa jeden z drugim i zemści się strasznie? Bo
co „Banan” może Państwu zrobić?
Inną kwestią
jest postawa obu wymienionych osób wobec „Banana”. Jak ten trwał przy nich,
popierał, innych przekonywał, to był cacy. A jak w „Banana” walą za wyolbrzymione
winy, to obaj siedzą cicho. Masz „Banan” nagrodę za swoją wierność i myśl, czy
warto było im być wiernym.
Obaj niczym
zające (przepraszam zające za porównanie) stulili uszy, pochowali się za
miedzami i liczą, że nagonka i myśliwi ich nie dojrzą. Przeczekać, przywarować,
wystartować. Ten z Wąsosza burmistrzem tam chce zostać. Wykończył szpital, to może i Wąsosz. Drugi liczy, że radnym
gminnym zostanie i startuje bezwstydnie. Jakby zapomniał, że osobiście akt sprzedaży
szpitala podpisywał. Bezczelność nieskomplikowana!
I siedzą
cicho. „Cichociemni” tacy. Żaden nie pomyśli o tym, że „Banana” w dużej części
niesłusznie smażą. Nie wpadną na pomysł wydania oświadczenia, które mówiłoby
jasno: to my podpisaliśmy akt sprzedaży, to my prowadziliśmy negocjacje! Po
prostu tchórze! A czy tacy są komukolwiek potrzebni? Zero cywilnej odwagi.
Nawet za ten durny numer ze szpitalem nie przeprosili mieszkańców powiatu. To
byłoby poniżej ich godności. A że ludzie za durnym prześwietleniem kilometry
muszą robić, to chuj ich obchodzi! Starostwie nikomu do niczego nie potrzebni.
„Takich”
Marek bronisz i dupę za nich nadstawiasz. Po co? Wszak oni mają cię tam gdzie
plecy tracą swą szlachetną nazwę. W końcu dotarło to do Ciebie, który
intelektem obu ich przerastasz? Nowe przysłowie „Banan” sobie kupi: że i przed
szkodą i po szkodzie głupi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz