Przyjdzie nam dzisiaj o 15.30 pożegnać Rysia Szlafkę. Wszystkich
nas bardzo nieprzyjemnie zaskoczył swoim odejściem. Nagle, bez zapowiedzi, znienacka.
Rysia znałem od kiedy pamiętam. Tak się bowiem złożyło, że mieszkał w jednym
budynku z moim kuzynem Andrzejem. Co prawda po drugiej stronie budynku (dawna
ulica Fornalska a obecnie Zielona), ale wielkie podwórko było wspólne. I tam odbywały
się nasze harce, gry w palanta, pikiera, w badmintona, dwa ognie i co tam
jeszcze do naszych zielonych i żądnych wrażeń głów strzeliło.
Jest faktem, że Rysiu był od nas kilka lat młodszy, ale
jakoś tam mieścił się w naszym gronie. Pamiętam Go jako grzecznego i dobrze
ułożonego chłopaka. Jak trzeba było grać, to grał. Z moim kuzynem miał wspólną
pasję. Obaj sklejali modele czołgów, samolotów, okrętów. Mnie to nie rajcowało,
ale pobawić nimi fajnie lubiłem. To Rysiowi zostało do nieoczekiwanego
odejścia. Oczywiście, wraz z biegiem lat, nasze wzajemne kontakty nieco
przygasły, ale znajomość trwała spojona mocnym spoiwem pamięci o przeżytych latach durnych
i chmurnych.
Rysiu był szefem biura radnych. Gdy zostałem radnym powitał
mnie ( również moim kolegom Romkiem Czołowskim) wylewnie: „Witamy panie
radny!” W odpowiedzi usłyszeli, że za takie „wyszukane” powitanie mogą trafić
na bloga. Jaja sobie robili, bo znając mnie wiedzieli, że tak mnie „ukłują”.
Toteż Rysiowi odwdzięczałem się zawsze w podobnym stylu pytając: „Na kiedy pan,
panie kierowniku zwołuje sesję?” A sesję zwołuje przecież przewodniczący Rady.
I tak sobie przekomarzaliśmy się, ale bez urazy.
Rysiu był zawsze uśmiechnięty i rzetelny. Pomimo, że „urzędniczył”
nie było w nim nieznośnych manier, które spotykamy u niektórych. Nie usiłował
trzymać sztucznego dystansu do siebie, nadawać nadmiernej wagi swojej osobie.
Kolokwialnie rzec można, że był ciepłym i otwartym człowiekiem. Dowcipy i
humory łapał w lot.
I będzie mi brakowało Rysia zbiegającego po skrzypiących
schodach urzędu, z plikiem papierów w ręku, uśmiechniętego i zastanawiającego się
czy powiedzieć mi „panie radny”. No i doczekał się wpisu na blogu! Ale nie tak Rysiu miało
być!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz