V Festiwal Muzyki Rockowej „Góra Rocka 2012” odbył się po raz ostatni
na stadionie Ośrodka Kultury Fizycznej w Górze. To samo dotyczy „Dni Góry”,
czyli „Dni Urzędowego Dziadostwa”. Tego ostatniego nie zmieni nawet to, że ze
strony władzy samorządowej padały słowa zachwytu na temat tej „imprezy”. W samorządowej
„gazecie”, czyli „Przeglądzie Górowskim” (głos i opinia włodarza gminy)
ukazywały się co prawda takie tytuły: „Niezapomniane Dni Góry”, ale opłacani
przez panią burmistrz „dziennikarze” zapomnieli chyba dodać, że ze względu na
żenujący poziom. O, tak! Rzeczywiście, to był popis dziadostwa.
Ale każda
pliszka swój ogon chwali, o ile jej dobrze pod ten ogon szmalu podsypali! Zresztą,
styl pani Zofii Hanulak jest specyficzny. I nie do podrobienia. Kobieta jest
jak saper i wie gdzie mina leży. I omija te niewypały za samorządowe pieniądze.
Samorządowe, czyli Państwa. „Przegląd Górowski” tchnie niczym „Trybuna Ludu”
urzędowym optymizmem. Tylko jasne strony życia a żadnych ciemnych i mrocznych.
Jak by ktoś czytał tę „gazetę” (wydawaną za samorządowe pieniądze raz w
miesiącu), to nie znajdzie tam informacji o bezrobociu, problemie głodnych
dzieci, codziennych trudów i zmagań mieszkańców z bezduszną biurokracją, skarg
i utyskiwań na działalność Straży Miejskiej i urzędników. Proza życia starannie
jest przez „redaktorów” unikana. Ale, powtarzam raz jeszcze, „Przegląd Górowski”
ma tę zaletę, że w okresie jesienno – zimowym jest rozchwytywany, bo znakomicie
sprawdza się jako rozpałka. No, chociaż najbiedniejsi mają jakąś formę
reko0mpensaty.
A o czym jeszcze nie informuje „Przegląd Górowski”? A właśnie
o tym, że zapadła durna decyzja dotycząca budowy „orlika” właśnie w miejscu,
gdzie odbywały się „Dni Góry” i „Góra Rocka”. Nikt nie wie, gdzie te imprezy
odbędą się za rok. I tu nawet nie chodzi o to, gdzie one się odbędą, ale o to,
że niszczy się coś, co znakomicie się sprawdziło. Mowa o boisku treningowym, które
sąsiaduje obok płyty głównej stadionu OKF – u.
Problem polega na tym, że utrzymanie płyty głównej jest dość
kosztowne. Warte jednak zachodu i pieniędzy, bo boisko to stanowi przedmiot naszej
dumy. Znakomicie utrzymane nie przynosi nam wstydu. Więcej! Jest powodem naszej
dumy. Zazdroszczą nam go wszyscy dookoła. Sam byłem świadkiem takiego oto
dialogu pomiędzy działaczem Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Legnicy a jednym
z działaczy górowskiej Pogoni:
- To co, turniej zrobimy u was?
- Wiesz, a kto poniesie koszta?
- No my weźmiemy to na siebie, bo gdzie tu można zagrać na
takiej murawie? W Głogowie, Polkowicach, no w Wąsoszu. I to koniec. Przecież wy
macie płytę na IV ligę!
A czemu tak się dzieje? Bo w okresie zimowym, treningów seniorów,
trampkarzy czy juniorów trenowali oni na boisku boczny, które było
pełnowymiarowe. „Orlik”, to chyba nie jest najlepszy pomysł, by trenowali na
nim zawodnicy w sile wieku. To dobre, ale dla małolatów. I tu obłędne kółeczko
durnych pomysłów się zamyka. Jeżeli zawodnicy Pogoni Góra będą trenowali na
płycie głównej, to koszt utrzymania jej w tym cudownym stanie znacznie się
zwiększy. A na to gmina nie daje pieniędzy, bo dotacja dla Pogoni została „ciachnięta”
na ten rok o ok. 9 tys. zł. Oczywiście „ciachnięcie” odbyło się w ramach
wspierania rozwoju sportu, bo jakżeby inaczej?
Sprawa ta ma jednak drugie, wielce żałosne dno. Kiedy wieść
o dewastacji boiska treningowego rozeszła się w piłkarskim światku, wywołała
zdziwienie i niewiarę. Sądzono jednak, że jest to efekt nieporozumienia, które
zostanie wyprostowane. Czas mijał, ale decyzji nie zmieniano.
W końcu mnie to wkurwiło. Podczas końcowej fazy rozgrywek
OZPN, gdzie występuje nasza Pogoń, trafiłem na dwóch radnych gminnych, którzy „siedzą”
w sporcie. Zacząłem im perorować, jak durny to pomysł i prosiłem, by odwiedli
ludzi niespełna wiedzy na temat realiów Pogoni od tej najdurniejszej z durnych
decyzji. Tymi radnymi byli … . Bez obaw nazwiska ujawniam, jam nie plotkarskie
ścierwo: radni Jacek Ulamn i Ryszard Borawski. No i na oczach wielu kibiców
meczu wywiązała się dyskusja na temat celowości posadowienia w tym miejscu „orlika”.
I wyszło tak, że obaj panowie radni uważali decyzję za niemądrą,
nieprzemyślaną, ale mówili to nieoficjalnie. Oficjalnie, to ciągnęli pod „pachy”,
by gawiedź, czyli wyborcy nie słyszeli, o czym to ja drę mordę. A czym bardziej
mnie odciągali od widzów, tym, ja bardziej mordę darłem. I ubaw przy tym wielki
miałem, bo po „pachy”. Ja wrzeszczę w niebogłosy, kurwuję, chujuję, bo pomysł z
„orlikiem” jest z cyklu: „Durne, Durniejsze, Najdurniejsze” a obaj radni
tłumaczą mi jak wspaniała jest pani burmistrz i apeluj…a bym się uspokoił. Ale obaj
pilnie mnie obwąchują w nadziei, że „wskazujący będę”. A ja „wskazujący” byłem
na dobry humor, bez podkładu, bo delikatny podkładzik przyjąłem po sportowych
zmaganiach. Mam zasadę, że w pracy nie piję, bo jeszcze posłem na sejm nie
jestem.
To, że tam dwóch szeregowych radnych popuściło w pampersy na
krytykę pomysłu pani burmistrz („Durne, Durniejsze, Najdurniejsze”) mało mnie
dziwi. Ale zadziwiła mnie postawa innego radnego.
To, że piłka nożna przestała być w Polsce sportem dla
dżentelmenów, stało się za sprawą „dżentelmena” Stanisława Żet z Leszna, który przez
czysty przypadek został jakiś czas temu zarządzającym halą „Arkadią”. Długi
czas miałem przekonanie, że Stanisław Żet jest czysty, jak „kryształowe gwizdki”
czy tam „jaja”, o których czytałem, że je otrzymywał. 16 lipca 2009 roku
po0zbawił mnie tych złudzeń.
Rzecz jednak w tym, że zawiódł mnie ktoś jeszcze. Ten zawód
w sprawie obrony boiska treningowego sprawił mi radny gminny Andrzej Rogala,
który jednocześnie był wówczas Przewodniczącym Rady Miejskiej. On również nie
odezwał się w obronie boiska treningowego, chociaż tak wielu z piłkarzy na
niego liczyło. Nieco później radny Andrzej Rogala okłamał mnie, gdy spytałem go
o to, czy będzie wiceburmistrzem. Okłamał w żywe oczy. I tu pytanie osobiste do
pana Andrzeja Rogali, który uratował zespół seniorów Pogoni od spadku: czy warto
okłamywać osoby życzliwe? Czy warto łgać w oczy za fuchę? Czy warto zmieniać
skórę człowieka przyzwoitego na obrzydliwego gada? I czy wy wszyscy w PO tak
macie?
W sprawie obrony boiska treningowego nie ośmielił się
odezwać nikt. Wszyscy położyli „uszy po sobie”, by nie narażać się pani
burmistrz. Ale pani burmistrz nie jest wieczna. Dokończy tę kadencję i uda się
na emeryturę, bo władza zużywa i osobę ją sprawującą, jak też ta sama twarz nuży
niepomiernie wyborców. Burmistrzem może zostać np. partyjny kolega Marek Biernacki,
albo ktoś inny. Ale już nikt nie odwróci straty, jaka jest idiotyczna decyzja
o0 lokalizacji „orlika”. Komu przeszkadzało boisko treningowe? Chyba rozumowi,
kurwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz