Powróćmy do rozważań na temat przyszłych losów obecnych radnych powiatowych, którzy nie będą mieli już raczej okazji pobierać diet. Wiadomo, wybory są jak sito, które mąkę od plew oddziela.
Ale ja tak cały czas o negatywach, czyli tych, którzy słusznie nie załapią się na przystanku z napisem "wybrany radny", a ani słowem o tych, którzy dzięki pracy w Radzie Powiatu i inteligencji (a przymiot to tam rzadki i schyłkowy), dalej mogą pozostać w grze, ku pożytkowi nas wszystkich.
Weźmy na przykład takiego radnego Jana Kalinowskiego. Do obecnej koalicji od początku miał obiekcje. Przeczuwał, bo doświadczenie ma, jak to się może skończyć i od pierwszych głosowań trzymał do nich dystans. Krążą pogłoski, że grupa czcigodnych i godnych zaufania mieszkańców gminy Niechlów zwróciła się do niego z propozycją, by rozważył możliwość kandydowania na urząd wójta gminy Niechlów. Wg tej grupy mieszkańców kandydatura Jana Kalinowskiego jest najlepszym wyjściem z zarysowującej się tam sytuacji patowej, czyli bardzo prawdopodobnej II rundy. Jan Kalinowski, jako kandydat na wójta - wg tej zacnej grupy - miałby szansę w swoisty sposób "pogodzić" obu kandydatów do tego stanowiska. Nie jest tajemnicą, że o fotel wójta ubiegali się będą obecny wójt - Jan Głuszko i kontrkandydat Jana Głuszki z wyborów w 2010 r., - Marek Zagrobelny. Wg dobrze poinformowanych źródeł, możliwa jest taka sytuacja, że Marek Zagrobelny wycofa się z wyborczych szranek na stanowisko wójta i przekaże swoje poparcie Janowi Kalinowskiemu. Przypomnieć należy, iż Jan Kalinowski swój wierny elektorat ma i bez problemu w 2010 r. został radnym powiatowym startując z 3 miejsca na liście. Dla obecnego wójta taki sojusz oznaczałby śmiertelne zagrożenie. Jak uczy mnie życie - w polityce wszystko jest możliwe.
Zastanawiam się też co będzie robił np. taki radny powiatowy Piotr Iskra? Swoje cztery lata w samorządzie przesrał. Nie wybił się na niepodległość. Tkwił i tkwi w kajdanach i ograniczeniach nałożonych na niego przez tę żałosną i godną pogardy paltfusową partię. A mógł się wybić, bo miał ku temu okazję przewodnicząc Komisji Rewizyjnej. Zawsze jednak bronił tyłka starosty i koalicji. tak jakby było dla kogo "umierać". Totalnie się nie opłacało. Być może radny - jeszcze, choć już niedługo - Piotr Iskra, sądzi, że "smyknie" mu się dzięki "bilmordom", "urokowi PO" i czort wie dzięki czemu jeszcze. Nie w tym sezonie kochani! Nie w tym sezonie! Zero aktywności, fatalne prowadzenie Komisji Rewizyjnej, kretyńska próba wywalenia mnie z obrad komisji, nieprzyswojenie sobie zasad rządzących samorządem, brak elementarnych wiadomości na temat jego funkcjonowania. Cztery lata stracił, i radny Piotr Iskra i nasz samorząd. A dieta leciała!
Przypatrzmy się przewodniczącemu Rady Powiatu - Edwardowi Szendrykowi. Po trzech latach przewodniczenia obecnej Radzie oraz czterech latach poprzedniej, jak był zielony, taki i pozostał. Dzisiaj trzasnął trzy "babole" w 1,5 godziny (to nie tak dużo w kontekście wcześniejszych "baboli"!) . Nie chwycił o co chodzi w skardze, kompletnie nie zna podstawy, na której przyszło mu działać - statutu powiatu. Skompromitował się dla mnie, jako lekarz w momencie głosowania nad durną uchwałą, która pozwoliła pigularzom przez długi okres czasu pozbawić Państwa nocą dostępu do aptek. Ta uchwała była wykwitem powszechnej głupoty tej koalicji, wyrazem jej nieznajomości prawa i "chciejstwem", bo my tu mamy 10 głosów, czyli większość, nam się ujebało w pustych łbach, że tak można, to głosujemy. Ja rozumiem idiotów koalicyjnych, którzy za tym glosowali, ale ja nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak lekarz (przysięga Hipokratesa), człowiek z wyższym wykształceniem, oblatany w przepisach (tak mogło się wydawać) dotyczących funkcjonowania służby zdrowa, może podnieść rękę za! No, kurwa, ja będę umierał i tego nie zrozumiem! Moralna aberracja totalna!
Inny klient, też pomyłka w samorządzie. Dariusz Wołowicz, pseudonim "Marchewka". Pamiętacie Państwo, jak niegdyś napisałem, że wydawało mi się, że zajmowane przez Dariusza Wołowicza miejsce zajmuje garnitur ciała pozbawiony. Po sesji okazało się, że ciało jest, bo garnitur maszerował dziarsko do samochodu. A więc cielesność jakaś tam, w tym garniturze, była. Wiem, że to nieco zalatuje Bułhakowem, ale fajnie nieboszczyk pisał. Wróćmy jednak ad rem.
Pamiętam, jak radny Dariusz Wołowicz miał zostać, po odwołaniu przewodniczącego Rady - Zbigniewa Józefiaka (za brak wiary w geniusz starosty), nowym przewodniczącym. Jak ja się o tym dowiedziałem, proszę Państwa, jak ja się o tym dowiedziałem, to myślałem, że kitę ze śmiechu odwalę! Dariusz Wołowicz przewodniczącym Rady Powiatu! No, nie ma nic bardziej dla mnie śmiesznego! No i przybywa namaszczony przez koalicję kandydat Dariusz Wołowicz na sesję, podczas której ma zostać wybrany. Ale ja tak sobie patrzę, obserwuję a "Bananowy Uśmiech" dobry humor ma! O! niedobrze dla kandydata. Taki sam dobry humor "Bananowy Uśmiech" miał jak uwalano kandydaturę Jan Sowy na starostę, Tadeusza Podwińskiego, Marka Hołtry na członka Zarządu (rok 2010). Acha! Będzie wyborcza lipa - pomyślałem. A delikwent, znaczy kandydat odstrychnięty, jak stróż w Boże Ciało. Taki nowy, świecący się, jak wazelina na psich jajach. Głosują, głosują, liczą i kandydaturę szlag trafił! A "Bananowy Uśmiech"? Smutny, zatroskany, "nie wiem jak to się stało." Klasyczna "Powtórka z rozrywki". A kandydat? Na twarzy wyglądał jak świeżo ostrugana marchewka. Mógł tego dnia robić za wzorzec czerwoności obowiązujący dla buraka ćwikłowego na terenie
Unii Europejskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz