środa, 30 kwietnia 2014

"Mrówka" zachęca


Dyrektor reformator

Przed nami długi, najeżony świętami, weekend. Na wielu budynkach wywieszono flagi, bo 2 maja będziemy obchodzili „Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.” Flagami Najjaśniejszej Rzeczypospolitej udekorowane są wszystkie budynki użyteczności publicznej, a i wiele domów prywatnych również.

 Daje się jednak zauważyć pewne nowatorstwo w doborze naszej flagi Narodowej jeżeli chodzi o jej kształt i rozmiar. I tak np. na budynku należącym do samorządu powiatowego można dostrzec ową jaskółkę nowatorskich zmian w zakresie podejścia do flagi. Od frontu budynku, w którym mieści się Powiatowe Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Poradnictwa Psychologiczno – Pedagogicznego (Pl. B. chrobrego 27), zachowano tradycyjny wzór naszej Narodowej flagi. Z kolei na tyłach budynku dyrektor placówki – Bernard Bazylewicz – poszedł Wardo w nowatorstwo. W jego oknie pojawiła się nowa, nieznana wcześniej, forma flagi. Owszem, takie coś spotykałem np. na placach budów, remontowanych drogach, ale w oknie, z okazji „Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej” oczy moje jeszcze tego nie widziały.

 Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bo dyrektor Bernard Bazylewicz znany jest z nowatorstwa. Ostatnio np. postanowił kontynuować „chlubne” tradycje Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, który zlikwidowano w 1990 r. I tak np. idąc z neobolszewickim duchem czasu (jego czasu), zablokował moja stronę, do której z Biblioteki Pedagogicznej nie ma dostępu. Przy okazji, niejako za jednym zamachem, pozbawił też Czytelników dostępu do bloga „Górowska polityka” jak też bloga Adriana Grochowiaka. Ma chłopina siłę przebicia! Poszedł niczym konie po platfusowym partyjnym betonie!

Przyznać jednak trzeba, że te cenzorskie zakusy, co prawda bezprawne i trącące głupotą, należy dyrektorowi Bazylewiczowi wybaczyć patrząc na modernistyczne, postnowoczesne ujęcie tematu flagi narodowej. Postawił się tu dyrektor Bazylewicz na czele awangardy nowej sztuki. I za to należy u się uznanie, które w tym miejscu mu składam.

Gratuluję!

Obszar biedy

Podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej radni zapoznali się i przyjęli „Sprawozdanie z działalności Ośrodka Pomocy Społecznej w Górze za 2013 r.” Jak czytamy w dokumencie: „Głównym celem działania Ośrodka Pomocy Społecznej w Górze, w 2013 r. było ograniczenie marginalizacji osób i rodzin poprzez wspieranie zmierzające do zaspokojenia niezbędnych im potrzeb i umożliwienie im życia w warunkach odpowiadających godności człowieka.”

 W roku 2013 wzrosła w naszej gminie ilość osób zmuszonych do szukania pomocy w OPS –e na skutek nalezienia się w trudnej sytuacji życiowej. Z pomocy OPS – u zmuszonych było skorzystać 3481 osób z 1347 rodzin. W stosunku do roku 2012 ilość osób zmuszonych do korzystania z pomocy OPS – wzrosła o 241. Jeżeli popatrzymy na skalę tego problemu z punktu widzenia demografii w skali gminy, to z różnych form pomocy oferowanej przez OPS korzystało w roku 2013 ok. 16,91% mieszkańców gminy Góra. W roku 2012 odsetek ten wynosił 15,61%.

 Najczęstszym powodem stania się klientem OPS – u jest ubóstwo. W tej sytuacji znalazło się w 2012 r. 947 rodzin, w których żyło 2627 osób. W roku poprzednim z powodu ubóstwa o pomoc do OPS z powodu ubóstwa – u zwróciło się 1061 rodzin, skupiających 2872 osoby.

Drugim powodem, dla którego mieszkańcy naszej gminy staja się petentami OPS – u jest wysoka stopa bezrobocia na naszym terenie. Z powodu braku pracy i zasiłku dla bezrobotnych, o pomoc w roku 2012 zwróciło się do OPS – u 2381 osób (819 rodzin) a w roku sprawozdawczym (2013) liczba takich osób zwiększyła się do 2715 (946 rodzin).

Długotrwała lub ciężka choroba jest również jedna z przyczyn (trzecią w kolejności), z powodu której mieszkańcy naszej gminy musza udać się do OPS – u. W roku 2012 OPS odnotował w swoich statystykach 353 takie przypadki a rok później 380.

Czwartym w kolejności powodem zmuszającym mieszkańców naszej gminy do skorzystania z pomocy OPS – u jest niepełnosprawność. W roku 2012 liczba osób niepełnosprawnych korzystających z pomocy OPS – u wynosiła 353, to w roku 2013 zwiększyła się do 380.

Kolejnym (piątym w ujęciu statystycznym) powodem, dla którego ludzie zmuszeni są do korzystania z pomocy OPS – u jest bezradność w sprawach opiekuńczo – wychowawczych i prowadzeniu gospodarstwa domowego. Z tego powodu OPS objął w 2012 r. opieką 843 osoby żyjące w 232 rodzinach. W roku 2013 sytuacja uległa nieznacznej delikatnej poprawie. Liczba rodzin objętych z tego powodu opieką zmniejszyła się o 4 (228 rodzin) a wraz z tym zmalała liczba osób w rodzinach do 837.
 
OPS opiekuje się również osobami, które zaliczone są do kategorii: „potrzeba ochrony macierzyństwa.” W roku 2012 rodzin, które zaliczono do tej kategorii wymagającej pomocy OPS –u, było 99 (liczba osób w rodzinach 588) a w roku sprawozdawczym (2013) 91 (osób w rodzinach 539).

 Pamiętać należy tez i o tym, iż w bardzo wielu przypadkach osoby i rodziny korzystające z pomocy i wsparcia OPS – u mają pomoc z kilku źródeł, gdyż nakładać się mogą na siebie takie przypadki, jak bezrobocie i długotrwała i ciężka choroba.

Warto wspomnieć też i o tym, że wg statystyk OPS – u narasta na terenie naszej gminy problem bezdomnych rodzin. W roku 2012 rodzin zakwalifikowanych do tej kategorii było 24 a w roku 2013 już 33. Patrząc na ten problem od strony jednostkowej ująć można to tak: w roku 2012 bezdomność dotykała 32 osoby a rok później już 33.

Pomoc świadczona przez OPS wymaga nakładów finansowych. W 2013 roku przyznał 2021 świadczeń finansowych na łączna kwotę 5.407.149 zł. Zasiłki stałe otrzymywało 130 osobom a ich sfinansowanie pochłonęło 578.566 zł. Zasiłki okresowe otrzymywały 933 osoby i łącznie wypłacono im 2.960.780 zł.

C.d.n.

Mrówka poleca!


Hołd

Jak Państwo widzą, nam górowianom, nawet słupy się kłaniają. 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Wyścig z czasem

Trwają intensywne prace nad przebudową basenu. Poniżej mają Państwo galerię zdjęć z ostatnich 3 tygodni, które najlepiej obrazują postęp dokonujący się na budowie.























W tym miejscu powstanie nowy, dwukondygnacyjny budynek składający się z piwnicy oraz parteru. W pomieszczeniach piwnicznych znajdą się pomieszczenia techniczne: filtrownia, rozdzielnia elektryczna, wc, chlorownia, magazynek chloru, pomieszczenie dla korektora pH (kwasowość wody). Łączna powierzchnia piwnicy wyniesie 110 m kw.

Taką samą powierzchnię będzie miał parter budynku, którego główna funkcja będzie obsługa basenu. Na parterze budynku znajdą się: kasa biletowa, pomieszczenia dla pracowników (sanitariat i pokój śniadań), magazyn podręczny. Na parterze usytuowane będą również szatnie i sanitariaty dla osób korzystających z basenu. Wybudowane zostaną szatnie służące niepełnosprawnym, pomieszczenie dla ratowników i pierwszej pomocy wraz z węzłem sanitarnym i magazynkiem na sprzęt basenowy. Na zakończeniu budynku znajdzie się zadaszony taras przeznaczony dla ratowników. Powierzchnia parteru budynku – 11 m kw.

Jako ciekawostkę podam Państwu fakt, iż na wykonanie wykopu pod fundamenty budynku zużyto ok. 600 l paliwa.

Trawa zalewnie fundamentów. W sobotę beton do zalania fundamentów dostarczały dwie „gruszki”. Każda z nich ma pojemność 9 kubików. Na moich oczach opróżnianie takiej gruszki trwało ok. 10 minut. Beton dowożony jest z Leszna.

Basen ma być skończony do 10 sierpnia bieżącego roku. Do końca budowy pozostało więc – licząc dzisiejszy dzień – 105 dni. Pracownicy firmy „Rejjs” z Wilkowa k. Złotoryi nie mogą się nadziwić ogromnemu zainteresowaniu, jakim cieszy się ta inwestycja wśród górowian. Opowiadali mi w sobotę, iż bardzo wiele osób przystaje i bacznie przygląda się tej inwestycji. Przyznać trzeba, iż padło z ich strony pytanie o powód tak wzmożonego zainteresowania. Są tacy – stwierdziłem – którzy diabłu gotowi są zapalić świecę siarczystą, by się nie udało wybudować basenu na czas, bo w kampanii wyborczej do samorządu stanie się to „dowodem” na nieudolność szefowej gminy. A są tez i tacy, którzy chcą, by się udało, bo im nie o kampanie idzie, ale o dobro gminy i dzieci.


Nie wiem jak Państwo, ale ja jestem wśród tych drugich. Trzymajmy kciuki za wykonawcę, bo powodzenie tego przedsięwzięcia leży w interesie tych wszystkich, którzy kochają to miasto. 

Męczennicy

Oto kuriozalny w swojej wymowie fragment z tzw. „protokołu” z posiedzenia tzw. „Zarządu Powiatu.”



Nic dodać – nic ująć. Głupota tego zapisu jest niebanalnie idiotyczna. Tylko ten tzw. „Zarząd Powiatu” w składzie: starosta Wielce Czcigodna Pomyłka – Piotr Wołowicz, wicestarosta – Paweł Niedźwiedź, członkowie – człowiek o wyglądzie drobnego przedsiębiorcy pogrzebowego w stanie upadłości Marek Hołtra i najbardziej Piotr First (zwany Jasiem Fasolą z Pobiela).

Oto proszę Państwa każe się dyrektorce LO w Górze dbać o stan dachu, ale nie daje jej się środków na jego remont. Jakież to mądre! A jakie inteligentne! Można rzec, że w tym fragmencie wyraża się zbiorowa mądrość tzw. „Zarządu”. No, dużo to jej nie ma, bo kot więcej napłacze.

Dobrze chociaż, że jest wykręt, że wdrażany jest plan naprawczy, a więc są oszczędności i nie ma kasy. A miało być tak pięknie i radośnie w powiecie za rządów Wielce Czcigodnej Pomyłki. Wszak radny Marek „Bananowy Uśmiech” zapewniał, że kandydat na starostę wszystkich we Wrocławiu zna i wiele potrafi załatwić. Nie wspomniał tylko, że najlepiej wyjdzie jego bezbarwnemu i nudnemu jak flaki w oleju kolesiowi, załatwienie powiatu.

A miało być tak pięknie! Rynsztokami miały płynąć miód i mleko a na każdym drzewie owocowym miast pospolitych gruszek, śliwek, jabłek i podobnego badziewia, rosnąć dotacje, subwencje i zastrzyki finansowe dla naszego powiatu. A jak jest, widzi każdy, za wyjątkiem platfusów. Co prawda oni tez widzą, ale nie przyjmują do akceptacji i udają, że śnią a sen ten zesłali na nich wrogowie.

Oczywiście, dachu dyrektorka LO nie naprawi, bo nie ma za co. W ramach tak zachwalanego programu naprawczego oświacie starczy na wypłaty i opłacenie mediów, a i tego pewni być nie możemy. Od lat asfaltowe boisko przy LO woła o remont, ale może sobie wołać do woli, bo kasy nie ma.

Taka sama historia – tyle że kloaczna – jest w Zespole Szkół. Toalety rodem z PRL – u, brak drzwi do kabin, papieru toaletowego, mydła, ręczników, ale co to obchodzi tzw. „Zarząd”? Mówiąc krótko – chuj obchodzi. A obchodziłoby, gdyby tak rodzice uczęszczającej do obu szkół młodzieży pokazali trochę charakteru i powiedzieli, że nie po to płacą podatki, by ich oczka w głowie miały warunki rodem z III świata. Kiedy Komisja Rewizyjna wizytowała Zespół Szkół na powierzchnię wypłynęła sprawa toalet a dokładnie brak drzwi w kabinach. Zwrócono się więc do dyrektorki Zespołu Szkół z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie. Dyrektorka odpisała i powołała się na pismo, w którym starosta zakazuje dokonywania jakichkolwiek remontów. I tak problem kibelków został rozwiązany, bo sytuacja jest taka, że na nowe drzwi nas nie stać.
  












Proszę przy tym zauważyć, iż jakoś tzw. „Zarząd” i radni koalicyjni w obliczu krachu finansów powiatowych nie garną się do oszczędności. A powinni! Oj, powinni!

Jak wytłumaczyć taki drobny fakt. Tzw. „Zarząd” zlikwidował Powiatowy Zarząd Dróg, za śmieszne pieniądze sprzedał szpital, czyli wybył się części obowiązków. To jak to jest, że jakoś w obliczu mniejszych obowiązków ich wynagrodzenia są takie same? Przecież to śmieszne! Mniej obowiązków a kasa taka sama! Gdzie, w normalnej firmie, płacą tyle samo za mniej roboty?

No tak, ale skąd oni mogą to wiedzieć? Całe życie w budżetówce. Czy się stoi, czy się leży…. Chore to jest! Im na diety i pensje starczyć musi, ale na mydło, drzwi w toaletach, dach i bosko w LO, papier toaletowy, to już niekoniecznie. Ale pensje i diety być muszą, i to koniecznie! Oczywiście, koalicjanci i tzw. „Zarząd” działają dla dobra nas wszystkich! A jakżeby inaczej! Po prostu męczennicy!

Tylko kto się tu z kim męczy?!



Anty-leń

Kiedy w 2013 r., oddano po kapitalnym remoncie, budynek przy ul. Podwale (naprzeciwko Poczty Polskiej), w którym mieści się filia Szkoły Podstawowej nr 3, wszyscy byliśmy zachwyceni odnowionym budynkiem. Neorenesansowy budynek odzyskał swój urok i stał się chluba miasta.

Proza życia jest jednak okrutna. Wkrótce okazało się, że przywrócony tak dużymi nakładami finansowymi, świetny wygląd elewacji budynku, poddany jest działaniom sił wrogich estetyce. Na elewacji od strony drogi wojewódzkiej nr 324 pojawiły się liczne brudne nacieki. Powód niszczenia elewacji jest bardzo prozaiczny. W jezdni drogi wojewódzkiej nr 324, naprzeciwko budynku szkoły, jest całkiem duża dziura, w której gromadzi się po opadach deszczu woda. Samochody jadą, wjeżdżają w kałużę i efektowna ściana brudnej wody ląduje na elewacji. I tak to trwa, i trwa i trwa. A elewacja z każdym opadem deszczu robi się brudniejsza i coraz bardziej obskurna. Przy okazji szlag trafia Państwa pieniądze z podatków włożone w remont budynku. I zamiast dumy z odrestaurowanego budynku zaczynamy odczuwać palący wstyd.



Droga wojewódzka nr 324 jest obecnie w zarządzie Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Jeszcze w ubiegłym roku na mocy porozumienia władał nią powiat. Zarząd Powiatu zrezygnował jednak z opieki nad tą drogą, gdyż jak wiadomo na czele tegoż Zarządu stoi Wielce Czcigodna Pomyłka – starosta Piotr Wołowicz. A ja powszechnie wiadomo jest on gwarantem tego, iż nic na lepsze się nie zmieni! Gwarantem jak marzenie z koszmarnego snu.

Tak więc fasadę budynku zalewały bryzgi brudnej niczym Platforma, rzekomo Obywatelska, wody a Wielce Czcigodna Pomyłka nic w kierunku naprawy drogi wojewódzkiej nr 324 nie robiła.

Obecnie droga ta powróciła w zarząd do DSDiK we Wrocławiu. Słyszymy ciągle, iż ma nastąpić jej kompleksowy remont (czyni o to zabiegi burmistrz Irena Krzyszkiewicz), ale jakoś nic nie słychać o konkretnym terminie.

W tej sytuacji sprawę naprawienia powstałych szkód wziął na siebie znany i lubiany pan Karol, który w szkole pełni obowiązki woźnego. Środki, których użył w celu zmycia brudu z elewacji, były proste: woda, szczotka, wiadro i szczere chęci, by strupa z elewacji wywabić. Pan Karol szorował, szorował, przemywał, płukał, znowu szorował, znowu płukał i jakoś udało mu się nieco odnowić zachlapany fragment ściany.



A morał z tej powiastki jest taki: jak władza ma coś w dupie, to pan Karol ma to w sercu i na sercu. Czego ślepawa władza nie widzi – dojrzy woźny Karol. Ale kto tam woźnemu Karolowi podziękuje? Władza bowiem w dupie zarówno elewację, jak i pana Karola. Nas eż zresztą. 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Chocholi taniec

Na blogu „Górowska polityka” rozpoczęła się nieoficjalna kampania wyborcza. Kampania to chyba wyrażenie na wyrost, bo tekst: „Pierwsze sondażowe starcie” jest raczej wyrazem marzeń anonimowego administratora tegoż bloga i ma z rzeczywistością tyle wspólnego co przedwyborcze obietnice Tuska z ich realizacją po objęciu władzy.

Anonimowy autor przeprowadził ankietę, w której poddał pod głosowanie potencjalne kandydatury na burmistrza Góry w zbliżających się wyborach samorządowych.
W ankiecie, w której wzięło udział – podobno - 698 osób, 47% wotowało za kandydaturą byłego burmistrza – Tadeusza Wrotkowskiego.

Wg anonimowego autora bloga urzędująca II kadencję burmistrz Irena Krzyszkiewicz otrzymała tylko 17% głosów, co skomentowane zostało wyrażeniem: „całkowita kompromitacja.”

Pełen litości pominę inne kandydatury, wystawione do biegu w sondzie, bo niczego to nie wnosi do rozważań.

Sama sonda jest dowodem na klasyczne wańkowiczowskie „chciejstwo” twórcy „Górowskiej polityki”. To typowe zaklinanie rzeczywistości, które ma na Czytelnikach wywrzeć określony efekt psychologiczny. Mają oni dojść do przekonania, że nie warto oddawać głosu na urzędującego burmistrza, bo ten i tak przegra. Chwyt znany, zgrany i mało lotny intelektualnie. Ot, dobry dla ubogich duchem i intelektem.

Cała bufonada sondy przeprowadzonej przez administratora „Górowskiej polityki” polega na tym, iż żadna ze wskazanych w sondzie osób nie potwierdziła oficjalnie, że stanie w wyborcze szranki o fotel burmistrza Góry. To takie macanie po ciemku i sztuczne wywoływanie tematu zastępczego z braku pomysłów na prowadzenie bloga w taki sposób, by przyciągnąć do niego Czytelników.

Jest też druga strona medalu. Jeżeli rzeczywiście 47% głosów padło na Tadeusza Wrotkowskiego, to fakt ten bardzo źle świadczy o jego sympatykach, którzy wzięli udział w sondzie.

Samorząd to nie gra w pokera, gdzie licytuje się w „ciemno”. A tak wygląda sytuacja z sondą. Aż 47% zwolenników byłego burmistrza zagrała w „ciemno”.

A kto z biorących udział w sondzie zna program wyborczy Tadeusza Wrotkowskiego? Kto wie co chce zrobić, gdy zostanie burmistrzem? Kto zna kierunki jego polityki gospodarczej, kadrowej, finansowej, administracyjnej, oświatowej, komunalnej, infrastrukturalnej i inwestycyjnej? Nikt nie słyszał, nikt nie widział a więc nie zna nikt. A jednak jest „za” Tadeuszem.

Mnożąc pytania na ten temat dodać można, że nie znany jest dzisiaj skład osobowy Rady Miejskiej. Kto wie ilu radnych uda się wprowadzić Tadeuszowi Wrotkowskiemu? Czy będzie miał większość, która poprze jego pomysły?

I związane z tym pytanie najważniejsze: czy będą to radni działający dla dobra gminy czy bezkrytyczni klakierzy zakochani w wodzu, bo były burmistrz ma ciągotki „wodzowskie” i apodyktyczny styl sprawowania władzy, co i jemu (utrata stanowiska burmistrza) i samorządowi (zamieszanie związane z wcześniejszymi wyborami) na dobre nie wyszło.

Żeby było jasne. Obecnie urzędująca pani burmistrz ma większość w Radzie Miejskiej, ale intelektualna jakość tej większości pozostawia wiele do życzenia. Wazeliniarzy i klakierów w tej radzie nie brakuje. Przykład pierwszy z brzegu.

Na czele Komisji Rewizyjnej w Radzie Miejskiej stoi radny Bronisław Barna, w kuluarach zwany „Bronisławem bardzo Be”. W ubiegłym roku ta najważniejsza komisja, która ma patrzyć władzy na ręce, kontrolować, sprawdzać i wytykać przeprowadziła aż 3 kontrole. Nie można – nawet będąc bardzo człowiekiem bardzo dobrej woli – że przewodniczący komisji i jej członkowie się przepracowali.

Za to „Bronisław bardzo B” słynie z wazelinowania szefowej gminy. Podczas ostatniego spotkania z mieszkańcami Góry wręczał burmistrz Irenie Krzyszkiewicz bukiet kwiatów i bzdurnie chwalił jej osiągnięcia. Nie kwestionuję osiągnięć szefowej gminy, ale „Bronisław bardzo Be” nie powinien występować w takiej roli, bo to było i źle przyjęte przez publiczność a ponadto niesmaczne aż do granic estetyki.

Trzeba wybrać na radnych takich ludzi, których zaletą nie jest bycie „miernym, biernym, ale wiernym” lecz potrafiących twardo walnąć pięścią w stół i powiedzieć – hipotetycznie – „Ireno, Tadeuszu” w tym cię nie poprę, bo to nie jest dobry pomysł.” A z tym jest u nas ogromny kłopot, który potem dotyka wszystkich mieszkańców gminy.

Wróćmy do sondy. Wynika z tego, że wszyscy ci, którzy optowali za Tadeuszem Wrotkowskim tak naprawdę oddali głos na Tadeusza sympatycznego, dobrego znajomego, fajnego człowieka, przystojnego i postawnego, potrafiącego być uroczym i serdecznym a nie na poważnego kandydata na stanowisko burmistrza. Wszak nikt nie wie – przypominam – co chce zrobić kandydat na burmistrza Tadeusz Wrotkowski.

„Chciejstwo” administratora „Górowskiej polityki” najpełniej wyraża się w żarliwym mniemaniu, iż rządząca gminą Irena Krzyszkiewicz nie przejdzie –„prawdopodobnie” – do II tury wyborów. A skąd szanowny administrator wie, że w ogóle będzie II tura?! A jak skończy się na I i wygra Tadeusz Wrotkowski? Czyżby administrator nie wierzył w urok swojego faworyta? Wszak sam napisał, że ludzie mają już dość Ireny Krzyszkiewicz i nie będą na nią głosować. A do wyborów zostało jeszcze ponad pół roku. W ciągu tego okresu ludzie powinni jeszcze bardziej odsunąć się od obecnej burmistrz, tak że wygrana w I turze faworyta administratora jest jak najbardziej możliwa. Tu poszedłem drogą myślową autora tekstu, czyli na skróty.

Oczywiście, wszystko wróżenie z fusów i pierza na wietrze, bo wbrew temu co pisze administrator „Górowskiej polityki” Irena Krzyszkiewicz będzie faworytem tegorocznych wyborów. Występujący w sondażu kandydaci musieliby odbyć tytaniczną pracę, by dać się poznać szerszemu gronu wyborców. A na to zostało zbyt mało czasu. Wystarczy tylko przypomnieć, iż żaden z kandydatów biorących udział w sondzie niczym nie błysnął przez ostatnie 4 lata. Przygniatająca większość wyborców nic nie wie o ich osiągnięciach. SA nieomal anonimowi.

No, może za wyjątkiem Tadeusza Wrotkowskiego, który wybrany radnym głosami swoich sympatyków zrzekł się mandatu radnego. To nie było najmądrzejsze posunięcie w kuchni politycznej. To było splunięcie do talerza tym wszystkim, którzy liczyli na udział radnego Tadeusza Wrotkowskiego w pracach na rzecz naszego wspólnego dobra – gminy Góra.

Liczyli, ale się mocno przeliczyli. 

Fachura





Różności z "Mrówki"

 Czajniki - rewelacyjna cena!

 Filtry do wody

 Kabina prysznicowa

 Koszyki wiklinowe

Kubki, talerzyki - różne kolory, duży wybór!

Ogród