wtorek, 18 grudnia 2018

Niewyszukany pic


Wszyscy chyba mieliśmy ubaw czytając wypowiedzi wicestarosty górowskiego na temat stanu dróg powiatowych, które przeczytać można na portalu „elki”.

To pierwszy budżet od dawna, gdzie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek inwestycjemówi Andrzej Rogala, wicestarosta górowski.” 
Gość tym stwierdzeniem rozwalił mnie kompletnie! Dlaczego? Odpowiedź poniżej.

Budżet powiatu na rok 2018. Zapis w dziale 600 „Transport i łączność”.

Czytamy: „Wydatki bieżące w kwocie 1.400.710 zł., wPIcm wydatki z przeznaczeniem na wykonywanie robót z zakresu bieżącego letniego i zimowego utrzymania dróg powiatowych (1.167.000 zł w tym  42.751 zł na dotację dla gmin Jemielno i Wąsosz na utrzymanie dróg powiatowych), na wynagrodzenia i pochodne (183.440 zł) i pozostałe wydatki bieżące (rozdział 60014) oraz pozostałe zadania zlecone przez Urząd Wojewódzki  (rozdział 60095). Wydatki te, w ramach których 281.100 zł stanowią wydatki na ochronę środowiska dokonuje Starostwo Powiatowe.

Wydatki majątkowe w kwocie 4.353.000 zł przeznacza się na opracowanie dokumentacji oraz prace modernizacyjne na drogach powiatowych i na sfinansowanie zadania własnego na drodze DP 1076 w Czerninie (55.000) powierzonego do wykonania gminie Góra."

A teraz projekt budżetu na rok przyszły:

Wydatki bieżące w kwocie 1.300.555 zł., w tym wydatki z przeznaczeniem na wykonywanie robót z zakresu bieżącego i letniego utrzymania dróg powiatowych (990.010 zł., w tym 30.010 zł na dotacje dla gmin Jemielno i Wąsosz na utrzymanie dróg powiatowych (990.010 zł na wynagrodzenia i pochodne (213.850 zł) i pozostałe wydatki bieżące (rozdział 60014 – 96.695 zł) oraz pozostałe zadania zlecone przez Urząd Wojewódzki (rozdział 6009 – 174 zł).

Wydatki majątkowe w kwocie 224.000 zł przeznacza się na prace modernizacyjne na drogach powiatowych.”

Te „wydatki majątkowe” to właśnie budowa i naprawa dróg powiatowych. Proszę zapisów budżetowych - w przypadku naszego Starostwa - nie brać poważnie. Kwoty wymienione w budżecie są wzięte z sufitu, pobożnych (niespełnionych) życzeń, wybujałej fantazji i niczym nieokiełzanej całkowicie jałowej twórczości. Cyfry zawarte w dziale „Transport i łączność”  nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, bo stan dróg powiatowych (rzeczywistość) boleśnie odczuwalna i przeraźliwie widoczna jest dla każdego kto z nich korzysta.

 Remonty prowadzone były tylko w takim zakresie, w jakim pozwalały na to środki. Obecnie prowadzimy rozmowy z wykonawcami, którzy skłonni będą rozłożyć w czasie finansowanie napraw - wyjaśnia Andrzej Rogala wicestarosta górowski.”

A cały dowcip (dość ponury!) leży tu w słowach: „rozłożyć w czasie finansowanie napraw”. Trzeba Państwu wiedzieć, że powiat ma ok.260 km swoich dróg. Jeżeli podzielimy owe 224.000 zł (model teoretyczny, bo to tylko zapis budżetowy) przez kilometry dróg, to wyjdzie nam, że na 1 km powiat (w papierowym budżecie) przeznaczył 861,54 zł.

Tandetny spryt wicestarosty polega tu na próbie dogadania się z firmami, by te naprawiały drogi powiatowe, ale nie chciały za swoją pracę pieniędzy po jej wykonaniu. Czy on ma wykonawców za tępaków albo zakon miłosierdzia? Przecież wirtualny budżet powiatu nie jest kromką chlebusia masełkiem posmarowanym. Przypomina on raczej bardzo lichy sucharek, który sam się zjada. 
Proszę też zauważyć, że w wynurzeniach wicestarosty nie ma mowy o kwocie, którą powiat przeznaczy na drogi. Wypowiedź gościa jest w stylu: "gadka- szmatka". Bez konkretów, bo konkret to w tym przypadku zguba!

Można rzecz ująć i tak, że roczna pensja starosty i jego zastępcy, z narzutami, pewnie są równe tej kwocie przeznaczonej na wirtualną modernizację dróg. A jak Państwo widzą (choćby po stanie dróg) pożytku z wydatkowania tych pieniędzy żadnych nie mamy.

 Wg informacji z wykonania budżetu za I półrocze mijającego roku jasno wynika, że założenia budżetowe w dziale „Transport i łączność” były bezczelny picem. Do 1 lipca br. Z planowanych 4.353.000 zł wykonano w 16,68% (990.0674,66 zł). Na remonty wydano 323.051,82 zał. Efekt wirtualnego budżetu na drogi widać gołym okiem. I żadne ściemy wicestarosty tego nie zmienią.

Swoją drogą ciekaw jestem czy wicestarosta wziął pensję za miesiąc, w którym dokonano „remontu” drogi Góra – Strumienna? Czy też weźmie ją dopiero, gdy naprawdę (nie teoretycznie) doga zostanie naprawiona?

Sądzę, że niezrównany radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki, który tak wiele dobrego uczynił dla gminy będą radnym powiatowym (to jest sztuka!), wyjaśni „remont” tej drogi. W swoim nieustającym dążeniu do prawdy, dobra i piękna, pragnąc żyć w zgodzie z praktykowaną przez siebie tak wytrwale cnotą obywatelską, nie będzie szczędził swoich sił, ogromu wiedzy i doświadczenia, stalowej woli, by dowiedzieć się dlaczego ta droga po remoncie wygląda niczym zerwany przez nieznanych sprawców jego dostojny bilmord wyborczy. I wierzę głęboko, że na swoim fejsie objaśni on wszystkim przeraźliwie nagą prawdę. Bowiem on jest powiatową cnotą samorządową a cnota nim. Alleluja i do przodu!


środa, 12 grudnia 2018

Wrednym okiem Kanalii


W dość dużym skrócie opisałem Państwu przebieg ostatniej sesji Rady Miejskiej. Jednak co nieco dodać należy. Faktem jest, że to o czym za moment będą Państwo czytać esencją sesji nie jest, ale warto wiedzieć „co w trawie piszczy”.

Trzeba jednak powiedzieć – z żalem – że opisywana sesja było jakaś smutkiem przesiąknięta. Fakt, było quorum, obrady się toczyły, ktoś tam dyskutował, głosowano, ale … Ale nie było zacnego wielce wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Zygmunta Icieka, który tego dnia swój namiot rozbił gdzie indziej. A bardzo rzadko zdarza się, by dostojny radny i wiceprzewodniczący na sesji nie biwakował. Brak było go za stołem prezydialnym. Wszystkim brakowało jego promiennych uśmiechów, zatroskanego lica, przenikliwego wzroku i szczęk dyskretnie przeżuwających gumę balonową „Kaczor Donald”.  No, sesja bez oblicza zacnego wiceprzewodniczącego to nie to!

Muszą Państwo wiedzieć, że transmisje za obrad sesji, których dotąd praktycznie nie było, entuzjazmu u znacznej części radnych nie wzbudzają. Powód jest prozaiczny. Otóż większość z nich jest bierna podczas sesji. I tę nagą, brutalną prawdę te transmisje ukazują. Włóżmy między bajki opowieści o wytężonej pracy w komisjach, które – niestety – transmitowane nie są. Prawda jest taka, że jak ktoś nie ma wiedzy o mechanizmach działania samorządu, gdy do niego kandyduje, to pożytku z niego w samorządzie nie będzie. Od samego faktu wyboru na radnego rozumu i wiedzy nikomu nie przybywa.

Dobitny tego przykład dał radny Jacek Szczerba. Nowicjuszem nie jest a zachował się ;podczas sesji w sposób dziecinny. Jak żółtodziób! W punkcie „wolne głosy i wnioski” pragnął – zapewne w obliczu transmisji – zabłysnąć. Zapragną dyskutować na temat projektu uchwały o budżecie obywatelskim. Wcześniej, jak Państwu zrelacjonowałem w poniższym poście, ten projekt uchwały został odesłany na wniosek radnego Bartłomieja Czyża, do prac w komisjach. A radny Szczerba, który również był za tym wnioskiem, nagle zapragnął o nim dyskutować! Punkt „wolne głosy i wnioski” służy do przedkładania innych spraw. I ten  wieloletni radny, po wielu latach obecności w samorządzie, o tym Dotą nie wiedział. Przypomniała mu o tym burmistrz, która lekko się zirytowała ignorancją radnego Jacka Szczerby. Dodam jedynie, że podczas sesji radny Jacek Szczerba nie miał nic do powiedzenia. A jak już usta otworzył to nic mądrego i pożytecznego z tego nie wynikło. Chciał błysnąć a się zachłysnął i zgasł. Morał: przygotowywać się do sesji z pasją, oddaniem i uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć!

Przykład niepospolitego populizmu dał radny Adam Chmiel. Pisałem o tym, że radny ten postulował pozostawienie podatku od nieruchomości na dotychczasowym poziomie. Apel przepiękny! Tyle tylko, że kompletnie nierealny. Radny Adam Chmiel w ubiegłej kadencji głosował za utworzeniem żłobka, klubu dziecięcego, utworzeniem w internacie nowych instytucji, budową „delfinka”. Wiedział, bo burmistrz Irena Krzyszkiewicz tego nie ukrywała, że nie są to przedsięwzięcia, które się same sfinansują. Wiedział – tak mi się wydaje, bo niepełnosprawnego intelektualnie nie wygląda – że do tego wszystkiego będzie trzeba dopłacić z kasy gminnej, bo raczej nikt nam nie da środków na utrzymanie tego interesu. A dochody własne gminy stanowią podatki.

Radny Adam Chmiel nawet nie zadał sobie trudu przedstawienia propozycji, jak nie podwyższając o 2,3% podatku od nieruchomości, znaleźć środki na pokrycie wydatków na utrzymanie instytucji, za których powstaniem wcześniej głosował. Ale pod publikę – tę tępawą – zagrał znakomicie. Obrońca ludu przed fiskalizmem gminy! A że sam głosował za powstaniem nowych wydatków, to już pan radny nie pamięta. I nie wiem czy to niewiedza, zła wola czy pragnienie błyśnięcia? Jak się mówi „a” i głosuje by coś nierentownego powstało, to trzeba cywilnej odwagi, by powiedzieć „b”, by to żyło. Co to za rodzice, którzy powołują na świat dziecko a potem je porzucają?

Zauważyłem również, że ze składu poprzedniej Rady Miejskiej, na sesję przychodzi tylko Jerzy Kubicki. Widocznie jego zainteresowanie sprawami samorządowymi nie wyczerpało się wraz z dietą. A gdzie reszta „oddanych” samorządowi byłych radnych? Rozdziobały ich kruki i wrony?

Transmisja obrad z sesji jest dla wyborców błogosławieństwem. Mają bowiem Państwo okazję sprawdzić swoich wybrańców w akcji lub – co częstsze – w błogim letargu. I nawet taki niezrównany mistrz kamuflażu, jak radny powiatowy Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki, nie uchroni się przed surowym osądem wyborców. Zobaczą oni, jak elokwentny poza sesją „Banan” milczy podczas obrad sesji na obraz kamienia. Nie ma nic do powiedzenia, zaproponowania, zero pomysłów ale rączka zawsze karnie podniesiona „za”. I wszyscy zobaczą, że radny „Banan” nie prezentuje się jak oaza na pustyni, ale jako uschnięta palma, która ani cienia ani radości z sobą nie niesie. Pozorant jest to bowiem doskonały! On jedyny potrafi przedstawić swoje ugory intelektualne i swą miałkość, jako żyzne pola przynoszące plon 6 razy do roku. Parafrazując tekst znanego zespołu:

On wzrusza ramieniem, jak gdyby nic,

Banan a za Bananem niesamowity pic!”

wtorek, 11 grudnia 2018

Sesja finansowa


Sesja Rady Miejskiej wczoraj się odbyła. Trzecia w tej kadencji. Porządek obrad zawierał podjęcie 5 uchwał. Już przy przyjmowaniu porządku obrad radny Bartłomiej Czyż zgłosił wniosek o wycofanie z porządku obrad sesji projektu uchwały dotyczącej budżetu obywatelskiego. Radny Bartłomiej Czyż uzasadniając wniosek stwierdził, że ma szereg uwag do projektu tej uchwały i w związku z tym pragnie je przedłożyć podczas prac komisji. Co prawda zebrała się komisja budżetu i finansów, ale jak stwierdził radny nie jest on jej członkiem, nie wiedział, iż się zbiera, więc zgłosił wniosek o skierowanie projektu uchwały o budżecie obywatelskim na 20 grudnia.

Burmistrz Irena Krzyszkiewicz wyraziła akceptację dla wniosku radnego Barłomieja Czyża i poprosiła swoich radnych, by ci w głosowaniu nad wnioskiem radnego Bartłomieja Czyża. Tak też się stało i projektem uchwały o budżecie obywatelskim zajmą się komisje. Dodać należy dla porządku i jasności, że radny Bartłomiej Czyż jest radnym niezależnym.

 Burmistrz tradycyjnie przedstawiła sprawozdanie z okresu międzysesyjnego, dzięki czemu radni i wszyscy obecni, mogli dowiedzieć się o działalności szefowej gminy w okresie od 30 listopada. Burmistrz zastrzegła, że jej sprawozdanie będzie krótkie, bo obejmujące tylko 9 dni.

W tym okresie burmistrz wydała 20 zarządzeń (komisje przetargowe, sprzedaż mienia, komisja egzaminacyjna, zmiany w planie dochodów i wydatków). Burmistrz powołała społeczną komisję mieszkaniową, w skład której weszli:

1) Sylwia Biernacka.
2) Małgorzata Makles.

3) Zbigniew Przybylski.

4) Jacek Szczerba.
5) Agnieszka Śliwińska.

Już po sesji otworzono ofert na budowę boiska do piłki siatkowej w Brzeżanach. Do jego wybudowania zgłosiły się dwie firmy: BELLSPORT z Bytomia oraz Zakład  Robót Ogrodniczych ,,SPIRAEA” z Leszna. Pierwsza firma pragnie otrzymać wynagrodzenie w kwocie 179.591,67 zł. Druga – 138.083,24 zł. Trwa badanie ofert.

Powróciła sprawa budowy budynków gospodarczych, które będą pełniły rolę świetlic, w Strumyku i Borszynie Małym. 30 listopada rozpisano przetarg na ich wybudowanie. Przewiduje się postawienie obiektu w Strumyku o powierzchni 97,04 m kw. Budynek będzie posiadał WC oraz magazynek. Podobne wymaganie dotyczą budynku w Borszynie Małym. Ma on mieć powierzchnię 82,13 m kw. Termin składania ofert upływa 18 grudnia. Burmistrz przypomniała, że ogłaszano już przetarg na budowę tych obiektów, ale wykonawcy życzyli sobie po ok. 400 tys. za budynek. Takie kwoty były rażąco odbiegające od kwot zawartych w kosztorysach.

 Burmistrz poinformowała, że rozpisano przetarg na dowóz dziatwy szkolnej do szkół. Termin składania ofert 2.01.2019 r. W kwestii dotacji do wymiany źródeł ciepła do urzędu wpłynęło 60 wniosków. 30. z n ich nie spełniało wymogów formalnych. W 26 przypadkach dotacja została już wypłacona. Szefowa gminy zwróciła się z prośbą do radnych, by wyjaśniali tym wszystkim, którzy wykupili abonament na parkowanie na Pl. B. Chrobrego, że obowiązuje on na terenie całego miasta. Jednym słowem: abonament nie jest przypisany do danego miejsca płatnego parkowania w naszym mieście.

 W przyszłym roku prawdziwa rewolucja czeka ulice Zamenhoffa, Małą, Narutowicza, Dąbrowskiego, Wolności. Dokonany zostanie ich gruntowny remont, wymieniona sieć gazowa, pojawi się rawbruk i granit. Prace te wykonane mają zostać do końca wrześnie 2019 r.

W kolejnych punktach radni zajęli się uchwałami. Przegłosowano uchwałę dotyczącą wysokości opłaty targowej. Wysokości tych opłat pozostawiono na niezmienionym poziomie. Dodać trzeba, że ich wielkość nie uległa zmianie od 2010 r.

 Kolejna uchwała dotyczyła wysokości stawek podatku rolnego i nieruchomości. W tym przypadku zaszły zmiany, które ilustruje poniższa tabela.



Zauważyć można, że żadna z przyjętych stawek nie osiąga stawki maksymalnej, którą określa Ministerstwo Finansów. 


Podatek rolny będzie w roku 2019 wynosił 131,23 zł., czyli tyle ile w tym roku. Dopuszczalna maksymalna stawka tego podatku wynosi na przyszły rok 135,90 zł za 1 ha przeliczeniowy.

Stawka podatku leśnego będzie wynosiła w 2019 r. – 42,2356 zł za hektar fizyczny.

 Radny Adam Chmiel zgłosił wniosek o pozostawienie podatku od nieruchomości na dotychczasowym poziomie. Nie silił się na jakieś uzasadnienie swojego wniosku. Burmistrz odpowiadając radnemu stwierdziła, że dochody własne gminy są na poziomi ok. 34 mln zł rocznie. Gmina ma do spełnienia zdania prospołeczne. Przypomniała, że w tym roku oddaliśmy do użytku żłobek, klub maluch, „delfinka”, internat, do których funkcjonowania gmina dokłada. Trzeba znaleźć pieniądze na ich utrzymanie. Dodatkowo podwyżki podatku od nieruchomości nie są drastyczne. Przecież inflacja za rok 2018 szaco0wana jest – wg GUS – na poziomie ok. 2,5%.

W wyniku głosowania za przyjęciem uchwały było 8 radnych, przeciw 5 a 1 radny się wstrzymał od głosu (w sesji uczestniczyło 14 radnych).

 Przyjęto również uchwałę zmieniającą tegoroczną uchwałę budżetową. Gmina chce wyemitować obligacje komunalne na sumę 10,5 mln zł. Do ich emisji zgłosił się 1 chętny: Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski Spółka Akcyjna z prognozowaną ceną obsługi wynoszącą 3 638 460,00 złotych ( prowizja 0,2 % dla każdej z emisji, marża 1,18 %  dla każdej z emisji ). Regionalna Izba Obrachunkowa ma wydać opinię w tej sprawie.

Radny Bartłomiej Czyż spytał szefową gminy o zmianę dotyczącą zwiększenia wydatków na „delfinka” o kwotę 19.500 zł. Radnego interesował cel transferu tych środków. Burmistrz wyjaśniła, że środki przeznaczone są na funkcjonowanie pływalni, w tym i na płace. Radny pytał o stan zatrudnienia i jego formy. Burmistrz poinformowała, że obecnie pracuje tam 9 osób, które zatrudnione są na umowę – zlecenie. Od nowego roku dotychczasowa forma zatrudnienia zastąpiona zostanie umową o pracę. Koszty funkcjonowania „delfinka” – jak się szacuje – wynosiły będą ok. 536 tys. zł rocznie. Od września wpływy z tego obiektu wyniosły ok. 45 tys. zł. Burmistrz zapowiedziała zmiany w cenniku za korzystanie z kręgielni. `I takie zmiany się dokonały mocą zarządzenia dzisiaj wydanego. Od poniedziałku do czwartku amatorzy kręgla będą płacili 30 zł. W piątek, w godz. 14 – 18 j.w. Od 18 – 22 opłata będzie wynosiła 45 zł. W soboty, niedziele i święta za uprawianie tego sportu w godz. 10 – 18 zapłacimy 45 zł., a w godz.18 – 22 – 55 zł.

Dyrekcję OKF – u pokornie prosi się o zamieszczenie nowego cennika (bo starego też nie ma!) na stronie OKF. Niech prawodawczy trud pani burmistrz nie idzie na marne! Niech dociera pod strzechy!

 Przyjęto uchwały o zmianie wieloletniej prognozy finansowej. Na tym obrady się zakończyły.

środa, 5 grudnia 2018

Partacka władza = partacka droga

Komentarz do majla od Czytelnika opisującego stan drogi Góra - Strumienna. Ta droga jest dobitnym dowodem na ile stać starostwo. I obawiam się, że to nie jest ostatnie słowo włodarzy powiatu w tej dziedzinie. Gdybym chciał być złośliwy, to stwierdziłbym, że jaka władza taka droga. Ja jednak nie zamierzam być złośliwy i stwierdzę, że tak wykonana droga jest odzwierciedleniem możliwości tej „władzy”. Pisałem już o tym, że do „władz” starostwa nie należy przywiązywać zbytniej wagi. Z braku środków finansowych ta „władza” może jedynie zaszczycać, reprezentować, puszyć się i nadymać, otwierać, uświetniać, przecinać, przemawiać itp. Jednym słowem nie może zrobić niczego realnego, namacalnego w kwestii stanu dróg powiatowych. Ot, obecna władza jest niczym „kwiatek do kożucha”. Kosztowny to gadżet, ale broszki bywają kosztowne.

Tak więc widok drogi poi „naprawie” wcale mnie nie zdziwił. Zdziwiłbym się, gdyby drogę naprawdę naprawiono. Przeżyłbym wówczas poznawczy szok!

Realną rzeczą jest natomiast ustalenie wynagrodzenia starosty. Podczas wczorajszej sesji Rady Powiatu staroście przyznano wynagrodzenie w kwocie 9992 zł. W poprzedniej kadencji wynagrodzenie tej „zasłużonej” – szczególnie dla szpitala – osoby wynosiło 9502 zł. W ten sposób radni koalicyjni wynagrodzili osiągnięcia „władzy” a więc m.in. sposób naprawy drogi powiatowej Góra – Strumienna. Oczywiście jaja to są nieświęcone! O sesji tej napisał na swoim blogu radny powiatowy Mirosław Żłobiński (Blog Mirosława Żłobińskiego).

„Władza” w starostwie jest jaka jest. Jest silna ilością rąk wygimnastykowanych i przyzwyczajonych do podnoszenia ich bez udziału rozumu i brania pod uwagę interesów mieszkańców powiatu. Inna rzecz, że przy chronicznym braku środków finansowych w starostwie ona nic nie może. Może nas wk… takim „remontem” drogi. Ale ona nas nie kompromituje. Ona kompromituje tych ośmiu radnych, którzy ją wybrali. Tylko czy coś jeszcze może bardziej skompromitować np. radnego Marka Biernackiego? 







poniedziałek, 26 listopada 2018

Rezonans na maila


Oto fragment z maila:


(…) Jednak zastrzeżeń sporo, co do merytoryczności pada od ludzi. Po pierwsze mówią, że przychylność Twoją do Królowej czuć w tekście. Szczególnie w kwestii starosty. Zostawić w spokoju? To nawet mi się nie podoba.”



Ciężka jest dola blogera. Nigdy wszystkich nie zadowoli. Jak by nie kombinował, to i tak będą narzekać, szukać dziury w całym, utyskiwać, że o tym za źle a o owym za dobrze. Co do przypisywanej mi „przychylności” dla szefowej gminy, to pragnę zauważyć, że post nie był poświęcony jej dostojnej i znakomitej osobie. Ponadto nie sugeruję, by starostę zostawić w spokoju. Problem polega na tym, iż nie ma w zwyczaju „z armaty strzelać do wróbli.” To byłby czysty absurd! To nie jest –o czym już pisałem - postać ważna z punktu widzenia mieszkańca powiatu. Rzekłbym, że dość marginalna, co zauważa autor korespondencji stwierdzając: „



Kolejny fragment z korespondencji: 


Człowiekowi, który nawet na radnego miejskiego nie dostał kredytu zaufania od wyborców dać stanowisko na którym kompletnie nie wypalił...”.


Ależ on wypalił! Wystarczy spojrzeć na ciemny budynek szpitala. Przekornie można rzec, że wypalił tak, że wszyscy to poczuliśmy. I tej destrukcji nie da się odwrócić. A że został starostę? Tam już szkód większych zrobić nie można. Proszę sobie wyobrazić dziecko o naturze psuja, które dostaje mechaniczny samochodzik zabawkę bez kluczyka do nakręcania sprężyny. Ale się dziecina pobawi! Tak dla porządku dodam, że ja go nie wybierałem. A że jego o wyborze przesądziły głosy radnych: Franciszka Nakonecznego, Andrzeja Rogali, Marioli Szurynowskiej (gmina Niechlów), Urszuli Szmydyńskiej, Ryszarda Wawera, Grażyny Owczarek (gmina Wąsosz) oraz nieocenionego osobistego przyjaciela tegoż groteskowego – w mojej ocenia „starosty”, to już chyba inna historia. Widocznie radni ci uznali, że szpital nam był niepotrzebny. Gdyby uznawali, że był nam, to przecież by na człowieka, który walnie przyczynił się do jego (praktycznie) podarowania złodziejom nie głosowali.



A z drugiej strony pokażcie mi Państwo w naszym pięknym kraju starostę, który tak pięknie pozbawił ludzi szpitala?!



Ale jak już nasz powiatowy genialny radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki też zagłosował za tą kandydaturą, to ja zaczynam wątpić czy ci, którzy krytykują pozbycie się szpitala, mają rację. Wszak „Banan” ciągnie już czwartą kadencję w Radzie Powiatu i jest obecnie najdłuższym stażem radnym powiatowym. Co prawda z jego milczącej obecności w Radzie Powiatu nic dla mieszkańców powiatu nie wynika, ale dla jego konta bankowego już ten fakt ma znaczenie. Tak ogólnie, to radny „Bananowy Uśmiech” jest bezbarwnym radnym, pojęcia o samorządzie nie ma, bo ma na głowie poważniejsze sprawy. Konia z rzędem kto znajdzie w sprawozdaniach z sesji chociaż jedno jego wystąpienie przez ubiegłe 12 lat!



Dla porządku dodam, że ostatnio radny „Bananowy Uśmiech” nawiedził mnie podczas snu. Uprzedzam! To nie był koszmar, jakby się na pierwszy rzut oka mogło wydawać ludziom zawistnym, ze mi się śni potężny radny powiatowy a im tylko np. marginalny starosta (niekoniecznie tego powiatu). Śnił mi się z chomątem na szyi, do którego zaczepiony był pług orający jego własne ugory intelektualne.



Ktoś może powiedzieć, że ósemka radnych powiatowych głosowała tak a nie inaczej, bo ktoś im tak kazał. A przecież to są dorośli ludzie! Jak ktoś komuś może kazać głosować wbrew jego woli i sumieniu?! Wszak chyba żaden z nich ubezwłasnowolniony nie jest! To ludzie poważni! Bałbym się nawet tak w śnie pomyśleć!



A może od tych radnych, którzy zagłosowali tak, jak zagłosowali, ich wyborcy tego oczekiwali? Różne bywają ludzkie dewiacje!



Kolejny fragment z korespondencji:



Po drugie są opinie, że jeśli chodzi o hrabiego Głowackiego i jego kompetencje, to wiele pozostawiają do życzenia, szczególnie w kwestii planowania i realizacji inwestycji... Wiadomo, że to subiektywne opinie, ale ważne tak jak te pozytywne.”



Nie wiem skąd przydomek „hrabia” w stosunku do Piotra Głowackiego, ale – o czym pisałem – w trakcie wieloletnich z nim kontaktów, nigdy nie zauważyłem, by się w jakikolwiek sposób wywyższał. Nigdy też nikt mi się na niego nie skarżył, nawet anonimowo. Pragnę tylko zauważyć, że żadna kontrola nie wykazała złego działania Piotra Głowackiego. Nawet ta ostania, która kontrolowała budowę „delfinka”. Każdy ma jednak prawo do własnych ocen.

 

 Ostanie zdanie z maila:

 „(…) Ludzie oczekiwali igrzysk, ale Mazulewicz zamiast lwów wypuścił koty”.

Pozwolę sobie zauważyć, że lew zwany jest „królem zwierząt”. Nie godzi się więc tego szlachetnego ssaka mięsożernego wyprowadzać na łowy na drobnicę, np. mysz szarą. Od tego są koty. Lubią one zresztą bawić się ofiarą dopóki jej nie zamęczą. Ot, taki objaw niewielkiego kociego sadyzmu. I  niee muszą być to zaraz Behemtoy.

piątek, 23 listopada 2018

Samorządowe układanki


W gminie rozdano nieomal wszystkie samorządowe karty. Kolka zostało jeszcze nieodkrytych, ale ich odkrycie nastąpi 30 listopada podczas 2. sesji Rady Miejskiej.

W programie obrad znajduje się punkt dotyczący obsady komisji skarg, wniosków i petycji oraz komisję rewizyjną. Pierwsza z komisji jest nowym ciałem, które powstało na skutek nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym ze stycznia br. W zakres jej kompetencji będzie wchodziło rozpatrywanie skarg na działalność burmistrza oraz jednostek organizacyjnych gminy. Do niej kierowane będą wszystkie żale mieszkańców. W jej skład wchodzili będą radni ze wszystkich klubów. Zgodnie z zapisami ustawy jej członkami nie mogą być radni będący przewodniczącym rady oraz jego zastępcy. Według nowy nowych przepisów klub radnych może utworzyć 3 radnych (wcześniej 2).

Komisja rewizyjna jest ciałem już znanym. W jej skład wchodzą radni, w tym przedstawiciele wszystkich klubów, z wyjątkiem radnych pełniących funkcje (przewodniczący i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej). Opiniuje wykonanie budżetu gminy i występuje z wnioskiem do rady gminy w sprawie udzielenia lub nieudzielenia absolutorium burmistrzowi. Wniosek w sprawie absolutorium podlega zaopiniowaniu przez regionalną izbę obrachunkową. Wykonuje również inne zadania zlecone przez radę w zakresie kontroli.

Dobrym obyczajem jest takie ukształtowanie składu komisji rewizyjnej, bo większość w niej miała opozycja. W końcu główną rolą tej komisji jest patrzenie władzy na ręce. Jak będzie w komisji rewizyjnej naszej Rady zobaczymy 30 listopada.



30listopada na porządku obrad znajdzie się także uchwała dotycząca wynagrodzenia burmistrza. Dotąd – wg uzasadnienia załączonego do projektu uchwały – szefowa naszej gminy miała wynagrodzenie łączne w wysokości 10.620 zł. Ta kwota obowiązywała od lipca br. (wcześniej zarobki szefowej gminy wynosiły łącznie 11.900 z wszystkimi przewidzianymi prawem dodatkami (specjalnym, funkcyjnym i za wieloletnią pracę).

 Dokonany również zostanie wybór wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej. Dotychczasowy wice przewodniczący, tajemniczy niczym Sfinks Zygmunt Iciek, nieprzenikniony jak angielska mgła, kochający wszystko co się napatoczy, byle było urodziwe, jest mocnym kandydatem do tej funkcji, którą pełni już od czasów niepamiętnych a może i dłużej. Podobno chce przebić trwając na tej funkcji wiecznego premiera PRL J. Cyrankiewicza. Ale by to się spełniło musi jeszcze nasz drogi wiceprzewodniczący trochę włosów stracić. Ana to trzeba czasu czyli kolejnych kadencji.

Ludzie w głowę zachodzą kto też może zostać zastępcą szefowej gminy. Padają różne nazwiska. Tak różne, że aż niewiarygodne. Niektórzy twierdzą, że żaden zastępca nie jest potrzebny i wskazują nie kompletną nieużyteczność byłego(na szczęście) zastępcy Andrzeja Rogali. Inni z kolei obstawiają na giełdzie nazwisk osobę… tegoż Zygmunta Icieka. No, nie wiem, nie wiem, czy garnitur wiceburmistrza dla szanownego doktora nie za ciasny aby? Postać to – pod względem intelektualnym – wielkogabarytowa i rzeczywiście garniturek „wicka” może być ociupinę za zbyt krępy. No i horyzonty poznawcze w ewentualnym nowym miejscu pracy nie tak ciekawe. Co tam widać z gabinetu „wicka”? Wciąż to samo! A w gabinecie doktora? Co klient, to inny widok.



Poważnym kandydatem jest naczelnik wydziału realizacji inwestycji Piotr Głowacki, który pracuje w naszym urzędzie od 2008 r. Ma prezencję – ale co najważniejsze – dobrze umeblowaną głowę. Jak on wytrzymał z szefową gminy tyle lat i ona z nim, to ma człowiek charakter. I kompetencje, co jest najważniejsze. Inteligentny, otwarty na współpracę, cierpliwy, bez stwarzania sztucznego dystansu w rozmowie, konkretny, nie leje wody i nie mówi urzędniczym żargonem. Ale jak tam będzie, to czas pokaże.



Co prawda na tym miałem zakończyć post, ale nagabywany jestem o powiat. No cóż tu można powiedzieć? Przywiązujecie Państwo nadmierną wagę do tej mocno podupadłej instytucji. Co ona może? Nic, bo kasy nie ma. A jak nie ma kasy, to władza jest tylko jej pozorem. Kto sprawuje władzę w starostwie? Szrotowi politycy. „Zalety” starosty znamy, byłego wiceburmistrza też, członek zarządu powiatu przez ubiegłe 4. lata głosu z siebie nie wydał. Gdyby nie to, że siedział a stołem prezydialnym, to nikt by nie wiedział, że istnieje. Ja wiem, że to żenada, ale nie przesadzajmy. Gdzie miałby pracować obecny starosta, politolog z wykształcenia? No, załóżmy (o co trudno), że sprawdziłby się na kasie w „Netto” czy „Biedronce”. Ale kredyty (jakieś 400 tys.) z tej pracy trudno spłacać. Sami Państwo przyznacie. A żyć trzeba! Zresztą, on już większych szkód nie narobi niż już nam narobił. No to niech tam sobie siedzi, niech myśli, że coś znaczy, niech tam mu co miesiąc na konto pensja wpływa. Mi osobiście jego osoba bardzo niskim kalafiorem polatuje. Chciał radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki „kumpla” na starostę, to ma. I jest cały happy. Pozwólmy radnemu „Bananowi” też być szczęśliwym. Co prawda ujawnił się – ale dopiero po wyborach – tkwiący w nim „wieprzowy gen”, ale nie było to dla mnie żadną niespodzianką. Po trupach do celu! Muszą Państwo jednak wiedzieć o jednym. Gdy tenże „Banan” daje słowo swojego „honoru”, to już kombinuje, jak tu zrobić Państwa w konia. Im bardziej jest przymilny, potakujący, gotów do usług, to już kombinuje, jak by tu Państwa „wydymać”. On swoje „słowo honoru” pojmuje na kształt kupy obornika, który w dowolnym momencie można przerzucić dla własnej korzyści. No, taka jego uroda. No, ale niech się bawi w radnego, bo przed wyborami z pampersem chodził obfajdany cały, że go nie wybiorą. Teraz ma czas i może zajmie się pralnią samochodów przy ulicy Kościuszki, która krew ludziom zacnym tam psuje. Z dobroci swojego serca pomogę i mieszkańcom skarżącym się na ten interes i „Bananowi” rozwiązać ten coraz bardziej palący i śmierdzący często problem.



Pamiętajmy więc, że starostwo powiatowe stanowi tylko imitację, nieudolną atrapę tej instytucji. A już dokonany wybór władz jest gwarancją utrzymania owego ersatzu w tej instytucji.

piątek, 19 października 2018

Z ostatniej chwili!


Po raz drugi staję w wyborcze szranki. Startując z okręgu nr 2 nie ozdobiłem go swoimi banerami, nie zaśmieciłem klatek schodowych ulotkami z wyborczymi obietnicami, nie niepokoiłem Państwa niepożądanymi wizytami w domowych pieleszach. To z szacunku dla Państwa inteligencji. Kitu wciskał nie będę.

Co ja mogę Państwu obiecać? To, że jak do mnie raczycie się w swojej łaskawości zwrócić z prośbą o pomoc, to ja spróbuję pomóc. Żaden radny nie jest wszechmocny. Może być tylko bardziej lub mniej skuteczny. A przede wszystkim, że będę radnym dociekliwym, co leży w mojej naturze.

Podczas niespełna 2 lat bycia radnym trochę górowian (i nie tylko) zwracało się do mnie o interwencję. Dotyczyły one różnych spraw. W efekcie często sekretarz naszej gminy – Tadeusz Otto - znajdował się na pierwszej linii frontu i miał dodatkowe zajęcie. I udawało się te sprawy załatwić. Dziękuję Panie Tadeuszu. Nie inaczej było w przypadku obecnej burmistrz. I też za to Pani burmistrz dziękuję, chociaż wiem, że nie jestem z Pani „bajki”.

To, czy zostanę radnym zależy tylko od Państwa. Aby nie być od nikogo zależnym założyłem własny komitet wyborczy, by nie świecić oczami za innych radnych. Nie być od kogoś zależnym, to powód główny. Podobnie jak ja, uczyniło jeszcze dwóch młodych kandydatów: Przemek Mucha i Bartek Czyż. Trzech kandydatów niezależnych, kandydatów którzy nie są powiązani z UMiG i nic od niego nie potrzebują. Szkoda, że tak mało. Znam tych kandydatów i sądzę, że warci są Państwa głosów. I ja, i oni chcą być zależni tylko od swoich wyborców.

Osobiście ze zdziwieniem patrzę na kandydatów, którzy powiązani są jakimiś więzami z gminą. Górowianie się dziwią, jak można być radnym niezależnym, gdy pobory i etat zależne są od gminy? I pytają: to im jeszcze mało?!

Czy będę radnym – lub jak lubicie mówić – „bezradnym” zależy od Państwa aktywności. Radny skuteczny, to radny który cieszy się namacalny ;poparciem górowian. Mnie Państwo znacie. Osobiście, z bloga, z widzenia lub słyszenia. Jestem jaki jestem. Nie mam drugiego oblicza.

Zachęcam Państwa do udziału w wyborach, które są dla nas wszystkich najważniejsze. One powinny być tak Państwu bliskie, jak „koszula ciału”. To w niedzielę zadecydujemy o swojej przyszłości na najbliższe 5 lat. Nie wmawiajmy sobie, że nic od nas nie zależy. W tą niedzielę najwięcej.

Działajmy a nie narzekajmy


Widziałem rozkład. Zgoda. Tragedia! A gdzie ja twierdziłem, że komunikacja publiczna jest niepotrzebna? Dziecka w brzuch proszę mi nie wkładać! Nie raz pisałem, że starsi i niezamożni ludzie, likwidacji szpitala, będą mieli cholerne problemy z dotarciem do szpitala. Proszę to sobie sprawdzić na blogu.

Tyle, że oskarżanie mnie o to i zdejmowanie odpowiedzialności z „sitwy partyjnej” mija się z celem. Kto jest autorem nowelizacji cytowanej przeze mnie ustawy? Nowelizacja pochodzi ze stycznia 2017 r. Czy radny ma wpływ na treść nowelizacji ustawy? Najwyraźniej ci, którzy ją nowelizowali nie znają rzeczywistości, którą zna Pani i ja. Gdyby znali, to znowelizowaliby ją pod tym kątem, o jakim Pani pisze. Wszak mają swoich ministrów, wojewodów, TVPiS, Trybunał Konstytucyjny,. Stadniny, Misiewiczów itp.



I jedna jeszcze rzecz. Ja wiem, że na szczątkową komunikację publiczną wszyscy narzekają. Piękne jest określenie „Powolne Kręcenie Smutku”, ale kto ma wpływ na jakość taboru? Skoro autobusy kursują, to znaczy, że przeszły badania techniczne. Ja mam negować ich prędkość i stan techniczny na drogach? Bądźmy przytomni!



Inna rzecz jest taka, że problem społeczeństwu jest znany, wszyscy klną na taki stan rzeczy, ale złorzeczą po cichu. A jak uczy mnie wieloletnie doświadczenie, to tylko pod społeczną presją można coś zmienić. Politycy najchętniej zmieniają to, co im pasuje. A ponieważ swoje szanowne ciała wożą służbowymi samochodami, to znoju i trudu ludzi prostych nie znają. Pisze Pani, że mnie wożą. Owszem, jak mają sprawę do załatwienia. Własną sprawę, żeby było dokładniej. Jak ja mam sprawę do załatwienia, to zazwyczaj są tak zajęci, że szczęka opada. Ostatnio miałem pojechać na film. Bilet jest, chęć jest, obietnica podwiezienia jest. A obiecanego samochodu nie ma. Proza życia. Powiem Pani: lekko nie ma. I nigdy nie było.

I na koniec. Nie jest to dla mnie temat do kpin. Wiem, że ludzie nie tylko przez brak połączeń mieli problemy z pracą, ale też z terminowym dojazdem do Powiatowego Urzędu Pracy. Te fakty są mi znane, bo świata nie oglądam zza szyb samochodu. Ja go codziennie doświadczam na własnej skórze.

Wiem, że najłatwiej jest mieć pretensje. Ale czy Pani i współpasażerowie Piekielnego Kręcenia Smutku zrobiliście coś w tej sprawie? Interweniowaliście? Pismo stworzyli w tej sprawie? A że do problemu nie podszedłem na zasadzie robienia sobie podśmiechujków jak Pani na wyrost raczyła zauważyć, dołączam poniższe zdjęcie z przystanku na Głogowskiej. 
Załączam gorące pozdrowienia i liczę (naiwnie?) na Pani i współpasażerów inicjatywę, którą wesprę. Sam, to ja sobie mogę dupę (za przeproszeniem) podetrzeć w tej sprawie.

Pytania i odpowiedzi


W odpowiedzi na Pana list stwierdzam, iż:

1.      O postępowaniu radnego Szczerby i radnej Jabłońskiej pisałem wcześniej  na swoim blogu. Chyba nie ma Pan wątpliwości, jaki mam stosunek do takiego postępowania? Powtórzę za Zygmuntem Augustem: „Nie jestem królem waszych sumień.” Ocenę pozostawiam wyborcom, który w niedzielę będą mieli okazję okazać takiej postawie swą aprobatę lub dezaprobatę. W tej kwestii pozwolę sobie na taką uwagę, iż oboje ww. radnych startowało do Rady Miejskiej z listy kandydatki na burmistrza Teresy Frączkiewicz. Tak, że dla kandydatki umieszczenie ich na swojej liście okazało się mało fortunne. Może nie umie dobierać sobie właściwych ludzi?

2.      Co do mieszkania. Owszem, dostałem mieszkanie, ale nie od burmistrzowej (nie jest przecież developerem), ale od gminy. Było to jeszcze grubo przed tym nim zostałem radnym. Nie wiem czy Pan wie, ale chorowałem. Jeżeli Pan sądzi, że burmistrz mnie tym kupiła, to ma Pan prawo do takiej oceny. Ale jak Pan się wczyta w mojego bloga, to nabierze Pan wątpliwości. No, chyba że należy Pan do tych, którzy żałują, że nie „odwaliłem kity”. Przepraszam, że w tym przypadku rozczarowałem. Przypomnę tylko, że w wyborach uzupełniających startowałem przeciw kandydatowi burmistrz Ireny Krzyszkiewicz. 

3.      Burmistrz Irena Krzyszkiewicz nie jest „lokomotywą” list wyborczych do Rady Powiatu z bardzo prozaicznego powodu: znowelizowane prawo wyborcze do samorządu na to nie pozwala. Tak więc dalsze wynurzenia Pana listu są pozbawione sensu. Gdybym był człowiekiem wierzącym w spiskową teorię dziejów, to powiedziałbym, że są to insynuacje mające na celu zdyskredytować kandydatkę. Kiedyś puszczono plotę, że Irena Krzyszkiewicz wybudowała dom w Lesznie. Proszę, niech Pan nie opowiada bzdur. Choćby z szacunku dla samego siebie.

Życzę zdrowia i trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Dziękuję za korespondencję. Zawsze do usług.

Otwarto pożyteczną rzecz

Wczoraj miałem okazję uczestniczyć  w otwarciu budynku po byłym już internacie. Uroczystość podniosła nie była i fajnie, bo od lat szkolnych nie cierpię zadęcia, czczych mów i peanów na i ku czci. Wnętrze budynku robi wrażenie. Z ruiny zrobiono rzecz fajną i pożyteczną. Burmistrz podziękowała autorom kapitalnego remontu i tym wszystkim, którzy do powstania nowej placówki w górowskim krajobrazie się przyczynili. Przemawiał najsłabszy „starosta” w historii wskrzeszonego powiatu, ale jego słowa były jak zwykle banalne i nic nie znaczące, jak on sam. Słyszałem, że startuje z okręgu nr 15 do Rady Miejskiej. Tak więc wyborcy z tego kręgu mają niepowtarzalną szansę, by wyrazić mu swoją "wdzięczność" za brak szpitala. W uroczystości brał udział również jego zastępca, ale on u nas nie startuje. On chce uszczęśliwić, jako burmistrz gminę Wąsosz. Mieszkańcom tej sympatycznej gminy już z góry składam szczere wyrazy współczucia, gdyby do tego tragicznego w skutkach nieszczęścia miało dojść. Ale myślę, że rozum zwycięży!

Jak zwykle ojców sukcesu w przywróceniu do świetności tego budynku było wielu. Kilku radnym przypomniało się jednak, że aspirujący do roli dobroczyńcy radny Bronisław Barna był przeciw przejęciu budynku, gdyż twierdził wówczas, że gminy na to nie stać. I przypomniano to publicznie radnemu Bronisławie Baranie. „Kiedy?! Ja?!” – pytał spłoszony. „No co pan, panie Bronku nie pamięta? Na posiedzeniu komisji!” – brzmiała drwiąca odpowiedź. Gdy spytałem o to stojącego koło mnie radnego Wacława Grzebielucha, który był świadkiem tego wydarzenia, usłyszałem potwierdzenie. I muszę Państwu powiedzieć, że radny Bronisław Barna jakoś tak skurczył się w sobie, zapadł, zamilkł, usiadł na krześle i niepostrzeżenie wybył z budynku. Po angielsku, bez pożegnania. Nikt po nim nie szlochał, łzy w oczach się nikomu nie kręciły, tęsknoty także nikt nie okazał.

Na uroczystość przybył również zapomniany już nieco – słusznie! – Ryszard Górski. Niegdyś sam siebie nazywał „żołnierzem Schetyny”. Obecnie kandyduje do Rady Miejskiej z poparciem PiS. Można rzec: żołnierz zaciężny lub najemnik. Zauważyłem, że jakoś do tegoż kandydata nikt nie lgnie. Siedział sam, niczym „Tomcio Paluch”. Sądziłem, że może przemówi, ale tego popołudnia najwyraźniej zdolności krasomówcze kandydata opuściły.  Jakiż żal! Mielibyśmy ubaw!

Proszę sobie wyobrazić, że nie rozmawiano o zbliżających się wyborach. Tak, jakby nie zbliżały się milowymi krokami. Skupiono się raczej na wyrażaniu swoich wrażeń dotyczących wyremontowanego budynku. Wszyscy byli pod wrażeniem obiektu i pięknego otoczenia. Zachowano piękny drzewostan, urządzono park, w którym znalazło się miejsce na altankę, ławeczki. Ogólną ciekawość budziła kamienna figura, która mi osobiście przypominała zastygłą w zadumie postać. Fantastycznie wygląda odnowiony budynek gospodarczy, w którym na I piętrze urządzono stylową świetlicę.

Burmistrz poinformowała mnie, iż gmina ogłosiła przetarg na wykonanie ulicy Bukowej, o której fatalnym stanie pisałem niegdyś w poście: „Ulica czerwonej burżuazji”. Może się uda i znajdzie się wykonawca dla tej inwestycji. Z wykonawcami obecnie w całym kraju jest cienko. Uprzedzając idiotyczne pytania stwierdzam, że nie jest to mój okręg wyborczy. Moje zainteresowanie tą ulicą wynikało tyko z faktu, że mieszkają tam górowianie. I tylko to się dla mnie liczy.

środa, 17 października 2018

Galop przedwyborczy


Otrzymałem dzisiaj program kandydatki PiS na burmistrza Góry. Wiem, że Teresa Frączkiewicz jest również kandydatką Regionalnego Centrum Niezależnych, ale wspominam o tym tylko z obowiązku, gdyż nie zamierzam twórcy tej organizacji - Władysława Stanisławskiego - doprowadzić do stanu zagrażającego jego życiu.

Cóż my mamy w programie? Najpierw dowiadujemy się, iż potrzebny jest nam impuls do rozwoju. Z tym niewyrafinowanym poglądem można się zgodzić. Następnie czytamy o „słabej dostępności komunikacyjnej”. I z tym też możemy się zgodzić, gdyż na terenie powiatu są wsie, które w okresie wakacji, gdy nie funkcjonują przewozy szkolne, są odcięte od świata.

Tu jednak jest taka „zagwozdka”, że za organizację transportu zbiorowego odpowiada starosta. Tak mówi ustawa o publicznym transporcie drogowym (Dzienniku Ustaw Nr 5, poz. z roku 2011 z późniejszymi zmianami), gdzie wyraźnie zapisano, że przewozy takie organizuje powiat. Na terenie naszej gminy takiej tragedii nie ma. Ale na przykład w gminie Jemielno czy Niechlów jest dramat, gdyż mieszkańcy miejscowości wiejskich są odcięci od świata.

I bardzo mi przykro, że kandydatka na burmistrza przypomniała sobie o tym fakcie dopiero teraz. A przez 4 lata będąc w Radzie Powiatu pies z kulawą nogą o tych biednych ludzi się nie upomniał. Jak widać, u niektórych współczucie dla bliźnich występuje raz na 4 lata. Nawiasem mówiąc na tle, żałosnych tzw. „starostów” i rządzącej koalicji byliście przez te 4 lata równie beznadziejni. A to już naprawdę bardzo duża sztuka.

Jedźmy dalej, bo szlachetna kobyła mojego natchnienia gna, że na klawiaturze za nią nie nadążam.

Są pierdoły małe i do kwadratu. Oto pierdoła kwadratowa: „Zachowamy prawo do bezpłatnej, publicznej opieki zdrowotnej.” A ktoś na to prawo czyha? Art. 68, p 2. naszej Konstytucji powiada: „Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.” A może droga kandydatka, która teraz znalazła się wśród kamaryli PiS, wie coś, czego nie wiemy my? Może już nie będzie opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych? Wszak, co tam dla nich Konstytucja? Dla wielu z nich człek „z metra cięty” uosabia Konstytucję. Dla kandydatki też?

Kolejny punkt bajek „z mchu i paproci” na wyrost programem zwanych: „Dokonamy reaktywacji szpitala …”. Tej bujdy kończył nie będę. Spytam tylko skromnie spuściwszy oczęta: kto dokona? Gdzie kadry? Za co dokona się tej „reaktywacji”? Powiat środków nie ma. Gmina ma 2 – 3 mln wolnych środków rocznie, których i tak ma zbyt mało, by inwestować i stąd konieczność zaciągania kredytów. A budynek po szpitalu jest syndyków. Nawet jak nam go oddadzą za darmo, to skąd środki na zakup sprzętu? I raz jeszcze: kadra! Po co ludzi mamić, zwodzić, pierdy opowiadać? Proszę nie stawiać się na jednej płaszczyźnie z szarą eminencją górowskiego PiS, który za powrót do lokalnej polityki bzdury na banerach wypisuje. Apeluję o trochę szacunku dla własnej inteligencji pani Tereso!

Budowa, modernizacja i remonty dróg w powiecie..." (ścieżki rowerowe z litości pominę). To gmina ma zaciągać kredyty i utrzymywać drogi powiatowe? Czyżby górowski PiS przygotowywał na starostów kandydatów, którzy – tak jak obecni -  nic nie będą robili? Gmina za nich robotę ma odwalać? A „merytoryczny" „Tutek” z drogami sobie rady nie da? To po cholerę tam lezie?! „Merytoryczny” Tutkalik! Przyznają Państwo, że czasami mam wisielczy humor.

A kobyła mego natchnienia pędzi ku następnemu punktowi „bajek z mchu i paproci”, by rżeć radośnie. A to zołza!

Współpraca z gminami z terenu powiatu w celu realizacji wspólnych inwestycji – przedsięwzięć drogowych". W sumie to samo, co wyżej. A Jemielno to z czego dołoży? U nich 70% budżetu na oświatę idzie. Ktoś kto układał te „bajki z mchu i paproci” najwyraźniej swoje pobożne życzenia bierze za rzeczywistość. „A tu pospolitość skrzeczy”.

Kłusem niezmordowanym kobyłka ma mknie ku nowej opowieści. A brzmi ona tak: „Budowa ronda przy skrzyżowaniu ulic Podwale, Dworcowa, Jagiellonów”. A wcześniej, bo kobyłka natchnienia, pędem twórczym niesiona, przegalopowała z niewysłowionym wdziękiem nad „Budową obwodnicy Góry”. Oba te zadania są w gestii Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Urząd ten podlega marszałkowi województwa. Wszystkie dokumenty do realizacji tej inwestycji gmina przekazała. Wychodzi tu jednak sprawa wstydliwa dla kandydatki. W sprawie obwodnicy DSDiK czeka na odpowiedź ministerstwa infrastruktury. Co do ronda, to kończą się prace nad jego dokumentacją techniczną. Trzeba, pani kandydatko chodzić na sesje, a nie snuć bajki w oparciu o przeterminowany scenariusz. Nawiasem mówiąc, ja nie pamiętam, by kandydatka na burmistrza, była przez ostatnie 2 lata na sesji. Jakby była, to nie serwowałaby wyborcom - z szacunku dla nich i siebie - dań z przeterminowaną datą spożycia.

Aż natchnienia kobyłka ma zarżała przerażona, że pokarm ten przeterminowany. Toteż z wyraźną ulgą, galopem radosnym wyrażoną, pomknęła ku kolejnemu punktowi, który mógł jawić się jej czymś na kształt strawy duchowej. Oczy wyłupiła nad punktem „drugostronne zasilanie” i zarżała przeraźliwie: „owies ten stęchlizną czuć!”. I w samej rzeczy tak jest. Nieobecność kandydatki na sesji, czyli niewiedza rażąca, wyszła niczym szydło z worka.

Toteż obwąchiwać zaczęła z nieufnością widoczną punkt kolejny: „Pozyskamy inwestorów …”. Nie skończyła czytać, bo ze śmiechu na bok się położyła. I rzece do mnie: „Na mercedesa mnie panie mój zamienisz?!” Faktycznie, durna władza nie ściągnęła inwestorów a przecież było ich tylu, ilu petentów do radnego Bronisława Barny. Ale nie! Na złość mieszkańcom ich nie ściągnięto, bo w ten sposób się wybory wygrywa. Porażająca logika! 

Poprawa stanu technicznego Zespołu Szkół i pozostałych szkół”. O ile wiem, to Zespół Szkół jest własnością powiatu. Co do tego gminie? Ktoś kto pisał te „bajki z mchu i paproci” musiał się zdrzemnąć. „Albo otumanieć w tym momencie” – dodała kobyłka natchnienia .

Przyjmiemy kilkuletni plan pracy zadań inwestycyjnych na terenie miasta i gminy…”. Informuję kandydatkę, że taki plan istnieje i można go znaleźć pod nazwą „Wykaz zadań inwestycyjnych na rok 2018”. Na ten rok zawierał on 91 zadań inwestycyjnych na łączną kwotę 24.379.243,98 zł., z czego pozyskano 9.440.805,44 zł., ze „środków zewnętrznych”. Ponadto 17 z tych zadań realizowane będzie w przyszłym roku. A kilkuletni plan w przypadku naszej gminy jest mało realny, gdyż nie wiemy, na jakie cele i w jakiej wielkości otrzymać będziemy mogli dofinansowanie zewnętrzne, bez którego cienko byśmy przędli.

Społeczna pomoc osobom starszym i samotnym” – to kolejny, brzmiący bardzo enigmatycznie punkt „bajek z mchu i paproci.” Szanowna kandydatko. Otóż osoby starsze potrzebują nie „społecznej pomocy”, ale fachowej pomocy. I nie wiem, czy kandydatka zauważyła, że gmina idzie w tym kierunku, gdyż widzi starzenie się naszej lokalnej społeczności, co było przedmiotem dyskusji na odpowiedniej komisji. Właśnie po to, dokonano gruntownego remontu budynku po byłym internacie, by tam osoby takie otrzymały fachową pomoc. Zatrudnione tam będą pielęgniarki i osoby z wykształceniem w kierunku opieki nad ludźmi starszymi. Czas amatorszczyzny przeminął bezpowrotnie. I nadal trzeba będzie szukać miejsca i pieniędzy na stworzenie profesjonalnej opieki a nie amatorszczyzny.I tu znowu widać, ze kandydatka na burmistrza raczej nie interesuje się na bieżąco życiem samorządu. A według mnie powinna na co dzień, jeżeli ma tak ambitne plany. I w tym miejscu moja kobyłka natchnienia z aprobatą zarżała i pokiwała głową, co u niej bardzo rzadkie.

Kobyłka stwierdziła, że późno jest i już starczy bajek na dziś. Dodała, że czuje się zniesmaczona i w żadnym calu nie usatysfakcjonowana tym, co wraz ze mną przeczytała. Stwierdziła, że ona swojej podkowy na kartce wyborczej przy nazwisku Teresa Frączkiewicz nie postawi. Mi pozostawiła wolność wyboru. Ma kobyłka natchnienia szczerą demokratką jest!

wtorek, 16 października 2018

Bebechy górowskiego PiS

Otrzymałem majla, który kreśli obraz sytuacji wewnętrznej górowskiego PiS. Wyborcy mają prawo znać wewnętrzne rozgrywki w ugrupowaniu, który aspiruje do władzy. Wspomniany w majlu "Tutek", to Tadeusz Tutkalik, który rządzi pisem. Na nasze nieszczęście, jak sądzę.


Sesja w skrócie


Wczoraj odbyła się ostania sesja Rady Miejskiej. Było oficjalne pożegnanie, kwiaty, mowy wzniosłe i mniej wzniosłe. Wybitnie marudził radny Bronisław Barna. Wcześniej jednak komplet 21 radnych zajmowało się przyjmowaniem uchwał.

Radosną uchwałą było przyjęcie do budżetu gminy kwoty 1,2 mln zł, które otrzymaliśmy na budowę łącznika pomiędzy osiedlem K. Wielkiego a osiedlem Mieszka I. Wcześniej na ten cel otrzymaliśmy 1,4 ml zł. Całkowity koszt tej potrzebnej inwestycji wyniesie 3,7 mln zł. Tak więc z budżetu gminy dołożymy do budowanej drogi ok. 1,1 mln zł., tj. ok. 33% jej wartości. Burmistrz powtórnie zapewniła, że drogą tą będą mogły jeździć tylko i wyłącznie samochody osobowe.

Dla mieszkańców Starej Góry dobrą wiadomością była informacja o rozpoczęciu budowy chodnika. W II przetargu realizację tej inwestycji powierzono górowskiej firmie „Drogtranz” za 584 tys. zł. Burmistrz zwróciła się do sołtysa tej wsi – Kazimierza Dąbrowskiego – mówiąc, że „niepotrzebnie wątpił” w to, że inwestycja ta powstanie. „Więcej zaufania panie sołtysie” – zaapelowała.

Burmistrz poinformowała, że UMiG wraz 15 podmiotami jej podległymi dokonała – w drodze przetargu – wyboru dostawcy energii elektrycznej na lata 2019 – 2020. Uzyskana cena wynosi 26 groszy za 1 kilowatogodzinę. Energię dostarczał będzie „Tauron”. „Szukamy wszędzie oszczędności” – stwierdziła Irena Krzyszkiewicz.

Wykonana zostanie za 12 tys. zł dokumentacja techniczna na przebudowę drogi w Kruszyńcu. Środki na ten cel pozyskano z Funduszu Terenów Rolnych.

W trakcie procedur przetargowych na budowę budynków gospodarczych, które mają spełniać rolę świetlic, okazało się, że potencjalni wykonawcy podają swoją cenę powyżej cen założonych w kosztorysach inwestycji. Burmistrz wyjaśniła, że zjawisko to ma związek z wyborami samorządowymi, gdyż wykonawcy sądzą, że w okresie przedwyborczym włodarze gmin je zaakceptują, by zyskać uznanie wśród wyborców.

Poruszona została sprawa utwardzenia placu gminnego przy ul. Wrocławskiej. Burmistrz tłumaczyła dlaczego tego utwardzenia jeszcze nie wykonano. Idzie tu o logistykę. Wraz z Urzędem Marszałkowskim, gdyż jest to droga wojewódzka, nasza gmina będzie dokonywała gruntownej przebudowy tej ulicy. Wymienione zostanie oświetlenie, przebudowana droga i chodniki. I tę przebudowę trzeba zgrać w czasie z utwardzeniem placu gminnego, by potem nie trzeba było dokonywać przebudowy dojazdu do utwardzonego już placu. Gmina w 50% partycypuje w tej przebudowie.

W sesji uczestniczyli przedstawiciele „Elbudu”, którzy zaprezentowali stan prac nad realizacją drugostronnego zasilania. Wszyscy obecni na sesji usłyszeli, że od 6 lat trwa produkowanie dokumentów wymaganych prawem do rozpoczęcia tej inwestycji, której realizacja ma wynosić 6 miesięcy. Obecnie zakłada się, że ukończenie i rozliczenie całości tej inwestycji nastąpi do 30 stycznia 2020 r. Jest to termin realny. Ciekawe tylko dlaczego kandydaci na radnych, domorośli „specjaliści” od drugostronnego zasilania, którzy obiecują wyborcom „dopilnowanie” tej sprawy nie zabierali głosu? A była ku temu okazja. Władze „Elbudu” wykazali jasno, że nasza gmina wszystkie niezbędne do realizacji inwestycji dokumenty dostarczała bardzo szybko, i to nie z naszej winy wciąż nie możemy doczekać się realizacji tej inwestycji.

I tak pokrótce – bardzo krótko – wyglądała ostania 55 sesja Rady Miejskiej VII kadencji, która dobiegnie końca 15 listopada.

Kandydat nie "picujący"


Jest górowianinem, ma 36 lat, prowadzi własną działalność gospodarczą i startuje z okręgu nr 8 (ulice: Starogórska, Reymonta, Chopina, Sienkiewicza, Kochanowskiego, Słowackiego, Kwiatowa, Wiosny Ludów, Sikorskiego, Bohaterów Westerplatte). Kandydat niezależny. Startuje w wyborach samodzielnie. Utworzył w tym celu własny Komitet Wyborczy Wyborców Bartłomieja Czyża.


Co skłoniło Cię Bartku do ubiegania się o mandat radnego?

- Od dawna interesowałem się życiem samorządowym. Dotąd jednak nie bardzo miałem czas, by angażować się w to osobiście. Pomyślałem sobie jednak, że trzeba uczestniczyć w samorządzie, a nie być biernym obserwatorem. Bycie w samorządzie stwarza szansę na realny wpływ na nasze życie. Nie wszystko mi się podoba, ale od samego narzekania niczego się nie zmieni. Nic nie bierze się z niczego. Jest takie mądre powiedzenie: „Ktoś dzisiaj siedzi w cieniu dlatego, że dawno temu ktoś inny zasadził drzewo”. Też chciałbym coś po sobie zostawić.

Zazwyczaj wyborcy oczekują od radnego, że ten będzie spełniał każde ich życzenie. Co Ty na to? 

- Każdy kto na to się godzi i podchodzibezkrytycznie do oczekiwań nigdy nie będzie w stanie niczego zmienić. Są rzeczy możliwe i niemożliwe. Przytakiwanie każdemu pomysłowi, to błazenada. Zawsze należy pamiętać o realiach. Na rozwój gminy potrzebne są pieniądze. To warunkuje nasze oczekiwania. Wstydziłbym się obiecać ludziom coś, co z punktu widzenia budżetu naszego samorządu jest niewykonalne. Po co oszukiwać ludzi?

Dla mandatu!

- No tak. Można i tak. Trzeba tylko jednak wstać rano, goląc się spojrzeć w lustro. Może niektórzy mają tak, że postępują wobec bliźnich nieuczciwie i to w porannym goleniu im nie przeszkadza. Ich sumienie, ich sprawa. Zostanie radnym to nie tylko splendor, ale też i odpowiedzialność. Trzeba odpowiadać za wypowiedziane słowa, by ludzie traktowali cię poważnie. Ludzie mogą zapomnieć o tym co powiedziałeś. Mogą zapomnieć o tym co zrobiłeś. Ale nigdy nie zapomną tego co poczuli z twojego powodu.

Co dla Ciebie osobiście – gdybyś został radnym – byłoby sukcesem podczas Twojej kadencji w samorządzie?

Nie wiem co jest kluczem do sukcesu, ale kluczem do klęski jest chęć zadowolić wszystkich. Dla mnie sukcesem będzie, gdy każdemu swojemu wyborcy będę mógł spojrzeć prosto w oczy. Wiem, że ludzie oczekują uzasadnienia podejmowanych w samorządzie decyzji i dlatego zawsze będę ludziom tłumaczył dlaczego głosowałem tak, a nie inaczej. Potrafię się przyznać do błędów. Jak każdy nie jestem wolny od wad, ale nie obiecuję, że przyjmę 3000 petentów i otworzę komunikację miejską. Rzucanie bałamutnych obietnic nie jest moją specjalnością. Stać realnie na gruncie tego co możliwe, a jak się uda zrobić więcej, to będzie wprost cudownie!

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w wyborach.

- Dziękuję za wywiad. Sądzę, że nie znudziłem swoich wyborców, których pozdrawiam.

niedziela, 14 października 2018

Zapowiedź zła


No i mamy interwencją związaną z banerami wyborczymi PiS. Bez stosownej zgody właściciela, bez oglądania się na jego prawo własności, ww. zawiesili swoje banery na ogrodzeniu, które do niego należy. I gość pyta się mnie: co ja na to? To chamstwo szanowny Panie! 
I tak sobie myślę. Dzisiaj górowski PiS wiesza swoje banery na płocie, który do niego nie należy. To co będzie, jak obejmie władzę? Pytanie to jest o tyle retoryczne, że z pogranicza czystej fikcji, jak jka jak prawda  w filmie o tytule „Smoleńsk” (ale chała!). 
Widzę dwa banery. Jeden nielegalnie powieszony baner prezentuje nam kandydatkę PiS na fotel burmistrza. Nawiasem mówiąc duża część ludzi jest jeszcze w szoku, że kobieta inteligentna mogła zgodzić się na bycie twarzą PiS w wyborach. I różnie to sobie lud wyborczy tłumaczy. Jedni twierdzą, że kandydatka Teresa Frączkiewicz ma takie parcie na władzę, że jest jej obojętne kto ją będzie popierał. Nawet łamacze Konstytucji! To w moim przekonaniu burzy jej wizerunek u mnie, jako osoby inteligentnej. Ale czy to człowiek raz w życiu się pomylił?


Inni znowu twierdzą, że chodzi tu o kasę. Nie posądzam kandydatki o pazerność. Była jednak dyskusja o nowych przepisach emerytalnych, których wynika, że emeryt będzie mógł pobierać pełną emeryturę i – w przypadku zatrudnienia – całą pensję. I dyskutant tak mi rzekł: to podsumuj pan sobie emeryturę kandydatki plus ewentualną pensję burmistrza. I teraz skojarz pan to z brakiem programu wyborczego, który wg mnie powinien brzmieć: dla mnie, dla was, dla siebie. I gadaj z takim!

Faktem jest, że programu wyborczego kandydatki nie znamy. Znamy hasło, którego dokładnie nie pamiętam, ale kręcie się ono wokół myśli, że dla każdego coś miłego. Taki program – hasło to wiadomo, o co rozbić można.

W Starej Górze na spotkaniu przedwyborczym, które gromadziło coś ok. 10 osób – przynajmniej nikt na niedotlenienie mózgu nie cierpiał – kandydatka poruszyła temat opieki zdrowotnej w Górze. Nie, żeby obiecywała szpital (na to w przeciwieństwie do gwoździa do trumny Tadeusza Tutkalika) jest zbyt inteligenta, Postulował naprawę źle działającej nocnej i świątecznej pomocy dla ludzi. I tu mam do nie żal. Że tak przed wyborami problem dostrzegła. Ja widziałem go wcześniej, o czym powiadamiałem Policję, bo zachodziło zagrożenie życia ludzkiego. Jakoś tak dziwnie się składa, że od interwencji jest zawsze Kanalia a nie radni powiatowi? To Kanalia ma dupę nadstawiać, bo potem można mu szyć buty awanturnika? A jak górowski PiS interesował się nocną i świąteczną opieką do tej pory? Gdzie był waleczny Tadeusz Tutkalik, który z tą swoją wzbudzającą estetyczny wstręt twarzą, lisimi oczkami (tak go odbieram, bo go nie cierpię po koniec prącia swojego), który teraz „razem chce zawalczyć o szpital”?! Ale on intelektualni jest za krótki, bo o coś walczyć. On może tylko walczyć o miejsce na swój baner na spróchniałym płocie. Legnie swój do swego.

Aż uwierzyć nie mogę, że Kaziu Bogucki poszedł na taki chamski numer. No, chyba że wziął sobie do serca powiedzenie pewnych chamów i idiotów, którzy są zakamuflowaną opcją prorosyjską i w jej interesie podzielili naród polski na „sorty”. Bo na naszych oczach rodzi się gangsterka polityczna, czyli szantaż: jak na naszych nie zgłosujecie, to nie dostaniecie pieniędzy. Jaką trzeba być skończoną łachudrą, by takie słowa wypowiedzieć? A może tych, którzy nie są po stronie PiS leczyć się przestanie? Dzieci do szkół przyjmować? Wszak, gdyby iść tym tropem do zarobki pisowskich ministrów powinny się składać tylko z podatków członków PiS. Dawno by kitę odwalili. Byli właściciele PRL a teraz szykują się właściciele III RP.

Już w trakcie pisania tego tekstu doszła do mnie widomość, że nieznani sprawcy zniszczyli baner kandydata do Rady Powiatu Mirosława Żłobińskiego, który startuje z listy PiS, ale jako człowiek inteligentny do sitwy tej nie należy. Wart jest Państwa poparcia, ma własne zdanie a partyjne wytyczne oleje, bo on wie na czym polega nasz interes. Przyszywanie Mirkowi łatki pisowca krzywdzi go niepomiernie o może odebrać mu glosy ludzi myślących. Ale dziwi fakt, że Mirosław dostał nr 5 na liście. Numer 4 dostał T.Tutkalik, typowa partyjna blotka. Stąd też po mieście aż huczy od plotek, że Kazimierz Boguckie, dotychczasowy szef górowskiego PiS – u, jest tylko pomagierem T. Tutkalika a rzeczywiście rządzi „Tutek”.

Zniszczono baner również kandydatowi do Rady Powiatu – Markowi Biernackiemu. No cóż, jest to chamstwo podobne do tego, jak wieszanie banerów na cudzej własności. Zresztą, ja nie bardzo pojmuję, po co te banery? Taka kasa a tylu potrzebujących realnego wsparcia? A gdzie rozmowy z mieszkańcami (zza szyb samochodów?), gdzie codzienna żmudna praca na rzecz nas wszystkich?

Banery – jak by nie były ładne – niczego wyborcom o kandydatach nie powiedzą. Mogą tylko przykryć brak programu. Mogą też usiłować zatuszować brak programu, jak to jest w przypadku kandydatki na burmistrza Teresy Frączkiewicz. Teresa, gdzie jest do jasnej cholery Twój program? I weź człowieku i prezentuj kandydata. Ręce opadają!