poniedziałek, 27 lutego 2017

Trzy miłe projekty

3 marca odbędzie się 35. Sesja Rady Miejskiej. W programie sesji znajduje się 15 punktów.

Radzie przedłożona zostnie m. in. uchwała dotycząca zatwierdzenia taryf zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków. Projekt uchwały przygotowanej przez gminną spółkę „Tekom” zakłada, że cena wody wynosiła będzie w r. 2017 – 3,90 zł za1 m3. Cena ścieków bytowych 5,54 zł za 1 m3. Za ścieki przemysłowe ich producenci zapłacą ł za 7,65 m3. Odprowadzenie wód opadowych i roztopowych z utwardzonych powierzchni dróg i placów kosztowało będzie 0,19 zł za 1 m2. Stawka opłaty abonamentowej wynosiła będzie 6,96 zł miesięcznie. Przedłożone w projekcie uchwały ceny są cenami netto i należy do nich doliczyć podatek VAT w wysokości 23%.

W stosunku do obowiązujących cen nie ma podwyżki cen wody i abonamentu, które pozostają na niezmienionym poziomie. Wzrastają ceny ścieków bytowych o 0,36 zł za 1 m3 + VAT, ścieków przemysłowych o 0,69 zł za 1 m3 oraz ceny wód  odprowadzanych z utwardzonych dróg i placów o 0,01 zł.

Radni będą też głosowali nad uchwałą dotyczącą wniesienia aportem rzeczowym do spółki „Tekom” dokumentacji projektowo – kosztorysowej sporządzonej na zlecenie i koszy naszej gminy, która dotyczy wybudowania kanalizacji sanitarnej w miejscowościach Czernina i Czernina Dolna. Koszt wykonanej dokumentacji wynosi 64.500 zł brutto.

Do końca marca br. wykonana ma zostać kanalizacja sanitarna w Czerninie o długości 5.259 m i w Czerninie Dolnej o długości 3.2014 m. Budowa sieci sanitarnej jest związana z wybudowaniem oczyszczalni ścieków dla tych miejscowości. Do granicy każdej posesji doprowadzona zostanie rura kanalizacyjna a następnie właściciel posesji podłączy na swój koszt budynek do sieci. Likwidacji ulegną szamba, gdyż nie ma takiej możliwości, by rura odprowadzając a ścieki odprowadza je z szamba do kanalizacji. Koszt tej niezwykle potrzebnej i podnoszącej standard życia mieszkańców tych miejscowości ma wynieść 5 mln zł. Spółka „Tekom” zaciągnęła na ten cel kredyt w kwocie 1,5 mln zł oraz pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości 3 mln zł. Inwestycja ma być zrealizowana do końca kwietnia br.

Pod głosowanie poddana zostanie również uchwała, na którą oczekuje wielu mieszkańców naszej gminy. W roku 2013 wygasła uchwała, na mocy której najemcy lokali komunalnych mogli je wykupić od gminy z 95% bonifikatą. Sporo osób – z różnych przyczyn – nie mogło tego wówczas uczynić. Wielu z zainteresowanych pragnie obecnie wykupić mieszkanie komunalne, co sygnalizowało szefowej gminy. Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom i pragnieniom szefowa gminy przedłożyła projekt uchwały. Projekt dzieli najemców lokali komunalnych na trzy grupy.

I tak. Najemcy mieszkań komunalnych, którzy zajmują je od 3 do 10 lat będą mogli dokonać ich wykupu z bonifikatą 60% oszacowanej wartości mieszkania.

Ci, którzy najmują lokal mieszkalny w przedziale powyżej 10 do 15 lat będą mogli skorzystać z bonifikaty w wysokości 65%.

70% bonifikaty przy zakupie mieszkania komunalnego przysługiwało będzie najemcom, którzy najmują zamieszkiwany lokal powyżej lat 15.

W materiałach sesyjnych znajduje się również uchwała Rady Miejskiej w sprawie: „zasięgnięcia opinii Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu w sprawie rozwiązania Straży Miejskiej w Górze”. W uzasadnieniu do tego dokumentu przeczytać można: 

W momencie tworzenia straży miejskiej wydawało się, że formacja ta poprzez swoje działania, zadba o czystość i porządek w mieście, egzekwować będzie przestrzeganie przepisów prawa miejscowego, rozwinie szeroką profilaktykę o zakresie przestrzegania przepisów porządkowych."

I dalej, rzec można esencja:

Tymczasem praktyka z okresu funkcjonowania Straży Miejskiej pokładane wykazała, że oczekiwania pokładane co do sposobu i skuteczności jej działań nie spełniają się.


Moim bardzo skromnym zdaniem nie idea była zła, ale jej wykonawcy. Najsłabszym ogniwem okazali się funkcjonariusze tej formacji, którzy nigdy strażnikami być nie powinni. Z jednym wyjątkiem, którym był były już strażnik Andrzej Wałęga. Wydawało mi się, że to on skieruje działalność Straży Miejskiej na właściwą drogę z bezdroży, po których dzielna straż hasała denerwując mieszkańców i przy okazji ściągając na siebie samozagładę. 

czwartek, 23 lutego 2017

Głos po tragedii

W związku z wczorajszym pożarem, niestety tragicznym w skutkach, jeden z Czytelników obserwujących przebieg akcji naszych strażaków, przesłał mi maila i zdjęcia ze swoimi uwagami. Można się z nimi zgadzać lub mieć odmienne zdanie, ale każda opinia jest cenna, gdyż może się przyczynić do poprawy naszego bezpieczeństwa. W takich smutnych i dramatycznych okolicznościach idzie o to, by z potencjalnych błędów wyciągać wnioski. Nawet wówczas, gdy dla niektórych mogą być mało budujące.



środa, 22 lutego 2017

Tragedia

Dzisiaj wieczorem, ok. godz. 21.30 na osiedlu Mieszka  wybuchł pożar w budynku mieszkalnym. Przyczyny pożaru nie są na razie znane. Mieszkańcy budynku twierdzą, że ofiarą pożaru może być kobieta.Są również tacy, którzy podejrzewają, iż mogą być dwie ofiary. W chwili obecnej trwa gaszenie pożaru.
Sytuacja z godz. 22.50.



Ok. godz. 23.20 strażacy ugasili pożar. W mieszkaniu odnaleźli zwłoki jednej osoby. 

wtorek, 21 lutego 2017

Sesyjne info

16 lutego odbyła się 34. sesja naszej Rady Miejskiej. W programie sesji były 22 punkty. Zgodnie z tradycją burmistrz Irena Krzyszkiewicz przedstawiła radnym sprawozdanie ze swojej pracy w okresie międzysesyjnym.

W tym czasie szefowa gminy wydała 32 przeróżne autorskie zarządzenia dotyczące przetargów, zbycia gruntów, powołania komisji przetargowych. Radni dowiedzieli się również, że planowane na ten rok inwestycje mają wartość ok. 14,5 mln zł. Nie wyklucza to jednak możliwości ich wzrostu do kwoty 16 – 17 mln zł na koniec 2017 r. Budżet naszej gminy na rok bieżący wynosi ok. 90 mln zł., a planowane wydatki mają osiągnąć poziom ok. 95 mln zł. Nadwyżka operacyjna wynosi ok. 5 mln zł.

Burmistrz poinformowała również, że idea sprzedaży budynku znajdującego się przy ul Starogórskiej (niegdyś siedziba Administracji Lokali Komunalnych) stała się nieaktualna. Jak stwierdziła: „nie ma potrzeby zbywać budynku, gdyż po przebudowie budynku znajdą się tam niezwykle potrzebne mieszkania komunalne”.

Na wniosek szefowej gminy z porządku obrad wycofano uchwałę „azbestową”, na mocy której można było ubiegać się o dotację na likwidację azbestu. Okazało się, że Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska będzie nadal dotował likwidację szkodliwego dla zdrowia azbestu, ale wymagany jest nowy regulamin przyznawania dotacji. Wiadomo jednak, że wg nowych zasad WFOŚ dawał będzie 85% środków a 15% gmina. Prace nad nowym regulaminem trwają.

Wg informacji burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, jak dotąd nasza gmina dotąd uzyskała potwierdzenie uzyskania dotacji na ok. jest początek roku). I tak np. na instalację np. otrzymaliśmy dotację na budowę kanalizacji deszczowej, sanitarnej, wodociągowej na osiedlu Lipowa w kwocie 81.500 zł. Do tego dochodzi pożyczka zaciągnięta przez gminę z WFOŚ w wysokości 332.800 zł., z przeznaczeniem na dofinasowanie oświetlenia ulicznego na osiedlu Lipowa. Pożyczka z WOFŚ jest oprocentowana w skali rocznej na 2,75%.

Gmina uzyskała również dotację na utworzenie żłobka przy ul. Piastów, w którym ma przebywać 60 dzieci oraz Klubu Malucha na 60 miejsc. Kwota: ok. 1.149 tys. zł.

Burmistrz podkreśliła również, że z naszego województwa tylko 4 projekty uzyskały dofinansowanie i podziękowała za wsparcie wojewodzie dolnośląskiemu Pawłowi Hreniakowi oraz szefowi górowskiego PiS – Kazimierzowi Boguckiemu za wsparcie projektów naszej gminy, co walnie przyczyniło się do pozyskania dofinansowania.

Dodatkowa dobra wiadomość przekazana przez  burmistrz Irenę Krzyszkiewicz jest taka, że w tym roku powstaną nowe chodniki przy drodze wojewódzkiej nr 324, czyli w miejscowości Jastrzębia. Założono, że całość tego niezwykle potrzebnego zadania kosztowała będzie 471.300 zł, a gmina wyłoży na ten cel ok. 260 tys. zł. Przetarg urealni te kwoty.

Przebudowie ulegnie również droga wojewódzka nr 324 na odcinku ulica Wrocławska do miejscowości Kłoda Górowska. Planowany koszt – 990 tys. Ze strony gminy planowana jest partycypacja w tym przedsięwzięciu w kwocie ok. 500 tys. zł. Przetarg przyniesie zapewne nowe liczby.

Burmistrz poinformowała, że nasza gmina oczekuje jeszcze na rozstrzygnięcie kolejnych wniosków na dofinansowanie naszych projektów na kwotę ok. 6 mln zł.

Dobra wiadomość jest taka, że od 1 listopada 2017 r. na stadionie będzie funkcjonowało sztuczne lodowisko. Znajdzie się ono na boisku „orlik”, które w miesiącach zimowych jest mało użytkowane.

Radni głosowali również nad zmianami w składach osobowych komisji. I tak od tej sesji jestem członkiem trzech komisji:
1.      Budżetu i Finansów.
2.      Gospodarki Komunalnej.
3.      Kultury, Oświaty i Spraw Socjalnych.

Interesującą okazała się uchwała, którą wszyscy radni zobaczyli na 5 minut przed sesją, dotycząca uchwalenia wieloletniego planu dotyczącego rozwoju i modernizacji urządzeń kanalizacyjnych w latach 2016 – 2020, której autorem jest spółka Tekom. Rzecz jest obszerna i aż prosi się o omówienie w odrębnym poście, co niewątpliwie nastąpi.

Ucieszy Państwa informacja, którą przekazała pani burmistrz, iż w tym roku nie będzie podwyżek cen wody.

Rada obradował też na temat skargi, jaką jedna z mieszkanek naszego miasta złożyła na działalność Administracji Lokali Komunalnych. W skardze szło o to, że ALK naprawiło dach, ale dach ten nadal cieknie. ALK upiera się, że remont wykonano zgodnie z wszelkimi arkanami sztuki budowlanej, a pomimo tego dach nadal cieknie. Komisja Gospodarki Komunalnej również uznała, że skarga jest niezasadna, ale pomimo tego dach nie bardzo przejmuje się tę opinią i nieczuły na autorytet wysokiej komisji, cieknie sobie dalej ja ciekł, pomimo, że został wykonany zgodnie – i podobno! – z zasadami sztuki budowlanej –a on, psiamać, cieknie. By być w zgodzie z prawdą, to bezczelność dachu wzbudziła też irytację pani burmistrz, której też nie przypadł do gustu cieknący dach. Obiecała, że przyjrzy się temu problemowi, bo cieknący po remoncie dach to jest coś nie halo. W głosowaniu za niezasadnością skargo na cieknąc y dach opowiedziało się 12 radnych, 4 wstrzymało się od głosu (Wacław Grzebieluch, Jerzy Maćkowski, Tadeusz Biernacki, ja).

Osobiście nie bardzo wiedziałem jak głosować. Liczyłem na światłe wskazówki przewodniczącego Komisji Oświaty, magistra od szkolnych (i nie tylko) fikołków – Mariusza Dziewica, ale ten niż czym kamfora ulotnił się z sali obrad w związku z niecierpiącymi obowiązkami międzyplanetarnymi.


I na tym sesja się skończyła a ja zrelacjonowałem ją Państwu pokrótce. Muszę jednak zamieścić sprostowanie. Radny Zygmunt Iciek zwrócił mi uwagę, że napisałem o nim, że jest łysy. I się myliłem! Radny Zygmunt Iciek nie jest łysy! Ma lwią czuprynę, baki a’la Elvis i przypomina jednego z bitelsów. Ginekologiczny rockmen po prostu!

poniedziałek, 13 lutego 2017

Żadnych złudzeń! II

Prezes zarządu szpitala w Głogowie Edward Szmidt, który to szpital jest własnością powiatu, bo tam nikt nie był tak mało inteligentny, by nie rozumieć czym grozi tzw. „prywatyzacja”, u nas wielbiona, ukochana, oczekiwana niczym zstąpienie Mesjasza (tyle, że zbawiciel okazał się fałszywy), potwierdził wzrost liczby pacjentów z terenu naszego powiatu w kierowanej przez niego placówce.
Od lewej: Prezes Zarządu Głogowskiego Szpitala Powiatowego - Edward Szmidt,
wicestarosta głogowski - Wojciech Borecki.

Prezes stwierdził również, że pacjenci szukający pomocy na oddziale Szpitalnego Oddziału Ratunkowego rzadko spełniają kryteria, które ich do skorzystania z takiej pomocy kwalifikują. I nie chodzi tu tylko o pacjentów z terenu naszego powiatu, bo to spostrzeżenie jest ogólne. Za funkcjonowanie SOR szpital otrzymuje ryczałt, co oznacza, że kwota płacona przez NFZ jest stała i nie zależy od liczby przyjętych pacjentów. Również w głogowskim szpitalu występują ogólnopolskie problemy z kadrą lekarską, a to powoduję długi czas oczekiwania na przyjęcie pacjenta. Prezes głogowskiego szpitala stwierdził również, że dobrze by było, by usługi medyczne świadczone na rzecz pacjentów były adekwatne do kosztów ich wykonywania. A tak niestety nie jest.

Prezes Edward Szmidt stwierdził również, że w systemie opieki zdrowotnej jest wciąż zbyt mało pieniędzy. Zapewnił również, że pacjenci z terenu naszego powiatu będą do głogowskiego szpitala przyjmowani na hospitalizację a według kolejek mogą liczyć na pomoc w specjalistycznych ambulatoriach.

Prezes zarządu „Nowego Szpitala” we Wschowie Krzysztof Albański stwierdził, że istnieją ścisłe związki pomiędzy Górą w szpitalem we Wschowie. Mieszkańcy naszego powiatu korzystają z interny w szpitalu wschowskim. Dodatkowo mogą liczyć na lecznictwo ambulatoryjne oraz pogotowie ratunkowe. W Górze, na osiedlu K. Wielkiego funkcjonuje pogotowie ratunkowe dysponujące 2 karetkami. Prezes wschowskiej placówki poinformował, że w ciągu 2 do 3 dni wysłużoną karetkę zastąpi nowa, co powinno już obecnie być faktem dokonanym.

Odnosząc się do głównego zagadnienia spotkania, czyli możliwości reaktywowania działalności naszego (?) szpitala, prezes Krzysztof Albański wskazał na dwie bariery, które – w jego przekonaniu – to uniemożliwiają.

Bariera pierwsza odtworzenie struktur, majątku i szeroko pojęta baza materialna. Druga bariera, to problem czy reaktywowany szpital otrzymałby kontrakt z NFZ.

Prezes Krzysztof Adamski nawiązał do projektowanej przez rząd sieci szpitali. Projekt ten – jak stwierdził – budzi dużo wątpliwości i niepokojów, gdyż jego założenia wywołują przekonanie, że wiele szpitali nie wejdzie do planowanej sieci. Gdy piszę tego posta prasa podaje, że w sieci może nie znaleźć się ok. 400 szpitali dotąd mających kontrakty z NFZ. Wg projektodawców sieci 90% środków z NFZ ma trafiać wyłącznie do szpitali nie będących własnością prywatną, co moim skromnym zdaniem jest słuszne i sprawiedliwe. Prezes wschowskiego szpitala stwierdził też, że nie odczuwa żadnych kłopotów związanych z zapłatą przez lubuski NFZ środków należnych za leczenie pacjentów z terenu naszego powiatu.

Głos zabrał wicedyrektor NFZ we Wrocławiu, który stwierdził, że nie ma prawnych podstaw do „dogadania” się pomiędzy poszczególnymi oddziałami NFZ. Tylko migracja pacjentów do poszczególnych szpitali, która jest udokumentowana, stanowi podstawę do rozliczeń pomiędzy danym NFZ a szpitalem.

Problem SOR – ów, który występuję w całym kraju (kolejki i długie oczekiwanie na przyjęcie przez pacjenta) jest nie do rozwiązania na dzień dzisiejszy.

Radny powiatowy Kazimierz Bogucki stwierdził, że sytuacja mieszkańców powiatu w ich dostępie do świadczeń lekarskich jest tragiczna. Odczucia społeczne są niemal jednoznaczne w kwestii funkcjonowania Podstawowej Opieki Zdrowotnej umiejscowionej w budynku po byłym szpitalu. W Górze brak jest Izby Przyjęć a to jest tragedia.

Kazimierz Bogucki przypomniał, że przez nieomal 2 lata Komisja Zdrowia nie istniała. Górowian z wpisanym miejsce urodzenia „Góra” już nie ma. Dzieci mieszkańców powiatu rodzą się w Lesznie, Głogowie, Wschowie, Rawiczu. Starsi górowianie – przypomniał radny – pamiętają czasy, gdy górowianie przykładali się do budowy szpitala w Lesznie. Okolicznym szpitalom przybyło ok. 35 tys. potencjalnych pacjentów a kadra w tych szpitalach się nie zwiększyła.

Radny Kazimierz Bogucki zwrócił się apelem do przedstawiciela NFZ o wskazanie drogi, którą należałoby pójść, by doprowadzić do stworzenia Izby Przyjęć działającej całodobowo. Radny przypomniał, że dużą część mieszkańców powiatu stanowią ludzie starsi, często mocno schorowani, często samotni, ubodzy, dla których jest ogromną barierą jest dojazd do szpitala położonego kilkadziesiąt kilometrów.

W odpowiedzi na podniesione przez radnego Kazimierza Boguckiego wezwanie szefowie szpitali przypomnieli o głównej barierze, jaką jest chroniczny brak kadry lekarskiej. Żaden z szefów szpitali, obecnych na spotkaniu, nie podjął tego wezwania.

A tu przypomnieć trzeba, że mieliśmy i szpital, i kadrę. Ale zło w 2013 raku zatriumfowało! Zło, niekompetencja i spotęgowana głupota!

Ja poprosiłem wicedyrektora NFZ o ujawnienie listy nazwisk lekarzy, którzy mają dyżury na POZ w ponurym gmachu dawnego szpitala w Górze. Prośba ma wynikała z tego, że bardzo często otrzymuję sygnały, iż w POZ ludzie bardzo długo oczekują na lekarza.

Poprosiłem też szefów szpitali o dane dotyczące liczby pacjentów z terenu naszego powiatu, którzy korzystali z usług medycznych w kierowanych przez nich placówkach.

We Wschowie na oddziale wewnętrznym i chirurgii przebywało w roku 2015 – 420 pacjentów z terenu naszego powiatu. Rok później ich liczba wzrosła do 676.

Z usług Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie w roku 2015 skorzystało 2235 pacjentów z terenu naszego powiatu. W rozbiciu na niektóre oddziały wygląda to następująco:
1. Pediatria 29.
2. Urologia – 125.
3. Wewnętrzny – 45.
4. Szpitalny Oddział Ratunkowy – 1167.

Rok później rzecz wyglądała następująco:
1. Pediatria 31.
2. Urologia – 136.
3. Wewnętrzny – 101.
4. Szpitalny Oddział Ratunkowy – 2053.
Łącznie: 3385.

Proszę zwrócić uwagę na liczbę pacjentów, którzy otrzymali pomoc na SOR. Znaczną większość z nich obsłużyłaby Izba Przyjęć, gdyby w Górze istniała. Ale dzięki „inteligencji” tych, którzy dokonali tzw. „sprzedaży” naszego szpitala, pacjenci muszą odbywać wędrówki krajoznawczo – hospitalizacyjne.


Spotkanie zakończyło się niczym, bo inaczej zakończyć się nie mogło. Jak Państwo widzicie jakiekolwiek pogłoski szerzone na temat możliwości wskrzeszenia naszego szpitala mają takie same podstawy, jak zapewnienia powiatowej tzw. „władzy” w roku 2013 na temat świetlanej przyszłości naszego szpitala. Jednym słowem są gówno warte! 

czwartek, 9 lutego 2017

Żadnych złudzeń!

Wczorajsze spotkanie zorganizowane przez Komisję Zdrowia i Opieki Społecznej Rady Powiatu miało na celu wyjaśnienie pewnych kwestii związanych z licznymi skargami mieszkańców naszego powiatu na znacznie utrudniony dostęp do zamkniętego lecznictwa szpitalnego oraz podstawowej opieki zdrowotnej, tzw. „wieczorynki”.

Spotkanie zorganizowała działająca od niedawna Komisja Zdrowia i Opieki Społecznej. Trzeba Państwu wiedzieć, że komisja ta nie istniała od początku obecnej kadencji samorządu powiatowego. Rządząca koalicja jakoś dziwnie nie zabiegała o jej powołanie. Z drugiej strony na rzecz cała spojrzeć  należy tak: jak się tak głupio i durnie przeputało szpital, to po co komisja zdrowia? Po co rozdrapywać strupy na ranach? Po co przypominać opinii publicznej, że szpital był, ale go nie ma, bo zaćmę na oczach i plamy na mózgu się miało, jak się go – rzekomo! – sprzedawało.

Obrady rozpoczęły się kilka minut po 10, gdyż oczekiwano przybycia wysłannika wojewody dolnośląskiego. W międzyczasie w sali nr 1 zjawili się radni zaproszenie goście. Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie reprezentował dyrektor – lek. med. Tomasz Karmiński. „Nowy Szpital” we Wschowie pojawił się w osobie prezesa – Krzysztofa Albińskiego. Na obrady przybył również wicestarosta powiatu głogowskiego Wojciech Borecki oraz prezes zarządu Głogowskiego Szpitala Powiatowego – Edward Szmidt. NFZ we Wrocławiu reprezentowany był przez wicedyrektora ds. ekonomiczno – finansowych Dariusza Kłosa.

Dość skromnie wyglądała reprezentacja radnych powiatowych, gdyż w posiedzeniu komisji uczestniczyli jej członkowie: przewodnicząca komisji – Teresa Frączkiewicz, zastępca – Ryszard Wawer, członkowie: Mirosław Żłobinski, Michał Krochta, Kazimierz Bogucki. W obradach uczestniczył radny Rady Miejskiej – Ryszard Borawski oraz ja, jako nad wyraz skromny bloger.
Od lewej: radny powiatowy Kazimierz Bogucki,
przewodnicząca Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej - Teresa Frączkiewicz 
Posiedzenie prowadziła Teresa Frączkiewicz, która powitała zebranych i poprosiła o zabranie głosu tzw. „starostę” Tzw. „starosta” przynudzając straszliwie, w sposób mało zborny i chaotyczny, wielce koślawą polszczyzną, przedstawił stan opieki ambulatoryjnej na terenie naszego podupadającego nieustannie powiatu. Zebrani wysłuchali nazw przychodni funkcjonujących na terenie powiatu, co znakomicie przyczyniło się do podniesienia poziomu świadczonych usług medycznych, wzrosła przy tym ich dostępność oraz znacząco podniósł się standard świadczonych usług medycznych a radykalnemu skróceniu uległy kolejki do lekarzy – specjalistów. Ja tylko sobie w duchu powiedziałem, że na szczęście ręce tzw. „starostów” są zbyt krótkie, by mieszać w prywatnych przychodniach, bo mielibyśmy się z pyszna.

Po tradycyjnym ględzeniu tzw. „starosty” głos zabrał wicedyrektor NFZ. Przypomniał, że zgodnie z założeniami reformy szpitale powiatowe miały mieć 4 podstawowe oddziały: wewnętrzny, chirurgię, pediatrię, położniczo – ginekologiczny. Rzeczywistość okazała się jednak nico inna niż teoria, gdyż są obecnie w Polsce szpitale powiatowe z bardzo rozwiniętą specjalistyką.  Wicedyrektor stwierdził też, że dostęp pacjentów do systemu opieki determinowany jest dostępem do środków finansowych, którymi dysponuje NFZ.W przypadku powiatu górowskiego mamy do czynienia z migracją pacjentów, którzy po zaoraniu ich szpitala, zmuszeni są do leczenia się w szpitalach ościennych. Wicedyrektor NFZ Dariusz Kłos zapewnił zebranych, że NFZ w Poznaniu i Wrocławiu „wewnętrznie się rozliczają”. W swoim wystąpieniu wspomniał również o szykowanej przez rząd „siatce szpitali”, która ma zacząć funkcjonować od 1 lipca br.
Od lewej: doradca wojewody dolnośląskiego Damian Mrozek, z-ca dyrektora
ds. ekonomiczno-finansowych NFZ oddział Wrocław Dariusz Kłos.

Rozwiał przy tym iluzję, że możemy mieć szpital. Stwierdził, że powstanie szpitala nie jest obecnie problemem. Nie ma bowiem problemu z budową szpitala i jego wyposażeniem – pod warunkiem, że ma się pieniądze. Prawdziwym problemem jest obecnie pozyskanie kwalifikowanego personelu a przede wszystkim lekarzy, gdyż występuje i pogłębia się ich deficyt w skali całego kraju. Reasumując wicedyrektor NFZ Wrocław stwierdził, że nawet gdyby udało nam się odtworzyć szpital, to nie ma on szans na znalezienie się w planowanej krajowej sieci szpitali. By mógł on funkcjonować musiałby przystąpić do konkursu ofert na świadczenie usług medycznych organizowanego przez NFZ. Udział w takim konkursie nie gwarantuje jednak otrzymania kontraktu z NFZ, bo wyniki konkursu są nieprzewidywalne (chyba, że jest to konkurs na stanowisko dyrektora powiatowej hali „Arkadia” ,  a to inna broszka!).

Kolejnym dyskutantem był Tomasz Karminski (dyr. WSZ w Lesznie), który stwierdził żartobliwie, że mieliśmy „historyczne szczęście”, gdyż na własnej skórze przekonaliśmy się o skuteczności przeprowadzonych reform w służbie zdrowia. Dyrektor Tomasz Karmiński przytoczył taki oto fakt. ZUS pobiera składkę zdrowotną i przekazuje ją do NFZ. Take składki płacą też pracownicy szpitali. Pieniądze te są następnie przekazywane do szpitali przez NFZ, ale kasy przy tym ubywa. Gdzieś część tej kasy znika.

NFZ ustalił płatność za procedury medyczne wykonywane na rzecz pacjentów. Podzielono je na dobrze płatne i gorzej. Są też i takie, które są wprost nieopłacalne. I co się stało? Dobrze płatne przejmują „prywaciarze” a te mniej opłacalne biorą szpitale samorządowe. I zadał retoryczne pytanie: Czy ktoś widział prywatny SOR? Pozostali dyrektorzy przecząco pokręcili głowami.

W 2011 roku WSZ w Lesznie otrzymał z Wielkopolskiego NFZ 7 mln zł mniej niż przewidywał kontrakt. I jednostka popadła w spiralę zadłużenia. Obecnie spłaca 4 mln rocznie z tytułu zadłużenia. Dyrektor podkreślił, że obecnie nie pieniądze są największym problemem a kadry! W opinii dyrektora nie ma fizycznych możliwości obsadzenia wszystkich istniejących obecnie w Polsce szpitali kadrą medyczną. Wg dyrektora podniesienie stawki zdrowotnej niczego nie zmieni. „Pudrowano” latami brak kadry i doszło do tego, że niczym nadzwyczajnym jest fakt, iż lekarz pracuje 300 godzin w tygodniu. 3 – 4 dób pracy, to jest norma. I co w tej sytuacji robili politycy? – zadał pytanie dyrektor. Haratali w gałę – odrzekłem. Ze zjawiskiem braku lekarzy łączy się ich „podkupywanie” przez inne szpitale, co pociąga za sobą ich przepłacanie. Jeżeli projektowana sieć szpitali ma być przedsięwzięciem poważnym, to część szpitali nie może do niej wejść.
Od lewej: prezes zarządu "Nowy Szpital" we Wschowie - Krzysztof Albański,
dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie - Tomasz Karminski.

W odniesieniu do pacjentów z terenu naszego powiatu dyrektor Tomasz Karmiński stwierdził, że w roku 2015 kierowany przez niego szpital udzielił mieszkańcom naszego powiatu 715 świadczeń na kwotę ok. 3 mln zł. W roku 2016 liczba świadczeń wzrosła do 1953 na kwotę ok. 5,5 mln zł. Dyrektor stwierdził przy tym, że kontrakt zlikwidowanego górowskiego szpitala podzielono pomiędzy Legnicę i Głogów. „Alleluja i do przodu!” – rzekł. Nastąpił zdarzać przy tym wzrost obciążenia pracą personelu szpitala w Lesznie, o ok. 40%. Dyrektor stwierdził, że może zdarzać się i tak, że ktoś z personelu „pojedzie tekstem”, ale nie jest to wynik braku miłości do górowian. Szczególnie może tak zdarzać się podczas wizyt w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na którym lekarze nie chcą pracować. Opowiedział o 200 pacjentach przyjętych w leszczyńskim szpitalu w ostatnią sobotę na tzw. „wieczorynce”. Te 200 osób przyjmowało 2 lekarzy.

C.d.n.

wtorek, 7 lutego 2017

Pustynia ochrony zdrowia

Poniżej skan korespondencji z maila. Za maila dziękuję.

piątek, 3 lutego 2017

Samowolka?

W poście „Zapiski nieopierzonego radnego” wspomniałem Państwu o polowaniu, które miało miejsce blisko naszego miasta, bo tuż przy ulubionym trakcie spacerowym górowian, jakim jest wyremontowana niezwykle starannie droga wiodąca koło wodociągów, stanowiąca część trasy turystycznej „Dziczek”.

Przypomnę tylko, że 15 styczna br. (niedziela), miłośników poobiednich spacerów, wystraszyły i przeraziły odgłosy strzałów. Okazało się, że to miłośnicy rur ognistych odbywają polowanie w tutejszym lesie, w pobliżu ulubionego i licznie odwiedzanego traktu leśnego.

W toku rozgryzania sprawy udało mi się ustalić, że wielbiciele ognistych rur są członkami koła łowieckiego „Dzik” z siedzibą w Wąsoszu. Koło to ma swój teren łowiecki obejmujący również opisany powyżej teren.

Pozornie wszystko wyglądało więc na zgodnie z prawem. Kierowany jednak zasadą ostrożności i dążąc gruntownego wyjaśnienia sprawy, by nie wyjść na osła, zwróciłem się do naszej gminy z prośbą o przesłanie mi harmonogramu polowań tego koła na terenie naszej gminy. Dokument ów otrzymałem i bardzo mocno się zdziwiłem. Jego skan zamieszczam poniżej.
Zdziwiłem się wielce, gdy w pierwszej rubryce harmonogramu ujrzałem zapis, iż koło łowieckie „Dzik” miało polować 15 stycznia 2017 r., w okolicach miejscowości ach: Daszów (gmina Jemielno), Czeladź Wielka (gmina Wąsosz) i Wierzowice Małe (gmina Góra) a nie na trasie turystycznej „Dziczek”!

Przez moment pomyślałem, że być może koło „Dzik” zmieniło swoje plany i postanowiło zapolować na dziki i lisy w naszych okolicach. Taka zmiana pociągałaby za sobą odpowiednie pismo do gminy informujące o zmianie terenu polowania, bowiem zgodnie z prawem łowieckim koło myśliwskie ma obowiązek powiadamiać o terminach organizowanych przez siebie polowań m.in. wójtów i burmistrzów. Zadzwoniłem do naszej gminy i dowiedziałem się, że żadne takie pismo nie wpłynęło.

Postanowiłem rzecz całą sprawdzić w naszym Nadleśnictwie, gdyż zgodnie z odpowiednim przepisem prawa łowieckiego ono również ma być informowane o polowaniach.

W rezultacie otrzymałem z Nadleśnictwa takiego oto maila.
No cóż! Idą w zaparte – pomyślałem sobie. Tego, że tak będzie spodziewałem się, bo wśród leśników sporo jest pasjonatów myślistwa. A wiadomo, że kruk krukowi bachora nie zrobi! Tylko mało inteligentny sposób odpowiedzi ogromnie mnie zdziwił. Jakby pisali do buraka jakiegoś. Taki dowcip mi się przypomina z tej okazji:

Sąsiad pyta sąsiada:
- Dlaczego idziesz na polowanie w stroju wędkarza?
- Dla zmylenia zajęcy. Niech myślą, że idę na ryby!

Wypadałoby zatem zapytać dlaczego w harmonogramie polowań zbiorowych przesłanych do gminy są określone miejsca, w których ma się odbyć polowanie, skoro przepis na który się nasze wielmożne Nadleśnictwo powołuje, nie zmusza do jego określania?

Prymitywizm tej odpowiedzi i polega również – a może przede wszystkim – na braku logiki. Muszą Państwo wiedzieć, że ok. 90% powierzchni naszego kraju podzielone jest na obwody łowieckie. Idąc tropem myślenia zaprezentowanym przez – wybitnego w swojej klasie! – pracownika naszego Nadleśnictwa, okazuje się, że przez cały sezon łowiecki każdy z nas wchodziłby do lasu na własne, podwyższone ryzyko. Wszak skoro nieomal wszystko jest w dzierżawie kół łowieckich, to zawsze można tam spotkać miłośnika grzmiącej rury. I to niespodziewanie! Bez ostrzeżenia można więc znaleźć się na linii ognia. W zasadzie nie powinniśmy chodzić do lasów w okresie sezonu łowieckiego, a jak już to po pożegnaniu się z najbliższymi i z aktualną polisą ubezpieczeniową. Boże! Jak się ubezpieczalnie o tym dowiedzą, to składkę podwyższą!


By dogłębnie wyjaśnić sprawę na tym wstępnym jeszcze etapie jej rozparcelowywania na czynniki pierwsze, zwróciłem się z prośbą do władz gminy, które mają obowiązek zapewnić nam bezpieczeństwo, z prośbą o skierowanie pisma do koła „Dzik”.

I w tym momencie śmiało mogę wieszczyć, że odpowiedź będzie równie idiotyczna, jak ta jaką ja otrzymałem na swojego maila. A ponieważ ja się spławić łatwo nie dam, to możecie Państwo oczekiwać dalszych wiadomości w tej sprawie.


Utajona niepełnosprawność?

Czytelnikowi za mail oraz fotografie serdecznie dziękuję.