Wczoraj zebrała się Komisja Rewizyjna Rady Powiatu. Co prawda
skład komisji był niepełny, bo brakowało 2 członków, ale było to zgodne z
ustaleniami, iż tego dnia Komisja Rewizyjna będzie przeprowadzała kontrolę w Specjalnym
Ośrodku Szkolno – Wychowawczym w Wąsoszu. Tam też mieli zebrać się członkowie
komisji Rewizyjnej in corpore.
W porządku obrad Komisji Rewizyjnej znalazła się sprawa, a
prawdę mówiąc, to już nie sprawa, ale afera związana z konkursem na stanowisko
dyrektora Powiatowego Ośrodka sportu i Rekreacji w Górze. Sprawę Państwo znają:
chamski plagiat i akceptacja plagitora na stanowisko dyrektora POSiR. Jak na
razie Zarząd Powiatu nie raczył pochylić się nad skandalem i dyrektor Tomasz
Krysiak nadal dyrektoruje.
Dwóm członkom Komisji Rewizyjnej taki stan rzeczy jednak nie
odpowiada. Głośno mówili o tym posiedzenia KR. Mowa tu o przewodniczącym KR –
Piotrze Iskrze oraz członku tego gremium – Zbigniewowi Józefiakowi. Obaj radni
zgodnie przyznawali, że jest afera i nie pozwolą zamieść jej pod dywan. Skarga
jednego z kandydatów, który brał udział w konkursie będzie rzetelnie rozpatrzona.
A przy okazji Komisja Rewizyjna przyglądnie się wszystkim konkursom na
stanowiska kierownicze w starostwie i jednostkach mu podległych. Szykuje się
więc super kontrola.
Osobiście udało mi się ustalić prawdopodobny przebieg
konkursu na stanowisko dyrektora POSiR. W pracach komisji konkursowej brały
udział 4 osoby. Przewodniczącym tego gremium był nie kto inny, jak starosta Piotr
Wołowicz. Tu przypomnę Państwu, iż starosta nie był członkiem komisji
konkursowych, które decydowały o obsadzie stanowisk dyrektora Zespołu Szkół w
Górze, gdzie pracują 97 osób. Nieobecny był również na konkursie na stanowisko
dyrektora Powiatowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, w którym pracuje 29 osób.
Starosta wybrał sobie przewodniczenie w konkursie na dyrektora placówki, w której
zatrudnionych jest 6 osób, z tego dwie pracują na 1/2 etatu. Naprawdę ranga i znaczenie tej
jednostki jest wobec tego kolosalne! Co tam Zespół Szkół, co tam PCDN – „Arkadią”
stoi starostwo i powiat!
Wróćmy jednak do konkursu. W maju 2012 roku starosta Piotr
Wołowicz wprowadza Zarządzenie, mocą którego zmienia się: „Regulamin naboru na
wolne stanowisko urzędnicze w tym na kierownicze stanowisko urzędnicze w
Starostwie Powiatowym w Górze oraz kierowników samorządowych jednostek organizacyjnych
powiatu górowskiego.”
I tu muszę przyznać się Państwu, iż jakoś nie sięgnąłem do
poprzednika tego dokumentu z roku 2005, którye uchylił nowym Zarządzeniem
starosta Piotr Wołowicz. Po raz pierwszy tego nie zrobiłem z bardzo prozaicznej
przyczyny. Z doświadczenie wiem, iż cokolwiek wygłówkuje starosta Piotr
Wołowicz skończyć się musi katastrofą. Ot, nie ten format człowieka i stanowisko
dla starosty Wołowicza o kilka drabin za wysokie. Parafrazując premiera Tuska
rzec można „A mógł być z niego taki dobry bezrobotny spawacz!”
No dobrze, bo to nieodległa przyszłość. Wróćmy do tematu. Jest
tam taki ciekawy punkt w rozdziale VI p. 1: „Analizy dokumentów dokonuje
Komisja ds. naboru na wolne stanowisko pracy.”
Rodzi się pytanie: jak wyglądał ta analiza w przypadku wyboru
na stanowisko dyrektora POSiR, że nie dopatrzono się ewidentnego fałszerstwa w „Koncepcji
funkcjonowania jednostki”, którą rzekomo napisał kandydat na dyrektora Tomasz
Krysiak? Jak taka chamska zagrywka mogła uniknąć uwagi aż 4 członkom komisji konkursowej?
A szczególnie uwadze pana starosty, politologa z wykształcenia, szefa struktur
powiatowych Platformy Obywatelskiej. To wprost niewyobrażalne, jak takiego
gościa można tak zrobić w bambuko!
Milczeniem pomińmy resztę członków komisji konkursowej, bo
to podwładni starosty. Jedyna rzeczą za jaką można ich winić, to brak kręgosłupa
moralnego. Można to próbować zrozumieć troską o zachowanie miejsca pracy, obawą
przed niechęcią szefa. Można, ale nie trzeba. Konieczne to nie jest, bo każdy
ma sumienie, albo nie ma niczego. Więc w zasadzie jest przedmiotem a nie
podmiotem. Nie mniej pamiętać należy, że to szef odpowiada za wszystko. A
szefem – na nasze nieszczęście! – jest , no kurwa, wiadomo kto!
Jest i drugi ciekawy punkt Zarządzenia: „Analiza dokumentów polega
na zapoznaniu się przez Komisję z aplikacjami nadesłanymi przez kandydatów.”
Wypada się więc zwrócić z pytaniem, ale tylko do starosty, o
przebieg jego procesu analizy „Koncepcji”. Czy też starosta nie rozpoznał
ewidentnych bzdur wyciągniętych z szerszego kontekstu, czy też w ogóle nie
analizował „Koncepcji”? Właściwie to „Koncepcja” powinna raczej ujrzeć kosz na
śmieci niż światło dzienne. Aż kusi się, by na piśmie zażądać od starosty
odpowiedzi na to pytanie. A jak kusi, to i oprzeć się trudno tak powabnej
pokusie.
Udało się jednak po części zrekonstruować przebieg
konkursowych zmagań na stanowisko dyrektora POSiR. Okazuje się, że członkowie
komisji konkursowej uzgodnili przed spotkaniem z kandydatami, iż każdy z nich
zada po jednym pytaniu kandydatowi. Punktacja – zgodnie z Zarządzeniem –
wynosiła od 1 do 4 punktów. W protokole czytamy, iż kandydat „uzyskał najwyższą
liczbę punktów określoną w regulaminie na wolne stanowisko urzędnicze.”
Wynika z tego, że dla członków komisji, w tym samego
starosty, wystarczyło zadanie jednego pytanie, by wydać werdykt. Z protokołu
wynika również, że kandydat z ukradziona „Koncepcją” uzyskał 16 punktów, bo to
jest owe maksimum, które można osiągnąć. W tym miejscu muszę wyrazić swoje ubolewanie
nad samym sobą. Znam bowiem Tomasza Krysiaka i każdą jego wypowiedź jestem w stanie
ocenić w skali od 1 do 4 nieodmiennie na 1 do minus nieskończoności. Ale
tamtego dnia, dnia, w którym wybrano go na dyrektora (oczywiście całkowicie
zasłużenie!) musiał przed komisja stać odmieniony Tomasz Krysiak. Oczywiście,
kpię sobie w żywe oczy. Głównie ze starosty.
I jeszcze jedna ciekawostka. Dzień przed posiedzeniem Komisji
Rewizyjnej rozpocząłem, tu i tam, poszukiwania dokumentów z tegoż konkursu.
Usłyszałem, iż są jeszcze załączniki do protokołu. W trakcie posiedzenia
Komisji Rewizyjnej poinformowałem członków tegoż gremium o tym fakcie.
Członkowie KR również zapragnęli poznać owe załączniki. W celu ich przyniesienia
wydelegowano panią Anię z Biura Rady. Pani Ania poszła i zniknęła. Mija minuta,
trzy, pięć. Członkowie KR zamartwiają się, gdzie mogła się podziać pani Ania,
skarb Biura Rady. A ja już wiem, bo Kanalia czuje takie rzeczy podskórnie, że
żadnych załączników nie zobaczymy. Skarb Biura Rady wraca po ok. 10 minutach i
mówi: „Załączników nie ma”.
I proszę mi wierzyć, że nie wyłem ze złości, bo psychicznie
już byłem na to przygotowany. Zniknięcie załączników świadczy o tym, że konkurs
był ustawiony, jak ustawione są dziewczynki w hamburskiej dzielnicy „Czerwonych
Latarń”. Ta dzielnica żywcem – i nie wiem dlaczego! – kojarzy mi się z górowską
PO.
P.S.
W związku z moim niepokojącym skojarzeniem proszę Państwa o
pomoc. Może ktoś z Państwa będzie w stanie wytłumaczyć mi, to moje skojarzenie.
Bo sen mam taki (pomiędzy 4 a 5 nad ranem), że śni mi się żeńska kuciapa a w
tle - ni z gruszki, ni z pietruszki - wnika znienacka logo PO. I za diabła nie mogę pojąć tego snu. Proszę o pomoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz