Strony

środa, 7 listopada 2012

Sen - mara



Wczoraj zebrała się Komisja Rewizyjna Rady Powiatu. Co prawda skład komisji był niepełny, bo brakowało 2 członków, ale było to zgodne z ustaleniami, iż tego dnia Komisja Rewizyjna będzie przeprowadzała kontrolę w Specjalnym Ośrodku Szkolno – Wychowawczym w Wąsoszu. Tam też mieli zebrać się członkowie komisji Rewizyjnej in corpore.

W porządku obrad Komisji Rewizyjnej znalazła się sprawa, a prawdę mówiąc, to już nie sprawa, ale afera związana z konkursem na stanowisko dyrektora Powiatowego Ośrodka sportu i Rekreacji w Górze. Sprawę Państwo znają: chamski plagiat i akceptacja plagitora na stanowisko dyrektora POSiR. Jak na razie Zarząd Powiatu nie raczył pochylić się nad skandalem i dyrektor Tomasz Krysiak nadal dyrektoruje.

Dwóm członkom Komisji Rewizyjnej taki stan rzeczy jednak nie odpowiada. Głośno mówili o tym posiedzenia KR. Mowa tu o przewodniczącym KR – Piotrze Iskrze oraz członku tego gremium – Zbigniewowi Józefiakowi. Obaj radni zgodnie przyznawali, że jest afera i nie pozwolą zamieść jej pod dywan. Skarga jednego z kandydatów, który brał udział w konkursie będzie rzetelnie rozpatrzona. A przy okazji Komisja Rewizyjna przyglądnie się wszystkim konkursom na stanowiska kierownicze w starostwie i jednostkach mu podległych. Szykuje się więc super kontrola.

Osobiście udało mi się ustalić prawdopodobny przebieg konkursu na stanowisko dyrektora POSiR. W pracach komisji konkursowej brały udział 4 osoby. Przewodniczącym tego gremium był nie kto inny, jak starosta Piotr Wołowicz. Tu przypomnę Państwu, iż starosta nie był członkiem komisji konkursowych, które decydowały o obsadzie stanowisk dyrektora Zespołu Szkół w Górze, gdzie pracują 97 osób. Nieobecny był również na konkursie na stanowisko dyrektora Powiatowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, w którym pracuje 29 osób. Starosta wybrał sobie przewodniczenie w konkursie na dyrektora placówki, w której zatrudnionych jest 6 osób, z tego dwie pracują  na 1/2 etatu. Naprawdę ranga i znaczenie tej jednostki jest wobec tego kolosalne! Co tam Zespół Szkół, co tam PCDN – „Arkadią” stoi starostwo i powiat!

Wróćmy jednak do konkursu. W maju 2012 roku starosta Piotr Wołowicz wprowadza Zarządzenie, mocą którego zmienia się: „Regulamin naboru na wolne stanowisko urzędnicze w tym na kierownicze stanowisko urzędnicze w Starostwie Powiatowym w Górze oraz kierowników samorządowych jednostek organizacyjnych powiatu górowskiego.”

I tu muszę przyznać się Państwu, iż jakoś nie sięgnąłem do poprzednika tego dokumentu z roku 2005, którye uchylił nowym Zarządzeniem starosta Piotr Wołowicz. Po raz pierwszy tego nie zrobiłem z bardzo prozaicznej przyczyny. Z doświadczenie wiem, iż cokolwiek wygłówkuje starosta Piotr Wołowicz skończyć się musi katastrofą. Ot, nie ten format człowieka i stanowisko dla starosty Wołowicza o kilka drabin za wysokie. Parafrazując premiera Tuska rzec można „A mógł być z niego taki dobry bezrobotny spawacz!”

No dobrze, bo to nieodległa przyszłość. Wróćmy do tematu. Jest tam taki ciekawy punkt w rozdziale VI p. 1: „Analizy dokumentów dokonuje Komisja ds. naboru na wolne stanowisko pracy.”

Rodzi się pytanie: jak wyglądał ta analiza w przypadku wyboru na stanowisko dyrektora POSiR, że nie dopatrzono się ewidentnego fałszerstwa w „Koncepcji funkcjonowania jednostki”, którą rzekomo napisał kandydat na dyrektora Tomasz Krysiak? Jak taka chamska zagrywka mogła uniknąć uwagi aż 4 członkom komisji konkursowej? A szczególnie uwadze pana starosty, politologa z wykształcenia, szefa struktur powiatowych Platformy Obywatelskiej. To wprost niewyobrażalne, jak takiego gościa można tak zrobić w bambuko!

Milczeniem pomińmy resztę członków komisji konkursowej, bo to podwładni starosty. Jedyna rzeczą za jaką można ich winić, to brak kręgosłupa moralnego. Można to próbować zrozumieć troską o zachowanie miejsca pracy, obawą przed niechęcią szefa. Można, ale nie trzeba. Konieczne to nie jest, bo każdy ma sumienie, albo nie ma niczego. Więc w zasadzie jest przedmiotem a nie podmiotem. Nie mniej pamiętać należy, że to szef odpowiada za wszystko. A szefem – na nasze nieszczęście! – jest , no kurwa, wiadomo kto!

Jest i drugi ciekawy punkt Zarządzenia: „Analiza dokumentów polega na zapoznaniu się przez Komisję z aplikacjami nadesłanymi przez kandydatów.”

Wypada się więc zwrócić z pytaniem, ale tylko do starosty, o przebieg jego procesu analizy „Koncepcji”. Czy też starosta nie rozpoznał ewidentnych bzdur wyciągniętych z szerszego kontekstu, czy też w ogóle nie analizował „Koncepcji”? Właściwie to „Koncepcja” powinna raczej ujrzeć kosz na śmieci niż światło dzienne. Aż kusi się, by na piśmie zażądać od starosty odpowiedzi na to pytanie. A jak kusi, to i oprzeć się trudno tak powabnej pokusie.

Udało się jednak po części zrekonstruować przebieg konkursowych zmagań na stanowisko dyrektora POSiR. Okazuje się, że członkowie komisji konkursowej uzgodnili przed spotkaniem z kandydatami, iż każdy z nich zada po jednym pytaniu kandydatowi. Punktacja – zgodnie z Zarządzeniem – wynosiła od 1 do 4 punktów. W protokole czytamy, iż kandydat „uzyskał najwyższą liczbę punktów określoną w regulaminie na wolne stanowisko urzędnicze.”

Wynika z tego, że dla członków komisji, w tym samego starosty, wystarczyło zadanie jednego pytanie, by wydać werdykt. Z protokołu wynika również, że kandydat z ukradziona „Koncepcją” uzyskał 16 punktów, bo to jest owe maksimum, które można osiągnąć. W tym miejscu muszę wyrazić swoje ubolewanie nad samym sobą. Znam bowiem Tomasza Krysiaka i każdą jego wypowiedź jestem w stanie ocenić w skali od 1 do 4 nieodmiennie na 1 do minus nieskończoności. Ale tamtego dnia, dnia, w którym wybrano go na dyrektora (oczywiście całkowicie zasłużenie!) musiał przed komisja stać odmieniony Tomasz Krysiak. Oczywiście, kpię sobie w żywe oczy. Głównie ze starosty.

I jeszcze jedna ciekawostka. Dzień przed posiedzeniem Komisji Rewizyjnej rozpocząłem, tu i tam, poszukiwania dokumentów z tegoż konkursu. Usłyszałem, iż są jeszcze załączniki do protokołu. W trakcie posiedzenia Komisji Rewizyjnej poinformowałem członków tegoż gremium o tym fakcie. Członkowie KR również zapragnęli poznać owe załączniki. W celu ich przyniesienia wydelegowano panią Anię z Biura Rady. Pani Ania poszła i zniknęła. Mija minuta, trzy, pięć. Członkowie KR zamartwiają się, gdzie mogła się podziać pani Ania, skarb Biura Rady. A ja już wiem, bo Kanalia czuje takie rzeczy podskórnie, że żadnych załączników nie zobaczymy. Skarb Biura Rady wraca po ok. 10 minutach i mówi: „Załączników nie ma”.

I proszę mi wierzyć, że nie wyłem ze złości, bo psychicznie już byłem na to przygotowany. Zniknięcie załączników świadczy o tym, że konkurs był ustawiony, jak ustawione są dziewczynki w hamburskiej dzielnicy „Czerwonych Latarń”. Ta dzielnica żywcem – i nie wiem dlaczego! – kojarzy mi się z górowską PO.

P.S.
W związku z moim niepokojącym skojarzeniem proszę Państwa o pomoc. Może ktoś z Państwa będzie w stanie wytłumaczyć mi,  to moje skojarzenie. Bo sen mam taki (pomiędzy 4 a 5 nad ranem), że śni mi się żeńska kuciapa a w tle - ni z gruszki, ni z pietruszki - wnika znienacka logo PO. I za diabła nie mogę pojąć tego snu. Proszę o pomoc!



!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz