Dzisiejszą absolutoryjną sesją Rady Powiatu prowadził
przewodniczący Rady Powiatu – Jan Rewers, który przebywa na zwolnieniu
lekarskim i jest szczęśliwym posiadaczem druku ścisłego zarachowania L4. Stan
zdrowia czcigodnego pana Jana okazuje się na tyle dobry, by utkwić za stołem
prezydialnym i przewodniczyć obradom. Członkowie PSL mają jednak zdrowie! Aż
dziw bierze, że lekarze tego nie doceniają i na chama choróbsko człowiekowi
wielkich czynów i myśli nieogarniętych wciskają!
W sesji Rady Powiatu wzięło udział 13 radnych w jej fazie
początkowej, bo nieobecny był radny Grzegorz Aleksander Trojanek oraz Jan
Przybylski, który złożył rezygnację z pełnionej funkcji radnego. Podczas sesji
na miejsce byłego radnego Jana Przybylskiego zaprzysiężono nowego radnego –
Jana Kulczyckiego z gminy Wąsosz.
W związku z rezygnacją byłego radnego Jana Przybylskiego z
funkcji radnego, powstał vacat w składzie Komisji Rewizyjnej. Radny Kazimierz
Bogucki zwrócił uwagę na ten fakt i postawił wniosek, by uzupełnić skład
Komisji Rewizyjnej. Przewodniczący Rady Powiatu, który jest posiadaczem druku
L4 czy to z powodu barku refleksu czy też
nieznaności przepisów samorządowych, długo nie pojmował o co radnemu
Kazimierzowi Boguckiemu chodzi. W sukurs przyszła mu radczyni prawna, która
radnemu Kazimierzowi Boguckiemu przyznała rację. W efekcie nowym członkiem
Komisji Rewizyjnej został Kazimierz Bogucki.
Głos następnie zabrał ten, którego nazwiska nie warto
absolutnie wymieniać, by ust i humoru sobie nie psuć. W swoim wielce parafialnym
stylu mendził, nieudolnie składał zdania usiłując mówić w najprostszej i
pozbawionej jakichkolwiek walorów literackich, dość koślawej polszczyźnie. On
truł a uczestnicy sesji zajęli się sprawami pożytecznymi, gdyż zdają sobie
sprawę, jaki „kolosalne” znaczenie mają wydukane przez owego doskonale
transparentnego, przynajmniej jeżeli chodzi o owłosienie górne, gościa
nieporadnie budowane zdania. Dla porządku stwierdzę tylko, że gostek ów
zajmował się problemem ochrony zdrowia w naszym powiecie. Z jego dość
chaotycznych i nieskładnych wypowiedzi wynikał wniosek, że burdel do powstania
którego się tak walnie przyczynił próbuje pacyfikować NFZ Wrocław. A on, jak to
u nas bywa, sprawiać chce wrażenie, iż to jego zasługa. „Konia kują a żaba udko
podstawia”.
W punkcie interpelacje głos zabrał radny Mirosław Żłobiński.
Sala przycichła, gdy z ust radnego popłynęły słowa wypowiadane w najczystszej
polszczyźnie. Po masakrze polszczyzny dokonanej przez mgr politologii można
było przyjąć antidotum. Radny zajął się problemem, który dotyczy działkowców z
terenów ogródków „Relaks II”. Wielu z nich otrzymało nakazy rozebrania
zbudowanych tam altanek, gdyż zbudowane są one na nitce gazociągu. Radny
Mirosław Żłobiński skierował w tej sprawie interpelację do powiatowego inspektora
budowlanego. Ten, i owszem na interpelację radnego odpowiedział, tyle że nie na
temat. Radny Mirosław Żłobiński przytoczył ekspertyzę biegłego, która w sposób
jednoznaczny stwierdza, iż istnienie altanki w żaden sposób nie zagraża gazociągowi
a zagrożenia może powstać tylko, gdyby po altance buszował ciężki sprzęt
budowlany. Odpowiedzi na interpelację radnego nie usłyszeliśmy, gdyż inspektor
nadzoru budowlanego był nieobecny na sesji. Podobno wydawał nakazy rozbiórki
nielegalnie wydrążonych lisich nor, ale nie wiem ile w tym prawdy. Zresztą w
opinii wielu osób pan inż.. mgr Edward Adaszyński słynie z nadmiernych
tendencji do komplikowania spraw najprostszych. Dla wielu osób jest on typowy
biurokratom, który piętrzy problemy, bo czerpie późnie satysfakcję, gdy żuczki
biedne (petenci) w trudzie i mozole usiłują je rozwiązać. Mędrek taki. Mgr inż.
Edward Adaszyński już długo pełni funkcję inspektora nadzoru i chyba popadł w
nadmierną urzędniczą rutynę.
Radny Michał Krochta wypowiedział się w sprawie przejazdów
kolejowych, które z powodu zamknięcia i likwidacji linii kolejowych stały się
zbędne i w chwili obecnej są tyko przeszkodą dla kierowców. Tradycyjnie pytanie
zaskoczyło tzw. „starostów” i nie usłyszeliśmy odpowiedzi.
Radny Mirosław Żłobiński prosił o informację na temat
remontu drogi powiatowej w miejscowości Brzeżany. Remont tam przeprowadzony był
skuteczny przez ok. 2 tygodnie. Droga powróciła do stanu sprzed remontu.
Pytanie radnego brzmiało: czy ktoś sprawuje nadzór nad jakością wykonywanych
remontów? towarzyszył Pytaniu w chwilę później towarzyszył tradycyjny już brak
odpowiedzi.
Dużą aktywność wykazywał podczas sesji radny Marek „Bananowy
Uśmiech” Biernacki. Aż trzykrotnie informował on radę o wynikach głosowania w
trzech komisjach. Już przy drugiej informacji widać było, że jest zmęczony a po
trzeciej – jednozdaniowej! – miałem poważne obawy czy dotrwa do końca sesji.
Taki był wykończony! Przez moment sądziłem, że będę musiał go taszczyć do
szpitala, ale przypomniałem sobie, że on też przyczynił się do jego likwidacji.
Za ten wiekopomny wyczyn nikogo - jak dotąd - jeszcze nie przeprosił. A taki
kulturalny, na pozór!
Doszło w końcu do głosowania nad absolutorium, które zarząd
powiatu otrzymał. Towarzyszyły temu nieliczne oklaski, rachityczne oklaski, które wytrąciły z
błogiego letargu dyrektora PCDN – Bernarda Bazylewicza oraz Tomasza „Plagiata”
Krysiaka, którzy całą sesję tokowali z sobą niczym głuszce podczas toków.
Zakochali się w sobie?
Radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki oczywiście zrobił w
„bambuko” posłów swojej partii i głosował za absolutorium. Oznacza to, że albo
posłowi okłamywali zebranych podczas spotkania albo też „Banan” ma partię i
posłów w najbardziej ciemnym zakątku swego szlachetnego ciała. Cała gadka
trójki posłów okazała się „psu na budę”. Wykiwał ich w swoim stylu. Z bananowym
uśmiechem na ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz