Ludzie, trzymajcie mnie w trzech przynajmniej, bo
jeden nie da rady! Nasza Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu, tzw. „starosta”
(Boże, miej nas w opiece!), raczył podzielić się swoimi wynurzeniami i
zapowiedział, że być może w naszym mieście powiatowym, które dzięki jego i
innych nieudaczników staraniem staje się wsią o randze powiatowej, może odrodzić
się szpital.
I ludzie mnie spotykają i pytają czy prawdą jest owa
wiadomość, że nasz szpital niczym mityczny Feniks z popiołów powstanie? A mnie
zatyka ze złości krtań, że moi ukochani górowianie jeszcze dają wiarę
niedorzecznością i absurdom wygadywanym przez owego pana, który tak walnie
przyczynił się do tzw. „sprzedaży” szpitala.
Co prawda w komentarzach pod artykułem na portalu „Elki”,
w którym snuje swoje fantasmagorie ów najgorszy w dziejach powiatu starosta,
nie ma dla jego pokracznych i pachnących na odległość menelizmem intelektualnym
tzw. „myśli”, żadnej litości, ale trochę osób dało się zwieść i w sercach ich
zakiełkowała nadzieja. I ja ich rozumiem. Tylko nie rozumiem, jak można
uwierzyć człowiekowi, którego decyzja doprowadziła do zniknięcia naszego szpitala
w to, że ten szpital się cudem odrodzi. Obrazowo mówiąc tzw. „starosta” rzuca
tonącemu deskę, która ma rzekomo ocalić mu życie. Problem polega tylko na tym,
że jest to deska ołowiana.
Bzdury plecie po prostu ów dziwny człowiek. I to
dodatkowo człowiek, którego fatalna działalność przyczyniła się walnie do
bezpowrotnego zaprzepaszczenia dorobku wielu pokoleń górowian, rozgonienia na „cztery
wiatry” wysoko kwalifikowanego personelu szpitala. I ten człowiek, który tak
beztrosko oddał szpital wrocławskiej „bandzie czworga” ma jeszcze czelność
składać niejasne obietnice. Zapomniał nawet przeprosić górowian za szpital! Ma „honor”
i „cywilną odwagę”! Nieudacznik w ząbek szarpany!
A teraz słów kilka o budżecie powiatu. Założono w
nim, że do kasy powiatu ma wpłynąć 3.750 tys. zł. z tytułu sprzedaży szpitala.
Podobno syndycy mają nam to zapewnić. Podobno starosta ma bujną czuprynę. Oczywiście
wpisanie tej kwoty do budżetu jest prostym i wulgarnym gwałtem popełnionym na
zdrowym rozsądku i księgowości, który ma od tego dziwnego człowieka oddalić na
czas jakiś widmo w pełni zasłużonego bezrobocia.
Dziwi jedna fakt, że ów dziwny człowiek nie dopisał do
kwoty 3.750 ty. zł. jeszcze 4 milionów należnych powiatowi z tytułu kar za
zamknięcie 4 oddziałów naszego niegdyś szpitala. To jak to jest? W tej dziwnej „umowie
– sprzedaży” zapisano kary a teraz ich się nie egzekwuje?! Toż tam podpisy tzw.
„starosty” i „wicestarosty” („Misia” dla przyjaciół) widnieją, że tak się
stanie i nic?! To wasze podpisy nic już nie znaczą?! Nawet dla was samych?!
Oszukali nas! – powiedzą. Przez własną głupotę i rażącą niekompetencję, zadufanie
w swoje mityczne umiejętności, wiarę w cud, który sprawić miał PCZ, niechęć do
słuchania ludzi przerastających was o niebo inteligencją, wiedzą,
doświadczeniem, stracili górowianie szpital.
Pozostawmy na boku przygłupawe wywody owego dziwnego
człowieka, którego nazwiska tu wspominał nie będę, gdyż na to nie zasługuje. Byłby
to zbyt wielki dla niego zaszczyt. Chociaż muszę Państwu powiedzieć, że ów człowiek nazwał mnie ostatnio „menelem”. I ja się na niego za to nie obraziłem!
Bo wyraz „menel” mnie nie obraża. Mogę ja sobie dla niego być „menelem”, bylebym
nie był menelem intelektualnym z Platformy, rzekomo Obywatelskiej.
Jest jednak sposób na unieważnienie aktu
notarialnego dotyczącego tzw. „sprzedaży” szpitala. Prawo powiada, że oświadczenie
woli składane przez osobę, która z jakichkolwiek powodów znajdowała się w
stanie wyłączającym świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli
jest nieważne. Ustawodawca miał tu na myśli w szczególności choroby psychiczne,
niedorozwój umysłowy albo inne – choćby przemijające – zaburzenia czynności
psychicznych.
Myśl ta nasunęła mi się pod wpływem analizy
wypowiedzi szeregu mieszkańców naszego miasta, którzy – po naświetleniu zapisów
umowy – najczęściej chwytali się za głowę i krzyczeli: „zwariowali!?”, „durnie!”,
„to kretyni!”, „wariaci!”. O domniemanym „łapówkarstwie” i „złodziejstwie” nie
wspominam, bo nie są to choroby ciała, ale przywary umysłu często towarzyszące
politykom, którymi przecież nie są nasi „oni”. No chyba, że z Koziej Wólki.
Ja tam nie wiem, jak było z obu panami w chwili parafowania
przez nich tej niekorzystanej dla powiatu i szkodliwej dla jej mieszkańców
umowy. To mogą orzec tylko specjaliści. Ale warto spróbować tej drogi, bo to chyba
trakt najprostszy.
Może w końcu „oni” zrobią coś pożytecznego dla
naszej małej Ojczyzny. A wstyd też będzie mniejszy niż wieczna niesława i
pogarda z tytułu pozbawienia 35 tys. mieszkańców powiatu opieki zdrowotnej, na
straży której powiat ma stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz