Podobno w jesiennych wyborach samorządowych ma być zatrzęsienie kandydatów na burmistrza naszej gminy. Podobno jest wielu chętnych do walki z burmistrz Ireną Krzyszkiewicz. Można śmiało założyć, że liczba chętnych do fotela, przełoży się na liczbę osobistych kompromitacji. Są bowiem konie i klacze wyborcze, które już na mecie są martwe. Wobec powyższego uprasza się służby antykryzysowe, by monitorowały w wieczór wyborczy stan poziomu wód na Baryczy. Mogą bowiem grozić nam lokalne podtopienia, na skutek zlania się w jedną strugę łez przegranych kobył i koni. A łzy końskie i kobyle ogromne są ponad miarę.
Podobno odbywają się spotkania jawnych, półtajnych i całkowicie zakonspirowanych komitetów wyborczych. Spotkania są, a kandydatów nie widać. Kto się w takim razie spotyka? Od lat ci sami i najczęściej niedocenieni. I niech tak zostanie.
Podobno radny Bronisław Barna ma startować na radnego gminnego. Podobno nie ma innego wyjścia. Zadecydowały o tym jego wiek, doświadczenie i inne duperele. Ma wielki atut wyborczy, bo dzięki niemu przeprowadzony będzie remont ulicy Słowackiego, przy której radny ten mieszka. W budżecie gminy zabrakło niestety środków na kapitalny remont radnego. Ale jest tyle wolnego miejsca w Pracowni Historycznej przy Podwalu! Aż żal nie skorzystać z okazji, bo eksponatów tam brakuje.
Podobno radny powiatowy Grzegorz Aleksander Trojanek też będzie startował do powiatu, otwierając listę resztek SLD występujących jeszcze śladowo na terenie naszego powiatu. Radnemu życzę szczęścia, bo go lubię a i trochę egzotyki partyjnej też w samorządzie nie zaszkodzi. Mądrzej nie będzie, ale weselej, i owszem.
Podobno znany, lubiany i doceniony przez prokuratorów i sędziów z Wrocławia - Stanisław Ż., ma zamiar - wzorując się na przeszłości - zorganizować wystawę. Dla przypomnienia: kilkanaście lat temu Stanisław Ż. zorganizował wystawę w Domu Kultury zatytułowaną: "Od klepiska do Wembley". Obecna wystawa ma mieć charakter retrospektywny i nosić tytuł: "Od Wembley do wyroku (nieprawomocnego)". Wystawę podobno mają uroczyście otworzyć prokuratorzy z Prokuratury Apelacyjnej i Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Podobno radny powiatowy Dariusz Wołowicz też szykuje się do startu w wyborach. Podobno wszystkie komitey wyborcze o niego zabiegają. Z tego powodu jest w rozterce jego serce. Podobno kuszą go "platfusy" wychodząc z założenia, że z dwóch Wołowiczów, jeden się jakoś smyknie w wyborach i będzie mandacik, bo wyborcy mogą się nie kapnąć który jest który. Informuję wyborców, że jeden wart jest drugiego. Tego "towaru" nie wziąłbym nawet z dopłatą.
Podobno radny powiatowy Marek Hołtra bardzo martwi się o swoją dalszą karierę wyborczą. I ma ku temu powody. Ale spoko, spoko! Ja poprę tego kandydata. To będzie taki mój "Kiss of death". A co mi zależy?! A jemu się należy!
Podobno radny Marek "Bananowy Uśmiech" Biernacki bardzo często odwiedza salony kosmetyczne. Podobno już pozbył się polaru z torsu i trądziku z pleców. Wszystko to świadczy, że będzie startował. Podobno w konkursie na "Gminnego Przystojniaka 2014". Marku! A czemu nie powiatowego? Wykorzystaj swój jedyny atut w jaki cię zaopatrzyła Matka Natura!
Podobno radny powiatowy Piotr Iskra zamierza startować ponownie do Rady Powiatu. Miejmy nadzieję, że tym razem nikt go nie wykiwa. W poprzednim rozdaniu miał zostać starostą, co mu kolesie "platfusy" obiecały, gdyż nie wierzyli, że zostanie radnym. Potem - jak to u nich w zwyczaju - kiwnęły nowego radnego i ten musiał łzy gorzkie przełykać i piołunem żalu oddychać. Teraz już nikt Piotra Iskry nie kiwnie, bo nikt, kto nie wziął rozwodu z rozumem, mu tego nie obieca. Czy warto więc startować, bez widoków na przyszłość? Fakt, z widokiem na dietę!
Acha! Nie jest prawdą, że radny "Bananowy Uśmiech" nie uczestniczy w pracach komisji Rewizyjnej Rady Powiatu, gdyż w tym czasie karmi swoje dziecko własną piersią. Stanowczo temu zaprzeczam! Nie bierze udziału w posiedzeniach z bardzo prozaicznej przyczyny. W tym czasie gotuje, pierze, sprząta, trzepie dywany, myje okna, obiera ziemniaki, kłóci się z sąsiadami o kolejność mycia klatki schodowej, wynosi śmieci, robi zakupy, ogarnia co jest do ogarnięcia (w tym siebie). Jednym słowem: właściwy człowiek na właściwym miejscu. I tego nie zmieniajmy! Bardzo Państwa proszę!
Podobno podczas ostatniej sesji Rady Powiatu kandydat na burmistrza Wąsosza - którego tak gorąco Państwu polecam - był jakiś nieswój, zagubiony i osowiały. Podobno nie był to skutek upałów, ale efekt przepracowania. Podobno remontuje mieszkanie. Tak, tak. Cztery lata w samorządzie to betka w porównaniu z remontem. Ale w pracy sobie odpocznie, tak więc się nie martwmy na zapas.
Podobno Wielce Czcigodna Pomyłka - starosta Piotr Wołowicz - jest "po słowie"z kandydatem na burmistrza Wąsosza - dla przyjaciół Misiu - co do współpracy po niewątpliwie wygranych wyborach. Podobno Misiu obiecał Czcigodnej Pomyłce, że w razie niepowodzenia w wyborach, zabierze go do Wąsosza. W jakim celu? Podobno ma dokończyć remont mieszkania za burmistrza Misia. Dziecko, kobieta życia Misia, sam Misiu długą będą spali pod mostem! Ale jest nadzieja, że remont będzie skończony, gdy Misiu (ale tylko dla przyjaciół!), będzie miał wnuki i znajdzie się na emeryturze. Byle nie "podmostowej"!
Podobno jakiś gość, co to ma blog "Górowska polityka" martwi się, że ja nie wiem, kim on jest. W tej sytuacji prostuję: nie martwię się, bo gdyby był on kimś wartym znajomości, to pewnie bym go znał. Ze sposobu pisania wnioskuję, że ma zadatki na grafomana i duże mniemanie o swojej wartości. To dobrze, że człek ten się ceni. Nie burzmy mu dobrego samopoczucia, bo w odwecie jeszcze jeden Napoleon w jakimś psychiatryku może przybyć. A NFZ ubogi! Oj, ubogi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz