Jak lekko jest pisać gdy serce radość przepełnia! „Banda
czworga” z PCZ na wywczasach w ośrodku wypoczynkowym Ministerstwa
Sprawiedliwości, kosztowności przezacnego Romualda Ś. zarekwirowane, luksusowe
samochody takoż samo. Chociaż odrobinę radości tego tytułu mają byli pracownicy
szpitala, którzy odczuwają satysfakcję, że ich krzywdzicieli dopadła w końcu ręka
sprawiedliwości. Radość ich nie jest jednak pełna, bo wciąż pytają mnie o
jakichś „dwóch”, których brakuje im do kompletu. Moi mili, przyjdzie na nich
czas, jak „na kota mróz” wedle porzekadła mojego przyjaciela Andrzeja.
A jak już jesteśmy przy zamkniętej (przynajmniej dla
mieszkańców naszego powiatu) opiece zdrowotnej, to w dzisiejszym wydaniu „Gazety
Wrocławskiej” na stronie 7 znajduje się artykuł pt.: „Miasto kupuje szpital,
żeby nie był prywatny”. Idzie tu o Głogów, gdzie: „władze miasta negocjują z
zarządem powiatu głogowskiego szczegóły nabycia 40 procent udziałów Głogowskiego
Szpitala Powiatowego”. Z informacji wynika, że: „za pakiet udziałów miasto ma
zapłacić w sumie 21,1 mln zł w dwóch transzach”.
Co skłania władze miasta Głogów do tego kroku? „Chcemy,
żeby zatrudnienie w szpitalu pozostało na obecnym poziomie”- stwierdza prezydent
Głogowa Rafael Rokaszewicz. I już mi się przypomina, jak radny Marek „Bananowy”
Uśmiech Biernacki na parterze przy szpitalnej windzie, obiecywał pielęgniarką
wyższe zarobki, jak tylko PCZ wpadnie w brudne łapy wrocławskiej „bandy czworga”.
Jakie to korzyści „Bananowy Uśmiech” obiecywał pracownikom szpitala, by ci
zgodzili się na sprzedaż szpitala, która w efekcie okazała się czystym złodziejstwem!
Ja tam osobiście do „Bananowego Uśmiechu” pretensji
nie mam, bo jego samorządowa intelektualna nicość znana mi była od dawna. Lombard,
odsetki, katalizatory, felgi, to jego świat! Samorządu nigdy nie ogarniał i
nigdy nie ogarnie, bo – w mojej ocenie – profity z tego zbyt nikłe. Tak nikłe,
że gaszą nawet jego „Bananowy Uśmiech”, z dnia na dzień coraz bardziej głupkowaty.
I tak go lubię, bo żywe pluszaki to rzadkość.
Powróćmy jednak do artykułu. Rada Nadzorcza planowanej
spółki ma mieć przewodniczącego, którego wskazywać ma powiat. W przyszłości miasto
chce mieć zagwarantowane prawo pierwokupu szpital. Tyle po krótce.
Można rzec, że to jakiś inny świat. Ważne jest to że
prezydent Głogowa nie jest powiązany z Platformą, rzekomo Obywatelską. A więc
nie został dotknięty wirusem bakterii, który to w mózgach słabych, o zastraszająco
śladowej ilości szarych komórek, menelskim intelekcie i słabiźnie ogólnej,
widząc prywatnego, klękają przed nie w nabożnym podziwie pełni niemego
zachwytu. Widząc przy tym pół – bożka a nie widząc złodzieja.
Widzicie więc Państwo, że władze miasta Głogowa
odmiennie podeszły do problemu potencjalnej prywatyzacji leżącego na terenie
miasta szpitala, i potraktowały go jako wspólne dobro wszystkich mieszkańców. A
wcale nie musiały, bo mogły niczym Poncjusz Piłat, którego naśladowały władze
górowskiego samorządu, umyć rączki ograniczając się do napisania pisma – alibi.
Głogowska władza powinna być dla naszej przykładem,
jak przedkładać dobro wspólne nad interes partyjny. Przecież tylko jeszcze nie
narodzeni wiedzą, że zarówno moja najukochańsza Pani burmistrz, jak i Wielce
Czcigodna Pomyłka Powiatu, zwana przez byłych pracowników szpitala „Kędzierzawym”
(jakaż wysublimowana ironia!) byli wówczas członkami sitwy partyjnej zwanej Platformą,
rzekomo Obywatelską. Jak mówi przysłowie „kruk krukowi oka nie wykole”. Zgodnie
z twierdzeniem byłej posłanki tej żałosnej i szkodliwej dla mieszkańców powiatu
sitwy o kręceniu lodów na służbie zdrowia, takie „lody” skręcono u nas. Winni
jeszcze nie zostali osądzeni, ale jest nadzieja, że będą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz