Dzisiaj przeczytałem jak to administrator bloga "Górowska polityka" (anonimowy,
bo jakżeby inaczej!) stanowczo domaga
się, by burmistrz Irena Krzyszkiewicz ustąpiła z pełnionej funkcji. Pośród
różnych bzdur, które autor bloga zatytułowanego „Górowska polityka” pichci w
widocznym trudzie i znoju, z czołem zroszonym potem, przygryzając wywalony na
wierzch język, koronnym argumentem jest zadłużenie gminy przez szefową gminy.
Anonimowy autor, który tak bohatersko i stanowczo „żąda”
ustąpienia burmistrz Ireny Krzyszkiewicz zapomina jakoś, że w dziele zadłużania
gminy brali też udział radni, którzy poprzez głosowanie wyrażali aprobatę dla
zaciągania kredytów. Bez ich podniesionych do góry rąk gmina nie mogłaby
zaciągać kredytów. Czy ci radni, którzy głosowali za zaciąganiem kredytów też
mają ustąpić?
Biadoli też bohaterski – bo anonimowy – administrator „Górowskiej
polityki”, że Rada Miejska (znowu radni!) podnieśli podatki. Drze szaty, ale
zapomina – a może nie chce – przytoczyć wartości liczbowych tych podniesionych
podatków.
A prawda jest taka, że podniesiono wszystkie podatki,
jakie podatnicy wpłacają do gminy średnio o 3%. Dla przedsiębiorców podniesiono
o 1,2% stawkę podatku od działalności gospodarczej. I takie są fakty a nie wydmuchane
z niewiadomo skąd informacje, które mają u odbiorców wywoływać wrażenie, że co
dzień każdemu z nich jest gorzej.
Wracając do zadłużenie gminy, to należy pamiętać, iż
na 31.12.2013 r. zadłużenie naszej gminy wynosiło 29.484.900 zł. W przyjętej
przez Radę Miejską uchwale budżetowej na rok bieżący nie przewiduje się
zaciągania w tym roku kredytu. Na koniec roku 2014 zadłużenie naszej gminy ma
wynosić 28.191.900 zł. I takie są fakty. A gdzie niegdzie przeczytać można
informację, że wkrótce zadłużenie gminy wzrośnie do poziomu 42 mln zł. Ktoś
sieje plotkę, która ma bardzo krótkie nóżki a jej prymitywizm polega na tym, iż
dodaje się kwoty 11.900.000 zł z tytułu emisji obligacji. Kwota ta dodana
została do łącznego zadłużenia naszej gminy.
Można krytykować zadłużanie gminy, ale też nie należy
go demonizować. W dziejach naszego miasta były lata, gdy miasto miało
zadłużenie większe niż dochody. A działo się to za czasów, gdy rządzili tu
poprzedni mieszkańcy, czyli pracowici i sumienni Niemcy.
Jest rok 1900. Góra hucznie obchodzi swoje 600 – lecie
istnienia. Z tej okazji pojawią się znana szeroko wielu górowianom książka dr
Ziołeckiego. Pojawiają się też inne publikacje, które opisują stan miasta na
przełomie XIX i XX wieku. Autorem jednej z takich pozycji jest Otto Tippel.
Napisał on książkę zatytułowaną „Góra na przestrzeni wieków”.
W książce tej – do niedawna znanej tylko z niewielkich
fragmentów – a obecnie znanej w całości, odnajdujemy rozdział zatytułowany: „Sytuacja
majątkowa i finansowa”. Możemy przeczytać tam, że:
„Własność miasta stanowi kilka działek, pola i łąki,
których wartość oblicza się na ok. 330.000 marek. Pasywa wynosiły do roku 1885 ok.
77.000 marek a w roku 1886 wzrosły do 115.511 marek na skutek wkładu miasta na
budowę linii kolejowej Góra – Bojanowo w wysokości 30.000 marek.
W latach 1890 i 91 pasywa wzrosły jeszcze bardziej,
gdyż miasto zaciągnęło pożyczkę w wysokości 70.000 marek na budowę rzeźni
miejskiej. W roku 1899 znowu podskoczyły pasywa na 168.440 marek, gdyż w
międzyczasie trzeba było zaciągnąć pożyczkę na budowę chodnika z płyt
granitowych.
W roku obrachunkowym 1898/90 aktywa miasta wynosiły
58.921 marek, pasywa 146.251 marek a więc pasywa przewyższały aktywa o 87.330
marek.”
Tyle Otto Tippel ze Świdnicy na temat finansów naszego
miasta.
Gdyby stosować manierę przyjętą przez wielu krytyków
rządów burmistrz Ireny Krzyszkiewicz, to okazało by się, że jest ona Szkotką a
Niemcy to niesamowicie niegospodarni ludzie. Inwestować im się rozrzutnie zechciało.
Ja rozumiem, że można – i należy – krytykować poczynania
władzy. Trzeba jednak mieć umiar w krytyce i winna być ona uczciwa, oparta na
faktach a nie uogólnieniach, bo to prowadzi dyskusję na manowce. Mi też nie wszystkie
inwestycje zaproponowane przez szefową gminy a zatwierdzone przez Radę Miejską się
podobają, ale to nie powód, by zaraz pisać, że 7 lat rządów obecnej burmistrz
jest do niczego. Takie stawianie sprawy nie jest uczciwe intelektualnie.
Wiem, że zbliża się wielkimi krokami kampania
wyborcza. Wiem, że są osoby, które widziałyby się chętnie na fotelu burmistrza.
Wiem, że kampania wyborcza ma swoje prawa, które nie zawsze opierają się na
uczciwości.
Chciałbym jednak – i sądzę, że większość wyborców również
–by zamiast uogólnień, które nie prowadzą do niczego, osoby aspirujące do
pełnienia funkcji burmistrza jasno przedstawiły swój program wyborczy.
Program wyborczy oparty na totalnej negacji
wszystkiego co zrobiono, albo czego nie zrobiono, nie jest programem. To tylko
żałosne ujadanie, z którego rodzi się tylko nikomu niepotrzebny ból głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz