Było jak zwykle, tylko bardziej tłoczno. Ludzie składali sobie życzenia, rozmawiali z sobą. Atmosfera była wspaniała, ciepła i pełna serdeczności. Nie słychać było kłótni, swarów, narzekań.
Szczególnie dla dzieci był to radosny i ciekawy wieczór. Z rozdziawionymi ustami i oczami pełnymi zachwytu i zaciekawienia najmłodsi zaglądali do szopki. Wabiły ich zwierzęta, która tam się znajdowały. Dla wielu z dzieciaków był to pierwszy kontakt z egzotycznymi dla nich stworzeniami. Radości i uciesze nie było końca. Zwierzęta były głaskane, nawoływane a niektóre z dzieciaków próbowały je dokarmiać słodyczami ze zdziwieniem konstatując, iż zwierzęta nie chcą łakoci.
Nie gorzej bawili się ich rodzice oraz wszyscy, którzy ten wigilijny wieczór postanowili spędzić przed kościołem św. Jakuba. Z niecierpliwością oczekiwano na sławną już w całej okolicy herbatkę z rumem i mleko z miodem, którą podano po zakończeniu Pasterki. Faktem jest, że kto nie wszedł do kościoła przed 20,30 później nie miał już szans na wejście. Po otwarciu drzwi kościoła witał go zwarty mur pleców. Przecisnąć się nie było sposobu.
Całość tego wyjątkowego dzieła, bo zorganizowanie takiego wigilijnego spotkania ok. tysiąca osób jest sztuką, wieńczyło ognie sztuczne oraz św. Mikołaj, który w rozrzutny sposób rozdawał słodycze. Niestety, podpadł mi osobiście, albowiem dał mi ciuciu stwierdzając, że cały rok byłem grzeczny. W ten sposób w jednej chwili padła moja wredna, kanaliowata reputacja, na którą pracowałem cały rok. Świętemu nie sposób zaprzeczyć i z nim polemizować.
Sołtys starej Góry pragnie serdecznie i gorąco podziękować wszystkim tym, którzy pomogli w organizacji tego niezapomnianego wieczoru. To dzięki ich wysiłkowi wyszło, jak wyszło, czyli nadzwyczajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz