UMiG poinformował dzisiaj, że przekazano trzy place na
terenie naszego miasta, które zostaną utwardzone. Na zdjęciach poniżej jeden z
nich (przy ul. Piłsudskiego w tzw. „podkowie”).
To podwórko na pewno należało uporządkować. Liczna, niemal dzika
roślinność, sprawiała wrażenie jakiego buszu, nad którym nikt nie panuje. Istniejące
ceglane klomby kojarzyły mi się nieodmiennie z nagrobkami. Wieczorami spożywano
tam to i owo korzystając z chaszczy i wszechogarniających ciemności. Dla
mieszkańców chaszczowi goście stanowili problem. No, milo to tam nie było!
Dzisiaj zjawiły się ekipy z górowskiej firmy „Drogtranz” i
rozpoczęły prace. Wybudowana zostanie nowa nawierzchnia i nowe chodniki z
kostki betonowej. „Nagrobki” ulegną zagładzie, zdziczałe i nigdy nie
pielęgnowane krzewy i drzewa idą pod piłę. W ich miejsce utworzone zostaną dwa
trawniki, które oddzielone zostaną od siebie ścieżką o nawierzchni wykonanej z
grysu. Teren zostanie odwodniony, na placu pojawia się ławeczki (mniemam, że
gustowne), mroki ciemności rozświetla dwie lampy parkowe (tu mam nadzieję, że
nie takie jak „świeczki” w rynku). Dodatkowo plac wzbogaci się o drewnianą
pergolę, po której ma się piąć pnącze. Plac ma powierzchnie ok. 600 m kw.
I to bez dwóch zdań jest fajne. Estetyka rynku na tym tylko
zyska a i mieszkańcy będą mieli ładniejszy widok ze swoich okien. Pociągnięcie godne
pochwały bez dwóch zdań!
Zapuśćmy jednak przysłowiowego „żurawia” w inny rejon
naszego miasta. Ulica Kościuszki. Przejście pod bramą. Widok poranny. Wstyd!
Palący wstyd!
Uliczka ta należy do jednej z najbardziej uczęszczanych.
Żądni wiedzy idą tamtędy do świątyń wiedzy uczniowie, młodzi ludzie, którzy
maja być przyszłością tego kraju. I co widzą? To co Państwo na zdjęciach. I co
oni sobie mogą pomyśleć? A mogą sobie pomyśleć, że to Góra nasza w takiej
miniaturze. Ta gorsza twarz Góry, na widok której odwracamy się z niechęcią. Ale
to, że na to nie patrzymy nie znaczy, że to nie istnieje.
Codziennie, i to kilkakrotnie, mieszkańcy bloku tzw. „lekarskiego”,
widzą w tej bramie, to, czego nie powinni widzieć. To co miejsca mieć nie
powinno.
Ongiś przejście to było oświetlone. Być może siła światła
nie była tam zbyt imponująca i powalająca, ale świeciła w przejściu lampa. I szło się tam bezpieczniej.
Dzisiaj ciemno tam, jak … wiadomo gdzie. I strach przejść o zmroku pod
przejściem, bo nie wiadomo co zacz może się wydarzyć. Mieszkańcy bloku „lekarskiego”
nadrabiają więc drogi, by ominąć mroczne i groźne przejście. Prośby o
zainstalowanie tam oświetlenia (w ty moja) okazały się mało skuteczne.
Szkoda wielka, że utwardzamy place a nie pamiętamy o
niewielkim wydatku, który zapewnił by mieszkańcom bezpieczeństwo i zapobiegł tego
typu widokom. Szkoda, że na co dzień nie potrafimy o tym pamiętać. Żal, że ci,
którzy korzystają z tego przejścia nie potrafią walnąć w stół i rzec: „Jasność!
Więcej jasności!”.
Ja rozumiem, że trudno jest przedstawicielom władzy codziennie
przebiegać ulice miasta i monitorować na bieżąco jego potrzeby, naprawiać akty
wandalizmu. Ale oprócz nowych inwestycji zadbajmy do licha o to, co już jest! I
dbajmy o ludzkie bezpieczeństwo, bo zło zawsze czai się w mroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz