czwartek, 18 września 2014

W krainie wyborczych fantazji - cz. I

W trzeciorzędnej gazetce noszącej zupełnie na wyrost pompatyczny tytuł „Życie powiatu” ukazała się druga część płatnego ogłoszenia Beaty Pony, która kandyduje na wójta gminy Niechlów.

Pretendentka do fotela wójta zapewnia, iż przedstawiony przez nią program: „Odzwierciedla w pewnym stopniu potrzeby i marzenia naszej wspólnoty samorządowej.” Pomarzyć dobra rzecz a realia zazwyczaj marzenia zabijają. Ponadto szanowna pretendentka informuje Czytelników, że kandyduje: „w ramach struktury "Regionalnego Centrum Niezależnych w Górze” oraz, iż RCN zawarł: „porozumienie o współpracy ze Stowarzyszeniem Obywatelski Dolny Śląsk Rafała Dutkiewicza.” 

Co ma prezydent Wrocławia do gminy Niechlów nie pojmuję, ale zawsze można się pochwalić, że jest się od prezydenta Wrocławia. Było się od Leppera, to można i od Dutkiewicza. Byle dorwać się do koryta. 

Zresztą wiadomym już jest (albo prawie wiadomym), że prezydent Wrocławia ma startować do sejmiku dolnośląskiego z pierwszej pozycji również w naszym powiecie. Ma on otwierać listę Obywatelskiego Dolnego Śląska i zjednoczonej z nim Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Jednym słowem prezydent Wrocławia ma robić za zanętę i przynętę (żywca). Tym sposobem Platforma, rzekomo Obywatelska, ma zamiar nałapać mnóstwo głosów wyborczych leszczy, na których zadziała czar nazwiska prezydenta Wrocławia. Ciekawe ilu durnych da się na ten prostacki pomysł złapać?

Powróćmy do programu kandydatki Beaty Pony, zwanej przeze mnie niegdyś „Bukietową”. Jeżeli zostanę wybrana” – rozmarza się Beata Pona – „to, jako wójt będę kontynuować realizację słusznych idei, przedsięwzięć i korzystać z istniejących zasobów kadrowych” – zapewnia kandydatka. Niestety, nie dowiadujemy się jakie słuszne idee są obecnie realizowane przez wójta Jana Głuszkę. A które realizowane idee wójt realizuje niepotrzebnie, bo są niesłuszne. Jednocześnie kandydatka puszcza i mruży oczka do kadry urzędniczej i zapewnia, że zmiana władzy nie spowoduje zmian kadrowych. Ot, takie pitu – pitu dla intelektualnych fajtłapów.

Będę wsłuchiwać się w głosy wyborców, wprowadzając konieczne zmiany, byśmy dotrzymali tempa zmieniającym się warunkom życia” – deklaruje pretendentka. Akurat w to to ja nie wierzę, bo żywo mam w pamięci, jak będąca starostą Beata Pona zachowała się w sprawie likwidacji Sądu Grodzkiego w Górze

Na terenie gminy Niechlów zebrano podpisy z protestem wyborców w tej sprawie. Wójt zawiózł te podpisy do starostwa, wręczył niezapomnianej „Bukietowej” a ta włożyła je do szuflady. Szuflada jej biurka przyjęła protest z milczącą aprobatą i zamknęła się na głucho. Podpisy leżały w mroku zapomnienia i nigdy nie zostały wykorzystane. Taki to szacunek i „wsłuchiwanie się w głosy wyborców” praktykowała starościna Beata Pona. A wiadomo, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Podoba mi się też takie zdanie: „Doświadczenie się nie kupuje, ale rutyna ogranicza kreatywność i szukanie nowych rozwiązań, pozbawia życie smaku.” Pięknie powiedziane! W tym zdaniu pretendentka raczyła wrzucić kamyczek do ogródka wójta, błysnęła znajomością słowa „kreatywność” i zapewniła, że nie obcy jest jej smak życia. W to ostanie wierzę, bo niegdyś Beata Pona zaznała smaku życia stojąc na czele Stowarzyszenie Szkoła Reymontowska w Witoszycach. Oj! Smakowano tam życie na całego! Szczególnie z dotacji z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. W wielkim finale okazało się jednak, że prokuratura nie pochwala dotowanego ze środków publicznych tego sposobu smakowania życia.

Dajmy sobie szansę tworzenia lepszej rzeczywistości” – nawołuje kandydatka. Lepsza rzeczywistość wiąże się dla Beaty Pony z dotacjami unijnymi. Zapowiada, że dzięki unijnej kasie: „będziemy budować infrastrukturę jak i tzw. kapitał ludzki.” Z ubolewaniem jednak stwierdzam, że autorka programu wyborczego nie precyzje tematu "infrastruktura" i "kapitał ludzki". Najważniejsze, że dobrze to brzmi. A jak wiadomo, w wyborach trochę picu nie zaszkodzi. „Pic nie boli więc picuj do woli” – mawia klasyk tego gatunku i mój dobry znajomy Adam, ale nie Mickiewicz.

Sprawą priorytetową jest bezpieczeństwo” – słusznie stwierdza kandydatka na wójta. Słusznie zauważa, iż stan wałów przeciwpowodziowych jest zły. Słusznie też konstatuje, że jest to zadania władz we Wrocławiu. I zapowiada walkę we Wrocławiu o naprawę wałów. Jak znam kandydatkę na wójta walka ta będzie bezwzględna, uporczywa i bezkompromisowa. Aż do zupełnego zwycięstwa! Tak jak walka o utrzymanie Sądu Grodzkiego i Wydziału Ksiąg Wieczystych w Górze. Jedno i drugie szlag trafił!

W ramach walki o większe bezpieczeństwo kandydatka zamierza: „uruchomić instalację wczesnego ostrzegania o zagrażającym niebezpieczeństwie.” Szczegółów konstrukcyjnych owej „instalacji” nie podaje, ale słyszałem, że przed powodzią, gradem i wichurami mają ostrzegać specjalnie wyszkolone koguty, które będą w każdej wsi. Jedno pienie – pożar. Dwa pienia – grad. Wichura – trzy pienia. Problem podobno jest tylko z tym, że te cholery pieją też z rana. Ale podobno prace nad doskonaleniem „Koguciej instalacji wczesnego ostrzegania” trwają.

Beata Pona zapowiada też – i słusznie, że: „W miarę posiadanych i pozyskanych środków konieczna jest sukcesywna budowa gminnych dróg dojazdowych do posesji oraz osiedli, a także chodników i ścieżek rowerowych.” Idea jak najbardziej słuszna. Wie jednak, że biedna gmina sama nie podoła temu wysiłkowi. I szuka wspólników. I tu mnie rozbawiła, bo wśród wspólników wymienia powiat. Być może kandydatce obiło się o uszy, że obecny starosta – Wielce Czcigodna Pomyłka z Platformy, rzekomo Obywatelskiej (jakiż truizm z mojej strony! Wszak Wielce Czcigodna Pomyłka tylko z Platformy, rzekomo Obywatelskiej, może się wywodzić!), też zapowiadał poprawę stany dróg powiatowych i wojewódzkich. 

Niestety w życiu jest tak, że przedwyborcza zapowiedź realizacji czegoś jest gwarancją braku realizacji zapowiedzi po wyborach, czego wymownym i namacalnym dowodem jest właśnie Wielce Czcigodna Pomyłka, czyli starosta Piotr Wołowicz. Kandydatka oczekuje pomocy od powiatu! A powiat od państwa, bo ledwie dyszy. On już nawet nie dyszy! On dusi się w spazmach. Tak więc zapowiadana współpraca kandydatki na wójta w dziele budowy i naprawy dróg z powiatem świadczy o jej braku wiedzy na temat stanu powiatu. Ot, takie przedwyborcze pitolenie.


C.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz