W grudniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Głogowie był gotów
na odczytanie wyroku w tej sprawie. Wyrok miał zapaść bez rozprawy sądowej,
gdyż w trakcie dochodzenia Jan Głuszko przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jednak
wójt wówczas chorował, przez co odczytanie wyroku było niemożliwe. Ówczesny
wyrok był również dla wójta Jana Głuszki korzystny. Sąd umarzał bowiem
warunkowo sprawę. W ten sposób wójt nadal mógł pełnić swoje obowiązki.
Okazało się jednak, że wójt Jan Głuszko nie zamierza przystać
na takie zakończenie sprawy. W grudniu ogłosił, iż chce rozprawy sądowej i nie zgadza
się na formułę warunkowe umorzenie sprawy. Wójt Jan Głuszko oczekiwał, iż w
trakcie rozprawy sądowej zostanie oczyszczony z zarzutów.
Przypomnijmy genezę sprawy. Początek dało doniesienie byłego pracownika Urzędu
Gminy w Niechlowie – Jana Sowy do organów ścigania, który zawiadomił je, iż wójt gminy Niechlów Jan Głuszko, przed drugą turą wyborów
samorządowych w 2010 r. wypisał mu delegację do Legnicy. Wg Jana Sowy w
rzeczywistości wójt nie nakazał mu udania się do Legnicy na szkolenie, które wówczas
nie miało miejsca, ale kazał jeździć po terenie gminy Niechlów i prowadzić agitację
na rzecz swojej kandydatury na wójta.
Muszą Państwo pamiętać, iż wówczas w gminie Niechlów do elekcji
na to stanowisko stanął m.in. Jan Sowa, Marek Zagrobelny oraz pełniący wówczas już
po raz czwarty swoje obowiązki wójta. Jan Sowa przepadł w I turze wyborów
samorządowych i na placu boju pozostały dwie kandydatury: będącego wójtem Jana
Głuszki oraz Marka Zagrobelnego. Doszło do II tury wyborów.
I właśnie przed II turą wyborów na wójta gminy Niechlów – wg
zeznań Jana sowy – miało dojść do wystawienia feralnej delegacji oraz namawiania
go przez wójta do agitacji na rzecz kandydatury Jana Głuszki. Miało mieć to
miejsce na początku grudnia 2010 r.
Ówczesny pracownik gminy Niechlów – Jan Sowa, potajemnie nagrał
rozmowę, którą odbył z nim wójt. W marcu 2011 r. wójt Jan Głuszko przeprowadza
reorganizację urzędu gminy. W nowej strukturze organizacyjnej znika referat
rolnictwa, którego szefem był Jan Sowa. Ponadto otrzymuje on wypowiedzenie
umowy o pracę bez obowiązku jej świadczenia.
W listopadzie 2011 r. Jan Sowa powiadamia organy ścigania o
możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta gminy Niechlów.
Finał sprawy odbył się dzisiaj w II Wydziale Karnym Sądu
Rejonowego w Głogowie o godz. 12.00. Jedynym świadkiem w sprawie był Jan Sowa. W
trakcie rozprawy świadek podtrzymał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania. Swoją
wersję wydarzeń podtrzymał również wójt. Obrońca wójta przepytała świadka Jana
Sowę na okoliczność motywów, które nim kierowały, gdy zdecydował się na
zgłoszenie sprawy na policję. Szczególnie Wysoki Sąd interesował się okresem,
jaki upłynął od nagrania wójta a ujawnieniem sprawy policji. Było to nieomal 11
miesięcy.
Świadek Jan Sowa stwierdził, iż do przekazania nagrania i złożenia
zawiadomienia doszło dlatego, że w między czasie stracił pracę, pozbawiono go
nadzoru nad stadionem w Niechlowie, którym opiekował się nieprzerwanie od 1985
r. To – wg świadka – przelało czarę goryczy.
Pytany przez obrońcę Jana Głuszki o cel dokonania nagrania
świadek Jan Sowa zeznał, iż robił to z myślą o przyszłości.
Sąd zadał również pytanie wójtowi Janowi Głuszce na temat
jego przyznania się maju 2012 r. do zarzuconego mu czynu. Oskarżony stwierdził,
że wówczas bardzo poważnie chorował i miał po prostu tego wszystkiego dosyć.
Nie wytrzymywał stresu wywołanego sprawą i chorobą. Jak stwierdził wójt, decyzję
o przeprowadzenie pełnej rozprawy podjął po tym, gdy poczuł się lepiej.
Obrońca zgłosił wniosek o dokonanie analizy fonoskopijnej,
której celem miało być upewnienie się przez Wysoki Sąd, iż osoba rozmawiającą ze
świadkiem był oskarżony Jan Głuszko.
W tym momencie Wysoki Sąd zarządził przerwę. Po ok. 5 min. Sprawę
wznowiono. Sąd odrzucił wniosek obrońcy stwierdzając, iż jest to gra na czas.
W mowie końcowej obrońca Jana Głuszki usiłował podważyć zeznania
świadka Jana Sowy. Obrońca wskazywał na nieścisłości w stenogramie spisanej z
dyktafonu rozmowy pomiędzy świadkiem a oskarżonym, usiłował interpretować treści
spisane z dyktafonu oraz przekonywał Sąd, iż Jan Sowa działał z niskich
pobudek.
Obrona wniosła o uniewinnienie Jana Głuszki a w przypadku
braku zgody Wysokiego Sądu co do takiego wyroku o umorzenie sprawy z powodu
niskiej szkodliwości popełnionego czyny.
Wysoki Sąd zarządził przerwę, po której nastąpiło odczytanie
wyroku. Sąd umorzył sprawę Jana Głuszki. W ustnym uzasadnieniu wskazał, iż z
całą pewnością oskarżony jest winien popełnienia zarzucanego mu czynu. Swoje
przekonanie sędzina oparła na dwóch filarach. Pierwszym z nich było przyznanie
się w maju 2012 r. oskarżonego Jana Głuszki do popełnienia zarzuconego mu czynu
oraz zeznania świadka Jana Sowy. Zeznania te – jak podkreślił Wysoki Sąd – były
wiarygodne, gdyż świadek w toku wielu przesłuchań ich nie zmieniał. Ponadto przedstawicielka
Temidy podkreśliła, iż nie jest dla Sądu wiarygodna sugestia, iż Jan Sowa sam
sobie wystawił delegację i ją podpisał. Sąd przypomniał również, iż Jan Sowa
otrzymał już wyrok w tej sprawie, którym było warunkowe umorzenie sprawy na
okres 1 roku.
W tej sytuacji Sąd orzekł, iż umarza sprawę ze względu na
niską szkodliwość czynu popełnionego przez oskarżonego, upływ czasu od
zdarzenia i niejasne pobudki świadka Jana Sowy w sprawie nagrywania
oskarżonego. Ponadto Sąd zauważył, że w sprawie tej przewijają się motywy
polityczne a Sąd trzyma się od niej z dala.
Sąd nakazał Janowi Głuszce wpłacenie do kasy gminy Niechlów kwoty
140 zł, czyli tyle, ile Jan Sowa pobrał z tytułu nieprawnie pobranej delegacji.
Wyrok nie jest prawomocny. Janowi Głuszce przysługuje prawo
do odwołania, ale Janowi Sowie już nie. Odwołanie złożyć może przewodniczący
Rady Gminy Niechlów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz