Ledwo na internetowym portalu „Panoramy Leszczyńskiej” pojawił się post „Będzie program naprawczy” a już miłośnicy pisania z dla od prawdy zasiedli do komputerów. To, że zasiedli samo w sobie nie jest złe. Ale złe i wrednej jest to, że są to zwykłe łobuzy, które poprzez kręcenie i przeinaczanie faktów próbują starej jak świat sztuczki. Sztuczka ma polegać na tym, by wybielić koalicję obecnie rządzącą powiatem na jego nieszczęście. Dzieje się tak nie tylko na portalu „PL”, bo anonimowe łobuzy szaleją też na portalu „elki” wypisując bzdury, półprawdy i dumnie popisują się swą genetyczna głupotą.
Na jednym z tych portali czytam, że rząd za kadencji obecnej
władzy umorzył 20 mln powiatowi z tytułu oddłużenia szpitala. Jak tak dalej
pójdzie to okaże się, że za obecnej kadencji wybudowano Górę, wykopano Barycz i
zbudowano wszystkie drogi, Alle nie te dziurawe niczym ser szwajcarski.
W tym miejscu wyraźnie należy powiedzieć, że to kłamstwo, bo
obecnie tak nieudolnie rządząca ekipa tylko skonsumowała dorobek Pony,
Bireckiego, Mrówki, Sowy, Stanisławskiego.
Obecna ekipa potrafi to co potrafi a to opisane zostało w
wystąpieniu pokontrolnym wrocławskiego RIO. Amen.
I tak płynie ta rzeka mętnych bzdur, bo na jeden wpis prostujący
propagandowe brednie przypadają trzy pełne kłamstw i bełkotu.
Jakiś anonimowy bohater przyczepił się byłego
przewodniczącego Rady Powiatu. Anonim ów twierdzi, że powiat zadłużył będąc
przewodniczącym Władysław Stanisławski, biorąc kredyt na oddłużenie szpitala. Zapomina
jednak, że wejście w „plan B” było jedynym wyjściem w ówczesnej sytuacji. Za
wejście do tego planu otrzymaliśmy bonus w wysokości 20 mln zł., czyli ½ wysokości
zadłużenia szpitala (42 mln zł).
Bohaterski anonim zapomniał jednak, że radny Władysław
Stanisławski dysponował jednym z piętnastu głosów w Radzie Powiatu i sam nie
mógł pożyczki przeforsować. A czemu anonim zapomniał o pozostałych wspólnikach?
Ze względu na nazwiska! A są one ciekawe. Trzymając się
nomenklatury anonima do nazwiska Władysława Stanisławskiego dopisać trzeba
kilka nazwisk radnych wówczas – i obecnie – którzy glosowali za kredytem, czyli
„zadłużyli” powiat. Wymienię tylko tych radnych, którzy pełnią swoje funkcje również
w trwającej kadencji.
Za „zadłużeniem” powiatu był obecny wicestarosta górowski
Paweł Niedźwiedź. Co prawda wówczas powodziło mu się gorzej niż obecnie, bo nie
pobierał okresowego dodatku specjalnego bez określenia terminu zakończenia jego
pobierania, ale faktem jest, że był za „zadłużeniem” powiatu.
Wybitny znawca finansów samorządowych oraz inżynier
- energetyk w jednej i tej samej osobie mgr inż. Marek „Bananowy Uśmiech”
Biernacki również grzecznie podniósł rączkę i zagłosował za „zadłużeniem”
powiatu. On ma taki deficyt charakteru, że bycie w koalicji odbiera mu tę
dziecięce wiadereczko rozumu, które ma w tym co wieńczy jego głowę.
Obecny przewodniczący Rady Powiatu, wzór cnót wszelakich,
opoka moralności, niewzruszona statua zasad moralnych, kryształowy człowiek bez
skazy – Edward Szendryk również głosował za „zadłużeniem” powiatu.
Radny Jan Bondzior również optował za tym, by powiat „zadłużyć”.
Dla pełni obrazu dodać trzeba, że przeciwni zadłużaniu
powiatu byli: radny Jan Kalinowski, Marek Hołtra, chociaż ten ostatni zakręcił się
ostatnio niczym bączek dla dzieci i w tym układzie koalicyjnym zmienił zdanie
diametralnie. Podobno teraz będzie startował z komitetu wyborczego „Inwestując
w zakłady pogrzebowe inwestujemy w przyszłość naszą i naszych dzieci!”
I tyle prawdy o tych, którzy „zadłużyli” powiat. Nie od
rzeczy będzie wspomnieć, że radni Biernacki, Niedźwiedź, Bondzior, Szendryk są
obecnie w rządzącej koalicji i dlatego cały ciężar odpowiedzialności ma spocząć
na Władysławie Stanisławskim. Proste? No więc Państwo proszę sobie odpowiedzieć
na pytanie: w czyim interesie wypisuje się te kłamstwa?
No dobrze. Wspólnicy w „zadłużaniu powiatu zaprezentowani więc
można przejść do demaskacji kolejnych bzdur.
Jakiś ciężki kretyn pisze również, iż będący u władzy przez
niespełna 3 miesiące starosta Jan Kalinowski „ma swoją cegiełkę” w zadłużaniu
szpitala. „Cegiełkę” – i to w mózgu – ma autor tego anonimowego wpisu.
Warto przypomnieć, iż dyrektorem szpitala była wówczas
Czesława Młodawska, która pomimo wszystkiego serdecznie pozdrawiam, bo chociaż
pyskata była to fajnie było z nią się pokłócić, gdyż po kłótni wyciągała rączkę
i z uśmiechem się żegnała. Miała klasę!
Nie mniej jednak miała też taka dziwna manierę. Gdy tylko za
czasów starosty Jana Kalinowskiego odbywało się posiedzenie Zarządu, do
sekretariatu wpływało pismo od dyrektorki Młodawskiej. Treść pisma miała jeden
wspólny mianownik. Szpital potrzebuje wsparcia. Przyznać trzeba, że cyfra w
liczniku była zawsze inna. Nie mniej licznik był zawsze wyższy niż mianownik,
czyli rzecz była nie do spełnienia. Już wówczas ciężko było z zasobami
finansowymi w starostwie. A była to końcówka roku 2010. Oczywiście żadne z tych
oczekiwań dyrektorki nie zostały spełnione przez starostę Jana Kalinowskiego,
bo ładowanie pieniędzy w szpital sensu nie miało. A i nie było z czego ładować.
Koniec końcem okazywało się, że pomimo odmownych odpowiedzi starosty Jana
Kalinowskiego szpital trwał. Dyrektorka stosowała po prostu stary numer: „Postraszę
a może dadzą się wydoić” W przypadku ówczesnego starosty Jana Kalinowskiego „strachy
na Lachy” absolutnie nie działały.
W przypadku ówczesnego wicestarosty Marka „Bananowego
Uśmiechu” Biernackiego to w tym miejscu muszę go bronić. Robię to z ogromną
niechęcią, ale prawda ponad wszystko!
Będąc wicestarostą Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki nie bardzo
zajmował się sprawami starostwa i powiatu. Czas był gorący, bo za pasem wybory
się zbliżały. Wicestarosta był tak pochłonięty układaniem list, koalicji
przedwyborczych i powyborczych, że rzadko bywał w swoim gabinecie. Zamiast
niego honory pana gabinetu pełnił jego płaszczyk, który był znakiem
rozpoznawczym dla wtajemniczonych. Każdy z zaznajomionych z tym kodem wiedział,
że jak płaszczyk jest to wicek też jest tyle, ale szukać go należy w gabinecie
ówczesnego wiceburmistrza a obecnego starosty. Tam rozgrywała się odwieczna gra
zwana „dupniakiem wyborczym”, czyli jak przekonać wyborców, by na nas
głosowali. To wówczas wicestarosta Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki stał się klasykiem,
gdy po wyborach stwierdził, że wyborcy: „Teraz przez cztery lata w dupę mogą
nas pocałować”.
Moralny obowiązek spełniony – ówczesny wicestarosta obroniony! Hura!
Można w jednym z wpisów wyczytać, że powiat już od dawna
realizuje program naprawczy. Jako przykład wskazuje się likwidację Powiatowego
Zarządu Dróg. Przyjrzyjmy się tej sztandarowej oszczędności.
W PZD pracowało 14 osób. Pracę w starostwie i jednostkach
podległych powiatowi znalazło 12 osób. Oszczędności są kolosalne! Wygląda na
to, że z tych oszczędności wkrótce wyremontujemy sporo dróg powiatowych. Aż
serce roście patrząc na wyremontowane drogi! Pierś nadyma się dumą! Szykują się
ordery, dyplomy, pochwały. A być może premie i nieokreślone czasowo okresowe
dodatki specjalne. Likwidacja PZD i robienie z tego sztandarowego pomysłu na
oszczędność to kpina z każdego kto dysponuje intelektem. To typowe robienie
wody z mózgu.
Starosta zapowiedział podczas ostatniej sesji, że
dofinansowania nie dostaną organizacje pozarządowe. Zapisana w budżecie na rok 2013
kwota dofinansowania dla ludzi, którzy społecznie chcą coś pożytecznego zrobić
dla lokalnej społeczności wynosiła 50 tys. zł. Organizacje pozarządowe
otrzymały znacznie mniej niż deklarowana kwota.
W mojej ocenie jest chamstwem i totalną bzdurą cięcie
wydatków, które służą aktywizacji różnych środowisk. Proszę popatrzeć na gminę.
I burmistrz i wiceburmistrz należą do Platformy, rzekomo Obywatelskiej. W wielu
miastach, powiatach, gminach wprowadzono budżety obywatelskie. U nas nie,
chociaż władzę sprawują ludzie będący członkami Platformy, rzekomo
Obywatelskiej. Ponadto zlikwidowano Fundusz sołecki co rozwojowi inicjatyw w
miejscowościach wiejskich się nie przysłuży. Mniejsza z tym. O co innego tu
idzie.
Sprzedano szpital, oddano drogi wojewódzkie. Takie są fakty.
W każdej firmie, normalnej firmie, jak pracownik ma mniej obowiązków, to
pracodawca ścina mu wynagrodzenie. Zarząd i starostowie maja więc mniej
obowiązków (z tych które mają też raczej średnio się wywiązują – patrz wnioski
RIO) a więc i ich wynagrodzenia powinny ulec proporcjonalnemu obniżeniu. Mniej
roboty – mniej mamony! Ciekawe czy w ramach programu oszczędnościowego sami
sobie skrócą czy też pojadą na dupach innych?! To samo dotyczy też radnych
koalicyjnych, bo jakoś nie widzę w nich entuzjazmu do dzielenia powszechnej
biedy, którą pomogli zmajstrować.
I to jest pytanie na ten czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz