W gminie rozdano nieomal wszystkie samorządowe karty.
Kolka zostało jeszcze nieodkrytych, ale ich odkrycie nastąpi 30 listopada
podczas 2. sesji Rady Miejskiej.
W programie obrad znajduje się punkt dotyczący obsady
komisji skarg, wniosków i petycji oraz komisję rewizyjną. Pierwsza z komisji
jest nowym ciałem, które powstało na skutek nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym
ze stycznia br. W zakres jej kompetencji będzie wchodziło rozpatrywanie skarg
na działalność burmistrza oraz jednostek organizacyjnych gminy. Do niej
kierowane będą wszystkie żale mieszkańców. W jej skład wchodzili będą radni ze wszystkich
klubów. Zgodnie z zapisami ustawy jej członkami nie mogą być radni będący przewodniczącym
rady oraz jego zastępcy. Według nowy nowych przepisów klub radnych może
utworzyć 3 radnych (wcześniej 2).
Komisja rewizyjna jest ciałem już znanym. W jej
skład wchodzą radni, w tym przedstawiciele wszystkich klubów, z wyjątkiem
radnych pełniących funkcje (przewodniczący
i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej). Opiniuje wykonanie budżetu gminy i
występuje z wnioskiem do rady gminy w sprawie udzielenia lub nieudzielenia
absolutorium burmistrzowi. Wniosek w sprawie absolutorium podlega zaopiniowaniu
przez regionalną izbę obrachunkową. Wykonuje również inne
zadania zlecone przez radę w zakresie kontroli.
Dobrym obyczajem jest takie ukształtowanie składu komisji rewizyjnej, bo
większość w niej miała opozycja. W końcu główną rolą tej komisji jest patrzenie
władzy na ręce. Jak będzie w komisji rewizyjnej naszej Rady zobaczymy 30
listopada.
30listopada na porządku obrad znajdzie się także uchwała dotycząca
wynagrodzenia burmistrza. Dotąd – wg uzasadnienia załączonego do projektu
uchwały – szefowa naszej gminy miała wynagrodzenie łączne w wysokości 10.620
zł. Ta kwota obowiązywała od lipca br. (wcześniej zarobki szefowej gminy
wynosiły łącznie 11.900 z wszystkimi przewidzianymi prawem dodatkami (specjalnym,
funkcyjnym i za wieloletnią pracę).
Dokonany również zostanie wybór wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej.
Dotychczasowy wice przewodniczący, tajemniczy niczym Sfinks Zygmunt Iciek,
nieprzenikniony jak angielska mgła, kochający wszystko co się napatoczy, byle
było urodziwe, jest mocnym kandydatem do tej funkcji, którą pełni już od czasów
niepamiętnych a może i dłużej. Podobno chce przebić trwając na tej funkcji wiecznego
premiera PRL J. Cyrankiewicza. Ale by to się spełniło musi jeszcze nasz drogi wiceprzewodniczący
trochę włosów stracić. Ana to trzeba czasu czyli kolejnych kadencji.
Ludzie w
głowę zachodzą kto też może zostać zastępcą szefowej gminy. Padają różne
nazwiska. Tak różne, że aż niewiarygodne. Niektórzy twierdzą, że żaden zastępca
nie jest potrzebny i wskazują nie kompletną nieużyteczność byłego(na szczęście)
zastępcy Andrzeja Rogali. Inni z kolei obstawiają na giełdzie nazwisk osobę…
tegoż Zygmunta Icieka. No, nie wiem, nie wiem, czy garnitur wiceburmistrza dla
szanownego doktora nie za ciasny aby? Postać to – pod względem intelektualnym –
wielkogabarytowa i rzeczywiście garniturek „wicka” może być ociupinę za zbyt
krępy. No i horyzonty poznawcze w ewentualnym nowym miejscu pracy nie tak
ciekawe. Co tam widać z gabinetu „wicka”? Wciąż to samo! A w gabinecie
doktora? Co klient, to inny widok.
Poważnym kandydatem jest naczelnik wydziału realizacji inwestycji Piotr
Głowacki, który pracuje w naszym urzędzie od 2008 r. Ma prezencję – ale co
najważniejsze – dobrze umeblowaną głowę. Jak on wytrzymał z szefową gminy tyle
lat i ona z nim, to ma człowiek charakter. I kompetencje, co jest
najważniejsze. Inteligentny, otwarty na współpracę, cierpliwy, bez stwarzania
sztucznego dystansu w rozmowie, konkretny, nie leje wody i nie mówi urzędniczym
żargonem. Ale jak tam będzie, to czas pokaże.
Co prawda na tym miałem zakończyć post, ale nagabywany jestem o powiat. No
cóż tu można powiedzieć? Przywiązujecie Państwo nadmierną wagę do tej mocno
podupadłej instytucji. Co ona może? Nic, bo kasy nie ma. A jak nie ma kasy, to
władza jest tylko jej pozorem. Kto sprawuje władzę w starostwie? Szrotowi
politycy. „Zalety” starosty znamy, byłego wiceburmistrza też, członek zarządu powiatu
przez ubiegłe 4. lata głosu z siebie nie wydał. Gdyby nie to, że siedział a
stołem prezydialnym, to nikt by nie wiedział, że istnieje. Ja wiem, że to
żenada, ale nie przesadzajmy. Gdzie miałby pracować obecny starosta, politolog
z wykształcenia? No, załóżmy (o co trudno), że sprawdziłby się na kasie w „Netto”
czy „Biedronce”. Ale kredyty (jakieś 400 tys.) z tej pracy trudno spłacać. Sami
Państwo przyznacie. A żyć trzeba! Zresztą, on już większych szkód nie narobi niż
już nam narobił. No to niech tam sobie siedzi, niech myśli, że coś znaczy,
niech tam mu co miesiąc na konto pensja wpływa. Mi osobiście jego osoba bardzo
niskim kalafiorem polatuje. Chciał radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki „kumpla”
na starostę, to ma. I jest cały happy. Pozwólmy radnemu „Bananowi” też być
szczęśliwym. Co prawda ujawnił się – ale dopiero po wyborach – tkwiący w nim „wieprzowy
gen”, ale nie było to dla mnie żadną niespodzianką. Po trupach do celu! Muszą
Państwo jednak wiedzieć o jednym. Gdy tenże „Banan” daje słowo swojego „honoru”,
to już kombinuje, jak tu zrobić Państwa w konia. Im bardziej jest przymilny,
potakujący, gotów do usług, to już kombinuje, jak by tu Państwa „wydymać”. On
swoje „słowo honoru” pojmuje na kształt kupy obornika, który w dowolnym
momencie można przerzucić dla własnej korzyści. No, taka jego uroda. No, ale
niech się bawi w radnego, bo przed wyborami z pampersem chodził obfajdany cały,
że go nie wybiorą. Teraz ma czas i może zajmie się pralnią samochodów przy
ulicy Kościuszki, która krew ludziom zacnym tam psuje. Z dobroci swojego serca
pomogę i mieszkańcom skarżącym się na ten interes i „Bananowi” rozwiązać ten coraz
bardziej palący i śmierdzący często problem.
Pamiętajmy więc, że starostwo powiatowe stanowi tylko imitację, nieudolną atrapę tej instytucji. A już dokonany wybór władz jest gwarancją utrzymania owego ersatzu w tej instytucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz