W poście „Zapiski nieopierzonego radnego”
wspomniałem Państwu o polowaniu, które miało miejsce blisko naszego miasta, bo
tuż przy ulubionym trakcie spacerowym górowian, jakim jest wyremontowana
niezwykle starannie droga wiodąca koło wodociągów, stanowiąca część trasy turystycznej
„Dziczek”.
Przypomnę tylko, że 15 styczna br. (niedziela), miłośników
poobiednich spacerów, wystraszyły i przeraziły odgłosy strzałów. Okazało się,
że to miłośnicy rur ognistych odbywają polowanie w tutejszym lesie, w pobliżu
ulubionego i licznie odwiedzanego traktu leśnego.
W toku rozgryzania sprawy udało mi się ustalić, że
wielbiciele ognistych rur są członkami koła łowieckiego „Dzik” z siedzibą w
Wąsoszu. Koło to ma swój teren łowiecki obejmujący również opisany powyżej
teren.
Pozornie wszystko wyglądało więc na zgodnie z
prawem. Kierowany jednak zasadą ostrożności i dążąc gruntownego wyjaśnienia
sprawy, by nie wyjść na osła, zwróciłem się do naszej gminy z prośbą o
przesłanie mi harmonogramu polowań tego koła na terenie naszej gminy. Dokument ów
otrzymałem i bardzo mocno się zdziwiłem. Jego skan zamieszczam poniżej.
Zdziwiłem się wielce, gdy w pierwszej rubryce
harmonogramu ujrzałem zapis, iż koło łowieckie „Dzik” miało polować 15 stycznia
2017 r., w okolicach miejscowości ach: Daszów (gmina Jemielno), Czeladź Wielka
(gmina Wąsosz) i Wierzowice Małe (gmina Góra) a nie na trasie turystycznej „Dziczek”!
Przez moment pomyślałem, że być może koło „Dzik” zmieniło
swoje plany i postanowiło zapolować na dziki i lisy w naszych okolicach. Taka
zmiana pociągałaby za sobą odpowiednie pismo do gminy informujące o zmianie
terenu polowania, bowiem zgodnie z prawem łowieckim koło myśliwskie ma obowiązek
powiadamiać o terminach organizowanych przez siebie polowań m.in. wójtów i
burmistrzów. Zadzwoniłem do naszej gminy i dowiedziałem się, że żadne takie
pismo nie wpłynęło.
Postanowiłem rzecz całą sprawdzić w naszym
Nadleśnictwie, gdyż zgodnie z odpowiednim przepisem prawa łowieckiego ono
również ma być informowane o polowaniach.
W rezultacie otrzymałem z Nadleśnictwa takiego oto
maila.
No cóż! Idą w zaparte – pomyślałem sobie. Tego, że
tak będzie spodziewałem się, bo wśród leśników sporo jest pasjonatów myślistwa.
A wiadomo, że kruk krukowi bachora nie zrobi! Tylko mało inteligentny sposób
odpowiedzi ogromnie mnie zdziwił. Jakby pisali do buraka jakiegoś. Taki dowcip
mi się przypomina z tej okazji:
Sąsiad pyta sąsiada:
- Dlaczego idziesz na polowanie w stroju wędkarza?
- Dla zmylenia zajęcy. Niech myślą, że idę na ryby!
Wypadałoby zatem zapytać dlaczego w harmonogramie
polowań zbiorowych przesłanych do gminy są określone miejsca, w których ma się odbyć
polowanie, skoro przepis na który się nasze wielmożne Nadleśnictwo powołuje,
nie zmusza do jego określania?
Prymitywizm tej odpowiedzi i polega również – a może
przede wszystkim – na braku logiki. Muszą Państwo wiedzieć, że ok. 90%
powierzchni naszego kraju podzielone jest na obwody łowieckie. Idąc tropem
myślenia zaprezentowanym przez – wybitnego w swojej klasie! – pracownika naszego
Nadleśnictwa, okazuje się, że przez cały sezon łowiecki każdy z nas wchodziłby
do lasu na własne, podwyższone ryzyko. Wszak skoro nieomal wszystko jest w
dzierżawie kół łowieckich, to zawsze można tam spotkać miłośnika grzmiącej
rury. I to niespodziewanie! Bez ostrzeżenia można więc znaleźć się na linii
ognia. W zasadzie nie powinniśmy chodzić do lasów w okresie sezonu łowieckiego,
a jak już to po pożegnaniu się z najbliższymi i z aktualną polisą ubezpieczeniową.
Boże! Jak się ubezpieczalnie o tym dowiedzą, to składkę podwyższą!
I w tym momencie śmiało mogę wieszczyć, że odpowiedź będzie
równie idiotyczna, jak ta jaką ja otrzymałem na swojego maila. A ponieważ ja
się spławić łatwo nie dam, to możecie Państwo oczekiwać dalszych wiadomości w
tej sprawie.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń