W piątek (13.03.) niespodziewanie odwiedził nasze miasto
tzw. „Bronkobus”, jeden z 17, które ostatnio zaczęły kursować po naszym kraju.
Czasami bywa tak, że w jednym z 17 „Bronkobusów” znajduje się Wiadomo Kto. W
pozostałych 16 niezbyt dokładnie wiadomo kto i po co się znajduje, ale nie
przeszkadza im to jeździć. Taka atrapa Wiadomo Kogo pojawiła się też w naszym
mieście.
Jakąż radość i wzruszenie odczuli nasi lokalni działacze
Platformy, rzekomo Obywatelskiej na wieść, że „Bronkobus” zawita też w naszym
mieście. Podobno „Bronkobus” witany był już na rogatkach miasta. Przygotowano
kwiaty, chleb, sól, by powitać Dostojnego „Bronkobusa” z należytą czcią i
szacunkiem. Były też mowy powitalne, ale – podobno – nie zdążono ich wygłosić,
bo Dostojny Pojazd mknął zbyt szybko.
„Bronkobus” zaparkował przy ul. Kościuszki. Tam też pojawił
się lokalny aktyw naszej wielce patafialnej Platformy, rzekomo Obywatelskiej. Nieliczny
aktyw, do zliczenia którego palców jednej ręki starczy z nabożną czcią oglądał
pojazd od strony zewnętrznej. Podobno jeden z aktywistów patafialnej partii,
nijaki „Bananowy Uśmiech” zużył całe opakowanie chusteczek higienicznych, by oczyścić
i wyglansować zad Dostojnego Pojazdu.
Podobno też inny z aktywistów parafialnej partii, rzekomo
Piotr Iskra, zadeklarował się, że osobiście jest gotów zastąpić nieco
nadszarpnięty na naszych powiatowych drogach resor Dostojnego Pojazdu lub też
jeździć w Dostojnym Pojeździe w charakterze tej części zapasowej. Podobno gotów
był być nawet tłokiem.
Podobno też kolejny aktywista parafialnej partii, jakoby
Piotr Wołowicz, zaoferował się, iż gotów jest robić wszystko, ale pod
warunkiem, że nie będzie nic musiał robić a już najbardziej myśleć, bo sprawia
mu to prezydencki „bul”.
Podobno nasza ukochana pani burmistrz przesłała osobisty
list gratulacyjny kierowany wprost na kierownicę Dostojnego Pojazdu, w którym
to życzyła Przemiłemu Gościowi, wielu kilometrów bezawaryjnej jazdy i
niechrzczonego paliwa. Szefowa naszej gminy przesłała też na pokład Dostojnego
Pojazdu dwie – prawie nowe! – opony, które po przeprowadzeniu 11 – go bieżnikowania,
śmiało mogą śmigać po autostradach. Podobno szefowa gminy ten niezwykle
atrakcyjny towar nabyła od aktywisty „Bananowego Uśmiechu”. W liście
gratulacyjnym znalazł się – podobno! – fragment mówiący, że uroda Dostojnego
Pojazdu jest mocno zbliżona do urody szefowej gminy, i że ona też czasami musi
świecić swoimi uroczymi reflektorkami przed ludźmi podłymi, którzy nie chcą
pojąc jej niebywałego geniuszu.
Słońce Góry zapewniło też Dostojny Pojazd, że od tej chwili
jej serce będzie biło w rytm jego tłoków, gdyż jest zjednoczone z nim
zjednoczone w miłości, szacunku i oddaniu.
Wzruszenie aktywu parafialnej partii sięgnęło zenitu, gdy
pozwolono im wejść na pokład „Bronkobusa”. Zaczęło się zwyczajnie. Wszyscy
aktywiści ucałowali klamkę, której rzekomo dotknąć miał sam (Wiadomo Kto), gdy
przez pomyłkę pomylił „Bronkobusa”. Dla aktywu przygotował (Wiadomo Kto)
niespodziankę w postaci swoich kilku osobistych drobiazgów. Miejscowy aktyw
partyjny mógł więc podziwiać: pieluchę tetrową, w którą (Wiadomo Kto) narobił
po raz pierwszy. Były też okładki „Słownika orograficznego” bez wnętrza, które
w okrutnych latach komunizmu wydarli mu agenci KGB, by uniemożliwić mu
ukończenie podstawówki.
Z rozszerzonymi oczami aktyw partyjny oglądał fragment zomowskiej
pałki, którą dzielny (Wiadomo Kto) z narażeniem życia i zdrowia odebrał
zomowskiemu partyzantowi, który ukrywał się bez jego wiedzy w piwnicy domu Wiadomo
Kogo. Z podziwem patafialny aktyw oglądał zdjęcia Wiadomo Kogo z polowań.
Szczególne wrażenie robiło zdjęcie ubitego podczas polowania w Lasku Kabackim
na obrzeżach Warszawy, zająca o wadze 1,5 tony i blisko 3 metrowych kłach.
Wiadomo kto ubił tegoż zająca po dwudniowej zażartej walce widłami. Widły te –
jako cenną pamiątkę rodzinną – Wiadomo Kto – do dzisiaj przechowuje i wiszą one
na honorowym miejscu na ścianie w salonie. Tymi widłami odległy przodek -
Wiadomo Kogo – zręcznie przetrząsał gnój w miejscowości Oborniki Śląskie,
województwo dolnośląskie.
Aktyw opuścił pokład Dostojnego Gościa i rozpoczął agitację
wśród miejscowej ludności na rzecz pokochania miłością pełną i chwilowo
odwzajemnianą opakowania Wiadomo Kogo. Wręczano kolorowe obrazki z nadobną
podobizną Wiadomo Kogo, głoszono hasła o „zgodzie” (nie mówiono na co, ale
chyba na tandetę) i „bezpieczeństwie” (darmowa antykoncepcja?). Ponadto
wręczano bardzo cenne souveniry w postaci długopisów (cena brutto w hurcie ok.
0,4 zł, z których – jak się później okazało – pisał średnio co trzeci. Jaka wartość
Wiadomo Kogo, takaż wartość souvenirów. Uśmiechano się serdecznie, obiecywano
gruszki na wierzbie, cuda na patyku, 365 dni lata i darmowe wczasy pod gruszą
(o ile się ma własną).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz