Widziałem piękny bilboard naszego ukochanego starosty Piotra „Cielęciny” Wołowicza startującego do do Sejmu. Ten bilboard jest po prostu cudowny. Starosta „Cielęcina” uśmiechnięty od ucha do ucha i gdyby na przeszkodzie nie stały uszy, to uśmiech miałby 360o.
I nie ma w tym nic dziwnego, że ukochany starosta „Cielęcina” ma taki piękny uśmiech. Ten uśmiech jest wyrazem bezgranicznego szczęścia ukochanego starosty „Cielęciny” z powodu jego światłych rządów, które z pewnością przejdą do historii naszego powiatu. A mają taką szansę, chociaż niekoniecznie zapiszą się złotymi zgłoskami. Osobiście widzę raczej barwy funeralne.
Czy wiecie Państwo, że pracownicy starostwa i część pracowników instytucji okołopowiatowych nie otrzymają w tym roku 12 pensji a 11? Taką decyzję podjął Zarząd Powiatu i obwieścił to pracownikom, którzy tę „dobrą nowinę” na wspak przyjęli do wiadomości, ale czy z entuzjazmem i najgłębszą wdzięcznością. To już inna bajka.. Rzecz taka w dziejach starostwa zdarza się po raz pierwszy. I na tej niwie palma pierwszeństwa bezapelacyjnie będzie należała do pana „Cielęciny”, który ma tę funkcję dzięki ... Głównemu Obrotowemu!
Spytają Państwo, kto też jest właścicielem tego rzadkiego przydomku?
Jest nim Moja Osobista Szelma – Marek Biernacki. Właściwie to był, bo mówimy o okresie, gdy Główny Obrotowy spełniając nieoczekiwane pragnienie, kaprys i ambicjonalną zachciankę „Cielęciny”, postanowił wyjść naprzeciw tym chimerom i je spełnić.
Tu trzeba sobie powiedzieć jasno i wyraźnie, że „Cielęcina” bycie starostą zawdzięcza właśnie inteligencji i uporowi Głównego Obrotowego. Bez zaangażowania Głównego Obrotowego, jego sprytu u talentu do gierek „Cielęcina” nigdy starostą by nie został. Pamiętam, że gdy Główny Obrotowy rzucił nazwisko Wołowicza na stół, to nikt tej kandydatury nie potraktował poważnie. Marek Biernacki nie jest pozbawiony poczucia humoru (chociaż wówczas nie był to dowcip najwyższych lotów), toteż towarzyszył mu wybuch śmiechu, po którym już kandydaturą się nie zajmowano. Moja Osobista Szelma też wówczas nie napierała.
Okazało się jednak, że był tylko taktyczny wybieg Mojej Osobistej Szelmy. Później wyciągnął on kolejne dwie kandydatury, ale te zmarły w momencie poczęcia.
Czas biegł, ale Główny Obrotowy nie zasypywał gruszek w popiele. Uparcie forsował „Cielęcinę” na starostę. I powiem Państwu, że tak skutecznie to robił, że niczym klasyczny męczybuła zmęczył i zamęczył wszystkich, na skutek czego „Cielęcina” został tym kim jest i na kogo się nie nadaje.
Opisałem to Państwu, by zasługi Głównego Obrotowego nie popadły w zapomnienie oraz by nikt nie sądził, że pełnioną funkcję zawdzięcza „Cielęcina” swoim nieistniejącym walorom oraz poziomowi intelektu.
Jak już się powiedział „A”, należy rzec „B”. Moja Osobista Szelma i Główny Obrotowy zapewniał wówczas wszystkich, że jest to najlepszy wybór. Wiele razy powtarzał wątpiącym (w tym i Kanalii): „Będziesz Pan zadowolony”.
Tu jednak historię dopowiedzieć trzeba niemal do końca. „Cielęcina” został starostą i jak to ludzie znający go przypuszczali – nie się nie działo. Wiadomo było od początku, że starostwo to w tym stanie pozostawionym przez poprzedników to tykająca bomba. „Cielęcina” i kierowany przez niego urząd (słowo „kierowany’ traktujemy z przymrużeniem oka) motał się, udawał, że coś robi. Udawanie było kosztowne dla powiatu – casus prezesa - spadochroniarza w szpitalu dowodzi tego najlepiej. Pamiętam, jak po 2 tygodniach „zarządzania” prezesa – spadochroniarza, z woli starosty „Cielęciny”, widać było, że to jajo jest całkowicie nieświeże. Na uwagi dotyczące złego wyboru i konieczności pogonienia spadochroniarza słyszałem w odpowiedzi od jednego z członków Zarządu, że „gdybyśmy go teraz odwołali, to byłaby kompromitacja”. No i nieudacznika przetrzymali przez trzy miesiące. Wszak nieudacznikowi „Cielęcina” i Zarząd z własnej kieszeni nie płacili.
Powróćmy jednak do Mojej Osobistej Szelmy. Czas płynął a Głównemu Obrotowemu mina robiła się coraz bardziej rzadziutka. I coraz rzadziej powtarzał „Będzie pan zadowolony”. W kwietniu zwrot „Będzie pan zadowolony” zastąpił „Kurwa mać, myślałem, że będzie inaczej”. W czerwcu i lipcu już tylko prosił, „by mu tego nie przypominać”. Przestał bronić tego, któremu zapewnił funkcję starosty.
Tu należy pochwalić Moją Osobistą Szelmę, iż przejrzał na oczy i zobaczył, iż wybór „Cielęciny” to już nie porażka czy klęska. To już nawet nie dopust Boży! „Cielęcina” w roli starosty to czysta aberracja!
Według mnie ma prawo „Cielęcina” pełnić funkcje kierownicze. Absolutnie mu tego nie odmawiam. Ale pełniąc je, powinien się wykazać. Powinien np. zacząć od szefowania działowi sprzedaży w „Biedronce” czy „Netto”. Przecież gdyby został kierownikiem pierwszego czy drugiego piętra w budynkach tych sieci handlowych, ani jemu, ani klientowi krzywda by się nie stała. A tak mamy co mamy. A dzięki komu to mamy?
Dzięki Głównemu Obrotowemu – Markowi Biernackiemu. I tu nasuwa się pytanie: „czy pan jest zadowolony, panie Marku Biernacki?”.
Z uśmiechu starosty „Cielęciny” na bilboardzie wynika, że on jest raczej bardzo zadowolony. Tylko niech mi pan, panie Marku Biernacki, powie z czego starosta „Cielęcina” może być zadowolony? Z tego, że pensje na raty będzie płacił?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz