Latem tego roku (17.07.
– 11.09.) nasze starostwo odwiedzili przemili kontrolerzy z Regionalnej Izby
Obrachunkowej we Wrocławiu. Goście ci byli tęsknie oczekiwani przez tzw. „władze”
powiatu. Witani – jak wieść gminna niesie – chlebem, solą i naręczami
kwiatów. RIO to państwowy, zewnętrzny i
niezależny organ kontroli i nadzoru jednostek samorządu terytorialnego, jak też
innych podmiotów, określonych w ustawie, w zakresie gospodarki finansowej,
czyli budżetu i zamówień publicznych.
Protokół z
kontroli RIO liczy 128 stron. Skontrolowano finansowe aspekty działalności starostwa.
Spostrzeżeń i uwag w „Protokole” jest bez liku. Ja jednak – na dziś – zajmę się
wydzierżawieniem lokalu dla PCZ Wrocław. Przypomnijmy, iż PCZ stał szczęśliwym
posiadaczem naszego szpitala, który otrzymał nieomal za darmo od powiatu, na skutek
niezwykłej głupoty (w mojej ocenie) jego włodarzy.
Z „Protokołu”
RIO wynika jednak niezbicie, iż włodarze powiatu czuli, że tak powiem, wyraźną „miętę”
do tej złodziejskiej firmy. 1 maja 2014 roku starosta (na psa urok!) i wicestarosta
(totalne nieporozumienie!) zawarli z PCZ umowę na dzierżawę 9 pomieszczeń w budynku po byłej przychodni (ul.
Armii Polskiej 8). Łączna powierzchnia pomieszczeń wydzierżawiona przekrętom z
PCZ wynosiła 113,66 m kw. PCZ – kie pseudobiznesmeni zobowiązali się w umowie dzierżawy
do płacenia czynszu dzierżawnego w kwocie 1318,46 zł na miesiąc. W umowie dzierżawy
zawarto ponadto klauzule dotyczące terminu wpłaty (do 10 każdego miesiąca z góry
) oraz naliczania odsetek za nieterminowe wpłaty czynszu. PCZ zobowiązał się (oni
do wielu rzeczy się zobowiązywali widząc przed sobą ciężkich frajerów) też do zapłaty
podatku od nieruchomości oraz innych należności publiczno – prawnych.
Pamiętam czas,
gdy tzw. „starosta” chwalił się, że uczciwy inaczej PCZ jest zainteresowany
zakupem całego budynku po byłej przychodni. Jak on się puszył, nadymał,
wzrokiem swym bladym bez wyrazu patrzał na radnych! Jakby chciał powiedzieć: „Z
tuzami biznesu polskiego się zadaję! A wy głąby?”. Tak mniemam, bo w głowie
jego nie siedzę. Okropnie ciasno tam być musi, czego dowiodła tzw. „sprzedaż”
szpitala.
Kontrolujący zauważyli,
że m.in. starostwo nie sporządziło wykazu nieruchomości przeznaczonych do
wydzierżawienia. Było to mocno na bakier z przepisami ustawy o gospodarce
nieruchomościami. Tzw. „starosta” usiłował – nieudolnie – tłumaczyć się, ze
wymagany prawem wykaz nieruchomości przeznaczonych do dzierżawy, był wywieszony
w starostwie. Kontrolujący jednak – przemili ludzie! – nie dali temu wiary
(zbrodniarze!) i stwierdzili: „nie przedłożono dowodów, iż w przedmiotowej
sprawie wypełniono obowiązki określone w art. 35 ust. 1 i ust. 1b ustawy o
gospodarce nieruchomościami. Wygląda na to, że „zbrodniczy” kontrolerzy nie
ufali staroście. Co za nietakt! Jaki brak ogłady towarzyskiej!
Nietaktowni, ale
za to dociekliwi kontrolerzy RIO spostrzegli też, że: „dzierżawca za cały okres
obowiązywania umowy nie zapłacił należności z tytułu czynszu o łącznej wartości
7.910,76 zł. Więcej! Kontrolerzy kwoty tej nie znaleźli na koncie 221, gdzie –
w myśl przepisów – powinna się znaleźć.
Ponadto
dzierżawca (PCZ) był zobowiązany do zapłacenia kwoty 7.641,59 zł za zużytą
energię, wodę, ścieki, wywóz nieczystości, sprzątanie, konserwację windy. Za te
usługi PCZ płacił, ale – jak zauważyli kontrolerzy – z opóźnieniem wynoszącym
od 45 do 70 dni, a nie w czasie 14 dni, jak stanowiła umowa dzierżawy. Pytany o
przyczyny tego stanu rzeczy starosta raczył odpowiedzieć tak:
I mamy odpowiedź
nie na temat, co jest domeną tzw. „starosty”. Czemu się dziwić, skoro – podobno
– zarówno starosta, jak i jego zastępca zbudowani są z komórek „amatorskich”,
które biologii są jeszcze nieznane. To prototypy na nasze nieszczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz