W odpowiedzi na Pana list przedstawiam skany
fragmentu tzw. „Umowy”, na mocy której PCZ Wrocław wszedł w posiadanie naszego
wspólnego dobra, jakim był szpital. W tej tzw. „Umowie” czerwoną linią podkreśliłem punkt mówiący o przeniesieniu praw własności do naszego szpitala
na PCZ. W tzw. „Umowie” nie odnajdzie Pan żadnych zapisów zabezpieczających interesy
powiatu w przypadku braku spłat należności za szpital. Na mocy tej tzw. "Umowy”
PCZ stał się właścicielem szpitala w momencie złożenia pod nią podpisów.
Podpisy pod tym nieszczęsnym dla nas dokumentem złożyli: Wielce Czcigodna
Pomyłka Powiatu Górowskiego – Piotr Wołowicz, wicestarosta – Paweł Niedźwiedź
oraz skarbnik powiatu – Wojciech Pospiech.
Jak więc widać zaufano PCZ Wrocław, przed czym sporo
osób myślących przestrzegało publicznie, głośno i wyraźnie. Proszę też
zauważyć, że w Środzie Śląskiej, gdzie też sprzedano szpital PCZ – owi zabezpieczono
się wpisem obciążającym hipotekę. U nas w dniu podpisania tzw. „Umowy” nie
zadbano o zabezpieczenie naszych interesów. Jak powiedział znany wszystkim i
ogólnie szanowany Wacław Grzebieluch: „Nieszczęście weszło w ten powiat!”
Przypomnę, że szanowany i bez wątpienia znający życie Pan Wacław, był przeciw
sprzedaży szpitala. Bogate życiowe doświadczenie a przede wszystkim wiedza
pozwalały doktorowi Wacławowi na – jak się okazało - słuszną postawę w obliczu
zapadłej decyzji o pozbyciu się szpitala. Ale wymienieni wyżej decydenci głusi
byli na jakikolwiek argumenty. Nie rozumieli nawet tego, że są zbyt miałcy
intelektualnie, by sprostać w należyty sposób temu wyzwaniu.
W swojej nieokiełzanej niczym pysze sądzili pierwsi
naiwni, że są zajmowane przez nich stanowiska, świadczą o ich mądrości,
inteligencji, wyjątkowej pozycji. A pycha zawsze poprzedza upadek! Na ich
upadek trzeba jeszcze odrobinę poczekać (dzięki Bogu wytężone prace w tym
kierunku trwają!), ale proszę zauważyć, że ofiarą ich bezczelnej pychy padło
ponad 30 tys. mieszkańców naszego powiatu. I ich ofiary nie mogą doczekać się
zadośćuczynienia!
Trzeba też wspomnieć o pomniejszych ich pomagierach
w dziele zaprzepaszczenia naszego szpitala. Weźmy takiego byłego już lekarza i
na szczęście radnego już byłego lekarza Edwarda Szendryka. Ten był wielkim zwolennikiem
sprzedaży naszego szpitala. Był nawet przewodniczącym Rady Powiatu zajmując ten
fotel po odwołaniu Zbigniewa Józefiaka. Edward Szendryk skompromitował się np.
głosowaniem za zniesieniem nocnych dyżurów aptek. I na skutek podjętej uchwały
przez Radę Powiatu uchwały w tej sprawie przez chyba 3 miesiące dyżurów aptek nie
było. Oczywiście uchwała ta była od początku niezgodna z prawem. „Prawo
farmaceutyczne” z mocy prawa stanowi, że apteki – i to bez żadnej łaski! – mają
mieć dyżury. I za ich pozbawieniem :Państwa głosował ówczesny radny i lekarz
Edward Szendryk. Uchwał oczywiście zaskarżona została przez nadzór prawny
wojewody i padła. Ale czy rolą przewodniczącego Rady Powiatu, na dodatek
lekarza, jest utrudnianie Państwu dostępu do aptek?! I to niezgodnie z prawem?!
Czy taki działanie leżało w interesie mieszkańców powiatu?! No, nie dajmy się
zwariować!
A wiecie Państwo, jak na uwalenie uchwały przez nadzór
prawny wojewody zareagował starosta, czyli Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu?
Orzekł, że teraz już wiemy. A wystarczyło przeczytać art. 94 p. 1. Ale kto by
to czytał?! Chcieć to móc! A władza może wszystko. Tak przynajmniej wydaje się
oszołomom, którzy akurat są w jej posiadaniu.
Wróćmy do osoby Zbigniewa Józefiaka. Było on również
przeciwnikiem sprzedaży szpitala. Był przeciw, gdyż podzwonił gdzie należy,
porozmawiał z ludźmi, którzy w internecie wyrażali swoja opinię o PCZ. Jako
człowiek inteligentny wyrobił sobie zdanie i opinię na temat tej firmy. Mówił
głośno o swoich zastrzeżeniach, ale nikt go nie słuchał, bo cała koalicja zauroczona
była pozbyciem się szpitala.
Słów kilka o koalicji z lat 2010 - 2014. Nie
pamiętam nawet wszystkich nazwisk radnych tworzących tę nieszczęsną w skutkach
koalicję. I nie będę sobie ich przypominał, bo nie warto tego robić. Powiem
tylko, że w mojej ocenie oddałem im ogromną przysługę. Na swoim blogu umieściłem
ich nazwiska. I w ten sposób te miernoty przeszły do historii. Słyszą Państwo,
jak Historia ze mnie rechoce?!
Weźmy na moment na tapetę takiego radnego, mojego
ulubieńca zresztą. Radnego powiatowego już od 3 kadencji, Marka „Bananowego
Uśmiecha” Biernackiego. Stanowi on wprost
kliniczny przykład, jak być radnym nim w rzeczywistości nie będąc. Od razu
jednak zastrzegam, że mój pupil żadnej, ale to żadnej korzyści z faktu bycia
radnym powiatowym nie osiągnął. Nie liczymy oczywiście diety radnego, bo co to
za pieniądze?! Nędza po prostu! Wstyd się po nie schylać! Te żałosne 670 zł
miesięcznie nawet nie jest w stanie zrekompensować ubytku kalorii związanych z
procesem schylania się po te drobne.
I nie liczcie Państwo, że 670 zł razy (w
przybliżenie w przypadku mojego wielce drogiego „Banana” daje ponad 40 tyś. zł.
Bo czy owe 40 tys. może znaczyć cokolwiek wobec zło0tych zdań, które wypowiada mój
najdroższy przyjaciel „Banan” „Komisja taka to a taka jednomyślnie zaopiniowała
projekt taki a taki”. I w ten sposób każde wypowiadane przez mojego
najdroższego przyjaciela „Banana” zdanie ma wartość ok. stówki, chociaż merytorycznie
rzecz ujmując żadnej wartości intelektualnej. By nie mijać się z prawdą
stwierdzić też należy, że źrenice oczu moich, czyli „Banan” był również wielkim,
kolosalnym nawet, zwolennikiem sprzedaży naszego szpitala. Podobno nosi się obecnie
z zamiarem otworzenia takiej placówki, w której co prawda będzie trzeba płacić
za pobyt, ale usługi medyczne będą za darmo. Pod warunkiem, że będzie się miało
prywatnego lekarza i pielęgniarkę oraz aptekę. Ma mój „Bananik” łepetynkę do
biznesu!
Pamiętam też takiego radnego powiatowego, ale tylko z
wyglądu. Taki zwalisty był, koło „Banana” podczas sesji siedział. Pamiętam go z
tego, że wielki był. I z niczego więcej. Chyba miał na nazwisko Żagiewka, ale
głowy za to nie dam.
O! Ale pamiętam, że w radnym był doktor Jan
Kalinowski. Też zadeklarowany przeciwnik regulowania długu za śmietnisko naszym
szpitalem. Jego zimnym i pełnym logiki argumentom przeciw sprzedaży szpitala
towarzyszyło nieodłączne milczenie zwolenników jego pozbycia się. Wrodzona
logika kontra intelektualna pustka.
Radnym był – i jest – Grzegorz Aleksander Trojanek,
który też nie zhańbił się głosowaniem za opyleniem szpitala za śmieci.
Proszę się mi nie dziwić, że nie pamiętam nazwisk
radnych kadencji 2010 – 2014. A z czego ja ich mam pamiętać? Z przeraźliwego
milczenia? Z pustki wiejących i ich twarzy?! Z oczu, przez które widać było widok
za głową?!
Ot, podzieliłem się z Państwem garścią wspomnień
czasów nieodległych, które bokiem nam wyszły i niczym uporczywa czkawka wracały
będą lata całe. Bo szczera i brutalna prawda jest taka, że miasto powiatowe
Góra jest bez szpitala. Winnych po stronie władzy wskazywałem niejednokrotnie.
Dramat polega jednak na tym, że sprzedaż szpitala odbyła się przy waszej – moi drodzy
mieszkańcy powiatu - biernej postawie w tej sprawie. Nie dość tego, to większość
z Państwa, w roku 2010 wybrała do samorządu tych, którzy do opylenia szpitala
się przyczynili. A ja przed wielu z nich Państwa przestrzegałem. Byłem niczym „głos
wołający na puszczy”. Proszę sobie poczytać moje posty z roku 2010, 2012, 2013.
Ja się ich nie wstydzę, bo wszystko co tam napisałem było, jest i będzie prawdą,
bo szóstym zmysłem wyczuwam idiotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz