Biegły ds. populizmu i merytoryki w gminie Góra |
W punkcie trzecim dzisiejszej
sesji Rady Miejskiej Góry znalazła się o uchwała o wynagrodzeniu burmistrza.
Prowadzący obrady Jerzy Kubicki – ni z gruszki, ni z pietruszki – zaproponował podniesienie
pensji Ireny Krzyszkiewicz. I rozpoczął się chocholi taniec. W roli Chochoła
wystąpił Jerzy Kubicki. Jerzy „Chochoł” Kubicki w bardzo niesmaczny i
niewyszukany estetycznie sposób zaczął chwalić osiągnięcia burmistrza. Przytaczał
miliony, które podczas swojego urzędowania zdobyła szefowa gminy, mówił coś
niejasno o „służbie”, apelował by nie ulegać populizmowi („pewne części umysłu
są na to podatne”), prawił o oszczędnościach wynikających z faktu zajścia przez
naczelniczkę wydziału ochrony środowiska w ciążę, którą wycenił 62 tysiące
rocznie (przynajmniej ja tak to zrozumiałem). Kilkanaście razy populistycznie
apelował o zaniechanie wystąpień populistycznych i prosił niemerytorycznie o
merytorykę.
Wydaje mi się, że te dwa trudne słowa, które padały nieprzerwanie z ust przewodniczącego, czyli „populizm” i „merytoryczność” są jedynymi trudnymi słowami, które poznał on podczas służby patrolowej. Widocznie musiał kiedyś zatrzymać kogoś z wyższym wykształceniem.
Następnie Jerzy „Chochoł” Kubicki
błagał radnych, by ci wsparli jego wzniosłą inicjatywę podwyżki dla pani
burmistrz, gdyż jak stwierdził: "pani burmistrz ma na utrzymaniu rodzinę." Wiadomo powszechnie, że rodzina pani burmistrz jest jedyną na terenie gminy Góra,
która ma w rodzinie burmistrza, którego wspiera w dziele podwyżki Jerzy „Chochoł”
Kubicki.
Np. moja znajoma Eugenia G. ma
troje dzieci, bezrobotnego męża i nie jest to absolutnie rodzina, bo nie zna
jej Jerzy „Chochoł” Kubicki, a więc pani
Eugenia nie może liczyć na podwyżkę.
Koronny argumentem Jerzego „Chochoła”
Kubickiego, który miał przemówić wyobraźni 20 radnych i poruszyć ich
skamieniałe sumienia było uświadomienie wszystkim, iż burmistrz daje z własnej,
dużej i zasobnej sakiewki pieniądze na WOŚP. Ponadto Jerzy „Chochoł” Kubicki
wspomniał coś o tym, że gdy potrzebuje jakiegoś wsparcia dla społecznej
inicjatywy, to zawsze może przetrzepać zasobną sakiewkę nieocenionej burmistrz.
Następnie Jerzy „Chochoł” Kubicki
wynalazł argument dotyczący możliwości
powołania przez panią burmistrz dwóch zastępców (czego nie było w historii
naszej gminy) i uzasadniał to w sposób niepopulistyczny i wysoce merytoryczny,
tak że z trudem nie posikałem się ze śmiechu. Wyszło na to, że nasza burmistrz
jest szalenie łaskawa, bo mogła powołać dwóch zastępców, a obrabia gminę
jednym, który liże wyborcze rany z powodu totalnej porażki w wyborach.
Ponadto dowiedzieliśmy się od
Jerzego „Chochoła” Kubickiego, że burmistrz pracuje w święta, niedziele i
soboty, zaszczyca festyny, uroczyste msze, rocznice, a bywa że pogrzeby. Jak
śpiewało „Ich Troje”:
A wszystko to, bo Ciebie Jerzy kocham /
i nie wiem jakbym bez Ciebie mogła żyć!
Burmistrz Krzyszkiewicz
zaoponowała przeciwko podwyżce, co dla wszystkich wydało się dziwne, gdyż Jerzy
„Chochoł” Kubicki nie podał jeszcze skali proponowanej przez siebie podwyżki. Nominowana do podwyżki szefowa gminy broniła się przed nią, twierdząc, że jej nie chce, nie pożąda i nie pragnie, bo
jej celem jest „służba” i ona ma służyć mieszkańcom, a nie mieszkańcy jej. Z
tym populistycznym podejściem burmistrz Ireny Krzyszkiewicz nie zgadzał się nadal przewodniczący, który
usilnie szukał sprzymierzeńców wśród radnych, by doprowadzić do podwyżki. Ci
jednak nie wyrażali jakiejkolwiek ochoty do poparcia jego propozycji.
Głos zabrał radny Jacek Szczerba,
który w wysoce „populistyczny” sposób przypomniał argumentację towarzyszącą
ostatniej podwyżce pani burmistrz. Przypomnę, że wówczas znacznie wzrosło jej
wynagrodzenie, co argumentowano niepowoływanie zastępcy. Rady Szczerba z
lekkością, łatwością i inteligencją rozłożył na czynniki pierwsze toporną
argumentację Jerzego „Chochoła” Kubickiego stwierdzając, że w tej sytuacji, gdy
pani burmistrz jest tak obciążona pracą, wiceburmistrz Andrzej Rogala dwoi się
i troi i przepoczwarza należałoby pomyśleć o powołaniu drugiego wiceburmistrza, który odciąży pierwszego
wiceburmistrza, a ten z kolei odciąży szefową gminy.
Przyznam się, że ze względów
na znajomość praw fizyki pomysł radnego Szczerby nie spodobał mi się, bo jak oni zaczną
się odciążać, to w gminie można przestać działać grawitacja, a oni odlecą w
kosmos.
Po wystąpieniu radnego Jacka Szczerby
ponownie głos zabrał, Jerzy „Chochoł” Kubicki, który stwierdził, że burmistrz: „wykonuje
swoją pracę na 150 %”, czym wpisał panią burmistrz w galerię nieśmiertelnych
stachanowców stawiając ją koło Wincentego Pstrowskiego, zresztą świętej pamięci
już.
Kolejnym mówcą w tej sprawie był
radny Adrian Grochowiak, który dzisiaj debiutował podczas sesji. Radny odczytał
opinię mieszkańców na temat ewentualnej podwyżki dla pani burmistrz. Delikatnie
mówiąc opinie te zalecały raczej obniżkę, co Jerzy „Chochoł” Kubicki nazwał
tradycyjnie populizmem.
Opierając się na licznych
opiniach mieszkańców radny Adrian Grochowiak podsumowując zaproponował, takie
oto wyjście: pozostawiamy wynagrodzenie pani burmistrz na dotychczasowym
poziomie, ale pani burmistrz nie będzie miała zastępcy zgodnie z tym, co
deklarowała przy poprzedniej podwyżce. Uznał, że sprawa ta według górowian ma
wymiar moralny, gdyż złożonych publicznie obietnic należy bezwzględnie
dotrzymywać.
Na sali zapadła niezręczna cisza
i nikt nie odniósł się do propozycji radnego. O dziwo! Nawet Jerzy „Chochoł”
Kubicki nie odważył się jej nazwać populistyczną. Milczenie było tak wymowne,
że aż aprobujące wypowiedź radnego Adrian Grochowiaka.
Dyskusję na ten nieszczęsny temat zakończył radny Jerzy Przybylski, który stwierdził, że jest za tym by utrzymać wynagrodzenie burmistrza na dotychczasowym poziomie.
W efekcie pobory burmistrz
Krzyszkiewicz pozostały na dotychczasowym poziomie i wyglądają następująco:
- wynagrodzenie zasadnicze: 5 600
zł,
- dodatek funkcyjny: 2 100 zł
(maksymalny!),
- wysługa lat: 1120 zł,
- dodatek specjalny: 3080 zł (40
%, czyli maksymalny).
Łącznie więc burmistrzowa zarabiała będzie 11 900 złotych
miesięcznie brutto.
Cała ta afera z podwyżką nikomu
nie była potrzebna i widać było, że ktoś tu się bawi w dobrego i złego
policjanta. Rzecz bzdurna, bo podwyżka dla pani burmistrz mogła wynieść co
najwyżej 400 zł. Nie było co się ścierać, a rzecz wywołana do tablicy przez
Jerzego „Chochoła” Kubickiego stała się groteską. Nie należy biednym ludziom
dawać powodu do wściekłości, bo kwota wynagrodzenia pani burmistrz
odpowiedzialnej za 21-tysięczną gminę jest i tak bardzo wysoka. Prezydent
Głogowa zarabia 7 800 zł brutto, a prezydent Wrocławia tyle co nasza Irena
Krszyszkiewicz.
Nieraz lepiej panie Kubicki siedzieć cicho niż wywoływać wilka
z lasu. I rzecz jeszcze jedna, taki mój prywatny apel do pana: niech Pan nie
odbiera głosu radnym i im nie przerywa. Dziś odniosłem takie wrażenie, że po
prostu panu odbiło i chcesz pan robić za demiurga. Białoruskiego stylu
prowadzenia sesji nie ścierpię. Nie po to mamy demokrację, by pan przerywał
radnym, gadał nie zawsze do rzeczy, a
często bez sensu i z dala od tematu. Dzisiejszy pański populizm odpuszczam panu,
ale prezentowanego przez pana chamstwa podczas prowadzenia obrad nie będę
przepuszczał. To nie jest dyżurka w Komendzie Powiatowej Policji w Górze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz