Podczas nieformalnego spotkania radnych w sprawie „pomysłu”
na spłatę odszkodowania dla „Chemeko – System” starosta Wołowicz, po
zakończeniu swojej specyficznej mowy, zaprosił zebranych do dyskusji.
Zaproszenie nie odniosło jednak żadnego skutku. Radni
uczestniczący w nieformalnym spotkaniu jakoś nie kwapili się do dyskusji nad
tak poważnym problemem jakim jest zapłata odszkodowania.
Pod sklepieniem sali nr
1 starostwa powiatowego słychać było tylko męczącą wszystkich ciszę, którą od
czasu do czasu przerywało brzęczenie much, które uczestniczyły w spotkaniu nie
będąc zaproszonymi przez dostojnego gospodarza spotkania. Jedni radni z
rosnącym zainteresowaniem śledzili trajektorię lotu tych owadów, inni z
rosnącym z minuty na minutę zaangażowaniem oglądali własne paznokcie. Byli też
radni przeglądający jakieś notatki oraz radni amatorzy – stolarze sprawdzający
jakość lakieru położonego na stołach konferencyjnych oraz zawiły wzór słojów.
Trwało to przez kilka minut. W tym czasie starosta raz
jeszcze zaprosił radnych do dyskusji. Rezultat był identyczny z tą różnicą, iż każdy
z radnych jeszcze bardziej zagłębił się w dogłębne studiowanie wybranej przez
siebie dziedziny wiedzy.
I jeżeli jest zrozumiałe, że radni opozycyjni nie kwapili
się do zabierania głosu, to ze zdziwieniem należy przyjąć do wiadomości fakt, iż
nie garneli się do wygłaszania swojej opinii radni koalicyjni.
Z tego co mi wiadomo, cała Rada Powiatu w niesamowitym napięciu
oczekiwała na wystąpienie „Mózgu Koalicji” radnej Danuty Przepieli, chluby i
dumy gminy Wąsosz, intelektualnego zaplecza burmistrza Stuczyka i osobistego
doradcy starosty Wołowicza. „Mózg Koalicji” badawczo spoglądał na radnych
wszystkich frakcji, wydymał wargi a liczne zmarszczki na czole świadczyły ewidentnie,
iż zwoje mózgowe „Mózgu Koalicji” wykonują tytaniczną, nieznaną zwykłym śmiertelnikom
pracę.
Jak mi opowiadano, jeden z radnych widząc ten heroiczny bój ustawił
na swojej komórce nr 112, by wezwać sikawkowych na wypadek nieszczęścia. Stało się
to w chwili, gdy wokół głowy „Mózgu Koalicji” zauważono unoszenie się dymu. Po
chwili jednak radny ów skonstatował, że to nie dym, ale drobiny pyłu, które
unoszą się w świetle wiosennego słońca. Toteż radny z ulgą mógł wykasować
numer. Okazało się, że próżno wyczekiwano wystąpienia „Mózgu Koalicji”. Duma
Wąsosza nie spożyła bowiem tego dnia Red Bulla, co nie dodało jej wiadomo
czego.
Słowem nie odezwali się także inni członkowie koalicji. Radny
Marek Biernacki podczas narady kreślił układy choreograficzne do sławnego już,
jak powiat długi i szeroki: „Tanga z felgami i szprychami w tle”. Jeden z
radnych zauważył, iż jednym z trudniejszych numerów kreślonych przez przyszłą
gwiazdę „You Can Dance” jest ten, w którym Moja Osobista Szelma gra na
przerobionym na trąbkę katalizatorze, śpiewa, felgi tańczą solo, szprychy robią
striptiz zdejmując z siebie osłonki chromo – niklowej. Numer kończy się żonglerką,
podczas której moja Osobista Szelma żongluje nie tylko felgami, nagimi
szprychami, ale też członkami całej górowskiej PO. Podobno zaplanowane jest, iż
na czas tych ostatnich nie wyłapie. Zawsze mówiłem, że Moja Osobista Szelma ma
przed sobą przyszłość. Cóż, wyżonglowani a nie wyłapani na czas członkowie PO,
jako materiał do budowania dalszej kariery radnego Marka Biernackiego, to
ciekawy eksperyment.
Smutny jak kondukt pogrzebowy i wystrojony jak wiejski
żałobnik Marek Hołtra siedział podczas nieformalnej narady niczym rasowa
płaczka, której czasowo zabrakło łez, bo cebula wyschła. On również nie zabrał
głosu. Część radnych obserwując radnego Hołtrę miała wrażenie, iż za chwilę w sali
pojawi się katafalk a na nim „sosnowa jesionka”. Niektórzy mieli w głębi żal do
siebie, że nie wzięli ze sobą znanego śpiewnika: „Gorzkie żale po czasie” (ostatnimi
czasy jest to ulubiony śpiewnik członków górowskiej PO, gdzie znajduje się
piosenka o znamiennym tytule: „Z otchłani niebytu wołamy cię Piotrze”). Inni
znowu odczuli bolesny skurcz w dołku i szóstym zmysłem poczuli nadchodzące
ostatnie namaszczenie dla powiatu w postaci komisarza.
Podobno nasze lokalne „platfusy” są przekonane, iż w razie
ostatniego namaszczenia udzielane ono będzie powiatowi przez świeckiego duchownego
z ramienia „Ryszawego” – Piotra Wołowicza. Tu z miejsca nasuwa się przysłowie: „Ubrał
się diabeł w ornat i na mszę ogonem dzwoni”. Ale to dobrze, bardzo dobrze,
gdyby tak miało się stać z powodów, których Państwu nie muszę chyba wyłuszczać.
Podczas nieformalnego spotkania głosu nie dał z siebie również
radny koalicyjny Jan Bandzior. Słyszano podobno, jak zbielałymi wargami mówił: „Ratuj
Matko Małej Ojczyzny, Szafarko Dóbr Wszelakich, Praprzyczyno wszystkiego i ratuj
dziatwę swą, która jest bez Ciebie ślepa niczym kocięta w angielskiej mgle. Przyjdź
Słoneczko 24 godziny na dobę z pomocą, kup latarkę i oświeć nas.”
Kolejny radny powiatowy – Piotr First (dywersja Wąsosza w
powiecie, ale godny kompan „Mózgu Koalicji”) również nie wziął udziału w
dyskusji za co po nieformalnej naradzie sam sobie wlepił w dzienniczku ucznia
trzy jedynki z plusem z zachowania (plus był za obecność na spotkaniu).
Starosta i wicestarosta w tym czasie wyczekiwali na chętnych
do dyskusji. Atoli nikt nie kwapił się do mielenia jęzorem, gdyż powszechnie
wiadomo, że próżne gadki i obietnice, to
domena „platfusów” więc nikt w ich rolę wcielać się nie chciał, by na
podrzędnego aktorzynę ze spalonego teatru nie wyjść. Obaj panowie z widoczną w
oczach tęsknotą oczekiwali na głosy w dyskusji, głosy wołające w tej kadencji,
jak zwykle, na puszczę, ale się nie doczekali. Faktem tym byli bardzo
zbulwersowani i nie mogli tego ogarnąć, pojąć i wyciągnąć wniosków.
A te są
proste. Radnym znudziły się już gadki bez szczegółów i nie zamierzają dać się wciągać
w rozważania o wysokim stopniu abstrakcji, z
których absolutnie nic nie wynika. A nie wynika, bo członkom Zarządu i
koalicji warto przypomnieć, że: „Bezczynny mózg jest warsztatem diabła”. I dlatego
z tego nic dobrego wyniknąć nie może. Chyba, że ktoś lubi zapach siarki na tym
padole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz