wtorek, 28 stycznia 2014

Salomonowy wyrok

Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Głogowie miała miejsce rozprawa przeciwko wójtowi gminy Niechlów Janowi Głuszce. Sprawa rozpoczęła się w listopadzie 2011 r., ale jej korzenie sięgają wyborów samorządowych, które miały miejsce w 2010 r.

W grudniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Głogowie był gotów na odczytanie wyroku w tej sprawie. Wyrok miał zapaść bez rozprawy sądowej, gdyż w trakcie dochodzenia Jan Głuszko przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jednak wójt wówczas chorował, przez co odczytanie wyroku było niemożliwe. Ówczesny wyrok był również dla wójta Jana Głuszki korzystny. Sąd umarzał bowiem warunkowo sprawę. W ten sposób wójt nadal mógł pełnić swoje obowiązki.

Okazało się jednak, że wójt Jan Głuszko nie zamierza przystać na takie zakończenie sprawy. W grudniu ogłosił, iż chce rozprawy sądowej i nie zgadza się na formułę warunkowe umorzenie sprawy. Wójt Jan Głuszko oczekiwał, iż w trakcie rozprawy sądowej zostanie oczyszczony z zarzutów.

Przypomnijmy genezę sprawy. Początek dało doniesienie byłego pracownika Urzędu Gminy w Niechlowie – Jana Sowy do organów ścigania, który zawiadomił je, iż wójt gminy Niechlów Jan Głuszko, przed drugą turą wyborów samorządowych w 2010 r. wypisał mu delegację do Legnicy. Wg Jana Sowy w rzeczywistości wójt nie nakazał mu udania się do Legnicy na szkolenie, które wówczas nie miało miejsca, ale kazał jeździć po terenie gminy Niechlów i prowadzić agitację na rzecz swojej kandydatury na wójta.

Muszą Państwo pamiętać, iż wówczas w gminie Niechlów do elekcji na to stanowisko stanął m.in. Jan Sowa, Marek Zagrobelny oraz pełniący wówczas już po raz czwarty swoje obowiązki wójta. Jan Sowa przepadł w I turze wyborów samorządowych i na placu boju pozostały dwie kandydatury: będącego wójtem Jana Głuszki oraz Marka Zagrobelnego. Doszło do II tury wyborów.

I właśnie przed II turą wyborów na wójta gminy Niechlów – wg zeznań Jana sowy – miało dojść do wystawienia feralnej delegacji oraz namawiania go przez wójta do agitacji na rzecz kandydatury Jana Głuszki. Miało mieć to miejsce na początku grudnia 2010 r.

Ówczesny pracownik gminy Niechlów – Jan Sowa, potajemnie nagrał rozmowę, którą odbył z nim wójt. W marcu 2011 r. wójt Jan Głuszko przeprowadza reorganizację urzędu gminy. W nowej strukturze organizacyjnej znika referat rolnictwa, którego szefem był Jan Sowa. Ponadto otrzymuje on wypowiedzenie umowy o pracę bez obowiązku jej świadczenia.

W listopadzie 2011 r. Jan Sowa powiadamia organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta gminy Niechlów.

Finał sprawy odbył się dzisiaj w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Głogowie o godz. 12.00. Jedynym świadkiem w sprawie był Jan Sowa. W trakcie rozprawy świadek podtrzymał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania. Swoją wersję wydarzeń podtrzymał również wójt. Obrońca wójta przepytała świadka Jana Sowę na okoliczność motywów, które nim kierowały, gdy zdecydował się na zgłoszenie sprawy na policję. Szczególnie Wysoki Sąd interesował się okresem, jaki upłynął od nagrania wójta a ujawnieniem sprawy policji. Było to nieomal 11 miesięcy.

Świadek Jan Sowa stwierdził, iż do przekazania nagrania i złożenia zawiadomienia doszło dlatego, że w między czasie stracił pracę, pozbawiono go nadzoru nad stadionem w Niechlowie, którym opiekował się nieprzerwanie od 1985 r. To – wg świadka – przelało czarę goryczy.

Pytany przez obrońcę Jana Głuszki o cel dokonania nagrania świadek Jan Sowa zeznał, iż robił to z myślą o przyszłości.

Sąd zadał również pytanie wójtowi Janowi Głuszce na temat jego przyznania się maju 2012 r. do zarzuconego mu czynu. Oskarżony stwierdził, że wówczas bardzo poważnie chorował i miał po prostu tego wszystkiego dosyć. Nie wytrzymywał stresu wywołanego sprawą i chorobą. Jak stwierdził wójt, decyzję o przeprowadzenie pełnej rozprawy podjął po tym, gdy poczuł się lepiej.

Obrońca zgłosił wniosek o dokonanie analizy fonoskopijnej, której celem miało być upewnienie się przez Wysoki Sąd, iż osoba rozmawiającą ze świadkiem był oskarżony Jan Głuszko.

W tym momencie Wysoki Sąd zarządził przerwę. Po ok. 5 min. Sprawę wznowiono. Sąd odrzucił wniosek obrońcy stwierdzając, iż jest to gra na czas.

W mowie końcowej obrońca Jana Głuszki usiłował podważyć zeznania świadka Jana Sowy. Obrońca wskazywał na nieścisłości w stenogramie spisanej z dyktafonu rozmowy pomiędzy świadkiem a oskarżonym, usiłował interpretować treści spisane z dyktafonu oraz przekonywał Sąd, iż Jan Sowa działał z niskich pobudek.

Obrona wniosła o uniewinnienie Jana Głuszki a w przypadku braku zgody Wysokiego Sądu co do takiego wyroku o umorzenie sprawy z powodu niskiej szkodliwości popełnionego czyny.

Wysoki Sąd zarządził przerwę, po której nastąpiło odczytanie wyroku. Sąd umorzył sprawę Jana Głuszki. W ustnym uzasadnieniu wskazał, iż z całą pewnością oskarżony jest winien popełnienia zarzucanego mu czynu. Swoje przekonanie sędzina oparła na dwóch filarach. Pierwszym z nich było przyznanie się w maju 2012 r. oskarżonego Jana Głuszki do popełnienia zarzuconego mu czynu oraz zeznania świadka Jana Sowy. Zeznania te – jak podkreślił Wysoki Sąd – były wiarygodne, gdyż świadek w toku wielu przesłuchań ich nie zmieniał. Ponadto przedstawicielka Temidy podkreśliła, iż nie jest dla Sądu wiarygodna sugestia, iż Jan Sowa sam sobie wystawił delegację i ją podpisał. Sąd przypomniał również, iż Jan Sowa otrzymał już wyrok w tej sprawie, którym było warunkowe umorzenie sprawy na okres 1 roku.

W tej sytuacji Sąd orzekł, iż umarza sprawę ze względu na niską szkodliwość czynu popełnionego przez oskarżonego, upływ czasu od zdarzenia i niejasne pobudki świadka Jana Sowy w sprawie nagrywania oskarżonego. Ponadto Sąd zauważył, że w sprawie tej przewijają się motywy polityczne a Sąd trzyma się od niej z dala.

Sąd nakazał Janowi Głuszce wpłacenie do kasy gminy Niechlów kwoty 140 zł, czyli tyle, ile Jan Sowa pobrał z tytułu nieprawnie pobranej delegacji.

Wyrok nie jest prawomocny. Janowi Głuszce przysługuje prawo do odwołania, ale Janowi Sowie już nie. Odwołanie złożyć może przewodniczący Rady Gminy Niechlów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz