Odwiedziłem dzisiaj Powiatowy Ośrodek Sportu i Rekreacji w
Górze (Arkadia), gdzie dyrektorem pozostaje chwalebny „przykład” dla uczącej
się młodzieży – dyrektor Tomasz Krysiak. Oczywiście, nie chodziło mi oto, by
ujrzeć dyrektora – specjalistę od durnych i bezmyślnych plagiatów. Wiedziałem
bowiem, że pan dyrektor dorabia sobie do skromnej dyrektorskiej pensji w szkole
w Irządzach. Wszak za 4500 zł plus dodatki brutto szalenie trudno przy
szalejącej drożyźnie wyżyć. Gdzieś na omastę do czarnego chleba trzeba zarobić.
A jak się ma nienormowany czas pracy, chody (przede wszystkim!), to jakoś człowiek
tę biedę przeżyje, bo sobie w nienormowanym czasie pracy i dwa etaty obskoczy. Każdy
bezrobotny o tym wie. Ot, proza życia.
W trakcie spaceru po sławnym ogródku zmarłego Ojca świętego zauważyłem
jednak, że wygląd tego parku absolutnie nie przystoi do imienia, jaki mu
nadano. Oto bowiem w powietrzu rozchodził się dość przykry zapach gnijących
liści. Widać było też, że o część parkową nikt nie dba. Mnóstwo liści leżących
w wielu miejscach jasno świadczyło o tym, że teren te grabek nie doznał.
Tu muszę Państwu wyjaśnić, że na skutek zmian kadrowych w „Arkadii”
nastąpiły też przesunięcia wewnątrz organizacyjne. Nastąpił podział zadań wśród
pracowników POSiR. Opisywanym ogrodem miał osobiście zajmować się ogrodnik
wszechczasów, dotychczasowy zarządzający halą, znany Państwu były sędzia z
Leszna – Stanisław Żet, którego w lipcu 2009 roku zatrzymano w związku z
jakimiś drobnymi nieprawidłowościami w Polskim Związku Piłki Nożnej. Nie bez
kozery używam zwrotu „drobnymi”. Zatrzymano ponad 300 uczciwych działaczy PZPN
a mogli wszystkich. A jest ich spora gromada.
Wyraźnie więc widać, że Stanisław Żet już nie ma serca do
parku. Najwyraźniej wyznaczone mu do wykazania się i działania pole, znajduje
się od dłuższego czasu poza zainteresowaniem Stanisława Żet. No, widok parku
edukacyjnego do edukacji raczej nie nastraja. Zmusza natomiast do refleksji nad
nieróbstwem i brakiem zaangażowania w pracy.
Inna sprawa, to budujący widok reszty zieleni znajdującej
się we władaniu odpowiedzialnych pracowników POSiR – u. Liście zgrabione, ułożone
w kupki. Tak jak być powinno. Ci pracownicy uczciwie zarobili sobie na wypłatę.
I proszę zestawić to z „działką”, jaką leży w gestii
Stanisława Żet. Czy ktoś jest w stanie wyegzekwować od tego pana wywiązywanie
się z nałożonych na niego obowiązków? Dyrektor nie ma czasu, bo tyra na dwóch
etatach, by związać koniec z końcem. Starosta i wicestarosta tam nie zaglądają,
bo do takich spraw mają stosunek herbaciany. A park ekologiczny im. Jana Pawła
II bajzlem stoi.
Stanisław Żet nie ma czasu zajmować się parkiem, ale z to ma
czas biegać z kluczem i zamykać „drogę ewakuacyjną”. Taks stało się dzisiaj, gdy
tuż po godzinie 8,00 zamknął takie wyjście. I tak, w razie najgorszego,
młodzież musiałaby się tłoczyć w jednych drzwiach. Czemu to zrobił? Możemy
śmiało domniemywać, że poruszył go wstyd (ha, ha, ha!), gdy zobaczył, że
zaniedbany i nieposprzątany ogród mogą widzieć uczniowie. I poruszony tym
wstydem (ha, ha, ha!), postanowił uniemożliwić jego oglądanie osobom postronnym.
Zapomniał jednak Stanisław Żet, że:
„Bezpieczeństwo
dzieci przebywających na terenie ośrodka sportu i rekreacji (pisownia
oryginalna z dyrektorem T. Krysiakiem – przyp. moje) jest bardzo ważne, ponieważ bezpieczne dziecko to dziecko szczęśliwe,
wesołe i ufne.”
Ta poniosła myśl, której wielkość docenił przewodniczący
komisji konkursowej – starosta Piotr Wołowicz, najwidoczniej nie znajduje
uznania w oczach pracownika samorządowego (wcale niepotrzebnie!) – Stanisława Żet.
Tym samym jest on nielojalny wobec dyrektora POSiR – Tomasza Krysiaka, który –
co Państwo pamiętają – skrócił koncepcję kandydata na dyrektora Przedszkola nr
1 w Zielonej Górze i przedstawił jako swoją.
Jest to również bezprzykładny sabotaż w wykonaniu Stanisława
Żet, który wycelowany jest przeciwko staroście, jako przewodniczącemu komisji
konkursowej. Nie może być tak, że to co znalazło uznanie w oczach starosty („Bezpieczeństwo
dzieci przebywających na terenie ośrodka sportu i rekreacji jest bardzo ważne,
ponieważ bezpieczne dziecko to dziecko szczęśliwe, wesołe i ufne”), jest
sabotowane przez podległego obu panom pracownika.
Sabotażystom spod
znaku PZPN mówimy zdecydowane nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz