Wracając wczoraj z porannego spaceru usłyszałem w
Rynku, przy „skweroplacu” (jakiż idiotyzm!), ludzki gwar. Zaciekawiony pokuśtykałem
tam i zobaczyłem ok. 10 osób, które zebrały się pod tablicą, na której znajdują
się nekrologii.
Zebrani pod tablicą mieszkańcy naszego miasta żywo
komentowali informacje o odejściu znajomych i nieznajomych, dzieląc się informacjami
na temat tych, którzy odeszli. „Taki młody!”, „Znałam!”, „Pracował w …”, „Długo
chorowała”, to najczęstsze uwagi wypowiadane szeptem lub półgłosem w obliczu
niepojętego majestatu i nieuchronności śmierci, której wizytę ogłaszało 12
klepsydr.
W pewnym momencie jeden z mężczyzn stwierdził: „To
wynik braku szpitala, będzie jeszcze gorzej!” Głos kobiecy: „Burmistrz jest
winna!”. Kolejny głos: „Nie burmistrz tylko starosta!” Kolejny głos: „A co to
za różnica? Jedna banda!” Donośny głos znanej mi pani Haliny: „Sami sobie
jesteśmy bo nie winni, bo nie broniliśmy
szpitala. A oni sobie zrobili z nim, co chcieli!” „Racja, racja!” – odezwały
się liczne aprobujące taką postawę liczne głosy.
Nie będę ukrywał, że pod adresem autorów tej pseudo –
„sprzedaży” szpitala, kierowane były słowa uchodzące za mało cenzuralne lub po
prostu wulgarne. Ale takie są odczucia mieszkańców i żaden puder tu nie pomoże.
Stacjonarna opieka medyczna jest fikcją, która boleśnie uderza w nas wszystkich.
A władza sobie śpi, błogo, spokojnie, zadowolona z siebie
samej, syta, pełna uwielbienia dla siebie zaciszu gabinetu, z tłustymi ponad
przyzwoitość i finansowe możliwości gminy wypłatami. Władzy w pobliżu tablicy z
nekrologami nie ma. Ale wszystko wskazuje na to, że takim postępowaniem, pełnym
obojętności na cierpienia, których doznają mieszkańcy z powodu zagłady
szpitala, władza sobie zasłuży na polityczny nekrolog w najbliższych wy borach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz