Na pewnej wiosennej sesji naszej Rady Miejskiej,
radny Wacław Grzebieluch, zadał naszej Przeukochanej Pani burmistrz pytanie
dotyczące parku, który górowianom znany jest pod historyczną nazwą „amfiteatru”.
Radnemu Wacławowi Grzebieluchowi chodziło o to, że i owszem coś tam w parku się
dzieje, ze zrobiono 2 sztuki nowych schodów, ale do schodów tych nie dołączono
poręczy.
Wiadomo, że jak człowiek młody i zdrowy, to skacze
niczym górska kozica i żadne barierki do tego mu są niepotrzebne. Ale nadciąga
starość i rączość kozicy zanika. A jeszcze choroba jak dojdzie, to stuk – puk,
stuk – puk, lewa noga a za minutę prawa do niej dołącza i jakoś tak człowiek czuje
się jak pół – żółw.
A radny Wacław Grzebieluch zna się na chorobach i
urazach, jak rzadko kto. Wiadomo! Lekarz – legenda, co to nie jeden łeb
pofastrygował (nawet pusty i głupi), niejeden uraz wyleczył a złożone kończyny
dolne i górne w tysiące liczyć może. A o prozaicznych wyrostkach robaczkowych
nie wspomnę.
I nasz drogi doktor grzecznie spytał się naszej
miłościwie nam panującej Pani, którą lud nasz kocha i wielbi dniami i nocami, o
owe barierki, których brak było przy całkiem nowych schodach, dość kunsztownie
wykonanych. Nasz uwielbiany doktor, żywa legenda górowskiej medycyny,
zatroskany losem ludzi starszych, dopytywał się u Gminnej Władzy Najwyższej o możliwość
zamontowania takich poręczy, by ludziom starszym i niesprawnym chodzenie przez
park ułatwić a i nie narażać ich na urazy mniej lub bardziej dotkliwe, bo do
najbliższego szpitala mamy tak daleko, jak do rozumu ci, którzy go „sprzedali”.
Nasza Gwiazda Gwiazd, moje Natchnienie, nasza
wspólna 10 Muza, zapewniła naszego zacnego i powszechnie szanowanego doktora,
że takie poręcze będą. A wiadomo powszechnie, że jak Najłaskawsza z
Najłaskawszych, Kwiat Kwiatów, Róża Róż, coś obieca, to choćby kamień miał
beczeć, to tak się stanie!
Ale najwyraźniej coś się zacięło w sprawnie
działającej maszynerii naszego Uwielbianego Majestatu. Do dnia dzisiejszego
poręczy przy schodach nie ma! A obietnica padła! I to publicznie. Znając
niespełnioną miłość mego życie wiem, że to wroga robota ludzi dążących do
kompromitacji Pierwszej Damy Gminy. Pani nasza, uosobienie cnót wszelakich
nigdy nie łamie danego słowa!
Dlatego apeluję do Serca Serc, by wykrył
podstępnego sabotażystę, który na szwank naraził jej nieskazitelność, słowność
i troskę o ludzi starszych i przykładnie ukarał. Sądzę, że karą adekwatną do
przewiny sabotażysty będzie skazanie na trwałe towarzystwo Wielce Czcigodnej
Pomyłki Powiatu i jego zastępcy w nieudolności niejakiego „Misia”. Niech
podstępny sabotażysta umiera z nudów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz