W sobotnie południe runął mur obronny przy ulicy Staromiejskiej. Stało się to w blasku słońca i świetle palących się w jasny dzień lamp. Trzeba przyznać, iż jasność tego dnia w naszym mieście panowała wprost wzorcowa. Wszystkie lampy jarzyły się na najwyższych obrotach. Ludzie co prawda szemrali, że podatki podnoszą a w dzień światła świecą, ale nie znają się na uroku. A urok był niesamowity!
Jesienią ubiegłego roku zawalił się również mur na ulicy Staromiejskiej, ale w innym miejscu. Mur ten stanowił część ogrodzenia Przedszkola nr 1. Z tej okazji dokonano przeglądu murów miejskich. W miejscu, gdzie w sobotę runął mur postawiono tablicę z zakazem parkowania. Przez jakiś czas była tam nawet taśma ochronna, aby nikt nie parkował w tym miejscu.
Mur stał cierpliwie do wiosny i runął, gdyż nie doczekał się naprawy. Nikomu nic złego się nie stało. Dziatwa miała frajdę, przechodnie mogli podziwiać rumowisko, kiwać głową ze zdumienia albo z dezaprobatą. To, postał sobie mur lat sto z okładem i zmęczony, osierocony, nienaprawialny postanowił odejść do wieczności. Szkoda jednak, że nikt nie zreflektował się wcześniej, że to się musi wydarzyć.
Mądrzy po szkodzie? A przed szkodą głupi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz