wtorek, 27 lutego 2018

W świecie obłudy

Mają ludzie sumienie, chociaż często rzadko używane. Ale jak się poruszy, na moment ocknie, to pożyteczne jest takie wydarzenie. Kogoś właśnie dopadł tan moment i w efekcie mogą Państwo przeczytać dwa pisma w pewniej sprawie.




Na stronie Powiatowego Ośrodka Sportu i Kultury w Górze, która to nazwa niewiele mówi większości z Państwa, bo nazwa „Arkadia” na stale przylgnęła do tego miejsca, można było przeczytać taki oto tekst:


Można więc spytać, na ile uczucia wyrażone w pożegnaniu („nasz Kolega, współpracownik”), płynęły z głębi serca, a na ile niepisanej zasady „bo tak wypada”. Nawiasem mówiąc, jakiś „kolega” nakazał ściągnięcie drzwi z biurze Stanisława Żyjewskiego, gdy ten już nie był szefem „Arkadii”. Powodem było podobno to, że petenci chodzili załatwiać sprawy do byłego szefa, pomijając nowego, o którego zdolnościach mieli mniemanie na poziomie „jaskółki, która lot swój zniża, gdy deszcz się zbliża.”

Jest faktem, że Stanisław Żyjewski miał swoje plusy, ale też minusy. Jak każdy z nas. Mi osobiście też usiłował zaleźć za skórę, ale tylko usiłował. Miał swoich fanów, jak i gorących przeciwników. Nie mniej miał dla górowskiego sportu ogromne zasługi, których nikt nie podważy i w ten sposób zapisał się w naszej wspólnej historii. Nic bowiem w ludzkim życie nie jest jednowymiarowe.

Wiem, że śp. Stanisław Żyjewski bardzo przeżył odsunięcie go od kierowania „Arkadią.” On kierował nią od początku, zabiegał o fundusze na jej wybudowanie (ówczesny układ polityczny, którego był elementem dawał mu te możliwości i on je wykorzystał), miał poparcie w tych zamiarach ówczesnego starosty Sławomira Ruteckiego i wicestarosty Krzysztofa Mielcarka, którzy również mają swój poczesny wkład w budowę tej pięknej hali sportowej.

I tak, jak napisałem, moment zaprzestania kierowania „Arkadią” był dla niego osobiście niezwykle ciężki. Nie mógł też przypuszczać, że nowy dyrektor – Tomasz Krysiak, którego znał przecież ze swojej działalności sportowej, okaże się człowiekiem dla niego - delikatnie mówiąc - nieprzychylnym.

Oczywiście, Stanisława Żyjewskiego musiał też przygnębiać fakt, iż dyrektorem placówki został człowiek, który popełnił plagiat - w krystalicznej postaci – i przedstawił program działania placówki, jako swój. Stąd też uzupełniłem nazwisko dyrektora o miły i zgodny z prawdą człon: „Plagiat”. I nic przy tym nie zełgałem!

Rzecz jasna każdy kto miał do czynienia z dyrektorem „Plagiatem” wiedział, że jego przydatność do pełnienia tej funkcji była taka, jak starostów. Dyrektor „Plagiat” jest bowiem – w mojej ocenia – człowiekiem wielkich ambicji, ale – w mojej ocenie – mizernych możliwości. Jako trener nigdy i nigdzie się nie sprawdził. Trenował naszą „Pogoń” tak, że mało jej do „A” klasy nie „awansował”. Jako piłkarz tejże „Pogoni” był szybkim zawodnikiem, ale jak mówiono, za tą szybkością jego rozum nie nadążał.

Upływ czasu potwierdził moje i Stanisława Żyjewskiego proroctwa na temat powolnej agonii, jaka będzie miała miejsce podczas pobierania przez dyrektora „Plagiata” pensji. Wystarczy spojrzeć w zakładkę „aktualności” na stronie POSiR, by po jej przestudiowaniu dojść do jednego wniosku: nieróbstwo totalne! Umarła halowa siatkówka, piłka nożna. „Arkadia” nie tętni już życiem. Stała się nijaką, bezbarwną halą sportową, o której działalności niewielu górowian może coś konkretnego powiedzieć, nie wspominając o mieszkańcach powiatu. Nastał czas szarzyzny. 
Zakładka aktualności: dwa razy pobieranie krwi,
raz współorganizowanie biegu. Dorobek dyrektora "Plagiata" za ostatnie 7 miesięcy.

Ale dyrektor „Plagiat” jest i tkwi nic nie robiąc, ale pensję pobiera. W roku 2016 za swoją ciężką, mozolną i trudną pracę na tym niezwykle odpowiedzialnym i wymagającym przeogromnych wyrzeczeń i niebotycznego intelektu stanowisku, zarobił 66,945 zł. A! I osiemdziesiąt dwa grosze jeszcze. A w zakładce „aktualności” (prezentowanej powyżej), sami możecie Państwo docenić ogrom pracy, inicjatywy, pomysłowości, intelektu, wiedzy, włożonych w aktywną działalność POSiR kierowanego przez dyrektora „Plagiata.”

Co do wiedzy i kompetencji dyrektora „Plagiata”, to powiedzieć trzeba, że wszyscy się na tych zaletach dyrektora poznali, tylko wrocławska Regionalna Izba Obrachunkowa miała odmienne zdanie. Przy okazji zeszłorocznej kontroli wyszło, że „POSiR” od początku swojego istnienia nie płacił podatku od nieruchomości. Od początku, tzn. od chwili, gdy jego dyrektorem został dyrektor „Plagiat”, bo wówczas ten ustawowy obowiązek się narodził.
Zanim jednak Państwo wypowiedzą słowa nagany wobec dyrektora „Plagiata”, to trzeba wiedzieć, że jednostka, którą z takim zaangażowanie kieruje, ma w nazwie „rekreacja”, a to do czegoś zobowiązuje. Przynajmniej dyrektora Tomasza „Plagiata” Krysiaka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz