Jak ja to przeczytałem, to nieomal udusiłem się ze śmiechu.
Oczy zaszły mi łzami, bo jak nie śmiać się z takich pokładów naiwności. Na
usprawiedliwienie radnego muszę jednak dodać, że jest on radnym powiatowym po
raz pierwszy a więc jeszcze nie nasiąkł tym, czym większość wieloletnich
radnych, czyli tumiwisizmem i bylejakością.
Radny Mirosław Żłobiński jest niepoprawnym idealistą, który
udał się na 3 miesięczny urlop bezpłatny, bo prawo zabrania mu pełnienia
funkcji kierownika biblioteki pedagogicznej i bycia radnym jednocześnie. W tej
sytuacji nasz radny zrzekł się funkcji kierownika biblioteki i związanego z tym
dodatku. Pomimo że czasy ciężkie!
A np. taki wicestarosta Paweł Niedźwiedź brał dodatek, i to
pomimo tego, że starostwo było w ciężkiej sytuacji finansowej. I to jak
ciężkiej! Wszystko jednak zależy od wrodzonej wrażliwości i elementarnej
przyzwoitości.
Radny Mirosław Żłobiński dziwi się, że jego propozycja, by
sesje Rady Powiatu odbywały się w godzinach popołudniowych, nie znajdują
uznania. A ja się wcale, i to wcale nie dziwię!
Przypatrzmy się powodom niezrozumienia propozycji radnego
bliżej. Jak sesja odbywa się z rana (ostatnio regularnie o 8.00), to wówczas
starosta i wicestarosta mogą czuć się jak słynne rosyjskie matrioszki (w
większej mniejsza). W godzinach pracy mają sesje i wypełniają umowę o pracę.
Układ doskonały!
Przewodniczący Rady Powiatu – Jan Rewers z partii „arbuzów”
też może być tym rozwiązaniem usatysfakcjonowany. Jako kierownik PZD nie musi
być w robocie przy ul. Wrocławskiej 54, bo jest na sesji. I tu, i tam kaska
leci. W jednych godzinach proszę zauważyć!
Dyrektor Ośrodka Kultury Fizycznej w Górze – Ryszard Wawer
też narzekał nie będzie. Praca na jedną zmianę i też kasa leci podwójnie.
Narzekać ma prawo radny Marek „Bananowy Uśmiech” Biernacki,
bo ten lubi pospać. A tu zrywaj się o 7.00 rano, pudruj nosek, czerwień
policzki, barw brwi, kładź żel na łeb. A gdzie czas na śniadanie? Ale w ramach
koalicji gotów jest ponieść te okropne wyrzeczenia (nieznane większości
śmiertelników), by koalicjantom żyło się lepiej i dostatniej.
Radny Mirosław Żłobiński w swoim niepoprawnym spojrzeniu na
Radę Powiatu i rządzącą koalicję pragnie, by przesunięcie godzin obrad sesji
odniosło ten skutek, iż na obrady będą przychodzili mieszkańcy powiat. Naiwność
radnego Mirosława Żłobińskiego aż mnie żenuje.
Szanowny radny nie rozumnie, że właśnie o to chodzi, by
wyborcy nie poznali się na swoich radnych. Idzie o to, by nie przekonali się co
rzeczywiście sobą prezentują.
Czym mieliby się zachwycać? Składającym bezładnie zdania
starostą? Milcząca koalicją? Prowadzącym w sposób żałosny sesję przewodniczącym
Janem Rewersem?
Jak by to wyglądało, gdyby byli na ostatniej sesji, podczas
której żaden z radnych koalicyjnych nawet głosu nie zabrał? A koalicja
zdominowała sesję, bo – czego ukrywać nie należy – jej potencjał intelektualny
jest jak niedostępny dla koalicjantów. Toż z tego panie radny zgorszenie mogłoby
powstać i straty wizerunkowe nie do odrobienia.
Cieszę się, że jest jednak w Radzie Powiatu idealista, bo na
ogół mamy do czynienia z cwaniactwem i przedkładaniem własnego interesu nad
publiczny. Cenniejszy jest jeden idealista niż koalicja ludzi interesownych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz