Jest przysłowiowe „5 minut” do świąt Wielkiej Nocy, ale jaj
mamy już dzisiaj. Bezpłatne jaja zafundowała nam nasza najdroższa pani
burmistrz, murowana kandydatka na carową naszej gminy – Irena I Czernińska. Są
to darmowe, wielkanocne, gminne jaja.
Mowa tu o ulotce, którą nasz Ukochany Majestat skierował do
rodziców mających radość z posiadania dzieci. Ulotka dotyczy rządowego programu
„500+".
Na internetowej stronie gminy można przeczytać informację,
iż 22 marca odbyło się spotkanie z dyrektorami szkól i przedszkoli, podczas
którego dyrektorzy – jak czytamy – wyrazili nieodparte pragnienie, by taka
ulotka powstała i była kolportowana wśród rodziców. Przypomnę raz jeszcze, że
spotkanie z dyrektorami placówek oświatowych miało miejsce 22 marca a już
nazajutrz ulotka była gotowa. Tak wychodzi się naprzeciw oczekiwaniom!
Na internetowej stronie naszej gminy czytamy, że w
kolportowanej i przeznaczonej dla osób uprawnionych do pobierania tego świadczenia,
znaleźć się miały: „(…) podstawowe informacje o programie, najczęściej zadawane
pytania dotyczące wypłaty świadczenia w ramach programu oraz odpowiedzi na te
pytania, a także przykłady możliwych sytuacji rodzinnych wraz z
rozstrzygnięciem, komu i w jakiej wysokości świadczenie zostanie wypłacone.”
Gdzie mają Państwo na ulotce informacje, o których mowa na
oficjalnej stronie dworu naszego Majestatu? Nie ma. Jest za to zdjęcie
Majestatu. I już nie wiem, czy ta ulotka przypadkowo nie jest niewczesnym,
poronionym żartem prima aprilisowym.
Bezsprzecznie nic nowego zawartość ulotki nie wnosi do
wiedzy rodziców na temat świadczenia. A szkoda, że właściwie nie wykorzystano
okazji. Wszak to nie burmistrz Irena Krzyszkiewicz będzie odpowiedzialna za
wypłacanie środków z tego programu, ale Ośrodek Pomocy Społecznej pod wodzą
kierowniczki – Edyty Lisieckiej oraz jej pracowników. A nasza pani burmistrz
wykorzystała ulotkę do reklamowania własnej podobizny za pieniądze podatników.
Proszę zauważyć, że w ulotce nie podano nawet adresu OPS –
u, numerów kontaktowych pracowników, którzy znają tajniki tego programu, adresu
do strony, z której można pobrać druki, przeczytać instrukcję dotycząca sposobu
ich wypełnienia, informacje na temat niezbędnych dokumentów niezbędnych przy
składaniu wniosku.
Mój znajomy nawet uwierzył w to, że wszystkie te informacje są w ulotce. Stwierdził, że na pewno zdjęcia Majestatu uzbrojone jest w chip, który odpowiada na zadawane głośno pytania i wyjaśnia wszelki wątpliwości. Ulotka - wg niego - ma być wyrazem otwarcia się Majestatu na nowoczesność a nawet ponowoczesność. Gadał do obrazka on, dziatwa jego, żona, teściowa, szwagier i szwagierka i nic! Zniechęcony brakiem odzewu spuścił manto synowi chodzącemu do 3 klasy gimnazjum, pod zarzutem, że uszkodził on gadającą "słit" fotkę ukochanego po gardło Majeststu.
Jednym słowem mamy do czynienia nie z informacją skierowaną
do potencjalnych świadczeniobiorców, ale z chamskim i głupie reklamowaniem
własnej osoby. Można rzec, że konia kuli a ropuszka łapkę wdzięcznie
podstawiła. No to ropuszkę podkułem. A co mi tam! Dobrych uczynków nigdy zbyt wiele!
Kochajmy nasz Majestat, bo czyniąc podobne brewerie może odejść w polityczny
niebyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz