Widzą
Państwo często na poboczach dróg stare, drewniane słupy, których żałośnie
zwisają jakieś przewody. Niegdyś przewody owe były znakiem postępu i
nowoczesności i łączyły odległe wsie ze światem. Nimi biegły informacje o
konieczności wezwania pogotowia, władzy porządkowej, księdza. Ten kto miał
telefon w domu to był ktoś! Szycha i nadszycha w jednym!
Po tychże drutach biegły też wiadomości,
które zakwalifikować możemy do kategorii uczuciowych. Młody, pełen witalnych
sił Wojtek umawiał się na randkę z Marysią, przy czym wywiązywał się taki oto
dialog:
- Marysiu, co robisz?
- Pierogi lepię Wojtusiu!
- Oj, zostawże te pierogi i biegnij do
stodoły!
- A po cóż Wojtusiu jam ci w stodole
potrzebnam?
- Młócę Maryś właśnie i na młócenie całym
nastwiony, to w tym pędzie i ciebie Maryś ma omłócę!
- Aj, Wojtusiu! A cepik gotów do
omłotów?!
- Maryś! Dobrej gospodyni cepik sam w
pracowitej rączynie urośnie!
Przydatne, jak Państwo widzą były owe
słupy drewniane, gęsto niegdyś usiane przy naszych drogach. Ale postęp to postęp!
Dzisiaj byle młokos ma telefon, i to bez druta, a i rozmowy z kategorii intymnych
straciły na dawnym uroku:
- Andżela!
- Nooo!
- Słyszałem, że nie masz chłopaka.
- Nooo!
- To mogę z tobą pochodzić!
- Nooo! A gdzie?
- A ty dajesz od razu, czy trzeba z tobą
trochę pochodzić?
- Ja tam łatwa nie jestem! Trzy razy razem
rynek okrążymy i git będzie.
Tak, oto miara postępu. I zostały z tych
czasów pełnych romantyzmu tylko druty i słupy. Niestety, i jedne i drugie swoim
romantyzmem, który nie przystaje do dzisiejszych czasów, mogą zrobić sporą
krzywdę użytkownikowi dróg.
Jechał sobie
samochodem marki „Opel” drogą G 100766D górowianin. Była sobie niedziel, 31
lipca, tegoż roku, ok. godz. 15. Dzień słoneczny, relaksowi sprzyjający,
chmurki na czystym błękitnym niebie przesuwają się leniwie. W miejscowości
Rogów Górowski, na 4 km drogi, bohater naszej opowieści, widzi nagle, jak w odległości
kilku metrów przed maską jego samochodu pojawiają się kłęby drutów. Zaskoczony,
zdziwiony i wystraszony wciska hamulec. Jest jednak zbyt późno. Manewr ten nie
zapobiega jednak spotkaniu „Opla” z drutami wylegującymi się na drodze. W
efekcie spotkania z przewodami samochód pana Jasia doznaje licznych obrażeń na swojej
cielesnej powłoce.
Do
lakierowania są dach, maska przednia, lewy błotnik, przedni zderzak, słupek
między drzwiowy, grill, drzwi lewe. Do wymiany lampa, lusterko, szyba przednia.
Tak więc przygoda drogiego Jasia z drutami z minionej epoki okazała się nad wyraz
kosztowna dla bohatera opowieści. W sumie swoje straty Jasiu wycenił na 3000
zł., i tyleż zażądał od właścicieli słupów i niegdyś nowoczesnych kabelków.
Na zdjęciach
widzicie Państwo niegdysiejszy symbol nowoczesności. No cóż słupom i kablom też
należy się emerytura. Władze gminy po tym zdarzeniu wszczęły w tym kierunku
odpowiednie kroki, by uczulić właściciela reliktów minionej epoki na niebezpieczeństwo,
którym ci „emeryci” tak poważnie zagrażają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz