Jak
Państwo wiecie 29 czerwca br. odbyło się spotkanie w sprawie nieistniejącego już
praktycznie szpitala górowskiego. Spotkanie zwołane zostało z inicjatywy burmistrz
Ireny Krzyszkiewicz, która wyręczyła w ten sposób zupełnie nieudolną tzw. „władzę
powiatową” w osobach Wielce Czcigodnej Pomyłki Powiatu – Piotra „Cielęciny”
Wołowicza oraz niedoszłego (na szczęście!) burmistrza Wąsosza Pawła „Futrzaka”
Niedźwiedzia. To ci dwaj panowie w swoje nieskończonej głupocie ubzdurali
sobie, że jak „sprzedadzą” szpital, nasz wspólny szpital, uzdrowią powiat a
sami przejdą do historii, jako ci, którzy uratowali powiat, a ponadto zapewnili
jego galaktyczny wprost rozwój. Ciemnota i ciasność ich horyzontów myślowych
odbija się codziennie na naszych kontaktach z zamkniętą służbą zdrowia.
Wróćmy
jednak ad rem. Na spotkania przybyli przedstawiciele kancelarii prawnej, której
w udziale przyszło babrać się w padlinie zwanej niegdyś Polskie Centrum
Zdrowia. Na twarzach panów syndyków z Wrocławia widać było wyraźnie znużenie,
co osobiście mnie nie dziwi, bo ileż można grzebać się kichach bardzo nieświeżego
trupa?
Z
pewnym opóźnieniem do sali obrad wkroczyli żywi przedstawiciele upadłej padliny
(PCZ). Weszli z szumem i kroczyli dumnym krokiem, ale tylko do połowy sali. Kroczący
na czele prokurent Stanisław Pachołek zatrzymał się jak wryty widząc za stołem
prezydialnym, który tego dnia pozbawiony był tradycyjnych ornamentów (aksamitny
czerwony obrus oraz nieodłączna paprotka) syndyków, którzy zasiedli tuż obok
burmistrzyni. Na moment stracili swój pewny krok, zapowietrzyli się, zastygli
bez ruchu. Dotarło do nich, że skończyło się krętactwo i inne pseudo intelektualne
figle i sztuczki, które niczym niedopierzone pelikany łykali tzw. „włodarze”
powiatu (Wołowicz i Niedźwiedź).
Pani
burmistrz z radością powitała obu przedstawicieli padliny i głosem pełnym
niewymownej czułości, serdeczności, powabu i wdzięku, zaprosiła obu „gentelmenów”
bliżej syndyków masy upadłościowej ich własnego autorstwa. „Nie trzeba” –
krygowali się „gentalmeni”. „Proszę, proszę!” – kusiła anielskim głosem Irena
Krzyszkiewicz. Nie mając innego wyjścia „gentelmeni” zasiedli tuż przy
syndykach, od których oddzielała ich tylko trybuna. Zaczęły się obrady.
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz przypomniała na wstępie, że powodem zorganizowana spotkania
był list PCZ, o którym pisałem wcześniej. Ponadto stwierdziła, że sprawy
związane ze szpitalem, opieką medyczną nad mieszkańcami gminy i powiatu leżą w
gestii starosty, ale są one jej bliskie. Zachęciła do dyskusji na ten temat,
gdyż „jest po temu okazja”. Odczytała fragmentu listu sygnowanego przez Beatę
Gałązkowską, w który ubolewała ona, że nie może prowadzić działalności
inwestycyjnej na terenie szpitala, groziła całkowitym zaniechaniem działalności
szpitala, utyskiwała nad postawą powiatu zajmowaną w Radzie Wierzycieli,
utyskiwała nad przeszkodami jaki spółka napotyka w prowadzeniu działalności
medycznej, informowała, że spółka nie może uzyskać kontraktu z NFZ na
świadczenie usług medycznych.
Następnie
oddała głos Wielce Czcigodnej Pomyłce Powiatu Górowskiego. Ten jednak, na
szczęcie wszystkich obecnych na sali, nie zdążył się rozkręcić i skatować ich swoją
mało wybredną nowomową, bo na salę obrad wkroczyli przedstawiciele padliny. których
wejście opisałem Państwu wcześniej. Z tego co wcześniej rzekła burmistrz
spodobał mi się taki oto dialog pomiędzy szefową gminy a Wielce Czcigodną
Pomyłką Powiatu.
„Możemy
siedzieć?” – pyta swoją szefową Wielce Czcigodna Pomyłka Powiatu.
„Tak!
Oczywiście możemy siedzieć” – odrzekła wdzięcznie burmistrz.
„Da
Bóg i sprawiedliwość Wielce Czcigodna Pomyłko Powiatu, że tak się stanie” – pomyślałem ja.
Swoje
wywody rozpoczęli przedstawiciele padliny, którym gospodyni spotkania udzieliła
głosu.
„W
dniu dzisiejszym i jutrzejszym odbywają się walne zgromadzenia i w związku z
tym trwają aktualnie przygotowania do właśnie tych walnych zgromadzeń. W
związku z tym nie jest obecny pan prezes Romuald Ściborski i nie jest obecna
pani wiceprezes Beata Gałązkowska, która jest na zwolnieniu lekarskim, i z tego
co wiem przebywa w szpitalu. Pozwoliliśmy siętutaj zjawić dzisiaj, pan prezes
Tomasz Bąk, jako prezes spółki Polskie Centrum Zdrowia Góra Śląska, ja jako
prokurent tej spółki. Równocześnie jako przedstawiciele upadłego (PCZ) widzą są
panowie syndycy. Ja zapoznałem się z pismem, które zostało skierowane tu do
pani burmistrz z pismem PHM przez panią wiceprezes Gałązkowską, ponieważ nie
uczestniczyłem akurat w redagowaniu tego pisma, nie mniej jednak zapoznałem się
z treścią. Nie znam odpowiedzi ze strony pana starosty, bo nie miałem okazji
zapoznać się, być może jeszcze nie dotarło do nas odpowiedź. Nie mniej jednak,
krótko tytułem wstępu. Ja nie chcę powielać tutaj rzeczy, które są skierowane
do pani burmistrz, to jest prośba o podjęcie właśnie takiego spotkania, zresztą
dziękuję, że do takiego spotkania doszło, bo myślę, że na takim spotkaniu,
celem takiego spotkania jest przede wszystkim znalezienie takiego rozwiązania,
które byłoby jak najbardziej optymalne
dla społeczności powiatu górowskiego w celu w dalszym ciągu świadczenia usług
medycznych. Nie mniej jednak w tym piśmie, z którym jak rozumiem Państwo się
zapoznali no są okoliczności, które niestety powodują, że będzie problem z
uruchomieniem tych świadczeń medycznych w obiekcie, ponieważ pomimo dwukrotnie
składanych ofert do dolnośląskiego oddziału NFZ, niestety te nasze oferty
składane przez PCZ Góra Śląska, jak też i przez PHM, spełzły w pewnym sensie na
niczym, bo do tej pory brak jest takiej właściwej odpowiedzi mimo spotkań,
które nawet w ubiegłym tygodniu pani wiceprezes Gałązkowska, jeszcze przed pójściem
do szpitala miała okazję rozmawiać z panią dyrektor Ulman (zastępca dyrektora w
dolnośląskim NFZ do spraw medycznych), to oczywiście są dyskusje, rozmowy, ale w
przypadku akurat Góry Śląskiej nie ma żadnych rozstrzygnięć.”
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam,
że się wtrącę, ale kiedy do NFZ Państwo składali ten wniosek?”
Przedstawiciel
padliny:
„Yyy.
Dwukrotnie
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Ale
kiedy? W jakim terminie?”
Przedstawiciel
padliny:
„Ja
już teraz nie znam daty składanych wniosków, ale …”
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Nie
myli pan ze Środą Śląską?”
Przedstawiciel
padliny:
„Nie.
Na pewno nie. Odnośnie Środy Śląskiej oddzielnie były składane wnioski o
odnośnie Góry też. Na pewno były w terminie późniejszym niż w przypadku Środy
Śląskiej.”
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam,
że się tak wtrąciłam, bo przed chwilą pan starosta oświadczył, że dwa tygodnie
temu prowadził rozmowy z NFZ i dwa tygodnie temu żaden wniosek Państwa spółki do
NFZ nie wpłynął.”
Przedstawiciel
padliny:
„To
przedłożymy Państwu tutaj dokładnie terminy kiedy te wnioski zostały złożone,
bo korespondencja to jest żaden problem żeby bezwzględnie w taki sposób
udowodnić, że takie wnioski zostały złożone. Tak więc na pewno takie wnioski zostały
złożone. W tym sensie, w NFZ w chwili obecnej z uwagi na to, że jest nieobecna
już jest, nie pracuje pani dyrektor oddziału, pani dyrektor Niemiec, a te
rozmowy, które tam były prowadzone, one były prowadzone przede wszystkim z
panią dyrektor Ulman, o ile się nie mylę, to być może jakieś tam, al"?e
przedłożymy tu Państwu konkretne informacje kiedy wnioski zostały złożone. W
związku z tym, tak jak zostało powiedziane jest to pismo do Państwa skierowane
z prośbą o pomoc w kontekście takim, żebyśmy mogli doprowadzić przede wszystkim
remonty, które zostały rozpoczęte w obiekcie przy ulicy Hirszfelda do wymagań
tych wszystkich dostosowawczych zgodnie z rozporządzeniami Ministra Zdrowia, i
to co kojarzę sobie tam jest termin do końca grudnia br. Część prac została już
wykonana i na dosyć zaawansowanym tempie są przygotowywane kolejne kwestie do
tego żeby obiekt ten mógł spełniać określone wymagania. Stąd m.in. też prośba
tutaj do Państwa, żeby ewentualnie doprowadzić do takich jasnych sytuacji w
kwestii związanej właśnie z działaniami wobec NFZ.
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Moi
Państwo, to jest tak trudna materia. Skoro my mamy trudności żeby zrozumieć Państwa
intencje, to co dopiero mieszkańcy? Bo tak się składa, bo sama wiem, że skoro
Państwo kupiliście szpital, z założeniem, akt notarialny mówił o tym, że macie
prowadzić usługi na wysokim, dobrym poziomie, skoro w akcie notarialnym z
którym się też zapoznałam, jest wyraźnie napisane, że likwidacja jednego
oddziału powoduje odszkodowanie w wysokości 1 mln złotych, zresztą pan jako
prokurent uczestniczył w całym tym procesie, ponieważ 7 maja 2015 r. dochodziło
już do podpisywania aktu notarialnego, jako burmistrz otrzymuję zawsze
kserokopie aktów notarialnych i już panu staroście sygnalizowałam. Każdy akt
notarialny, który przychodzi do mnie, mówiący o tym, że ten majątek przechodzi
na inne osoby, na inne spółki, to już powodowało, że sygnalizowałam panu
staroście, że coś dzieje się nie tak. No bo skoro ktoś kupuje – nie rozumiem Państwa
intencji?! Po co kupiliście Państwo szpital, niech pan mi powie, kto Państwu
przeszkadzał w prowadzeniu działalności?! Przecież byliście świadomi tego, że
szpital trzeba dostosować będzie do wymogów? Wiedzieliście, że trzeba będzie dokonać
remontów. Nikt Państwu nie przeszkadzał wtedy! To jaki cel przyświecał, że
chcieliście ten szpital akurat mieć? Nie oceniać mi postępowanie Zarządu
Powiatu górowskiego, na czele z panem starostą, tylko mamy swoje sprawy z
Państwem. Proszę wytłumaczyć: jaki cel przyświecał Państwu, że zakupiliście szpital,
który obecnie nie działa, podobnie jak w Środzie. Nie ukrywam, bo rozmawiałam
dzień wcześniej z burmistrzem w Środzie Śląskiej, gdyż do nich też wystosowaliście
takie pismo, nawet treści nie zmieniliście tylko adresata. Środa Śląska też nie
pomaga według was Państwu, Państwo też nie możecie też tam prowadzić działalności.
No to wszędzie, gdzie prowadzicie działalność kłody pod nogi wam się kładzie?
Ja rozumiem, że wyjątkiem jest Góra, że tam klimat jest jakiś inny? Nie macie
tu tego klimatu żeby prowadzić działalność. Ale wszędzie, gdzie kupiliście
szpital wszyscy wam przeszkadzają.
Przedstawiciel
padliny:
„No,
pani burmistrz …”
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„Przepraszam,
bo ja nie rozumiem, ja nie rozumiem dlaczego kupiliście ten szpital."
Przedstawiciel
padliny:
„Kupiliśmy
dlatego po prostu, że chcieliśmy rozwijać tutaj świadczenia medyczne, te które
i były i które ewentualnie nadal są, czy ewentualnie będą rozwijane.”
Burmistrz
Irena Krzyszkiewicz:
„No
to dlaczego rok temu, w 2015, już nie prowadziliście tej działalności, tylko
myśleliście nad tym, jak córki – matki mają prowadzić tą działalność. Teraz
matki – córki są pokrzywdzone, ale to przecież Państwo uczestniczyliście od
początku w kupnie szpitala. Gdyby to matki – córki, ale nie mogę tutaj tego zrozumieć.
Prosiłabym pana o odpowiedź. Oczywiście, pan tu bardzo ładnie mówi, ładnie się
pana słucha, ale powiem, że wolałabym by zostało to przelane na treść a nie na
ilość słów. My, jako mieszkańcy chcemy wiedzieć, czy spółka tak jak pani prezes
Gałązkowska raz mnie odwiedziła i zapewniała, że wszystko czynicie, żeby – po pierwsze
– oddziała pediatryczny ruszył, bo jeśli ruszy oddział pediatryczny, to Izba
Przyjęć ruszy. I zapewniała, że wszystko idzie w dobrym kierunku. A po rozmowie
panie prokurencie, po 3 czy 4 dniach ja otrzymuję pismo innej treści. To
przepraszam, ale jesteśmy poważnymi osobami, rozmawiamy jak gmina ma pomóc, bo
gmina nie ma w kompetencji opieki zdrowotnej, ale dla mnie losy mieszkańców są
najważniejsze. Pan chyba nie wie, jak nasi pacjenci są traktowani w innych
szpitalach. Ja nie ukrywam, że ostatnio również skierowałam pismo do dyrektora
szpitala w Lesznie ponieważ jest skarga na sposób przyjęcia, na traktowanie. Pacjentów
i lekarzy nie powinny interesować sprawy związane z tym, co się dzieje w
szpitalu w Górze. Lekarz powinien zająć się pacjentem. Udzielić pierwszej
pomocy a nie na powitanie, od razu pytać: a to wy jesteście z tego zlikwidowanego
szpitala w Górze? Jak pacjent ma się otworzyć? Ja nie ukrywam, skierowałam
pismo w formie protestu do pana dyrektora. Do 30 czerwca powinnam otrzymać
odpowiedź. Dlatego proszę się wczuć również w rolę pacjenta, rolę mieszkańców,
którzy tu mieszkają i nie mają dostępu do służby zdrowia. Proszę Państwa, jak
działa zakład, który przez dwa lata nie potrafi wyremontować budynku?"
C.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz